Jak psujemy magię świąt? Oto 7 rzeczy, które warto zmienić
Święta to podobno czas magiczny. Lecz gdy życie toczy się tak szybko, a magia działa głównie w służbie handlu, coraz trudniej doświadczyć ich wyjątkowości. Świąteczną atmosferę psują nie tylko specjaliści od promocji, ale również my sami. Co właściwie robimy nie tak?
„Świąteczna” atmosfera
Zacznijmy od tego, na co nie mamy większego wpływu – a raczej czego ofiarą padamy. Bo chyba żadne indywidualne starania nie psują magii świąt tak bardzo, jak „świąteczna atmosfera” brutalnie narzucana nam przez handel. Mikołajkowa ikonografia, gwiazdkowe melodie, promocje, rabaty, eventy, atrakcje wciskane nam w świątecznym opakowaniu poza tym, że swoją nachalnością mogą doprowadzić do szału, odbierają świętom wyjątkowość i pozbawiają je duchowego wymiaru. Co zatem począć? Przede wszystkim unikać miejsc, które epatują „świątecznością” w celu zwiększenia przychodów.
Gonitwa po galerii
Na przykład unikać galerii handlowych, które specjalizują się w świątecznej perswazji. Niestety dla wielu zagonionych pracą są one ostatnią deską ratunku. Bo odłożone na ostatnią chwilę choinkowe zakupy najłatwiej zrobić w dużych centrach handlowych. No, może nie tak najłatwiej, bo gonitwa od butiku do butiku przez sklepy z zabawkami i sklepiki z bibelotami potrafi wycisnąć siódme poty i wyczerpać psychicznie. W dodatku prezenty zakupione na chybcika w galerii wydają się jakby mniej magiczne… Rozwiązanie? Bardzo proste: pomyśleć zawczasu.
Nietrafione prezenty
Tym bardziej że prezenty kupowane w ostatniej chwili bywają nietrafione. A w obdarowywaniu się nie chodzi przecież o dopełnienie obowiązku i święty spokój dającego, ale przede wszystkim o radość obdarowywanego. Niektórym problem świątecznych prezentów udało się sprytnie rozwiązać. Na przykład przez uzgodnienia dotyczące podarunków między darczyńcami i obdarowywanymi. Przekazany w ten sposób prezent traci walor niespodzianki, ale przynajmniej nie zawodzi. Tylko co w tej sytuacji z magią? Chyba nici. Możemy ją jednak odzyskać – jeśli zamiast uprawiania świątecznego handlu wymiennego szarpniemy się na prezent dla tych, którzy naprawdę go potrzebują. Podpowiedź: Szlachetna Paczka.
Szaleństwo przygotowań
Jedni o świętach przypominają sobie w Wigilię, inni zaczynają o nich myśleć dwa tygodnie wcześniej. Ten drugi przypadek dotyczy z reguły starszego pokolenia, choć się do niego nie ogranicza. Zaaferowanie zbliżającym się zjazdem rodzinnym, planowanie, sprzątanie, przygotowywanie listy gości, obmyślanie listy potraw i zakupów potrafią wydrenować z energii do tego stopnia, że pozostaje jej niewiele na cieszenie się samymi świętami. Czy trzeba dodawać, że chodzi o to, żeby było miło, a nie sterylnie?
Zły humor z przejedzenia
Obżarstwo to również świetny sposób na zepsucie świątecznej atmosfery. Barszcz z uszkami, pierogi z grzybami, rybka w cieście, śledzik na popchnięcie i ciasto na ugruntowanie – wobec suto zastawionego stołu tracimy umiar. Mieszanina składników i nadmiar kalorii raczej nie dodadzą werwy kolędowaniu i rodzinnej interakcji przy stole. Zwiastują raczej spadek nastroju, senność i ból brzucha. Może zatem warto ograniczyć ilość jadła na półmiskach, nawet za cenę zerwania z tradycją dwunastu potraw? W przeciwnym razie grozi nam…
Telewizyjna hipnoza
Telewizor bywa przydatny do umysłowego resetu po ciężkiej pracy. Powinien jednak być stosowany z umiarem, bo nadużywanie go grozi nieodwracalnymi zmianami w psychice. Niestety, w wielu polskich domach jest on obiektem kultu, który wypiera nawet metafizykę świąt. Rozleniwienie po sutym obiedzie sprzyja biernej rozrywce i – z braku lepszego słowa – tępemu wpatrywaniu się w ekran. Jeśli zdarza wam się wpaść w sidła obrazu o wysokiej rozdzielczości, to przynajmniej w święta postarajcie się zatriumfować nad telewizyjnym bożkiem.
Tyrania odświętności
Na przeciwległym biegunie świąt telewizyjnych sytuują się święta odświętne, czyli takie, w których na pierwszym miejscu stoi tradycja i kultywowanie rytuału. Żeby nie było nieporozumień: tradycja może być wspaniała, jeśli ktoś chce ją praktykować. Łamanie się opłatkiem, przygotowywanie dwunastu potraw (w rozsądnej ilości), zapewnienie dodatkowego miejsca przy stole dla zbłąkanego wędrowca, śpiewanie kolęd – to wszystko piękne zwyczaje. Problem może pojawić się wtedy, gdy obyczaj bierze górę nad rozsądkiem i zaniedbanie którejś ze świątecznych wytycznych psuje atmosferę. Gdy nie można wstać od stołu i, powiedzmy, zagrać z rodzeństwem w planszówkę, bo trzeba podtrzymywać podniosły nastrój. Gdy trzeba kolędować, chociaż wolałoby się pójść na sanki. Gdy trzeba występować pod krawatem, choć wolałoby się w luźnym swetrze. Jak zawsze i we wszystkim – najlepiej sprawdza się umiar.
Polecamy
„Co roku na święta tysiące karpi przeżywają prawdziwy horror”. Jagna Niedzielska o kupowaniu żywego karpia na Wigilię
Kogo nie zaprosilibyśmy na Wigilię? Polskie oblicza (nie)tolerancji
Asp. szt. Leszek Jacznik: Mój zawód kojarzony jest z mandatami, łapaniem złodziei i strzelaniem. Ale mundur nie musi przeszkadzać w byciu człowiekiem
„Nie jestem przedmiotem, szpital nie jest przechowalnią”. Lekarze przed świętami ruszyli z bardzo ważną kampanią
się ten artykuł?