Britney Spears: „Skoro byłam seksowna, musiałam być kretynką. Skoro byłam atrakcyjna, nie mogłam mieć przecież talentu”
„Przez długi czas nie miałam mocy sprawiania, by świat wyglądał tak, jak chciałam. Teraz pod wieloma względami ją mam. Nie mogę zmienić przeszłości, ale nie muszę już być samotna ani przestraszona” – pisze w swojej książce Britney Spears. W „Kobieta, którą jestem” artystka odzyskuje głos, który na wiele lat został jej zabrany. Rozprawia się ze swoją przeszłością i zupełnie szczerze cieszy z wolności. Porusza też bardzo trudne tematy…
Narodziny gwiazdy
Britney Spears przyszła na świat w grudniu 1981 r. Jej pojawienie się miało wzmocnić kulejące wówczas małżeństwo rodziców. James „Jamie” Spears i Lynne Bridges wielokrotnie rozstawali się i godzili, głównie z powodu jego choroby alkoholowej, ale też problemów finansowych, które były jej następstwem. Rozwiedli się w 2002 r., potem znów się pobrali, a w 2020 r. ponownie wzięli rozwód. „Najsmutniejsze było dla mnie to, że zawsze chciałam mieć ojca, który kochałby mnie taką, jaka byłam. Żeby powiedział: 'Po prostu cię kocham. Niezależnie od tego, co zrobisz, zawsze będę cię kochać’. Tata był nieobliczalny, zimny i niemiły w stosunku do mnie, ale jeszcze gorzej traktował Bryana” – przyznała Britney w swojej autobiografii. Jej zdaniem James Spears pił, by odreagować stres w pracy i lata znęcania się nad nim przez własnego przemocowego ojca, który zmuszał go do wielogodzinnych treningów sportowych. Opisana przez artystkę relacja jej ojca z jej dziadkiem ma zdaje się usprawiedliwiać surowość i szorstkość Jamesa Spearsa w stosunku do najbliższych. Nic, co robiła Britney, nie było dla niego wystarczająco dobre, choć ona już od najmłodszych lat przejawiała talent sceniczny. Swój pierwszy występ dała jako trzylatka, śpiewając „What Child is This?”.
„Byłam cicha i mała, ale kiedy zaczynałam śpiewać, przykuwałam uwagę wszystkich, a dzięki zajęciom z gimnastyki nieźle się poruszałam” – wspomniała. Gdy miała 5 lat, rodzice zgłosili ją do lokalnego konkursu talentów, który wygrała. Jak zresztą wiele kolejnych, w których brała udział. Sześć lat później trafiła do obsady „Klubu Myszki Miki”, występując u boku Christiny Aguilery, Justina Timberlake’a, Ryana Goslinga i Keri Russell. W wieku szesnastu lat podpisała pierwszy kontrakt z wytwórnią Jive Records i wydała pierwszy singiel „…Baby One More Time”. Album w zawrotnym tempie sprzedał się w ponad 10 mln egzemplarzy i tym samym wywindował Britney na pierwsze miejsce listy przebojów Billboard 200 w USA. Sukces otworzył jej wiele furtek – pisała o niej prasa, dopraszała się telewizja. „Życie stało przede mną otworem. Nie musiałam już śpiewać w centrach handlowych” – wspomniała w autobiografii.
Pierwsza miłość i „jeden z najgorszych dni w życiu”
W tym czasie ponownie spotkała Justina Timberlake’a. Znajomość szybko przerodziła się w miłość, którą z dziką satysfakcją śledziła prasa plotkarska. „Przyciągaliśmy się jak magnes (…) ta miłość była tak wszechogarniająca, że aż dziwna” – napisała Britney w swojej autobiografii. Para wspólnie pojawiała się na ściankach (m.in. w kultowym dziś denimowym looku), udzielała wywiadów, pozowała do sesji okładkowych. W książce „Kobieta, którą jestem” artystka zwraca uwagę, jak dobrze miała się wówczas dyskryminacja ze względu na płeć i umniejszanie zasług kobiet. On był pytany o swoją pracę, a ona o wygląd. „Bardzo ciężko pracowałam nad nagraniami i koncertami, ale niektórzy dziennikarze umieli zapytać tylko, czy moje cycki są prawdziwe (były) i czy moja błona dziewicza wciąż pozostaje nienaruszona” – przyznała.
