Proste pytania o LGBT: JĘZYK
– Do klasyki nietaktu należy pytanie osoby biseksualnej, czy ma ochotę na trójkąt albo pary lesbijek o to, która z nich jest mężczyzną w związku. Nie muszę chyba też wspominać o niesławnym dociekaniu prawdy o genitaliach czy danych z dowodu osoby transpłciowej – mówi Dominik Haak, psycholog, który w 2021 roku założył Centrum Terapii HAAK – miejsce na mapie Poznania powstałe z myślą o osobach ze społeczności LGBTQ+. W rozmowie z nami mówi o tym, w jaki sposób zwracać się do osób niebinarnych oraz jak krzywdzące jest stosowanie wobec nich form zdeterminowanych płciowo w codziennym języku.
Rozmawianie o osobach LGBT+ może niektórym z nas wydawać się trudne. Bo jak zabrać się za temat, który w Polsce od lat zamiata się pod dywan, odbierając w ten sposób osobom nieheteronormatywnym ich godność, prawa i tożsamość. My uważamy, że by zrozumieć, trzeba zacząć pytać – najpierw o te najbardziej podstawowe rzeczy. Nasz cykl artykułów zaczynamy od pytań o język, bo to on kształtuje rzeczywistość.
Ewa Wojciechowska: W ostatnim czasie opublikowałyśmy w Hello Zdrowie artykuł o Casey Legler, która – będąc osobą niebinarną – pilnuje, by mówić do niej bez wyraźnego określenia płci. I przyznam, że bałyśmy się, że trochę nas ten tekst przerośnie. Nie chciałyśmy nikogo urazić. Co Pan radzi? W jaki sposób zwracać się do osób niebinarnych, żeby ich nie obrazić?
Dominik Haak: Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta – tak, jak sobie życzą. Wiele osób niebinarnych decyduje się na używanie w języku polskim form rodzajowych zarezerwowanych dla płci alternatywnej. Czyli np. przechodząc tranzycję w kierunku męskim – używają zaimków on/jego, natomiast w kierunku żeńskim – ona/jej. Niektóre osoby niebinarne decydują się natomiast na korzystanie z języka neutralnego płciowo i neutratywów – czyli zwrotów neutralnych pod względem płci – np. onu. Zawsze warto podążać za tym, czego pragnie dana osoba.
W języku angielskim, który nie jest tak silnie zdeterminowany płciowo, osoby niebinarne posługują sią zaimkami „they”, „them” zamiast formy żeńskiej czy męskiej. W języku polskim jest jednak trudniej. Podaje się kilka form, których można użyć, to m.in. rodzaj neutralny, neutratywy, formy z iksem, mnogi rodzaj neutralny, osobatywy, inne neutralne zaimki, unikanie form nacechowanych płciowo, dukaizmy. Któreś według pana są lepsze?
Język zmienia się razem ze społeczeństwem, które go używa. Nie oceniam tych form jako lepsze lub gorsze. Najważniejsze jest dla mnie, aby każda osoba mogła dokonywać swobodnej ekspresji w ramach języka polskiego. Wielu osobom zależy na neutralności pod względem płci, inne zaś preferują odmienianie wyrazów na wersje męskie i żeńskie. Sam, prowadząc wykłady, odmieniam wszystkie formy na feminatywy, jak i zwracam się np. ,,drogie osoby’’ – aby żadnej z grup nie wykluczyć.
W 2019 roku słowo ,,niebinarny’’ zostało wyróżnione przez słownik Collins, co świadczy o coraz większej świadomości na temat osób niebinarnych, o czym pisał Pan na swoim blogu. W 2014 roku Facebook dodał ponad pięćdziesiąt opcji zdefiniowania swojej tożsamości. Niebinarność nie jest jednak nowym zjawiskiem…
Oczywiście, że nie jest! Teraz mamy po prostu słowo na opisanie doświadczenia osób niebinarnych i precyzyjne nazwanie ich tożsamości. Transpłciowość i inne zjawiska, które ujmujemy współcześnie jako różnorodność płciową, seksualną, tożsamościową i relacyjną – istniały od zawsze. To nie jest tak, że nagle osoby niebinarne zaczęły się pojawiać, a wcześniej ich nie było. Badania naukowe pokazują istotny wzrost liczby osób identyfikujących się ze społecznością LGBT+ na przestrzeni ostatnich lat (15,9 proc. osób z pokolenia Z identyfikuje się jako osoby LGBTQ+) – ale wynika to z dostępności wiedzy i rozszerzenia aparatu pojęciowego o kolejne tożsamości, a nie faktycznego przyrostu liczby osób nieheteroseksualnych i niecispłciowych.
W jaki sposób na przestrzeni lat ewoluował język, jeśli chodzi o mówienie o osobach homoseksualnych?
Obecnie unikamy mówienia ,,homoseksualizm’’ ze względu na medyczne pochodzenie pojęcia, które służyło do patologizacji orientacji homoseksualnej. Nie mówimy też homoseksualista, czy homoseksualistka – ale osoba homoseksualna. W ten sposób podkreślamy, że orientacja jest jednym z wielu wymiarów funkcjonowania danej osoby, a nie jedynym. Myślę, że są osoby, którym odpowiadają określenia gej i lesbijka, ale też nie wszystkim. Często w publicznym dyskursie zapomina się o kobietach homoseksualnych i mówi np. ,,prawa gejów’’, co też jest wykluczające.
Jakie jeszcze zakorzenione w społeczeństwie sformułowania mogą być uznane za wyraz naszej nietolerancji?
