Naucz dziecko kichać… w łokieć
Zima bez chorób? Marzenie rodziców. Magicznego sposobu na uniknięcie wirusów nie ma, są za to patenty, aby nie zarażać innych lub przynajmniej ryzyko zarażenia zminimalizować.
Gdy przeziębione dziecko parska, kicha i pokasłuje, jest prawie pewne, że za chwilę parskać będzie pół grupy przedszkolnej lub klasy. Choroba nie wybiera, ale żeby nie podać jej dalej, trzeba wiedzieć, jak kichać. A wy wiecie?
Maluch kaszle i kicha. Pierwszy odruch? Strofujące „zasłoń buzię!”. Nie posłucha – źle, bo za chwilę zarazki osiądą na najbliżej znajdujących się ludziach i przedmiotach (w sklepie na półkach, w szkole na ławkach, w autobusie na poręczach i siedzeniach). Posłucha – wcale nie lepiej, bo w powszechnym rozumieniu zasłonięcie buzi to nakrycie jej dłonią. Potem taka rączka wędruje na klamkę, na blat stołu, do pojemnika z klockami, a z nią wędrują wirusy.
Prawidłowe kichanie (według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia!) to kichanie w zgięcie łokciowe. Ta część ciała nie tylko doskonale osłoni nos i usta, ale ma przynajmniej jeszcze jedną zaletę. Nie dotykamy wielu rzeczy łokciem, prawda? A gdy nie dotykamy, wirusy nie mają jak rozprzestrzenić się po otoczeniu i zarażać dalej.
Oczywiście kichać i kasłać można w jednorazową chustkę, pod warunkiem, że maluch zdąży ją wyciągnąć z kieszeni i że chusteczka będzie naprawdę jednorazowa, a więc po użyciu natychmiast trafi do kosza, albo w dłoń, jeśli natychmiast umyje się ręce. Ale które dziecko po każdym kichnięciu będzie ochoczo pędzić do łazienki?
Polecamy
David Beckham o prawach dzieci: „Dziewczynki powinny mieć takie same możliwości jak chłopcy”
Masowa kradzież darów dla małych pacjentów szpitala. „Co jest nie tak z gatunkiem ludzkim?”
Martyna Zachorska o traumie WF-u: „Byłam kozłem ofiarnym, kimś, kogo nikt nie chciał mieć w drużynie”
Róża Hajkuś: „Dzieci najbardziej boją się nie bólu, ale tego, co się dzieje znienacka”
się ten artykuł?