„Nikt nie myślał o mnie jako jednocześnie seksownej i zdolnej, jednocześnie atrakcyjnej i utalentowanej. Skoro byłam seksowna, musiałam być kretynką. Skoro byłam atrakcyjna, nie mogłam mieć przecież talentu” – dodaje.
Nikt nie wiedział (aż do teraz), że kiedy jej kariera przybierała zawrotne tempo, biła rekordy i należała do najpopularniejszych piosenkarek wszech czasów, „Księżniczka Popu”, bo tak ją wówczas nazywano, w życiu prywatnym podejmowała jedną z trudniejszych decyzji. Będąc w związku z Justinem, dowiedziała się, że jest w ciąży. „Bardzo kochałam Justina. Miałam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli rodzinę. Jasne, stało się to znacznie wcześniej, niż się spodziewałam, ale co się stało, to się nie odstanie” – przyznaje w książce. Justin nie podzielił jej entuzjazmu, powiedział, że „nie są gotowi na dziecko”, że są „zdecydowanie za młodzi”.
„Skoro nie chciał zostać ojcem, poczułam, że nie mam wyboru. Nie chciałam go zmuszać. (…) Nigdy nie podejrzewałam, że wybiorę aborcję, ale w tych okolicznościach to właśnie zrobiliśmy” – ujawniła. „Nie wiem, czy była to słuszna decyzja. Gdybym sama miała dokonać wyboru, nie zrobiłabym tego. Ale Justin był absolutnie pewny, że nie chce zostać ojcem” – dodaje.
Britney w swojej autobiografii wyjaśnia, że przerwała swoją ciążę w domu, co z perspektywy czasu uważa za „błędną decyzję”, bo powinna była zgłosić się na zabieg do szpitala. Miała niesamowicie bolesne skurcze. „Poszłam do łazienki i godzinami leżałam na podłodze, płacząc i krzycząc. (…) Leżałam, zastanawiając się, czy umieram” – napisała. Podkreśliła, że do dziś pamięta to jako „jeden z najgorszych dni” w jej życiu.
Związek Britney i Justina trwał trzy lata, po rozstaniu on zaczął ośmieszać ją w wywiadach, podkreślając m.in., że „odebrał jej dziewictwo”. Ona przez wiele lat milczała na ten temat. Z jej autobiografii dowiadujemy się, że po raz pierwszy przespała się ze starszym o pięć lat chłopakiem, gdy miała 14 lat. Britney nawiązała również do licznych zdrad Justina, pisząc, że o części wiedziała i znosiła, bo „go kochała”, o innych dowiadywała się z prasy. Nie pozostawiła bez komentarza również swojej przelotnej zażyłości z choreografem Wade’em Robsonem, o której Timberlake śpiewał w piosence „Cry Me a River” z 2002 r.
„Byłam bardzo młoda i bardzo wrażliwa, wciąż cierpiałam z powodu aborcji i rozstania; kiepsko sobie radziłam. Justin opisał nasz wspólny czas tak, jakbym to ja była tą złą, a ja w to uwierzyłam i od tej pory czułam się przeklęta” – przyznała.
„Miałam prawie wszystkie objawy depresji poporodowej: smutek, lęk, wyczerpanie„
W autobiografii Britney wypowiedziała się też o innych, obecnych w jej życiu, mężczyznach: byłym mężu Kevinie Federlinie, Jasonie Alexandrze, którego żoną była zaledwie 55 godzin, Colinie Farrellu, z którym romansowała przez dwa tygodnie, Jasonie Trawicku, z którym była zaręczona i który podobnie jak jej ojciec, został też jej prawnym opiekunem i doradcą.
