Prof. dr hab. Paweł Łuków o pośmiertnym zapłodnieniu: mamy prawo decydować o tym, co się stanie z naszym ciałem po śmierci
Zapłodnienie post mortem to temat, który budzi mnóstwo kontrowersji, ale również dylematów moralnych i prawnych. – Możemy się opierać tylko na domysłach i relacjach wdowy, która twierdzi, że z mężem chcieli mieć dziecko i je planowali. Ale czym innym jest rozmawianie na temat tego, jak to będzie, gdy będziemy mieć dzieci, a czym innym jest podjęcie decyzji, żeby sprowadzić potomka na świat – podkreśla prof. dr hab. Paweł Łuków, bioetyk, etyk i filozof z Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego.
Niedawno świat obiegła wiadomość, że Ellidy Vlug, partnerka zmarłego olimpijczyka, Alexa „Chumpiego” Pullina, zdecydowała się na pobranie jego nasienia po śmierci, żeby urodzić ich wspólne dziecko. Udało jej się zajść w ciążę, a planowana data porodu zbliża się wielkimi krokami. „Wraz z euforią, która towarzyszy zbliżającym się narodzinom naszego dziecka, odczuwam głęboki smutek, że Chumpy nie będzie miał szansy pełnić roli taty, która byłaby dla niego tak naturalna. Ciąża jest słodko-gorzka. Ostatecznie jednak nadzieja zwycięża ból”, podkreśla przyszła mama. Rodzi się jednak pytanie o aspekt etyczny w tym i innych tego typu przypadkach. Rozmawiam o tym z prof. dr hab. Pawłem Łukowem – etykiem, bioetykiem i filozofem.
Ewelina Kaczmarczyk: Co prawda Ellidy Vlug i Alex Pullin oboje chcieli dziecka, ale mężczyzna zginął nagle, w wypadku. Nie wiadomo, czy wyraziłby zgodę na użycie jego nasienia, jeśli wiedziałby, że czeka go śmierć.
Prof. dr hab. Paweł Łuków: Na tym w dużej części polega problem – że możemy się tu opierać na domysłach i relacjach wdowy, która twierdzi, że chcieli mieć dziecko i je planowali. Ale wiemy, że czym innym jest swobodna rozmowa na temat tego, jak to będzie, gdy będziemy mieć dzieci, a czym innym jest podjęcie wspólnej decyzji, żeby sprowadzić potomka na świat. Więc tu zasadnicza wątpliwość dotyczy tego, czy zmarły wyraził za życia pragnienie posiadania potomka.
Ważne jest też to, czy mieli już wcześniej inne dzieci, czy też będzie to ich pierwsze dziecko. W pierwszym przypadku być może w większym stopniu można domniemywać, że mężczyzna mógł planować kolejne dziecko. W drugim – będzie więcej powodów do wątpliwości. Oczywiście jest jeszcze kwestia ingerowania w ciało po śmierci bez zgody zmarłego wydanej przez niego za życia.
”Pobranie nasienia ze zwłok dotyczy bardzo intymnej strefy i bardzo podstawowych wartości związanych z życiem rodzinnym i osobistym. Dlatego wymaga solidnego uzasadnienia zarówno z punktu widzenia poszanowania woli zmarłego, jak i szacunku wobec ludzkich zwłok”
Tym bardziej, że zabieg pobrania nasienia jest dosyć inwazyjny – można to zrobić m.in. poprzez elektryczną stymulację gruczołu krokowego albo operację usunięcia najądrza.
Na pewno można powiedzieć, że mamy prawo decydować o tym, co się stanie z naszym ciałem po śmierci – oczywiście w określonych granicach etycznych. Oględne, pełne szacunku obchodzenie się z ludzkimi zwłokami jest elementem w zasadzie wszystkich kultur. Pobranie nasienia ze zwłok dotyczy bardzo intymnej strefy i bardzo podstawowych wartości związanych z życiem rodzinnym i osobistym. I dlatego wymaga solidnego uzasadnienia zarówno z punktu widzenia poszanowania woli zmarłego, jak i szacunku wobec ludzkich zwłok.
