Przejdź do treści

„Bycie babcią to nie jest rola, która przychodzi naturalnie” – mówi socjolożka prof. Paula Pustułka

Prof. Paula Pustułka / fot archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Gdy mówimy „babcia”, widzimy seniorkę bezgranicznie oddaną wnukom, zawsze gotową pomóc, zaangażowaną w sprawy rodzinne. Tymczasem prof. Paula Pustułka, socjolożka z Uniwersytetu SWPS, która zbadała doświadczenie bycia babcią we współczesnej Polsce, mówi wprost: – To sprawa indywidualna. Wzrasta odsetek kobiet, które nie są gotowe, aby zostać babciami w pełnoetatowym znaczeniu tego słowa.

 

Ewa Podsiadły-Natorska: W jakim wieku statystyczna Polka zostaje babcią?

Prof. Paula Pustułka: Od ok. 50. roku życia w górę. Ten wiek się podwyższa, ponieważ współczesne kobiety mają dzieci coraz później. Dzisiejsze babcie – pięćdziesięcio-, sześćdziesięcio– czy nawet sześćdziesięciopięcioletnie – nadal są aktywne w wielu dziedzinach życia.

Jakie są wyobrażenia współczesnych kobiet o byciu babcią? Jak wyobrażamy sobie siebie w tej roli?

To jest sprawa indywidualna. Wyniki badań pokazują mocne zróżnicowanie w tym, jak kobiety myślą o sobie jako o babciach. O ile na poziomie emocjonalnym ogromnie się cieszą z tej roli, mówią, że będą wnuczkę czy wnuka rozpieszczać, zwłaszcza gdy mają jako babcie zadebiutować, o tyle wzrasta odsetek badanych kobiet, które nie są gotowe na poświęcenie się w pełni babciowaniu. Nie są gotowe, aby zostać babciami w pełnoetatowym znaczeniu tego słowa.

Dawniej babcia najczęściej była kobietą nieaktywną zawodowo, emerytką, natomiast jeśli mówimy o kobietach w 50. czy nawet 60. roku życia, to przecież wciąż są to kobiety pracujące.

Przede wszystkim zmienił się odsetek partycypacji kobiet na rynku pracy. W poprzednim pokoleniu częściej były sytuacje, w których kobiety pozostawały nieaktywne zawodowo. Mieliśmy też więcej gospodarstw rolnych, w których opieka i praca rozkładały się inaczej – mężczyzna pracował, a kobieta zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Tymczasem dzisiaj, tak jak pani powiedziała, pięćdziesięcio– i sześćdziesięciolatki wciąż są aktywne w miejscu pracy. Nawet kobiety ok. 65. roku życia nadal mają zajęcia dorywcze, pracują przez kilka godzin dziennie albo podejmują dodatkowe aktywności. Chodzi też o to, że z powodu inflacji muszą suplementować swój budżet związany z niską wysokością emerytury. Nieaktywność zawodowa nie jest możliwa na tym etapie życia.

Przejdźmy do pani badań: jaka jest współczesna babcia?

Dla mnie bardzo ciekawe jest to, że po pierwsze, kobiety czują się dużo słabiej przygotowane do tej roli. Po drugie, mamy ogromną zmianę społeczną. Są młodzi rodzice, którzy bardzo dużo uwagi przywiązują do tego, jak opieka nad ich dzieckiem ma przebiegać – stąd większe wymagania stawiane babciom. Oczywiście młode matki doceniają pomoc babć, ale jednocześnie nie przyjmują jej w taki sposób, że pojawia się oferta opieki i one całkowicie scedują ją na babcię. Młode matki wyznaczają zasady, reguły gry; czasami to są zakazy, czego najlepszym przykładem jest żywienie.

Też o tym pomyślałam!

Również tutaj bardzo dużo się zmieniło. Młode matki są bardziej świadome, mają dużo eksperckiej wiedzy, kiedy i czym karmić, jaka powinna być rola różnych produktów w diecie dziecka itd. Współcześnie mamy wysyp alergii pokarmowych – w poprzednich pokoleniach tyle się o tym nie mówiło. Nieprzypadkowo więc babcie, które debiutują w tej roli, są bardzo przejęte. Często mówią wprost, że czegoś będą się musiały nauczyć. Obawiają się konsekwencji, jeśli zrobią coś nie tak. W naszych badaniach częste były wypowiedzi babć, które nie chciały przyznać się przed córką, że coś zrobiły po swojemu, bo od razu istnieje obawa, że konflikt na linii młodzi-seniorzy spowoduje ograniczenia w relacjach dziadków z wnuczętami.

Wbrew pozorom bycie babcią to nie jest rola, która przychodzi naturalnie. Natomiast w mniejszości są babcie, które idą pod prąd – w tym znaczeniu, że robią coś, o czym wiedzą, że ich córka czy synowa sobie tego nie życzą. Babcia jest potrzebna, ale mam wrażenie, że jej obecność to już nie jest dla rodziny „być albo nie być”.

