Szafiarka Dorka: „Moda nie ma rozmiaru ani wieku. Mam 62 lata i noszę to, co jest modne”
– Nie musisz być perfekcyjna, by być modna. Nie trzeba podkreślać talii, eksponować szczupłych nóg i cały czas być seksi. Możesz ubierać się w to, co lubisz, w czym się czujesz dobrze, co sprawia ci przyjemność i wyraża twoją osobowość. Wiele kobiet popełnia ten błąd, że przez całe życie nosi ubrania, których nienawidzi, tylko dlatego, że przykładowo wyszczuplają im biodra. To nie o to chodzi – mówi Dorota Świętoniowska, znana w sieci jako Szafiarka Dorka. Nazywana czarodziejką stylizacji i zaklinaczką dobrego stylu, w rozmowie z Hello Zdrowie mówi, dlaczego kobiety boją się eksperymentować z modą i w jaki sposób ubrania wpływają na to, jak o sobie myślimy.
Ewa Wojciechowska: Publikacją modowych stylizacji zajęła się pani po sześćdziesiątce. Czego obawiała się pani przed wrzuceniem do sieci pierwszego wideo?
Dorota Świętoniowska: Modą szerzej mogłam zająć się dopiero, kiedy przeszłam na emeryturę. Miałam wtedy więcej czasu i zaiskrzyły we mnie pomysły z wczesnej młodości. Moje pierwsze wideo to tak naprawdę był przypadek. Kupiłam świetną kurtkę i zrobiłam z nią kilka stylizacji, które postanowiłam opublikować na TikToku. Uznałam, że to platforma dla młodych osób, więc nikt nie będzie chciał mnie na niej oglądać, będzie bezpieczniej. Przescrollują mnie i tyle. Okazało się jednak, że kurtka jest viralowa, a mój post nagle zaczął mieć bardzo dużo wyświetleń i komentarzy. Pomyślałam, że będę więcej publikować. Bez żadnego planu, oczekiwań czy strategii. Dla mnie to po prostu zabawa.
Jeden z najpopularniejszych pani filmów to ten, na którym pokazuje pani, jak zamienia styl „ciotki klotki” na nowoczesną stylizację. To prawda, że największy problem z modą mają starsze kobiety?
Najwięcej moich obserwatorek jest w wieku 35-45 lat, ale jest też spory odsetek kobiet około 25. roku życia. Niestety problem z modą mają kobiety w każdym wieku. Głównym powodem jest to, że starają się dorównać jakiemuś perfekcyjnemu wyglądowi, który uważają, że powinny mieć. On jest szeroko rozpowszechniany w telewizji, mediach społecznościowych i w ogóle w internecie. Na kobiety jest wywierana ogromna presja i dociera do nich zbyt dużo bodźców z różnych stron. W konsekwencji starają się osiągnąć coś nierealnego i mają problem, co wybrać, by dobrze wyglądać.
Dodatkowo często mieszają im w głowie stylistyki i jeszcze podpierają się nieaktualnymi zasadami stosowanymi 15-20 lat temu. Niestety w Polsce te trendy wciąż pokutują i trudno przebić się z modową postawą, która mówi, że możesz nosić to, co chcesz. Nie musisz być perfekcyjna i idealna, by być modna. Nie trzeba podkreślać talii, eksponować szczupłych nóg i cały czas być seksi. Możesz ubierać się w to, co lubisz, w czym się czujesz dobrze, co sprawia ci przyjemność i wyraża twoją osobowość. Wiele kobiet popełnia ten błąd, że przez całe życie nosi ubrania, których nienawidzi, tylko dlatego, że przykładowo wyszczuplają im biodra. To nie o to chodzi. Ja często pokazuję, że noszę w ubrania w rozmiarze L, XL czy nawet XXL. W mojej szafie znajdziesz też ubrania z działu męskiego, które stylizuję z rzeczami z działu damskiego. Moda tak naprawdę jest unisex i nie ma rozmiaru.
