Zetki są dorosłe, pracują, ale pozostają na garnuszku rodziców. Według GUS taka jest polska rzeczywistość

W 2024 roku aż 52,9 proc. Polaków w wieku od 25. do 34. roku życia mieszkało z rodzicami. To o wiele dłużej niż w państwach skandynawskich, ale krócej niż w Chorwacji czy Albanii. Dlaczego tak się dzieje? „Wysokie ceny mieszkań to nie wszystko” – mówi Maciej Myśliwiec, socjolog.
Na garnuszku rodziców
W skali Europy polscy gniazdownicy, bo tak nazywa się osoby, które nie wyprowadzają się od rodziców, choć są już dawno dorosłe i zazwyczaj pracują, lokują się prawie na końcu peletonu. Razem z Włochami, Portugalczykami, Grekami, Słowakami i Chorwatami znaleźliśmy się w grupie narodowości, które zamykają listę. Na jej czele są Skandynawowie – na przykład wśród Finów i Duńczyków w wieku od 25 do 34 lat, w rodzinnym domu mieszka tylko 4 proc.
Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu GUS „Polska w Unii Europejskiej 2024”, ta tendencja utrzymuje się od lat. Nasi gniazdownicy wyprzedzili włoskich, gdzie z rodzicami mieszka 50 proc. osób w wieku 25-34 lata. Statystyki dotyczące Chorwatów czy Czarnogórców odpowiednio wynoszą 64 i 69 proc. W gronie rekordzistów są także Albańczycy (66 proc.) i Grecy (56 proc.).
Ponad 60 proc. polskich gniazdowników to mężczyźni. Większość z nich mieszka w miastach. Stosunkowo dużo na Podkarpaciu.
Zetki nie chcą brać kredytów
– Młodzi ludzie mają obecnie dużo mniejsze możliwości ekonomiczne, niż mieli ich rodzice – tłumaczy socjolog Maciej Myśliwiec. – Ostatnia dekada przyniosła wzrost cen mieszkań, w niektórych miastach nawet o 70 proc. Mieszkanie, które w 2014 roku kosztowało 300 tysięcy zł, teraz kosztuje 700 tysięcy. To oznacza, że większość ludzi, zwłaszcza młodych, nie ma zdolności kredytowej. Równie drogi, oczywiście proporcjonalnie do zarobków, jest najem mieszkań – tłumaczy.
Dzisiejsi młodzi ludzie są też trochę bardziej świadomi swojej sytuacji, niż byli milenialsi.
– Myślę, że czterdziestolatkowie pogodzili się z tym, że kredyt hipoteczny to jedyna opcja, jaką mają. Dzisiejsi młodzi ludzie nie chcą zadłużać się na trzydzieści lat. Wydaje mi się, że są bardziej świadomi ekonomicznie, mimo że niektórzy twierdzą, iż przy tym mniej zaradni życiowo. Patrzą na świat trochę inaczej niż starsze pokolenia, boją się ryzykownych decyzji, są przy tym bardziej roszczeniowi, oczekują gotowych i bezpiecznych rozwiązań – mówi socjolog.
Coraz mniejsze różnice pokoleniowe
Poza względami ekonomicznymi istotnym powodem gniazdowania młodych Polaków są, zdaniem naszego eksperta, inne relacje we współczesnych rodzinach.
– Rodzice są teraz bardziej ugodowi, być może też mniej wymagający niż kiedyś. Różnice międzypokoleniowe nie mają już tak istotnego znaczenia jak kiedyś, łatwiej się dogadać. Poza tym są świadomi, jak wygląda dzisiaj rynek mieszkaniowy, więc godząc się na wspólne mieszkanie z dziećmi, dają im możliwość zaoszczędzenia pieniędzy na przyszłe lokum – wyjaśnia Maciej Myśliwiec.
Wielu rodziców traktuje mieszkanie z dziećmi jako formę pomocy. Poziom materialny współczesnych rodziców jest zazwyczaj wyższy, niż poprzednich pokoleń, więc dla wielu z nich dłuższe utrzymywanie dziecka nie stanowi większego problemu.
Późna samodzielność, rodzice wymagający opieki
Nietrudno też nie zauważyć, że poza lepszą komunikacją międzypokoleniową na relacje w rodzinie wpływ mają preferowane obecnie modele wychowania. Obecni rodzice, inaczej niż jeszcze 20-30 lat temu, nie przymuszają dzieci do szybkiej samodzielności. Dorosłe dzieci nie tylko później wchodzą z domu, ale także później zakładają własne rodziny i mają własne dzieci.
