Uważano, że pomoże „wstrzemięźliwość w alkowie i przy stole”. Medycy podejrzliwie patrzyli też na gadulstwo, czyli jak kiedyś leczono ból
Trepanacje czaszki, wypędzanie duchów umarłych, wywar z maku – te metody leczenia bólu są stare jak świat i, ze współczesnego punktu widzenia, nielogiczne i niebezpieczne. Ból, podobnie jak śmierć, stanowi nieodłączny element ludzkiego życia i choć medycyna dokonała w tej dziedzinie ogromnego postępu, nadal potrafi tylko doraźnie zażegnać problem. W naszym cyklu opowieść o nierównej walce z bólem.
W dawnych czasach wierzono, że ból wywołują demony. Szamani używali do wysysania ich z ciała specjalnych „rurek bólu”, zakładano też amulety, stosowano zaklęcia i czary. Także Egipcjanie wierzyli, że ból wywoływały duchy umarłych wchodzące do ciała przez nos lub uszy. By się ich pozbyć, zalecano oddawanie moczu, kichanie i torsje. Popularna była także trepanacja czaszki, która miała pomóc, by demony swobodnie opuściły ciało. W niejednym przypadku to z pewnością wystarczyło, by pacjentowi przynieść nie tylko ulgę, ale i śmierć. Uważano też, że ból jest karą zesłaną na człowieka przez bogów. W nadziei na uleczenie nakazywano składanie ofiar i danin.
W starożytności znano już, choć pewnie nie umiano wyjaśnić, naturalne przewodzenie elektryczne u ryb takich jak drętwa czy węgorz. Sposób wykorzystania naturalnej elektroterapii do uśmierzania bólu głowy i podagry zapisano na płaskorzeźbach w egipskich grobowcach. Przewodzenie elektryczne, oczywiście już niepochodzące z ryb, to jedna z metod leczenia bólu do dzisiaj. Znana i popularna do dzisiaj jest także, stosowana przez Chińczyków od kilku tysięcy lat, akupunktura. Chińczycy uważali, że dzięki nakłuwaniu igłami można doprowadzić do równowagi siły yin i yang, a to zażegna każdy problem zdrowotny.
Starożytni medycy nie pozostawiali cierpiących tylko na łasce demonów i bóstw, stosowali wiele sposobów znanych nam do dzisiaj – masaż, ucisk, gorąco, zimno i zioła. W tzw. papirusie Ebersa z XV w. p.n.e. zapisano ponad 60 receptur na specyfiki o właściwościach przeciwbólowych. Były to mieszanki wykorzystujące m.in. mak, konopie, dzbanecznik i mandragorę. Jeden z przepisów na „bóle w ciele” zaleca wykonanie mieszaniny piwa, jałowca i pszenicy, a następnie podawanie go cierpiącej osobie przez cztery dni.
Przez wieki najważniejszym zielem o właściwościach uśmierzających ból było opium. Specyfikowi temu przypisywano wyjątkowe i wszechstronne właściwości – leczono nim bóle zębów, oczu, atak kamieni żółciowych, ale także niestrawność i kaszel. Choć bardzo szybko zauważono uzależniające właściwości opium, podawano go nawet nadpobudliwym dzieciom.
Dawni lekarze bacznie obserwowali okoliczności występowania i nasilenia bólu. Zaliczali do nich: nadmierną pobudliwość seksualną, nadmierne spożycie wina, mleka, cebuli, selera, a także wielu przypraw – szafranu, morwy, mirry, nawet siemienia lnianego. Uważano, że na ustąpienie bólu pomoże wstrzemięźliwość w alkowie i przy stole. Zalecano, by unikać zarówno objadania się, jak i głodzenia. Medycy podejrzliwie patrzyli też na… gadulstwo, a kiedy na jego skutek dochodziło do bólu głowy, zalecano masaż stóp oliwką z solą i lewkonią.
Medycy średniowieczni opracowali różne sposoby aplikowania substancji uśmierzających ból – stosowano gąbki nasączone lekami, kompresy, maści i proszki. Popularna była, stosowana przeciwbólowo i nasennie, mieszanka opium, mandragory i lubczyku z wodą. W bólu zęba zalecano piorunującą mieszankę haszyszu, maku i alkoholu. W bólach kręgosłupa przykładano pijawki i stosowano upusty krwi.
Opium było tak popularne, że stosowano je nie tylko na ból o największym nasileniu, ale także przy urazach czy ząbkowaniu. Popularna była tzw. nalewka Sydenhama – mieszanina opium i czerwonego wina z dodatkiem cynamonu. Ze szkolnych lektur znamy specyfik pod nazwą laudanum, który był mieszanką opium, szafranu, piołunu, cynamonu i goździków. W czasach napoleońskich rannym żołnierzom ordynowano tzw. eliksir Sudoriferum, będący mieszaniną opium i haszyszu. W ówczesnych recepturach dopuszczano zastępowanie wina dobrą wódką i stosowanie roztworu cukru z opium.