Ani wieku…
Młodzi próbują trochę zawłaszczyć sobie, że tylko oni mogą się modnie ubierać, bo młodym niby wszystko wolno. Tak nie jest, moda nie ma wieku. Mam 62 lata i noszę to, co jest modne. I wiem, że mogę to robić, ale tylko dlatego, że dałam sobie sama na to przyzwolenie. Kobiety w moim wieku, czyli jak ja to mówię – w wieku vintage, boją się eksperymentować na tym polu przez stereotypy. W konsekwencji ich styl raczej kojarzy się właśnie z taką „ciotką klotką”, obcisłymi bluzkami w kwiatki, starymi i niemodnymi wzorami, ołówkowymi spódnicami i botkami za kostkę. To wszystko wygląda słabo, a nie musi tak być. Niestety w tym wieku kobiety kojarzone są jedynie z wnukami, bujaniem wózka i z tym, że chodzą na działkę i kopią w ogródku. Nie zajmują się takimi tematami jak moda, z którą kojarzone są inne grupy wiekowe, a przecież każdy chce się dobrze ubrać.
RozwińDlaczego kobiety w tym wieku boją się zaryzykować?
Robią to z obawy przed oceną innych osób. I to je gubi. Niestety tak jest w Polsce, że każdy cię oceni, zmierzy wzrokiem z góry na dół, powie „co ty na siebie założyłaś?”, „czy ty zwariowałaś?”, „czy ty masz dobrze w głowie poukładane?”, „jak ty wyglądasz?”, „co ty masz na sobie?”, „skąd ty to wzięłaś?”. Ja też bardzo często dostaję takie komentarze.
Kobiety nie dość, że boją się eksperymentować, bo są krytykowane, to nie potrafią otworzyć się na nowe. Osoby, szczególnie z mojego pokolenia, były w szkole tresowane, oceniane, wkładane w ramki. By stworzyć ciekawą stylizację, trzeba pokombinować i pomyśleć. Pokazuję, że można to zrobić, tylko trzeba trochę się otworzyć, przestać się bać wyjścia z tej szufladki.
I trochę też się tą modą pobawić?
Moda przede wszystkim ma przynosić nam przyjemność. Nie ukrywam, że ostatnio mam niezłą frajdę za każdym razem przy tworzeniu stylizacji. Cieszę się jak dziecko, kiedy widzę w lustrze, jak coś wspaniale wygląda. Czasami w ciągu ułamka sekundy muszę gdzieś wyjść, więc łapię w biegu kilka rzeczy i stylizacja robi mi się praktycznie sama. Zastanawiam się później, jak mi to wyszło. Pewnie, gdybym stała przed wieszakami przez piętnaście minut, to nie wymyśliłabym tego tak idealnie.
To jednak jest też kwestia dobrze skomponowanej szafy i stylu, który się lubi. Wiele kobiet miewa problem z wypracowaniem tego stylu. Najgorzej, jeśli kupują ubrania na transmisjach sprzedażowych na Facebooku i Instagramie, gdzie sprzedawana jest tania chińszczyzna. Kobiety myślą, że to jest w trendach i później noszą sztuczne materiały obciskające sylwetkę, co nie ma nic wspólnego z modą. Problemem też jest kupowanie pojedynczych rzeczy. Raz kupią na tej transmisji, później na innej, to im się spodoba, tamto. Pojedyncze rzeczy może nawet byłyby ciekawe, ale razem nie stanowią spójnej całości. Proces dochodzenia do swojego stylu nie jest prosty. Zawsze radzę, by zacząć od odwzorowywania stylizacji osoby, której styl nam się podoba. Przy dobrze skomponowanej szafie wybranie trzech wieszaków i ułożenie stylizacji nie będzie problemem.
”Z modą jest tak, jak ze wszystkim w życiu. Jeśli nie idziesz do przodu, to się cofasz”
Uważasz, że masz fajny styl?
Powiedziała pani w jednym z wywiadów, że kobiety zatrzymują się modowo na pewnym etapie swojego życia i to mnie uderzyło. Zrozumiałam, dlaczego sama tak długo żegnałam spodnie rurki. A nie mam już dwudziestu lat i wagi, jaką miałam wtedy. Wyglądałam w nich po prostu źle i czułam się w nich tak samo.
