„Dajemy wbijać się w kompleksy i niskie poczucie własnej wartości przez osoby obce, zamiast spojrzeć w lustro i powiedzieć głośno: jestem piękna!” – mówi dr n. med. Katarzyna Skórzewska
Dyskusja o „modzie na brzydotę” nie ustaje. Tym razem swoją opinią na ten temat podzieliła się dr n. med. Katarzyna Skórzewska, ceniona ginekolożka i endokrynolożka. „Siedząc na brzegu wanny, w oczekiwaniu na pełne działanie kremu depilującego, uświadomiłam sobie własną głupotę!” – pisze lekarka w swoim szczerym poście na Instagramie.
„Odgruzowywanie” i samoakceptacja
„Dziś mam wizytę u ginekologa – w związku z tym od rana doprowadzam swoje ciało do porządku. Siedząc na brzegu wanny, w oczekiwaniu na pełne działanie kremu depilującego, uświadomiłam sobie własną głupotę! Przecież moja doktor nawet tego nie zauważy!” – zaczyna swój post na Instagramie dr n. med. Katarzyna Skórzewska.
I dalej pisze:
„Sama jestem ginekologiem, codziennie oglądam nogi, sromy i krocza kobiet, i uwierzcie – naprawdę nie patrzę na Was przez pryzmat 'przygotowania’ do badania i nie pamiętam, która z pacjentek miała gładkie ciało, a która nieco owłosione. Oczywiście zwracam uwagę na hirsutyzm jako objaw chorobowy – ale w większości posiadane przez Was owłosienie jest prawidłowe”
Dostosowanie się do kanonów i standardów
Ginekolożka i endokrynolożka zastanawia się więc, dlaczego wszystkie my – kobiety – dostosowujemy się do obowiązujących kanonów i standardów higieny, urody, normy, piękna.
„Czy to, że zamiast wykonać serię ćwiczeń na bolący kręgosłup wyginałam go dzisiaj niemożliwie pod różnymi kątami, starając się dotrzeć do każdego zakamarka mojego owłosionego ciała, da mi więcej zdrowia, zadowolenia i spełnienia?” – pyta ekspertka.
Lekarka pisze, że miała wielkie szczęście dzięki akceptującym i wspierającym rodzicom, „dla których obydwie z siostrą były idealne”.
„Do czasów szkoły średniej nie miałam żadnych kompleksów, wręcz czułam się piękna i wyjątkowa. W liceum okazało się, że nie jestem wcale taka super i powinnam 'coś ze sobą zrobić’. To, że mogę mieć nadmierne owłosienie dotarło do mnie, gdy kolega z klasy powiedział: 'ogoliłabyś te nogi’, powodując twarde uderzenie o glebę mojego ego.
Na wykopkach (zbieranie przez szkolną młodzież ziemniaków na polu) inny kumpel rzucił: 'Kaśka to ma większe cyce niż największe ziemniaki na polu’, wywołując morze moich łez. ’Masz najpiękniejsze piersi na świecie’ powiedział wtedy mój chłopak, a szczerość bijąca z jego oczu przemówiła mi do serca – i ja mu uwierzyłam” – wspomina ekspertka.
Powiedz sobie, że jesteś piękna
Dr n. med. Katarzyna Skórzewska dodaje:
Rozwiń„Lubię swoje piersi i nie mam problemów z ich wielkością. No, może poza bólami kręgosłupa i doborem stanika. Jednak nie akceptuję mojej nadwagi, zmarszczek, siwych włosów. Dajemy wbijać się w kompleksy i niskie poczucie własnej wartości przez osoby obce, dowartościowujące siebie poprzez dołowanie innych, zamiast spojrzeć w lustro i powiedzieć głośno: 'Jestem piękna!’. Bo jesteś!” – kończy swój post specjalistka.
Zobacz także
„Akceptacja siebie to pozwalanie sobie na dużo, bo możemy i wiemy, co nam służy”. O tym, co łączy zabiegi medycyny estetycznej z samoakceptacją, mówią psycholog i chirurg plastyczny
„Drażni mnie terror ciałopozytywności, z pozytywności obdzierany” – blogerka szczerze o body positive
„Jak pani tyle waży, to ja nie wiem, czym panią znieczulić”. Galanta Lala opowiada, jak została potraktowana przez anestezjologa w szpitalu
Polecamy
Andie MacDowell o nierealnych standardach piękna: „Jestem za stara, by się głodzić”
Tysiące nagich osób na moście Story Bridge. „Wszyscy jesteśmy tacy sami”
Pamela Anderson o rezygnacji z makijażu: „Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czuję się świetnie jako ja”. Nakłoniła Drew Barrymore do zdjęcia doczepów na wizji
Danae Mercer: „80 proc. kobiet ma cellulit, 70 proc. niesymetryczne piersi, 90 proc. ma wzdęcia. Kobiety w 100 procentach są piękne, silne i znaczą więcej niż ich odbicie”
się ten artykuł?