Jeden z prawicowych portali wysnuł wniosek, że pobranie nasienia po śmierci bez zgody mężczyzny to „nic innego jak gwałt”.
Gwałt jest doprowadzeniem przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do obcowania płciowego. Takie wypowiedzi należałoby więc traktować jako metaforyczne. Ale opinie podobne pokazują, jak bardzo bulwersujące mogą być takie działania.
Rozwiń
I w tym wypadku zgoda zmarłego na ewentualne wykorzystanie jego nasienia po śmierci powinna być według pana koniecznością?
Brak pewności co do woli zmarłego na pewno powinien być etycznym hamulcem, jeśli chodzi o wykorzystywanie zwłok w ten sposób. Być może niektóre osoby będą miały zastrzeżenia co do przyszłych losów tego dziecka. Tradycjonaliści będą mówili, że powinno się ono wychować w rodzinie, w której jest dwoje rodziców. Ale to są już względy dodatkowe dotyczące indywidualnych różnic w preferowanym modelu rodziny czy w ogóle życia osobistego.
To są kwestie, które w większości kultur są bardzo mocno regulowane przez rozmaite systemy religijne, dotyczą oglądu świata i poczucia sensu ludzkiego życia. Trudno więc zadekretować tutaj jeden właściwy model bez naruszania prawa jednostek do tego, żeby sobie układały życie tak, jak uważają to za właściwe o ile nie krzywdzą innych i nie naruszają ich praw.
W Australii, z której pochodził Pullin, prawo dotyczące pośmiertnego pobierania nasienia jest zróżnicowane, ale w części stanów do zapłodnienia post mortem w praktyce wystarczy „dorozumiana zgoda”. Jak jest w Polsce?
Polska ustawa o leczeniu niepłodności z 2015 r. reguluje dawstwo komórek rozrodczych przez osoby żywe, a także zakazuje wykorzystania komórek rozrodczych do wspomaganej prokreacji, jeżeli dawca, od którego pobrano komórki rozrodcze w celu dawstwa partnerskiego, zmarł. Ponadto, nasza ustawa transplantacyjna wyłącza ze swojego zasięgu komórki i narządy rozrodcze.
”Samo zdeponowanie komórek jajowych w banku to za mało, żeby powiedzieć, że osoby, które to zrobiły, chciały mieć dziecko akurat z tą konkretną osobą. Bardziej ryzykowne byłoby zaś domniemywanie, że kobieta chciałaby, żeby jej dziecko donosiła po jej śmierci inna kobieta”
Przeciwnicy legalizacji zapłodnienia post mortem apelują o konieczność tworzenia prawa „zapewniającego społeczeństwu pełne rodziny” i unikanie „lekceważenia niepodważalnej roli ojca”.
Idąc tym tropem, powinniśmy zakazać kobietom niezamężnym posiadania dzieci z mężczyznami, z którymi nie wiążą swojej przyszłości. Powstaje więc pytanie, jak osoby przywołujące tego rodzaju argument wyobrażają sobie postępowanie wobec takich kobiet. Czy ktoś miałby ich pilnować? Jeśli ten apel zostałby wysłuchany, to musiałoby się to wiązać z gigantycznym ograniczeniem praw kobiet – na przykład kobiet decydujących się na samodzielne wychowywanie dzieci.
Cały czas mówimy o śmierci mężczyzny i wykorzystaniu jego nasienia, ale tak naprawdę może to działać w dwie strony. Kobieta może zamrozić swoje jajeczka, nawet już jako 20-latka, z myślą o przyszłości i jej partner czy mąż teoretycznie mógłby je wykorzystać.
Tak, tylko do tego potrzebowałby innej kobiety, która donosiłaby ciążę. Wtedy będziemy mieli pytanie nie tylko dotyczące uprawnienia owego męża do dysponowania komórkami rozrodczymi swojej zmarłej żony, ale również tego, czy w jakimś stopniu strona trzecia, czyli surogatka, mogłaby uczestniczyć w tym procesie. To by jeszcze bardziej komplikowało cały obraz.
