„Od tego, czy twoje dziecko zdobędzie czerwony pasek na świadectwie, nie będzie zależeć, czy będzie szczęśliwe i czy znajdzie pracę”
Już jutro Instagram zaleje fala zdjęć z hashtagami #czerwonypasek czy #dumnamatka. Osiągnięciami bardziej będą cieszyć się rodzice. I zrobi się szum. Tak, jakby wysoka średnia na świadectwie w szkole podstawowej, technikum czy liceum świadczyła o tym, czy poradzimy sobie w dorosłym życiu, czy zdobędziemy dobrą pracę i czy będziemy szczęśliwe.
Koniec szkoły!
Co roku to samo. Uroczyste rozdanie świadectw, oklaskiwanie swoich zdolnych dzieci przez rodziców, wręczanie książek za wysokie osiągnięcia. A w drodze do domu porównywanie ocen i pytania: „Dlaczego tutaj tylko dostateczny?” zamiennie z zachwytem nad oceną celującą od góry do dołu. Każdy z nas to przerabiał.
„Przez całą moją edukację byłem „przeciętniakiem”. W siódmej klasie szkoły podstawowej, na moim świadectwie dumnie prezentował się mierny z fizyki. Dziś z sentymentem wspominam moją nauczycielkę języka polskiego z liceum, która niejednokrotnie kierowała do mnie takie oto słowa: „Andrzejczak! Orłem w tej klasie nie jesteś. Jak będziesz miał piątki, to będziesz mógł na lekcji rozmawiać”. Dziś wiem, że te rozmowy były tak samo ważne, jak nauka. Tyle tylko, że w systemie masowej, zbiurokratyzowanej edukacji nie możesz być orłem koleżeństwa, orłem empatii, orłem życzliwości, orłem własnego sposobu myślenia, orłem własnych zainteresowań, myślenia pod prąd, kreatywności … orłem samostanowienia” – napisał na swoim Facebooku dr Jakub Andrzejczak, Kierownik Zakładu Socjologii Edukacji, badacz w dziedzinie edukacji, społeczeństwa i kultury.
Rozwiń
W szkole każdy nauczyciel oczekuje od swoich uczniów, że to właśnie z jego przedmiotu będą najlepsi. W efekcie już od pierwszej klasy czujemy presję. Musimy być najlepsze ze wszystkiego. A później, już w dorosłym życiu, trafiamy na kolejne oczekiwania – tym razem naszych szefów. I znowu mamy być najlepsze, ale już z konkretnej dziedziny. „To jeden z paradoksów systemu” – mówi dr Andrzejczak.
”„Twojego dziecka nie określa żadna ocena szkolna, lecz praca nad sobą i wysiłek, jaki musiało włożyć, by być w miejscu, w którym jest obecnie. Bez znaczenia czy kończy ten rok ze średnią 5,0 czy 3,0. Jego oceny nie określają, kim był, kim jest, ani kim będzie. Życie nie jest olimpiadą, a świat nie jest aulą szkolną””
„Podczas ceremonii zakończenia roku szkolnego mojego starszego syna, nie będę miał okazji do oklaskiwania go. I wiecie co? Będę z niego niezmiernie dumny. Tak samo dumny, jak każdego dnia. Wiem bowiem, że jest koleżeński, empatyczny, że ma szacunek do ludzi, że jest kreatywny, że zadaje wiele pytań, że interesuje go świat… że nie stał się tym, czego oczekuje od niego system numerków, tabelek i ewaluacji. Będę z niego dumny, ponieważ to te rzeczy określą, kim będzie w przyszłości. Przyszłości, w której będzie miał do zrobienie o wiele więcej, niż zapisano w jakiejkolwiek podstawie programowej” – pisze dr Andrzejczak.
Post mężczyzny był opisem do zdjęcia jego świadectwa, które dalekie jest od tego wzorowego, z paskiem. Na emocjonalny post zareagowało ponad 72 tys. osób. Historia dr Andrzejczaka stała się viralem. I ja się temu nie dziwię. Jestem pewna, że większość z nas przyszła kiedyś do domu ze złą oceną na świadectwie. I co? Jako dorosłe kobiety nie pamiętamy już, w której klasie miał miejsce ten nasz mały dramat. Pamiętamy za to rozczarowaną minę mamy i taty, gdy zobaczyli tę marną dwóję.
Twojego dziecka nie określa żadna ocena szkolna, lecz praca nad sobą
„Od tego, czy Twoje dziecko zdobędzie w tym roku czerwony pasek na świadectwie, nie będzie zależeć to, czy ułożą mu się dobrze różne sprawy w przyszłości, czy będzie szczęśliwe, czy znajdzie pracę, czy będzie miało przyjaciół, żonę/męża czy będzie zaradne, itp. (…)
Poza tym, żeby mieć czerwony pasek, trzeba mieć super oceny ze wszystkich przedmiotów – A dobrze wszyscy wiemy, że żeby być dobrym specjalistą w jakimkolwiek zawodzie – nie trzeba umieć WSZYSTKIEGO, wręcz przeciwnie, warto zawęzić obszar swoich zainteresowań. Dlatego też warto pomóc dziecku znaleźć te przedmioty, które go interesują, wspierać w rozwijaniu ich… A nie wymagać żeby ze wszystkiego było super extra...” – pisze na Instagramie „Mama – psycholog dziecięcy”, czyli Ewa Sękowska-Molga.
„Pasek nie podniesie samooceny tak dobrze i trwale jak pozytywne, wspierające słowa (za wysiłek, jaki włożyło w to, co ma w tym momencie na zakończenie roku), ze strony najukochańszych rodziców!” – dodaje psycholożka.
Od pierwszej klasy gimnazjum co roku miałam ledwo dopuszczający z matematyki. Nie miałam więc kilku czerwonych pasków na świadectwie. I żyję. Moi rodzice też przeżyli. Czy piątka z matematyki czy fizyki zmieniłaby więc coś w moim życiu? Niekoniecznie. I z dwóją i z piątką i tak poszlibyśmy na pierwsze wakacyjne lody.
Jesteś mamą przeciętniaka? Najlepsze, co możesz jutro zrobić, to go przytulić i powiedzieć, że jesteś z niej bądź z niego dumna.
Polecamy
Wojtek Sawicki o nowym filmie Disneya: „Rzeczy, których nie spodziewałem się dożyć”
Lekarka Róża Hajkuś apeluje do rodziców: „Nauka do sprawdzianu nie jest warta zarywania nocy”
„Biologia, chemia i geografia mogą zniknąć z planów lekcji”. MEN szykuje rewolucję w szkołach
MEN bierze się za zaniedbany temat braku szkolnych psychologów. „Wypracowaliśmy pewne standardy”
się ten artykuł?