Owocem burzliwego związku z Kevinem Federlinem jest Sean Preston, który przyszedł na świat 14 września 2005 r. Trzy miesiące później artystka zaszła ponownie w ciążę. „Cieszyłam się, że będę miała dwójkę dzieciaków tak zbliżonych wiekiem. Ale to było ciężkie dla mojego ciała. W moim życiu było dużo smutku i samotności w tamtym okresie. Czułam, że spora część świata nastawiła się przeciwko mnie” – przyznaje w swojej książce.
Jako młoda mama znalazła się na celowniku paparazzich. Fotoreporterzy czyhali pod jej domem, robiąc jej bez przerwy zdjęcia. Była u kresu wytrzymałości. „Czasopisma wydawały się pragnąć tylko jednego: dorwać zdjęcia, które będzie można podpisać 'Britney Spears ma wielki brzuch i chodzi bez makijażu. Zobacz zdjęcia’. Tak jakby to był grzech, jakbym przybierając na wadze, wyrządziła im jakąś osobistą krzywdę, zdradziła kogoś. Czy ja kiedyś obiecałam, że będę siedemnastolatką przez resztę mojego życia?” – zastanawia się piosenkarka.
Jayden James – drugi syn Britney i Kevina – pojawił się na świecie 12 września 2006 r. Jeszcze lepiej strzec prywatności dzieci – to jedna z pierwszych decyzji, jakie artystka podjęła po porodzie. Kolejna: wychować je w bezpiecznym i przytulnym domu. W związku z tym obsesyjnie wprowadzała zmiany w wystroju, wciąż udoskonalała pokoje i przestrzenie projektowane dla synów. Stała się nadopiekuńcza i kontrolująca. Przez pierwsze miesiące nie pozwalała swojej mamie wziąć Jaydena Jamesa na ręce. „Teraz już wiem, że miałam prawie wszystkie objawy depresji poporodowej: smutek, lęk, wyczerpanie. Kiedy dzieci się rodziły, nakładało się to na mój wewnętrzny zamęt i na obsesję na punkcie ich bezpieczeństwa, która się pogłębiała, im więcej uwagi poświęcały nam media. Bycie młodą mamą to i tak dość trudne wyzwanie, nawet jeśli nie musisz tego robić, kiedy oglądają cię pod mikroskopem„ – przyznaje w autobiografii.
Rozwód, próba bycia dobrą matką mimo rozpadającego się małżeństwa, brak zaufania do ludzi z najbliższego otoczenia, do tego codzienna batalia z fotoreporterami. Zarówno dwudziestokilkuletnia wtedy Britney jak i jej (jeszcze) mąż niepowodzenia rodzinne rekompensowali sobie w nocnych klubach, ale tylko zdjęcia piosenkarki lądowały na pierwszych stronach gazet. Imprezy m.in. z Paris Hilton czy Lindsay Lohan dla Britney często gęsto kończyły się awanturami z matką. Jednak najgorsze dopiero miało się wydarzyć.
Mroczna mgła
Kevin nie tylko zabrał jej dzieci, ale też nie pozwolił jej zobaczyć synów przez wiele tygodni. „Przez długi czas czułam w sobie mroczną mgłę. Na zewnątrz z kolei starałam się wyglądać tak, jak ludzie ode mnie wymagali, odgrywałam rolę, jakiej chcieli: byłam miła i śliczna. Ale ta cienka warstwa lakieru była zdarta bez reszty, nic nie zostało pod spodem. Byłam kłębkiem odsłoniętych nerwów” – tak artystka wspomina w swojej książce okres rozłąki z dziećmi. W desperacji, kiedy kolejna próba spotkania z nimi skończyła się publicznym upokorzeniem, artystka poszła do zakładu fryzjerskiego i zgoliła sobie maszynką włosy. Brukowce pisały, że „zwariowała”, „straciła kontrolę nad własnym życiem”, „spadła na samo dno”.