Wiem, że to może być trudne. Jeżeli jakiś trend istnieje przez wiele lat, to uznajemy go za pewnik i klasykę. Lubimy go i dobrze się w nim czujemy, jest nam znany, bezpieczny i nie mamy problemu z tworzeniem stylizacji. Wydaje nam się niewyobrażalne, by go zmienić. Bardzo często też nosimy ubrania, które lubiłyśmy 10-15 lat temu. Mimo tego, że na przykład fasony marynarek bardzo się zmieniły. Mamy wyżej zapięcie, mniejsze i węższe klapy, poduszki w ramionach albo marynarki oversize. To już zupełnie inaczej wygląda, a my kurczowo trzymamy się tych modeli już dawno niemodnych. Wtedy najtrudniejsze jest to, by w ogóle zauważyć, że można dobrze wyglądać w innym modelu. I to jest ten krok przełomowy, by spróbować założyć inne spodnie. Przymierzyć, zobaczyć, jak się wygląda. Ten pierwszy raz może nie będzie jakiś oszałamiający, ale radzę, by na pierwszym razie nie poprzestawać i przymierzyć drugą czy trzecią parę. W końcu trafimy na takie, które nam się spodobają.
Zauważyłam też, że kobiety w okolicach trzydziestki zaczynają ubierać się w klasyczne stroje. Uważają, że weszły już w „odpowiedzialny wiek”, więc powinny ubierać się poważnie. O ile będzie to wyglądać dobrze przez pierwszych parę lat, tak później zatrzymują się w tych klasycznych ubraniach, a to niezamierzenie dodaje lat. Można wyglądać klasycznie, ale w modnych fasonach. Pozostawanie przez lata przy tym samym stylu ubierania się prowadzi krótką i szybką ścieżką do stylu „ciotki klotki”. Pokazuje, że zatrzymałyśmy się w życiu i w rozwoju. Z modą jest tak, jak ze wszystkim innym: jeśli nie idziesz do przodu, to się cofasz. Nie chodzi o to, by kupować ciągle coś nowego. Warto dostrzec nowe fasony, może jedną, dwie czy trzy rzeczy. Dobrać je do swojej szafy i nawet z tymi klasykami, które się ma, próbować coś nowego zbudować.
Nasze ciała też często się zmieniają i stary styl w ogóle nie pasuje…
Niezmiennie powtarzam, że to wszystko siedzi w naszej głowie. Tak jesteśmy przyzwyczajone do tych ubrań, że nie widzimy, że jesteśmy w innym miejscu w życiu. Dawno skończyłyśmy studia, mamy pracę, dzieci, nasza sylwetka jest inna, styl życia się zmienił i potrzebujemy nowych ubrań w szafie. Mama potrzebuje innych ubrań, bizneswoman, wykładowczyni czy pani z biura też potrzebuje innych rzeczy, więc dopasujmy szafę do swojego stylu życia i sylwetki, którą mamy teraz. To, że wygląda się niemodnie, to jedno, ale to pokazuje też, że zatrzymałyśmy się w jakimś punkcie kilkanaście lat temu. To mówi dużo o nas jako ludziach, że nie jesteśmy otwarci na nowe.
Powiedzmy sobie: dobra, pójdę do tej przymierzalni, wyjdę ze swojej strefy komfortu. Przymierzę rzeczy, których nigdy w życiu bym nie wybrała. To jest najlepszy sposób na szukanie ubrań. Nie zniechęcajmy się na samym początku. Może się okazać, że twoje negatywne oczekiwania kompletnie nie zgadzają się z rzeczywistością i okaże się, że wyglądasz w tym świetnie. To jest ten moment przełomowy. Daj sobie szansę na modowy rozwój.
RozwińWidziałam, że pojawiały się na pani profilu komentarze zarzucające, że pani jest łatwiej, ponieważ jest pani szczupła.
Kobiety same dają sobie pozwolenie na to, żeby wyglądać źle. To jest trochę taka pretensja do siebie samej. Wymówka, że skoro mam więcej kilogramów, to nie mogę nic na siebie kupić, wszystko jest beznadziejne, więc nie mam nic w szafie. Takie usprawiedliwianie się, a to nie o to chodzi. Trzeba wziąć sprawę w swoje ręce, poszukać tych dobrych ubrań. Jeżeli masz problem, to napisz do mnie. Pomogę ci, wskażę, gdzie możesz kupić ubrania w rozmiarze plus size, które są modne, nowoczesne, dobrze wyglądające, z dobrych tkanin, w których będziesz się dobrze czuła i będziesz miała świetny outfit. Wyjdziesz z tego swojego marazmu.
