Twoje nagie zdjęcia znalazły się w internecie? Ruszyła bezpłatna strona, która pomoże ci je usunąć
Wystarczy jedno nagie zdjęcie, żeby zniszczyć młodemu człowiekowi życie. Aż 24. proc. ankietowanych nastolatków próbowało popełnić samobójstwo właśnie dlatego, że ich intymne fotografie zostały opublikowane w sieci. „Mówi się, że w internecie nic nie ginie. My chcemy to zmienić. Chcemy, żeby przeszłość nie definiowała naszej przyszłości, dlatego oferujemy pomoc” – powiedział prezes amerykańskiej organizacji non-profit, która pomoże usunąć z sieci zdjęcia o charakterze seksualnym.
Pomóc młodzieży
„Take It Down”– tak nazywa się strona internetowa, która bezpłatnie i anonimowo pomoże młodym ofiarom sextingu. Będą mogli z niej skorzystać nastolatkowie poniżej 18. roku życia, których nagie fotografie lub nagrania wideo o charakterze intymnym zostały bez ich zgody umieszczone w internecie. Narzędzie sprawi, że użytkownik będzie mógł przesłać anonimowe zgłoszenie dotyczące tego typu treści. Strona powstała z inicjatywy amerykańskiej organizacji „National Center for Missing & Exploited Children” i częściowo sfinansowana przez Meta, właściciela Facebooka oraz Instagrama.
„Mówi się, że w internecie nic nie ginie. My chcemy to zmienić. Chcemy, żeby przeszłość nie definiowała naszej przyszłości, dlatego oferujemy pomoc” – powiedział w opublikowanym komunikacie Gavin Portnoy, wiceprezes ds. komunikacji NCMEC.
Narzędzie jest dostępne dla młodych na całym świecie. Zdjęcia mogą usunąć także osoby powyżej 18. roku życia, jeśli występują na nich jako osoby niepełnoletnie. Jako że usługa jest anonimowa, witryna nie może powiadomić użytkownika, czy jego intymne zdjęcie zostało znalezione online.
Wystarczy cyfrowy odcisk palca
Portal eu.usatoday.com szczegółowo opisuje, jak będzie to wyglądało w praktyce. Otóż nastolatek chcący zgłosić fakt, że ktoś wrzucił do sieci jego nagie zdjęcie, musi posiadać kopię zdjęcia lub nagrania, które chce usunąć z internetu. Każdy tego typu obraz będzie miał jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny „cyfrowy odcisk palca”.
„Dzięki temu firmy, które jak Meta współpracują z NMEC, mogą wykorzystać go do wykrywania obrazów na Instagramie i Facebooku, usunąć je czy podjąć działania, które mają ograniczyć ich dalsze rozpowszechnianie” – czytamy na eu.usatoday.com.
Platformom udostępniany jest wyłącznie ów „cyfrowy odcisk palca” – bezpośrednio z ich własnych urządzeń, bez konieczności przesyłania takich zdjęć czy nagrań, także pracownicy platformy nie będą przeglądali ich zawartości.
„Aby utworzyć znacznik zdjęcia o charakterze erotycznym, nastolatek może odwiedzić stronę TakeItDown.NCMEC.org i zainstalować oprogramowanie na swoim urządzeniu. Zanonimizowany numer (bez przypisanej mu treści), będzie przechowywany w bazie danych połączonej z Metą. Jeśli zdjęcie lub film zostanie kiedykolwiek umieszczone na Facebooku lub Instagramie, zostanie dopasowane do oryginału z numerem, przejrzane i potencjalnie usunięte” – czytamy na Wirtualnych Mediach.
„Take It Down” współpracuje z Facebookiem i Instagramem, ale także z Pornhub, aplikacją OnlyFans oraz aplikacją społecznościową Yubo, z której korzysta ponad 60 mln użytkowników i to głównie dzieci.
„Jesteśmy dumni, że możemy wspierać uruchomienie „Take It Down”, pierwszą tego rodzaju platformę, która pomoże młodym ludziom zapobiegać rozpowszechnianiu ich intymnym zdjęć w internecie” – powiedziała w komunikacie prasowym Antigone Davis, globalna szefowa ds. bezpieczeństwa w Meta.
A co z osobami pełnoletnimi, które chciałyby usunąć tego typu treści? Do ich dyspozycji jest strona stopncii.org, działająca podobnie jak „Take It Down”.
Sexting – co to za zjawisko?
Sexting to przesyłanie sobie pikantnych wiadomości, zdjęć i nagrań o charakterze seksualnym. Ten trend jest niestety coraz bardziej popularny wśród młodzieży, która jest nieświadoma zagrożeń z niego wynikających. Nastolatkowie, często jeszcze na bardzo wczesnym etapie znajomości, wysyłają sobie intymne zdjęcia. Jest to tzw. współczesny „dowód miłości”. Nie zdają sobie zupełnie sprawy, że tego typu zdjęcia czy filmiki mogą wpaść w niepowołane ręce albo zostać rozpowszechnione bez naszej zgody. Na przykład, kiedy tak świetnie rokujący związek już się skończy. Takie zdjęcia mogą być narzędziem zemsty czy szantażu. Wtedy mówimy o zjawisku „revenge porn”, rodzaju cyberprzemocy. Polega ono na tym, że ktoś upublicznia intymną fotografię lub wideo danej osoby, by ją zawstydzić i upokorzyć w gronie znajomych czy rodziny.
Badania NASK pokazują, że co najmniej 13 proc. nastolatków w wieku od 15 do 18 lat wysłało komuś swoje intymne zdjęcia i aż 42 proc. otrzymało je od innej osoby.
Takie historie często kończą się dramatycznie. Według badań aż 26 proc. nastolatków miało myśli samobójcze po tym, jak dowiedziało się o opublikowaniu tego typu zdjęć bez ich zgody, a 24 proc. respondentów próbowało popełnić samobójstwo.
źródła:eu.usatoday.com, Wirtualne Media
Zobacz także
„Chciałbym, żebyśmy nauczyli się udzielać sobie wsparcia. Byśmy byli nastawieni na słuchanie, a nie tylko słyszenie” – mówi Daniel Dziewit, autor książki o osobach dotkniętych samobójstwem
„Moje dziecko przyznało się, że ma myśli samobójcze. Szukałam psychiatry, ale nie znalazłam, wszędzie kolejki są wielomiesięczne”
„Załamania psychiczne są tak powszechne, że nie mogą pozostawać tematem tabu”. Gdzie szukać pomocy?
Polecamy
Marsz ciszy po tragicznej śmierci 16-letniej Julii. „Szydzono z jej wyglądu, ubioru, nawet nazwiska”
Maskotka Igrzysk Olimpijskich w Paryżu jest łechtaczką? „Wreszcie reprezentacja na jaką zasługujemy” – komentują kobiety
Reżyserka Katarzyna Dąbkowska: Samobójstwa dziesiątkują Inuitów. My byśmy sobie w ich świecie nie poradzili, a więc dlaczego oni mają radzić sobie w naszym?
Kiedyś Zaborem straszono, dziś już nikt tego nie zrobi. O największym szpitalu psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży w Polsce
się ten artykuł?