Można nie mieć predyspozycji do bycia babcią?

Oczywiście, że tak. Podobnie jest zresztą z dziadkami; niektórzy panowie nie odnajdują się w tej roli, nie nawiązują relacji z wnuczkiem czy wnuczką. Nawet w naszym badaniu pojawiały się wypowiedzi, że wnuk boi się dziadka albo nie chce spędzać z nim czasu. Z kolei w przypadku kobiet w badaniach coraz częściej ujawniają się matki, które żałują macierzyństwa. To pozwala nam wysunąć hipotezę, że są kobiety zupełnie niezainteresowane byciem babcią.

W badaniu mamy jeden bardzo ciekawy przypadek; jest młoda ciężarna, która zostaje mamą, jej mama oraz babcia. Matka tej kobiety nie widzi siebie zupełnie w roli babci. Uważa, że jest na to zbyt młoda, jej relacja z córką jest napięta, trudna, one się rzadko ze sobą widują. Widać tutaj zupełny brak gotowości do bycia babcią. Rolę babci przejęła więc babcia matki, czyli prababcia dziecka.

Co, jeśli kobieta nie widziała siebie w tej roli, ale została babcią i teraz mówi: „Nie liczcie na mnie, mam swoje sprawy, od czasu do czasu mogę posiedzieć z wnuczkiem/wnuczką przez godzinkę czy dwie, ale nie będę tak zaangażowana, jak na to liczycie”? Taka postawa jest okej?

A dlaczego nie? To nie jest narracja, która w naszym badaniu by się nie pojawiła. Są panie, które wręcz się boją, że będą przesadnie eksploatowane przez młodych i próbują bardzo mocno stawiać granice tego, jak ich zaangażowanie będzie wyglądać. Moim zdaniem my jako społeczeństwo musimy się nauczyć, że tak jak nie powinnyśmy narzucać wszystkim kobietom macierzyństwa, tak nie możemy oczekiwać od kobiet, które są w sile wieku, mają dużo zobowiązań i robią masę ciekawych rzeczy – jeżdżą w góry, chodzą na jogę, mają zajęcia na uniwersytecie trzeciego wieku – że będą do naszej dyspozycji. Nie należy nikomu stawiać wymagań związanych z rolą płciową tylko dlatego, że „onegdaj tak bywało”. Nie. To jest społecznie skonstruowana rola i im szybciej to zrozumiemy, tym będzie mniej konfliktów, które wynikają z niedopasowania oczekiwań.

Obecni młodzi dorośli pamiętają babcie, które zawsze były w domu, a jeżeli nie były w domu, to były w kościele. Dlatego spodziewają się, że tak samo będzie teraz – podczas gdy dziś jest zupełnie inaczej, bo repertuar aktywności dostępnych dla kobiet jest obecnie znacznie szerszy. I dobrze

Nie ma pani wrażenia, że czasem młodzi wychodzą z założenia, że babcia ma pomóc i już? Ostatnio pisałam artykuł o zabawie sylwestrowej; młode małżeństwo zaplanowało sobie wyjście i było oburzone, gdy babcia nie zgodziła się zostać z wnukami. Miała swoje plany.

Bo to jest narzucenie, wtłaczanie kogoś w rolę. My, badacze wiemy, z czego to wynika: z naszego myślenia pokoleniowego.

I stereotypowego postrzegania roli babci?

Nie tyle stereotypowego, co wynikającego z doświadczenia. Zakładam, że pani rozmówcy – czyli małżeństwo, które zaplanowało sobie wyjście na sylwestra – gdy sami byli dziećmi, mieli babcię zawsze dostępną i w każdej chwili gotową pomóc. W poprzednim pokoleniu kobiety też były aktywne, jednak były mocno związane ze sferą domową. Centralizowały rodzinę w swoim życiu. Nie miały też możliwości realizowania swoich pasji poza domem, a na pewno nie na taką skalę co dzisiaj. Dlatego obecni młodzi dorośli pamiętają babcie, które zawsze były w domu, a jeżeli nie były w domu, to były w kościele. Dlatego spodziewają się, że tak samo będzie teraz – podczas gdy dziś jest zupełnie inaczej, bo repertuar aktywności dostępnych dla kobiet jest obecnie znacznie szerszy. I dobrze.

Wspomniała pani wcześniej, że niektóre babcie nie czują się przygotowane do tej roli. Zastanawiam się, czy można się do bycia babcią przygotować – i w jaki sposób.