Samo zdeponowanie komórek jajowych w banku to za mało, żeby powiedzieć, że osoby, które to zrobiły, chciały mieć dziecko akurat z tą konkretną osobą. Bardziej ryzykowne byłoby zaś domniemywanie, że kobieta chciałaby, żeby jej dziecko donosiła po jej śmierci inna kobieta. W sprawach dotyczących tak intymnych i osobistych kwestii powinniśmy unikać domysłów i mieć możliwie jak najbardziej solidne podstawy do podejmowania decyzji.
Teoretycznie w obrębie pojęcia pośmiertnego zapłodnienia istnieje jeszcze trzecia możliwość: kiedy oboje rodziców nie żyje i inicjują je ich krewni. I tu chyba pojawia się najwięcej wątpliwości moralnych?
Tak, bo tu już mamy jeszcze bardziej skomplikowaną kwestię respektowania woli osób zmarłych. Nie jest niemożliwe, że krewni zmarłych osób, np. ich rodzice, mogą zapewnić dziecku środowisko, w którym będzie kochane i wychować je tak, aby miało udane życie. Ale decyzja o powołaniu do życia potomka nieżyjących już dzieci – niezależnie od szacunku, jaki się należy rozpaczy i żalowi rodziców – bez pewności, że dzieci by tego chciały, może wyglądać na zaspakajanie własnych ambicji i pragnień.
Dyskusja na temat zapłodnienia post mortem wciąż toczy się wokół pojedynczych przypadków, ale technologia pobierania nasienia po śmierci ciągle się rozwija. Czy jest szansa, że w przyszłości stanie się to bardziej powszechne?
Szanse są dosyć niewielkie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wychowywanie dzieci to spore wyzwanie. Wymaga czasu, a często też zmiany priorytetów życiowych. Nie sądzę, żeby tego rodzaju decyzje stały się czymś powszechnym. Zwłaszcza, że mogłyby sobie na nie pozwolić osoby, które stać na poniesienie rozmaitych kosztów – w tym czasowych i finansowych – takich procedur.
Prof. dr hab.Paweł Łuków – etyk, bioetyk i filozof. Dziekan Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego i kierownik Zakładu Etyki Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Jest również przewodniczącym Komisji Rektorskiej ds. Etyki Badań Naukowych z Udziałem Człowieka Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Krajowej Rady Transplantacyjnej oraz przewodniczącym Komitetu Etyki w Nauce PAN. Zajmuje się m.in. etyką kliniczną, w szczególności zagadnieniami dotyczącymi świadomej zgody pacjenta na postępowanie medyczne, oraz etyką transplantacji i zakresem prawa jednostki do dysponowania własnym ciałem. Jest autorem wielu książek i publikacji naukowych, m.in. „Zrozumieć śmierć człowieka”, „Etyka medyczna z elementami filozofii” i „Moralność medycyny. O sztuce dobrego życia i o sztuce leczenia”.
Zobacz także
„Lekarka powiedziała mi, że miesiączka co kilkanaście dni jest normalna i żebym nie histeryzowała” – mówi Anna Kamińska, która przeszła przedwczesną menopauzę
„Przynajmniej nigdy wam nie umrze”. Karolina Jonderko i Basia Smolińska wyjaśniają, co dają kobietom lalki reborn
„W ginekologii holistycznej chodzi o szacunek do kobiecego ciała” – mówi dr n. med. Preeti Agrawal
Polecamy
„Odeszła dokładnie tak, jak chciała”. Barbara Nawratowicz-Stuart poddała się eutanazji
„Kiedy ludzie pytają: ’17 lat razem razem i wciąż nie macie dzieci?’. Po prostu pokażę im to”. Jej ciało przeszło dużo, a serce jeszcze więcej
Nie żyje Jadwiga Barańska. Legenda kina miała 89 lat
Zimowit jesienny może zabić. Leśnicy ostrzegają: „To roślinny arszenik, 5-10 nasion to dawka śmiertelna”
się ten artykuł?