„Nawet moi rodzice dawali wyraz zażenowaniu. Ale nikt nie wydawał się rozumieć, że straciłam głowę ze smutku. Odebrano mi moje dzieci” – opisuje w książce.
Rozłąka doprowadzała ją do skrajnych emocji, przestała dbać o to, jak wygląda, nie wychodziła z domu, a jeśli wyszła – zazwyczaj była osaczana przez paparazzich, którzy bez skrupułów błyskali fleszami, zadając pytania o dzieci. Zazwyczaj w takich sytuacjach wpadała w furię, w odwecie krzyczała, przeganiała parasolką. Nie bez znaczenia był fakt, że w tym czasie mocno przedawkowywała adderall. Nowe znajomości, które zawierała, budziły niepokój jej bliskich, którzy obawiali się o nic innego, jak o jej majątek.
Niedługo potem sąd przyznał prawo do opieki nad dziećmi Kevinowi Federline’owi. Britney mogła widywać się z synami cztery razy w tygodniu w obecności wyznaczonego przez sąd obserwatora. W styczniu 2008 r., podczas jednego z takich widzeń, gwiazda zamknęła się w łazience z młodszym synem Jaydenem Jamesem, chcąc wydłużyć czas pożegnania. Pod jej domem szybko zjawiła się policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe, a także wozy transmisyjne telewizji i helikoptery. Obezwładniona piosenkarka została wyprowadzona z domu na noszach, a paparazzi filmowali całą jej drogę karetką do szpitala. Finalnie sąd odebrał jej możliwość spotkań z synami, a Federline z dnia na dzień uzyskał pełne prawo do opieki nad dziećmi.
„Kuratela odebrała mi kobiecość, przemieniła mnie w dziecko”
Kolejny cios otrzymała od rodziców, którzy kilka dni później wystąpili do sądu w Los Angeles o wdrożenie wobec niej procedury, zwanej w amerykańskim prawie „conservatorship”. Udało im się ustanowić nad Britney dwie kuratele – tak zwaną pieczę nad osobą oraz pieczę nad majątkiem. Obydwie role otrzymał ojciec James Spears, który od tej pory nie tylko zarządzał pieniędzmi swojej córki, ale nadzorował, z kim się spotykała, jakie brała leki, czy stosowała antykoncepcję.
„Przez trzynaście lat nie wolno mi było jeść tego, na co miałam ochotę, prowadzić samochodu, wydawać pieniędzy, na co chciałam, pić alkoholu czy nawet kawy” – przyznała gorzko gwiazda. „(…) Wciąż mam mdłości, gdy myślę o tym, jak długo ojciec i jego wspólniczki kontrolowali moje ciało oraz pieniądze” – dodała.
Britney do tematu kurateli, która odcisnęła trwałe piętno na jej psychice, powraca w swojej książce wielokrotnie. Pisze o niej tak: „To była najgorsza rzecz, jaka mogła się przytrafić mojej karierze, mojej muzyce i mojemu zdrowiu psychicznemu”. Podkreśliła, że bóle migrenowe są jednym ze skutków zdrowotnych tego okropnego czasu w jej życiu.
„Kiedy mam atak, gaszę światło i się nie ruszam. Leżę nieruchomo w ciemności. Jakiekolwiek światło sprawia, że pęka mi głowa. Czuję się tak, jakbym miała zemdleć z bólu. Przesypiam półtora dnia. (…) Dla mnie migrena jest gorsza od grypy żołądkowej. W przypadku tej drugiej człowiek przynajmniej trzeźwo myśli. Może wybrać jakiś film do oglądania. Kiedy ma migrenę, nie może nic robić, bo jego mózg tak jakby nie istniał” – wyjaśniła.
