Skandaliczne dyplomy wręczono uczniom warszawskiej szkoły. „Publiczne ośmieszenie i poniżenie”

W warszawskiej Szkole Podstawowej nr 48 dzieci na zakończenie roku otrzymały dyplomy o obraźliwym charakterze. W ten sposób „uhonorowano”, a właściwie wyśmiano trudności, z jakimi się zmagają. „Powiedzcie, jak można w taki sposób potraktować ucznia z diagnozą, w tym przypadku jeszcze na lekach” – skomentowała Olga Legosz, która nagłośniła sprawę.
Skandaliczne dyplomy dla uczniów
Szkoła Podstawowa nr 48 im. Adama Próchnika w Warszawie znalazła się w centrum skandalu po wręczeniu uczniom dyplomów, które wzbudziły szeroką falę krytyki. Oprócz tradycyjnych nagród za osiągnięcia naukowe czy sportowe, uczniowie otrzymali dyplomy zawierające obraźliwe treści. Takie wyróżnienie dostał m.in. uczeń z diagnozą, który przyjmuje leki od psychiatry. „Uhonorowano” go w kategorii „Marzyciel”, jednocześnie wyśmiewając trudności, z jakimi się zmaga.
„Uczeń wiecznie z głową w chmurach, który zdaje się funkcjonować w swojej własnej rzeczywistości. Zwykle jest nieprzygotowany do lekcji i wyrwany przez nauczyciela odpowiada nie na temat” – czytamy.
„Wyróżnienia” nie tylko zadały ból dzieciom, ale również podważyły zaufanie rodziców do szkoły jako instytucji wspierającej rozwój i dobre samopoczucie uczniów. Sprawę nagłośniła w mediach społecznościowych Olga Legosz, znana w sieci jako nomadmum81. Działaczka społeczna i autorka popularnego bloga parentingowego na swoim profilu na platformie X wyraziła oburzenie i zaniepokojenie. Podkreśliła także, jak ważne jest, by szkoły były miejscem wsparcia i zrozumienia dla dzieci, a nie źródłem upokorzeń i traumy.
„Powiedzcie, jak można w taki sposób potraktować ucznia z diagnozą, w tym przypadku jeszcze na lekach?” – zapytała i wezwała dyrekcję szkoły do przeprosin.
Jej post szybko zyskał na popularności, zdobywając tysiące reakcji i komentarzy, w których rodzice dzielili się swoimi obawami i historiami podobnych incydentów.
„Co to w ogóle są za jakiegoś durne dyplomy? Nauczycielce sufit na głowę spadł?!”
„To poniżanie dzieci. Niedopuszczalne. Osoby podpisane na 'dyplomach’ nie powinny pracować w szkole”
„Ale to miało być zabawne czy co?” – pisano w komentarzach.
„Taki 'dyplom’ może być dla młodego człowieka traumą na całe życie”
Zdjęcie dyplomu trafiło także do Biura Ochrony Praw Dziecka, które odpowiedziało na zachowanie szkoły na swoim profilu na Facebooku.
„Czegoś takiego nie wolno robić nawet dla żartu, zwłaszcza wtedy, gdy może to dotyczyć dziecka chorującego lub z problemami emocjonalnymi. Taki 'dyplom’, może być dla młodego człowieka traumą na całe życie, nie mówiąc o gorszych konsekwencjach.
Publiczne ośmieszenie i poniżenie dziecka w taki sposób może być powodem sięgnięcia przez nie po rozwiązanie ostateczne” – napisano.
Zapewniło także, że skontaktuje się ze szkołą i przekaże sprawę do Rzecznika Praw Dziecka oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Rozwiń
„Jeszcze okrutniejsze niż sądziłam”
W obliczu narastającej krytyki dyrekcja warszawskiej szkoły wydała oświadczenie, w którym przeprosiła za incydent i wyjaśniła, że dyplomy zostały rozdane przez samorząd uczniowski i miały mieć charakter żartobliwy.
„Przedstawiciele Samorządu Uczniowskiego z własnej inicjatywy przygotowali sześć kategorii (np. lider, uczeń społecznik, drzemacz lekcyjny czy marzyciel), w których dzieci wybierały spośród swoich kolegów i koleżanek na poziomach klas. Dla nauczycieli przygotowano osiem kategorii, np. diamentowa piła, mega magiel, mistrz ciętej riposty). Nauczycieli Roku w poszczególnych kategoriach dzieci wybierały spośród wszystkich nauczycieli uczących w klasach 4-8” – tłumaczono.
Podkreślono także, że wszyscy uczniowie znali zasady przedsięwzięcia, a nadane im przydomki powinni potraktować z dystansem. „Jako dyrektor szkoły biorę odpowiedzialność za jej wszystkie działania i jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony, przepraszam w imieniu swoim i nauczycieli” – dodano.
Olga Legosz, komentując przeprosiny szkoły, podkreśliła, że nie tylko są one nieodpowiednie, ale pozbawione jakiejkolwiek refleksji.
Rozwiń„Przeczytałam to oświadczenie na Facebooku szkoły i jest to dla mnie jeszcze okrutniejsze niż sądziłam, skoro szkoła, mając świadomość dzieci z diagnozami w gronie uczniów, pozwala na tego typu festiwal podjazdów. Nie wiem, czego to uczy poza zgodą na publiczną szyderę w ramach chyba żartu.
Na końcu szkoła przeprosiła w najgorszym stylu – nie za to, co zrobiła, a używając formułki: jeśli ktoś poczuł się urażony.
To by było na tyle. Refleksja zero” – skomentowała Olga Legosz.
Zobacz także

Zmiany w szkołach od września. MEN podjęło decyzję: rezygnacja z HiT-u i nowe, obowiązkowe zajęcia

Michalina Ignaciuk o tzw. epidemii dys: „Epidemia to coś, czym można się zarazić. A dysleksji nie nabywamy, z dysleksją się rodzimy, nie można jej wyleczyć”

„Pierwszoklasistów rodzice powinni motywować, a nie wywierać na nich presję” – mówi psycholożka i pedagożka Sandra Kalista
Polecamy

Nauczyciel: „Większość dzieci nie potrafi już wykonywać podstawowych czynności”

Dorota Naruszewicz z ważnym apelem do wszystkich uczniów: „Z każdej porażki można się podnieść. Mamy prawo się potknąć i błądzić”

Dziennikarka TVP Info zapytała polityków, czym różni się okres od owulacji. W studio konsternacja. Żaden nie umiał udzielić jej odpowiedzi

„Nie straszmy dziecka szkołą, ale też jej nie idealizujmy”. Jak przygotować dziecko (i siebie) na pierwszy dzień w szkole, radzi psycholożka Angelika Rudszewska
się ten artykuł?