Wiele pojęć traci na aktualności, kolejne są zaś zastępowane poprawnymi i inkluzywnymi określeniami. W debacie na temat właściwego języka powinno się zawsze słuchać grup defaworyzowanych. Osoby urodzone ze zróżnicowanymi cechami płciowymi nazywamy interpłciowymi, a nie jak w przeszłości (pejoratywnie i medykalizująco) – hermafrodytami, obojnakami, czy osobami z zaburzeniami różnicowania płci. Podobnie z samą transpłciowością, które to zjawisko przez niektóre osoby wciąż nazywane jest np. transseksualizmem, czy zaburzeniami tożsamości płciowej. Przykładów można mnożyć!
Podobnie do powiedzeń, których staramy się unikać na przykład w kontakcie z osobami niewidomymi („rzuć okiem”), czy jeżdżącymi na wózkach („patrz pod nogi”), tak samo powinniśmy hamować swój język w kontakcie ze społecznością LGBTQ+?
Źle nieodebrane będzie na pewno pytanie o to, jak się zwracać do danej osoby. Warto zrobić właśnie to, zamiast zakładania z góry czyjejś płci. Wiele osób (również cispłciowych) umieszcza obecnie obok swoich danych również zaimki w nawiasie. Byłem pozytywnie zaskoczony, gdy widziałem wiele takich przykładów, prowadząc szkolenie dla firmy z Berlina. Pokazuje to, że na Zachodzie zwracanie uwagi na zaimki staje się coraz bardziej powszechne. W kontaktach z osobami LGBTQ+ ważna jest wrażliwość na stereotypy i generalizację, unikanie niestosownych pytań. Do klasyki nietaktu należy pytanie osoby biseksualnej, czy ma ochotę na trójkąt albo pary lesbijek o to, która z nich jest mężczyzną w związku. Nie muszę chyba też wspominać o niesławnym dociekaniu prawdy o genitaliach czy danych z dowodu osoby transpłciowej.
”Uporczywe zwracanie się do osoby w sposób niewłaściwy, czy dyskryminujący – jest przemocowe i nie powinno być na to miejsca w przestrzeni ani publicznej, ani prywatnej”
Można tu też dodać przypominanie osobom niebinarnym o ich imieniu nadanym przy urodzeniu. Jaki wpływ ma taki język na adresatów?
Misgendering jest formą przemocy. Badania pokazują, że jeśli do osób transpłciowych (szczególnie młodzieży) zwracamy się w sposób prawidłowy – maleje ryzyko zapadnięcia na depresję i występowania myśli samobójczych. Język kształtuje naszą rzeczywistość, warto więc dbać o to, aby był włączająca dla wszystkich. Uporczywe zwracanie się do osoby w sposób niewłaściwy czy dyskryminujący jest przemocowe i nie powinno być na to miejsca w przestrzeni ani publicznej, ani prywatnej. Przy okazji protestów Black Lives Matter poruszono w końcu problem słowa na ,,M’’, które przez wiele lat było w Polsce używane do określania osób ciemnoskórych a absolutnie nie powinno być. Stanowisko potępiające używanie tego słowa też spotkało się z oburzeniem części środowisk, ale postęp mimo to zachodzi.
Problem języka jest często poruszany przez pana pacjentów w gabinecie?
Tak, często jest to jednym z głównych wątków w pracy z rodzicami dzieci transpłciowych i niebinarnych. Młodzież przychodzi na konsultację, prosząc o interwencję wobec rodziców, którzy nie zwracają się nich prawidłowymi zaimkami czy imionami.
W polskim języku na co dzień widać tę dyskryminację osób nieheteronormatywnych?
Niestety tak. Osoby LGBTQ+ od najmłodszych lat słyszą używane wobec siebie i innych pejoratywne zwroty związane z homoseksualnością, które traktuje się jako obelgę. ,,Babochłop, zniewieściały, ciota, przegięty, p*dał, transwestyta’’ – takich słów powszechnie używa się do obrażenia osób atypowych płciowo, jednocześnie dając znać wszystkim innym, że bycie taką osobą jest czymś złym i jeśli kolega/koleżanka tak ciebie nazwie, jest to poważna obelga. Dalej jest wiele do zrobienia na drodze antydyskryminacji.
Zobacz także
„Osobom LGBT+ potrzebne jest poczucie, że nie są pozostawione same sobie” – mówi Joanna Dukiewicz, współtwórczyni inicjatywy „Terapeuci dla LGBT+”
„Lesbijka u ginekologa jest jak jednorożec, który się urwał z choinki” – czyli LGBT u lekarza
„Pary homoseksualne są rodzicami bardzo odpowiedzialnymi. Ich miłość jest taka sama jak heteroseksualnych rodziców. Ale mają więcej niepokoju” – mówi psychoterapeutka Agnieszka Gudzowaty
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Emma D’Arcy: „Zdecydowałom się zrobić coming out, aby pokazać młodym osobom, że jest dla nas przestrzeń i jest jej coraz więcej”
Sarah McBride pierwszą osobą transpłciową wybraną do Kongresu! „To przełomowe osiągnięcie w marszu ku równości”
Chloë Grace Moretz dokonała coming outu. „Wierzę w potrzebę ochrony prawnej, która ochroni mnie jako lesbijkę”
Tęczowy Piątek po nowemu. Warsztaty z języka inkluzywnego, przychylność dyrektorów szkół i otwartość małych miasteczek
się ten artykuł?