Britney przechodziła załamanie nerwowe. Choć zarabiała po kilkadziesiąt milionów dolarów, otrzymywała tygodniówki liczone w kilku tysiącach. Musiała prosić ojca o pieniądze, żeby móc kupić książki synom albo wyjść na kolację ze znajomymi. Wielokrotnie nie miała za co zapłacić rachunku w restauracji. Ojciec monitorował każdy jej krok, w obecności świadków krytykował i obrażał ją, nazywał beznadziejną matką, kazał jej się odchudzać i ponad wszystko pracować. Mimo okresów buntu, zazwyczaj robiła to, czego od niej wymagał, znosiła wszystkie upokorzenia, bo tylko będąc posłuszną, mogła widywać się ze swoimi dziećmi.
Próbę wyjścia spod kurateli podjęła w 2014 r., choć już kilka lat wcześniej jej fani zainicjowali w tymże celu ruch #FreeBritney. Uwolnienie się spod kontroli ojca to była długa batalia z wieloma przegranymi bitwami. Finalnie, 12 listopada 2021 r. sędzia Brenda Penny ogłosiła zakończenie kurateli ze skutkiem natychmiastowym.
„Cieszę się, że ojciec nie jest obecny w moim życiu. Już nie muszę się go bać. To wielka ulga, że jeśli przybiorę na wadze, nikt nie będzie na mnie krzyczeć, że mam schudnąć. Znowu mogę jeść czekoladę. Gdy tylko ojciec zniknął z mojego życia i już nie zmuszał mnie do jedzenia tego, co według niego powinnam jeść, moje ciało stało się silne” – podsumowała.
Piosenkarka podkreśliła, że uwolnienie się spod kontroli ojca przywróciło jej pewność siebie i pozwoliło spojrzeć na siebie łagodniejszym okiem. Teraz czuje się, jakby odrodziła się na nowo, „jak biała karta”, którą dopiero może zapełnić po swojemu.
„Wolność oznacza możliwość popełniania błędów i uczenia się na nich. Wolność oznacza, że nie muszę występować dla nikogo – ani na scenie, ani poza nią. Wolność oznacza, że mogę być równie niedoskonała jak wszyscy inni. Oznacza też prawo do poszukiwania radości na własny sposób, na własnych warunkach” – przyznaje.
Powoli odzyskuje zaufanie do ludzi. Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiła po zakończeniu kurateli, był wyjazd na wakacje. To właśnie podczas urlopu napisała swoją autobiografię i dowiedziała się, że jest w ciąży z Samem Asgharim. Była tą informacją tak samo podekscytowana, jak i przerażona.
„Podczas ciąży z Seanem Prestonem i Jaydenem cierpiałam na depresję. Ta ciąża pod wieloma względami przypominała tamte – czułam lekkie mdłości, miałam ciągle ochotę na jedzenie i seks – więc zastanawiałam się, czy depresja też powróci. Musiałam nieco zwolnić, choć lubię być na bieżąco. Ale moje życie było o wiele lepsze niż kiedyś i dostałam tak wiele wsparcia, że miałam pewność, że dam radę” – wspomniała.
Radość z oczekiwania na trzecie dziecko nie trwała długo. Krótko po tym, jak poinformowała opinię publiczną o ciąży, doszło do poronienia. „Byłam zdruzgotana, że straciłam dziecko. Jednak po raz kolejny muzyka pozwoliła mi nabrać dystansu. (…) Słuchanie muzyki pomaga mi radzić sobie z gniewem i smutkiem, z którymi zmagam się jako dorosła” – wyjaśniła.
W kwestii powiększenia rodziny Britney zaznaczyła, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W czerwcu 2022 r. wzięła ślub z Samem, na którym nie pojawili się jej synowie. Swoją nieobecność tłumaczyli tym, że ich relacje z matką wymagają naprawy, a uroczystość nie byłabym najlepszym momentem na takie rozmowy.
