Przejdź do treści

Proste pytania o LGBT: DUMA

Marcin Boronowski / fot. archiwum prywatne
Marcin Boronowski / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Normalnie nie trzeba być specjalnie dumnym z elementów swojej tożsamości na tle płciowym albo pozapłciowym, ale jeżeli tego typu manifestacje postaw i tożsamości są przedmiotem ataku, to trzeba pokazywać dumę – mówi w rozmowie z Hello Zdrowie Marcin Boronowski.

 

Ewa Wojciechowska: Zakłada pan na co dzień ubrania, które stereotypowo przypisane są do płci żeńskiej. Dla wielu osób jest to niezrozumiałe. Co kryje się za pana postawą?

Marcin Boronowski: Od dawna zauważyłem, że te ubrania są lepsze pod względem higienicznym – są bardziej przewiewne. Jest też większy asortyment i zróżnicowanie na różne formy, co służy również do tworzenia kompozycji wizualnych. Zauważyłem niedogodności związane z formalnym męskim ubiorem, kiedy dojeżdżałem do miejsca pracy publicznymi środkami transportu, w których często było gorąco lub czekało się na pociąg w pełnym słońcu. Czułem niesprawiedliwość, kiedy widziałem, że koleżanki w pracy mogły chodzić w sandałkach czy przezroczystych rajstopach i lekkich butach. Uznałem wtedy, że coś pod tym względem jest nie tak.

To stereotypowa rola płciowa, którą społeczeństwo wyznaje, a która stawia osoby według organów płciowych w określonych rolach i przymusza je do odgrywania ról. Uznałem, że jest przeciw czemu się zbuntować, ponieważ taka postawa narusza prawa ludzkie. Narusza również prawa do doznań fizycznych, które się otrzymuje ze strony ubioru, który przylega do ciała i powoduje przegrzanie a z drugiej strony zaburza wolność ekspresji. Jako samiec zmuszony do odgrywania roli mężczyzny wcale nie muszę mieć ochoty wyznawać światopoglądu, w którym płeć męska ma demonstrować siłę. Zacząłem więc zwracać uwagę i wzbudzać dyskusję społeczną na tematy tabu wokół nierówności związanej z rolami płciowymi.

Pamięta pan dzień, kiedy ubrał się pan w ten sposób pierwszy raz?

Początkowo wynosiłem śmieci, próbując zobaczyć, jak człowiek czuje się w różnych „zabronionych” ubraniach. Nie odbywało się to jednak w świetle dziennym i wśród reakcji ludzi. Pierwszy raz zmobilizowałem się do pójścia do pracy na Uniwersytecie Wrocławskim ubrany w ten sposób w trakcie Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Korei w 2002 roku, kiedy Polska przegrała swój pierwszy mecz. Poszedłem na poranną część zajęć uniwersyteckich, które prowadziłem, ubrany w marynarkę, bluzkę bez kołnierza, spódnicę średniej długości, rajstopy i półotwarte buty. Studentom wytłumaczyłem, że w takiej wersji czuję się lepiej. Zaznaczyłem, że powinienem mieć prawo do takiego przedstawiania siebie. Zajęcia odbyły się normalnie. Natomiast już przed popołudniową częścią zajęć dostałem telefon od kierowniczek, które otrzymały donos i były przerażone tym, co robię. Próbowały mi uświadomić, że polskie społeczeństwo jest konserwatywne i nie wolno takich rzeczy popełniać na uczelni.

Dominik Haak

Wtedy zaniechał pan takiego ubierania się do pracy.

Wtedy stosowałem jeszcze maskujące strategie.

To znaczy?

Przykładowo zakładałem lekkie buty, cienkie skarpetki i np. spodnie typu rybaczki. To się jednak zmieniło kilka lat później, kiedy już po kilku happeningach zacząłem być postacią publiczną. Dokładnie 28 kwietnia 2008 roku poszedłem do pracy docelowo ubrany w spódnicę, szpilki i rajstopy. Od tego dnia zacząłem chodzić tak ubrany już codziennie.

W 2014 roku padłem jednak ofiarą dwóch fizycznych ataków. Zostałem popchnięty przez mężczyznę z grupy kibiców, która szła przez śródmieście Wrocławia. Innym razem zostałem opluty przez mężczyznę ubranego w garnitur, który z partnerką szedł przez reprezentacyjne uliczki Starego Miasta (w tych okolicach znajduje się kilka wydziałów Uniwersytetu Wrocławskiego – przyp. red.).

Kiedy jednak do władzy w Polsce doszła nieprzychylna mi władza, postanowiłem – żeby zachować swoje zdobycie wolnościowe – zmienić wizerunek i przed wyjściem z domu staram się dość konsekwentnie charakteryzować na osobę żeńską. Od 2017/18 roku nie noszę już brody, która by wyraźnie wskazywała, że jestem mężczyzną. Odkąd więc chodzę w tych charakteryzacjach, problemy zniknęły, jak ręką odjął. Wcześniej narastały i coraz częściej zdarzały mi się połajanki słowne. Nie czułem się bezpieczny.

To bardzo smutne. Czy miało to związek z zarzutami wobec pana, że ma pan problem z własną tożsamością?

Moja tożsamość jest moją sprawą. Nie mam z nią żadnego problemu i jestem zadowolony z siebie takim, jaki jestem. Nie odczuwam też potrzeby, by przed szeroką publicznością roztrząsać swoją tożsamość i udowadniać, że mam taką a nie inną orientację. Jest taka metafora, że jedni godzą się na życie w pozycji tramwaju, który jedzie wytyczonymi szynami tylko tam, gdzie one są położone. Ja wolę być motocyklem, który jedzie gdzie chce.

Społeczeństwo pogodziło się z tym, że kobiety chodzą w spodniach, a jednocześnie wciąż podtrzymuje się w języku idiomy o noszeniu spodni, czyli sprawowaniu władzy

W społeczeństwie wciąż krąży stereotyp, że to co „kobiece” w mężczyźnie sprawia, że ten odbierany jest jako gorszy, zniewieściały.

Ja czuję się równy. Ludzie nie powinni wywyższać się czy sobie umniejszać z powodów tożsamościowych. Ja tylko odnotowuję, że większy terror panuje wobec mężczyzn, którzy sięgają po rzeczy nacechowane jako żeńskie, ponieważ w naszym społeczeństwie panuje patriarchat. Uważa się, że jeżeli ktoś, będąc biologicznie na platformie męskiej, sięga po rzeczy żeńskie kulturowo nacechowane, to się degraduje. Kobiety są w tej sytuacji przedmiotem a nie podmiotem. Społeczeństwo pogodziło się z tym, że kobiety chodzą w spodniach, a jednocześnie wciąż podtrzymuje się w języku idiomy o noszeniu spodni, czyli sprawowaniu władzy.

Dopiero co skończył się czerwiec, który nazwany jest miesiącem dumy dla mniejszości LGBTQIA+. Myśli pan, że wizerunek też mieści się w tym słowie „duma”?

Oczywiście. Normalnie nie trzeba być specjalnie dumnym z elementów swojej tożsamości na tle płciowym albo pozapłciowym, genderowym, ale jeżeli tego typu manifestacje postaw i tożsamości są przedmiotem ataku, to trzeba pokazywać dumę. Zresztą znane jest nam też pojęcie queer, które początkowo było obraźliwe, a zostało podchwycone przez ludzi, którzy podchodzą do ról płciowych i orientacji płynnie. Okazało się to etykietą tożsamościową, przez co do liter LGBT doszła litera Q. To takie przejęcie znaku, który był stosowany do piętnowania jako etykiety godnościowej.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawienia

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?