Znaczący postęp w uśmierzaniu bólu nastąpił na początku XIX wieku, kiedy Friedrich Serturner wyizolował morfinę i stworzył całkowicie nową grupę leków przeciwbólowych – alkaloidów. Kolejne eksperymenty doprowadziły do powstania kodeiny i heroiny.
Prawdziwym przełomem było zastosowanie znieczulenia podczas operacji. Zdecydował o tym przypadek – w 1842 roku poproszono młodego amerykańskiego lekarza Crawforda Williamsona Longa, by przygotował gaz rozweselający, bardzo modny na ówczesnych przyjęciach i wykorzystywany do zabawy. Lekarz zastosował eter, bo znał już wstępne wyniki eksperymentów z jego wykorzystaniem. Jak się okazało, uczestnicy zabawy nie tylko tryskali humorem i byli podnieceni, ale także nie czuli bólu. W niedługim czasie lekarz zastosował eter do znieczulenia podczas operacji usunięcia guza na szyi i amputacji palca. Pacjenci, uśpieni za pomocą nasączonego eterem ręcznika, zeznali, że nie poczuli bólu. Narkoza wziewna eterowa szybko zawędrowała do Europy, pierwsza operacja z jej wykorzystaniem na ziemiach polskich odbyła się w 1847 r. w Krakowie.
W 1893 roku na liście nowych leków przeciwbólowych znalazł się paracetamol, na rynku pojawiła się też znana nam aspiryna. W jej przypadku nie można jednak mówić o odkryciu, bo napary i wywary z kory wierzby, z której pochodzi aktywny składnik aspiryny, stosowano od tysiącleci, a do uśmierzania bólu porodowego stosował ją już Hipokrates. Przełomem było połączenie leku z cząstką acetylową. Na marginesie – o odkryciu tu także zadecydował zbieg okoliczności: jeden z właścicieli fabryki Bayera poszukiwał leku na uśmierzenie bólu reumatycznego u swojego ojca. Dzięki cząstce acetylowej unieszkodliwiono drażniące żołądek działanie salicylanów z kory wierzby. Kolejne ważne leki przeciwbólowe powstały już w XX w. W 1922 roku pojawił się metamizol, a w 1965 – ibuprofen.
Największy problem z leczeniem bólu związany jest z jego subiektywnością. Nazywamy to tolerancją na ból i wiemy, że zależy nie tylko od stopnia uszkodzenia tkanek, ale także czynników psychicznych, emocjonalnych i kulturowych. Dlatego wiedza o bólu, oparta na współczesnych przesłankach, rozwinęła się dopiero w ubiegłym stuleciu, a pierwsza w Polsce poradnia leczenia bólu powstała w 1973 roku.
Przez całe wieki medycyna zajmowała się bólem marginalnie, szukając jego przyczyn w sercu czy mózgu. Dopiero odkrycie receptorów opioidowych i mechanizmów procesów zapalnych umożliwiło poprawę leczenia, choć i tak wiele osób latami cierpi z powodu przewlekłego bólu.
Przez tysiąclecia nie dostrzegano też różnicy w odczuwaniu bólu u kobiet i mężczyzn, jednak współczesne doświadczenia i badania bezspornie potwierdzają, że różnica jest, i to diametralna. Kobiety odczuwają ból szybciej i mocniej, ale mogą go dłużej znosić. Jeśli jednak cierpimy bardziej i dłużej, jesteśmy bardziej podatne na stres, a to nie jest korzystne dla zdrowia. Nasza kultura nauczyła nas funkcjonować w chronicznym bólu na co dzień. Kobiety, częściej niż mężczyźni, skarżą się na bóle w jamie brzusznej i migreny, doświadczają także fibromialgii. Na skuteczność leków przeciwbólowych wpływ mają oczywiście hormony sterujące organizmem kobiety, szczególnie estrogen i progesteron.
Zobacz także
Uważano, że macica to zwierzę wędrujące w ciele kobiety w poszukiwaniu męskiego nasienia. Jak kiedyś leczono duszność maciczną, czyli tzw. histerię
Uważano, że ta choroba zamieni rodzaj ludzki w „pokolenie widma”, a towarzyszący jej zielonkawy odcień skóry wywoływał panikę. Jak kiedyś leczono blednicę?
Zalecano piwo, nasiona i miód, popularna była galaretka ze żmii, nalewka z endywii i omanu, narkotyki i woda różana – jak kiedyś leczono cukrzycę
Polecamy
Kobiety inaczej radzą sobie z bólem niż mężczyźni i są bardziej podatne na uzależnienia od opioidów
To mit, że na RZS chorują tylko starsi ludzie. „Bolało mnie dosłownie wszystko. Nawet kołdra była za ciężka”
Czy migrena bez bólu głowy jest możliwa? Jak ją leczyć?
Odczuwasz ból głowy i mdłości? Poznaj możliwe przyczyny
się ten artykuł?