Sześć lat od wydania ostatniego albumu na moment wróciła do studia. Razem z Eltonem Johnem nagrała singiel „Hold Me Closer”, będący reinterpretacją hitu „Tiny Dancer” z 1971 r.
„Gdy cieszyłam się już wolnością, udało mi się zbudować zupełnie nową tożsamość. Mogę z dumą oświadczyć: 'Byłam kimś biernym i uległym. Dziewczyną. Teraz jestem kimś silnym i pewnym siebie. Kobietą'” – to jedno z ostatnich zdań, które pada w autobiografii Britney Spears. Wyrwane z kontekstu może wywoływać oburzenie, ale lektura książki „Kobieta, którą jestem” wyjaśnia, dlaczego artystka stawia znak równości między dziewczyńskością i naiwnością czy niedojrzałością.
„Przez lata byłam grzeczną dziewczynką. Uśmiechałam się uprzejmie, kiedy prowadzący program w telewizji gapili się na moje piersi, kiedy amerykańscy rodzice twierdzili, że sprowadzam ich dzieci na złą drogę, chodząc w topie z odsłoniętym brzuchem, kiedy szefowie studiów protekcjonalnie poklepywali mnie i podważali moje decyzje, chociaż sprzedawałam miliony płyt. Kiedy moja rodzina zachowywała się, jakbym była wcielonym złem” – pisze w swojej książce.
Dla niej to czas, kiedy z wielu powodów nie mogła w pełni decydować o sobie. Obejmował nie tylko jej dzieciństwo naznaczone alkoholizmem i kłótniami w domu rodzinnym, młodość kojarzoną z wielokrotnymi manipulacjami ze strony bliskich, partnerów i menedżerów, ale także dorosłość, kiedy pod kuratelą ojca była kontrolowana, uciszana i zmuszana do intensywnej pracy nad pomnażaniem majątku.
„Zdziecinniałam do tego stopnia, że traciłam resztki samej siebie. Protestowałam przeciw każdemu poleceniu rodziców. Kobieca duma nie pozwalała mi traktować ich poważnie. Kuratela odebrała mi kobiecość, przemieniła mnie w dziecko. Raczej byt niż osobowość sceniczną. Od zawsze czułam muzykę w krwi i kościach, a oni mi to ukradli” – wyznała.
Britney jest wolna, ale jednocześnie kompletnie sama. W sierpniu 2023 r., tuż po oddaniu książki do druku, zakończyła swoje małżeństwo z Samem. Skonfliktowana z rodziną, byłymi mężami i synami. Pogubiona i bezradna.
„Minęło trochę czasu, odkąd czułam, że naprawdę mam we władaniu swoje życie, swoją moc i swoją kobiecość” – napisała w swojej autobiografii.
Jedno jest pewne: Britney Spears na nowo smakuje dojrzałości i kobiecości. Oby tym razem trafiła na ludzi, którzy docenią jej wrażliwość.
Fragmenty pochodzą z książki „Kobieta, którą jestem”, która ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B. Przekład: Piotr Grzegorzewski, Paweł Bravo, Natalia Mętrak-Ruda, Marcin Wróbel.
Zobacz także
Gosia Baczyńska: „Współczesne kobiety po 50. celebrują życie”. Posłuchaj kolejnego odcinka podcastu „Menopauza to nie pauza”!
Selma Blair: „Diagnoza przyniosła mi ulgę. Dała mi punkt odniesienia. Dała mi narzędzia”
Marek Kaliszuk: „Nie chwalę się, nie czuję się też bohaterem. Mówienie o idei dawstwa traktuję jako mój obowiązek”
Polecamy
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
Córka Anny Dereszowskiej zmagała się z depresją. System je zawiódł. „Zderzyłam się ze ścianą”
„Nie mówiłem o tym nikomu”. Paweł Korzeniowski w szczerym wyznaniu na temat depresji
Wywalczył złoto olimpijskie, po czym otworzył się na temat swojego zdrowia. „Mam astmę, alergię, depresję…”
się ten artykuł?