– Inna jest struktura obecnych rodzin. Łatwiej jest mieszkać z rodzicami jedynakowi niż liczniejszemu rodzeństwu, a rodzin z mniejszą liczbą dzieci jest dużo. Ma to oczywiście wiele demograficznych konsekwencji. Coraz częściej zdarza się, że rodzice trzydziestoletniego dziecka mogą już sami potrzebować opieki. Wtedy wspólne mieszkanie ma bardzo praktyczne uzasadnienie – dodaje socjolog.
Do tej grupy trzeba też dodać osoby rozwiedzione czy owdowiałe, które często wracają do rodzinnego domu.
W opublikowanym przez GUS w 2022 roku raporcie na temat polskich gniazdowników wskazano, że ok. 20 proc. wszystkich młodych dorosłych mieszkało w domu rodzinnym z powodu niepełnosprawności – własnej lub jednego z rodziców, częściej matki.
Geopolityka ma znaczenie
Na obecny obraz polskiego społeczeństwa pewnym cieniem kładzie się także obecna sytuacja geopolityczna i wojna w Ukrainie. Część młodych ludzi nie chce podejmować ryzyka inwestowania oszczędności w dom, który, jak sobie wyobrażają, może zostać zburzony.
– Wolą żyć z poczuciem mobilności i możliwości szybkiego wyjazdu, niż czuć się przywiązanym do własności. Choć wszyscy jesteśmy obecnie bardziej mobilni, niż byliśmy kiedyś i łatwiej wyobrażamy sobie możliwość relokacji, to jednak nie wszyscy mają takie plany – komentuje ekspert.
Po latach wyjazdowego boomu, jaki obserwowaliśmy w pierwszych latach po wejściu Polski do Unii Europejskiej, obecnie wyjazdy na stałe w celach zarobkowych nie są już tak powszechne. Wiele ułatwiła nam praca zdalna, którą można wykonywać dla zagranicznego pracodawcy bez puszczania kraju.
Przeludnienie polskich mieszkań
Z raportu „Polska w Unii Europejskiej 2024” wynika także, że mieszkanie dorosłych dzieci z rodzicami wpływa na wysoki wskaźnik przeludnienia lokali, który wynosi w Polsce 33,9 proc. i znacznie przekracza wynoszącą 16,8 proc. unijną średnią. Choć analizując dane Eurostatu trzeba przyznać, że jeszcze 20 lat temu przeludnienie w polskich mieszkaniach wynosił 55 proc., to jednak z obecnym wskaźnikiem na poziomie 34 proc. plasujemy się na poziomie Turcji i Bułgarii, a tylko nieznacznie wyżej niż Rumunia, Kosowo czy Serbia. Na drugim biegunie jest z kolei Holandia, gdzie poziom przeludnienia wynosi 3,4 proc.
Mieszkające z rodzicami dorosłe dzieci nie poprawiają tych statystyk.
– W Polsce w dalszym ciągu kultywowana jest kultura wielopokoleniowych rodzin. Pamiętajmy też o tym, że bardzo często dom rodzinny to niekoniecznie mieszkanie w bloku, ale osobny budynek jednorodzinny. Nawet jeśli mieszkają w nim trzy pokolenia i prowadzą niezależne gospodarstwa domowe, to są dla siebie wsparciem. A nasz system społeczny może nie tyle wymaga, co oczekuje, że zajmiemy się naszymi starszymi członkami rodziny – mówi socjolog.
Zobacz także

„Można być samemu i nie czuć się samotnym. Każdy człowiek jest istotą skończoną i nie potrzebuje drugiego, by go dopełnił”

Młodzi, świetnie zarabiający i koszmarnie samotni. Przygnębiające wnioski z raportu

Wstyd nasz powszechny. „Poraziło mnie, jak dużo Polaków wstydzi się swojej sytuacji finansowej” – mówi socjolożka Katarzyna Krzywicka-Zdunek
Polecamy

Ekspert o schronach w szpitalach: doprowadzone do ruiny. „Potrzeba dużo pracy i pieniędzy na przywrócenie ich do stanu używalności”

Randki i związki według pokolenia Z. „To wybór, a nie presja. Wolność jest ważniejsza niż status” – mówi Paulina Jęczmień, psycholożka, seksuolożka

Pokolenie Z ze wszystkich kryzysów najbardziej boli ten gospodarczy. Badaczki UJ: pomóżmy im zamienić stres w działanie

Roman, chłopiec z poparzoną twarzą, stał się bohaterem filmu. „Jest symbolem wszystkich dzieci cierpiących z powodu wojny”
się ten artykuł?