Niestety wciąż pokutuje bodyshaming i ja też staram się mu przeciwstawić. Tylko nie mam chętnych modelek w rozmiarze XL. Większym kobietom trudno się przełamać, a w telewizji wciąż pokazuje się to, co prezentowały dwadzieścia lat temu Trinny i Susannah, że biust należy pomniejszyć dekoltem w szpic i pod nim dajemy pasek, bo to jest najwęższe miejsce sylwetki. Nie możemy wyjść z tych trendów, a tak już się nie robi. Osoba plus size może nosić zarówno rzeczy oversizowe i luźne, jak i dopasowane. Polska kuleje modowo w wielu obszarach, chociaż mamy takie piękne tradycje modowe.
Pani łamie klasyki modowe „ciotek klotek” i pokazuje, jak młodziej się ubierać, ale jednocześnie odchodzi od trendu wiecznej młodości?
To jest dla mnie niezwykle ważne. Nie używam w mediach społecznościowych filtrów, pokazuję się taka, jaka jestem, ze wszystkimi zmarszczkami. Śmieję się, że odejmowanie lat to jest skutek uboczny dobrej stylizacji. Ludziom kojarzy się, że osoba młoda to jest mini, seksi, opięta, długie nogi, zrobione rzęsy, pełne usta i makijaż. W konsekwencji często kobiety próbują odmłodzić się i zakładają krótkie spódnice, by wyeksponować walory swojego ciała, a my nie musimy tego robić. Możemy po prostu mieć dobrą, modną stylizację, by wyglądać młodziej. Tu kompletnie nie mają znaczenia proporcje czy kolory, które ze sobą zestawiasz, bo to wszystko robisz dla siebie. Odmładzanie się na siłę jakimiś kiczowatymi, plastikowymi ubraniami przynosi wręcz odwrotny efekt.
W wyróżnionych relacjach na Instagramie ma pani zakładkę „W razie kryzysu”, w której inspiruje pani do zakładania ubrań niezależnie od rozmiarów ciała. Jak nasz ubiór może wpłynąć na to, jak o sobie myślimy?
Mam też „Wasze komentarze”, w których przypięłam komentarze dziewczyn piszących do mnie o tym, że otworzyły się na nowe. Przyznawały, że kiedy spróbowały, zaczęły zbierać komplementy i to od osób o wiele młodszych od nich. Widać, że moda wywołała w nich efekt odjęcia lat i dodała im pewności siebie. To mało popularne, ale zawsze to powtarzam, że nie musisz być pewna siebie, by być modna. Najpierw załóż dobre ubranie, a zyskasz pewność siebie. Ludzie myślą, że muszą być przygotowani do tego i tylko osoby pewne siebie mogą ciekawie się ubierać. Prawdą jest, że jeżeli będziesz miała świetną stylizację, od razu podniesiesz głowę do góry i będziesz szła pewnym krokiem. To nie chodzi o to, żeby epatować swoim ubraniem, tylko żeby samej w tym czuć się dobrze.
Trzeba też skończyć z tym „nie wypada” i „nie możesz”. Niestety bardzo często to rodzina i najbliżsi bardziej nam dopiekają niż osoby, które spotkamy na ulicy. Nie tylko w sprawach mody, ale też w innych kwestiach, więc trzeba starać się mieć w sobie niezależność od tych opinii. W porządku, niech im się nie podoba, ważne, żeby nam się podobało. Jeżeli ktoś ma z tym problem, to jest jego problem, a nie mój. Takie podejście sprawia, że dajesz sobie prawo dobrze wyglądać. Jeżeli cały czas będziesz patrzyła na to, co ludzie powiedzą, to zawsze znajdzie się coś, co będzie nie tak, nawet kolor na paznokciach.
RozwińZobacz także
Wypchana torebka nowym trendem, czyli kobiece prawo do bałaganu
“Nadchodzi rewolucja w myśleniu o ciele i modzie. Tradycyjne media i marki modowe jeszcze nie dogoniły generacji Z” – mówi Adam Chowański.
Filip jest chory i miał problem z ubieraniem. Aż powiedział rodzicom: „Nie możemy znaleźć dla mnie ciuchów? To zróbmy je sami”
Polecamy
81-latka pierwszy raz w swoim życiu wzięła udział w wyborach. „Nigdy nie jest za późno”
Więzienie bez krat dla kobiet powstało w Polsce. Innowacyjny projekt
Samodzielna mama z bielactwem została Miss Egiptu. Teraz ma szansę zdobyć koronę Miss Universe 2024
Elizabeth Gilbert: „Kobiety, które nie mają dzieci i męża, żyją dłużej niż mężatki z dziećmi. Mają więcej pieniędzy, są zdrowsze”
się ten artykuł?