Bardzo ciekawe pytanie. Jedna z uczestniczek naszych badań, mama, opowiadała o swojej mamie, która przyznała, że do roli babci czuła się zupełnie nieprzygotowana. To jest dziura rynkowa. Kobieta w ciąży chodzi do szkoły rodzenia, na jogę dla ciężarnych, czyta książki. Natomiast przyszła babcia do takiej wiedzy nie ma dostępu, co po części wynika z faktu, że zakładamy, że wszyscy wiedzą, jak być babcią. A tak nie jest. Wiedzę na ten temat kobiety pozyskują najczęściej od innych kobiet. Tylko że to jest wiedza werbalna i nie zawsze to jest to, czego babcie faktycznie potrzebują.

A czego potrzebują?

Moim zdaniem przede wszystkim możliwości warsztatowego spotkania się i zastanowienia, co się zmieniło od czasu, kiedy same miały małe dzieci, a także rozmowy z innymi kobietami i ekspertami.

Nasuwa mi się wniosek, że nie jest łatwo być babcią. Wszystkim nam chyba wydaje się to oczywiste: rodzi się dziecko, rodzice uczą się nowej roli, a babcia na pewno sobie poradzi. 

My przyjmujemy soczewkę naturalności, mimo że to nie jest proces naturalny. To jest jak z każdą inną rolą – trzeba się jej nauczyć. Gdy przyjdziemy do nowej pracy, nikt się nie spodziewa, że będziemy wiedzieć wszystko o nowej firmie i jak wykonywać każdy z nowych obowiązków.

Są panie, które wręcz się boją, że będą przesadnie eksploatowane przez młodych i próbują bardzo mocno stawiać granice tego, jak ich zaangażowanie będzie wyglądać. Moim zdaniem my jako społeczeństwo musimy się nauczyć, że tak jak nie powinnyśmy narzucać wszystkim kobietom macierzyństwa, tak nie możemy oczekiwać od babć, że będą do naszej dyspozycji

Ciekawa jest też dla mnie perspektywa dziecka. Jak ważna jest obecność babci w jego życiu? Babcia jest mu niezbędna?

Z pomocą przychodzą mi tutaj projekty, które prowadzimy w ośrodku naukowo-badawczym „Młodzi w Centrum Lab”. Ja szczególnie zajmuję się młodymi ludźmi oraz rodzinami, przeprowadzamy więc dużo wywiadów z młodymi dorosłymi, czyli osobami, które mają 18–30 lat. Babcie pojawiają się w ich wypowiedziach bardzo często, np. w odniesieniu do wyborów edukacyjnych czy w kontekście myślenia o wartościach („Kto nauczył mnie tego, co jest ważne?”). Rola babci w życiu człowieka jest bardzo istotna. Proszę zauważyć, że nasze społeczeństwo coraz bardziej się indywidualizuje, a rodzina się zmniejsza; mnóstwo dzieci jest jedynaczkami i jedynakami, ich sieci społeczne się kurczą, jest mniej relacji z kuzynami, rodzeństwem itd. W tym kontekście możliwość budowania relacji międzypokoleniowych jest absolutnie kluczowa.

To nie jest tak, że babcia jest niezbędna do opieki, ale moim zdaniem jest kluczowym składnikiem wychowania. Oczywiście sytuacje są różne; z jednej strony, jeśli relacja w rodzinie jest toksyczna, to babcia może bardziej szkodzić niż pomagać. Z drugiej strony w wielu rodzinach nie ma już babć i wtedy warto pomyśleć o dziecku jako o przyszłym członku lub członkini społeczeństwa. Jeżeli nie mamy w rodzinie pokrewieństwa z babcią czy dziadkiem opartego na więzach krwi, to przynajmniej powinniśmy spróbować jakoś zastąpić te relacje.

W jaki sposób?

Nawet gdy nie mamy blisko babci bądź dziadka, to na pewno w naszej okolicy są inne seniorki czy inni seniorzy, którzy mogą w życiu naszych dzieci pełnić jakąś funkcję. Mam teraz pod opieką doktorantkę, która na co dzień pracuje w Centrum Aktywności Międzypokoleniowej i tam jest realizowanych bardzo dużo projektów aktywizujących seniorów oraz młodych ludzi. To zdecydowanie jest obszar, w który powinniśmy inwestować.

 


W projekcie GEMTRA zrealizowano ponad 100 wywiadów. Spośród 58 kobiet z 27 rodzin osiem debiutowało w roli babci w trakcie trwania projektu.

Dr hab. prof. Uniwersytetu SWPS Paula Pustułka – socjolożka. Zajmuje się interdyscyplinarnymi studiami nad młodymi ludźmi i pokoleniami, szczególnie w odniesieniu do tranzycji i gender studies, socjologią rodziny oraz badaniami migracyjnymi. Specjalizuje się w jakościowych badaniach podłużnych, podejściu mieszanym (mixed methods) i kwestiach etycznych w badaniach społecznych. Doktorat z socjologii obroniła na Uniwersytecie w Bangor w Północnej Walii (2015). Laureatka grantów, autorka i współautorka wielu artykułów naukowych.. Kieruje ośrodkiem badawczym Młodzi w Centrum LAB.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: