Podróże w czasach Ozempiku. „Jeden z gości, na co dzień informatyk, pytał gospodarza, czy może poprzerzucać obornik”
Na urlopie dbamy o sylwetkę i o zdrowie, do tego chcemy się porządnie wyspać, więc w hotelach coraz częściej pojawiają się managerowie snu. Wysyłamy swoich partnerów z dziećmi na tropienie wilków, a same idziemy medytować. O nowych trendach podróżniczych mówią Iwona Grzesicka, na Facebooku prowadząca blog „Psycholog w Podróży” i Aleksandra Klonowska-Szałek, założycielka portalu www.slowhop.com.
Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Co takiego jest w podróżach, że stały się dla was elementem zawodowego życia?
Iwona Grzesicka: Podróżuję od najmłodszych lat. Najpierw były to podróże z rodzicami i bratem, głównie po polskich pojezierzach, a potem już jako nastolatka zaczęłam sama wyruszać w coraz dalsze rejony Europy, Azji i Afryki. Odwiedziłam kilkadziesiąt krajów, ale z pewnością mogę powiedzieć, że Indie, Nepal, Sri Lanka i wyspy Morza Śródziemnego to te miejsca, do których wracam ze względu na ludzi, klimat, zapachy i smaki. Jako psycholog korzystam z możliwości pracy zdalnej, mogę więc pracować z dowolnego miejsca na świecie, łącząc podróżowanie z pracą zawodową. Między innymi oferuję również „Podróże z Warsztatami Rozwojowymi”.
Aleksandra Klonowska-Szałek: Na pomysł Slowhopa wpadłam, pracując w portalu dla rękodzielników. Uznałam, że właściciel każdego klimatycznego miejsca noclegowego ma do opowiedzenia swoją historię. A te historie zawsze mnie fascynowały. Zaczęłam je opisywać na portalu, tym samym polecając fascynujące miejsca naszym czytelnikom.
Kiedyś wakacje kojarzyły się przede wszystkim z parawanami rozstawionymi gęsto na plaży nad Bałtykiem, za którymi Polacy zajadali się frytkami z ketchupem, popijając piwo. To historyczny obrazek, czy nadal popularny trend?
Aleksandra: Patrząc globalnie, taka forma wypoczynku wciąż jest preferowana przez pewną część Polaków, jednak w ostatnich latach zdecydowanie wyszliśmy zza tych parawanów. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się podróże transformacyjne, czyli takie, które przynoszą jakiś rodzaj odnowienia, zmiany myślenia, a ich celem jest rozwój osobisty i odkrywanie nowych perspektyw. To mogą być jakieś formy medytacji – słyszałam ostatnio o rekolekcjach ignacjańskich w pięknym miejscu nad morzem. Część Polek bierze też udział w wydarzeniach w stylu Festiwalu Kobiecego Outdooru, który wzmacniał kobiety w podróżowaniu solo. Celem tej turystyki nie jest odpoczynek sensu stricte, a jakaś zmiana na poziomie duchowym.
Iwona: Jak wspomniałam wcześniej, sama jako psycholog oferuję „Podróże z Warsztatem Rozwojowym’”, w czasie których uczestnicy poznają i odkrywają piękno oraz różnorodność bardzo różnych odmiennych kulturowo destynacji. Jednocześnie w trakcie tych wypraw docierają do swojego wnętrza, do swojej siły i talentów, ucząc się jak jeszcze bardziej podnieść jakość i komfort swojego życia.
Czyli co zmieniło się w naszym podejściu do podróży?
Iwona: Kiedyś celem podróży było miejsce, a teraz miejsce jest pośrednio narzędziem do celu. Podróżujemy, żeby zobaczyć, ale szczególnie żeby doświadczać. Za tym idzie dbałość o siebie i o środowisko. Na przykład kiedyś hinduska Ajurveda była czymś kompletnie nieznanym, a teraz podróżujemy min. na Kerale w Indiach, żeby wzmacniać ciało i ducha, ale też w Polsce jest mnóstwo ofert z tego typu masażami i terapiami, co pokazuje, że popyt jest bardzo duży. Poza tym na rynku podróżniczym pojawia się coraz więcej tematycznych wypraw np. szlakiem win czy jak np. na Wyspach Owczych – szlakiem Jamesa Bonda.
Aleksandra: Coraz popularniejszy staje się trend na „podróże w czasach Ozempiku”, które oznaczają mniejszą konsumpcję. Może nie widać tego jeszcze w Polsce, ale na świecie dużo się o tym mówi. W pewien sposób zmniejszy to popyt na duże ilości jedzenia, ale może zwiększyć zainteresowanie dobrym, jakościowym slow jedzeniem.
Czyli świadomie podchodzimy do tej kwestii i zamiast gofrów czy frytek wybieramy np. kozi ser od rolnika?
Iwona: Jako nastoletnia wegetarianka miałam problem, aby podczas podróży zamówić wegetariański posiłek, oczywiście poza Azją, gdzie wegetarianizm często jest częścią kultury i filozofii. Dziś praktycznie w każdym miejscu na świecie weganie czy wegetarianie bez problemu znajdą coś dla siebie.
Aleksandra: Rośnie też trend na jedzenie „from farm to table” i to właśnie Polska jest wskazywana jako państwo, które wzorcowo radzi sobie z tym tematem. Nasze jedzenie od rolnika jest uznawane za zdrowe i dobre. Mamy już kilka restauracji „from farm to table” w Polsce, za trendem idą więc konkretne nazwy. Klienci częściej niż kiedyś dopytują o źródło produktów spożywczych, ważna jest dla nich etyczna i proekologiczna strona wyżywienia. Uważają, że dobre jedzenie to część dbania o zdrowie. Nasi gospodarze coraz lepiej sobie z tym radzą i nawet jeśli własnoręcznie nie produkują serów i nie pieką chleba, współpracują z lokalnymi gospodarzami, którzy takie produkty dostarczają.
A co z alkoholem? Wakacje bez drinków to nadal wakacje?
Aleksandra: Widzimy, że część turystów odchodzi od alkoholu. Wprawdzie w agroturystykach trudno mówić o jakimś trendzie na „bez alko”, ale w hotelowych barach pojawiają się nowe karty uwzględniające mocktaile.
W jakich jeszcze sytuacjach widać wzrost świadomości polskich turystów?
Iwona: Obserwuję, że turyści na całym świecie zaczynają podróżować bardziej ekologicznie i biorą odpowiedzialność za naszą planetę. Podczas pobytu w Bhutanie w Himalajach widziałam, jak dzieci już w najmłodszych klasach uczą się, że to one tworzą ekologiczny świat.
Aleksandra: Do głosu doszła turystyka regeneratywna, czyli poprawianie dobrostanu społeczności lokalnych i środowiska za pomocą turystyki właśnie. Jednak nie jest to już tylko walka o zachowanie jakiejś części przyrody poprzez odbudowę raf koralowych czy utrzymanie szlaków turystycznych. Turyści chcą pomagać w taki sposób, aby ludziom w danym miejscu żyło się lepiej.
Poprzez uprawianie turystyki wolontariackiej?
Aleksandra: W przypadku gości slowhopowych turystyka wolontariacka przybierała bardziej postać incydentalną. Na przykład jeden z gości, na co dzień informatyk w banku, pytał gospodarza, czy może poprzerzucać obornik w oborze. Zdarzają się goście, którzy pielą gospodarzom ogródek albo sadzą rośliny. Turystyka wolontariacka to w Polsce wciąż dość mało znany temat, ale nasi gospodarze opowiadają nam o wolontariuszach z zagranicy, dla których jest to forma poznawania różnych miejsc na świecie.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że teraz z dystansem podchodzimy do luksusowych hoteli all inclusive?
Iwona: Faktycznie, COVID-19 wiele zmienił w naszym myśleniu. Pożądane stało się podróżowanie w małych grupach do butikowych hoteli, pensjonatów czy na campingi. Często takie miejsca to rodzinne firmy, a to daje bardzo szczególny rodzaj zaopiekowania się klientem i jego potrzebami. Bardzo modne również stały się, szczególnie w Europie, wyjazdy camperowe, czy też wyjazdy w stylu selfdrive, co podkreśla potrzebę swobody i przestrzeni w decyzyjności przy planowaniu naszych urlopowych dni. Obserwuję również bardzo dużo podróży tematycznych.
Podobno część Polaków na wakacjach, zamiast imprezować, chce się po prostu wyspać?
Aleksandra: Turystyka snu jest w Polsce coraz bardziej widoczna i prawdopodobnie wynika ze słabej kondycji psychicznej społeczeństwa, bezsenności i przebodźcowania. Na Slowhopa często trafiają ludzie, którzy poszukując dla siebie noclegu coraz częściej wybierają filtr: „bez sąsiadów” i zamiast listy atrakcji oczekują ciszy, dobrego materaca i świeżego powietrza. Nic więcej nie jest im potrzebne. Na ten trend reagują gospodarze i coraz częściej w hotelach i agroturystykach można znaleźć menu poduszkowe, porady, w jakiej temperaturze śpi się najlepiej, a przed wyjazdem zdarzają się pytania w stylu: „Czy woli pan/pani spać na miękkim czy na twardym materacu” i pod upodobania gości przygotowuje się jego odpowiednią miękkość. Na dobry sen zostawia się w pokoju olejki lawendowe, oferuje poduszki wypełnione łuską gryczaną, a goście mogą spać pod najlepszą, lnianą pościelą. W dużych hotelach za granicą są już nawet specjalni managerowie snu, którzy są odpowiedzialni za dostarczanie gościom najlepszego doświadczenia w tym temacie.
Kiedyś najlepszym rozwiązaniem na problemy zdrowotne były uzdrowiska. Czy dziś coraz częściej na urlopie sami szukamy opcji, aby poprawić stan swojego zdrowia?
Aleksandra: Tak i rozwiązaniem na to są nanosanatoria w chatkach ukrytych w lasach. Nazywamy je chatami spa, bo każdy, kto do nich przyjeżdża, szuka osobności w sensie kompletnego oderwania od innych ludzi (poza najbliższymi), za to bliskości natury i koniecznie sauny lub balii, a najlepiej dwóch tych elementów. Goście szukają możliwości masaży nie tylko w dużych hotelach, ale też w agroturystykach. Mamy gospodarzy. którzy oferują body stress relief. Pojawiły się już pierwsze zimne beczki i myślę, że to się będzie rozwijać, bo goście o to pytają. Ważna jest też strona duchowa takich podróży. Goście podróżujący na wieś często szukają warsztatów ceramicznych, pracowni rękodzielniczych lub malarskich, aby w ten sposób odstresować się przy manualnej pracy twórczej.
Podczas wyjazdów chcemy odpocząć od pracy, jednak coraz częściej zabieramy tę pracę ze sobą. Model workation jeszcze kogokolwiek dziwi?
Iwona: To bardzo modny trend, podróżując po świecie spotykam mnóstwo takich osób. Sama bardzo często z tego korzystam, prowadząc sesje psychologiczne online. W świecie rozwijającej się cyfryzacji to zjawisko będzie się nasilało.
Jak długie pobyty są preferowane?
Aleksandra: W minionych latach wakacyjne pobyty trwały głównie 7 dni. Teraz, z uwagi na kryzys i ograniczone możliwości finansowe, króluje opcja czterodniowa, a goście rezerwują z mniejszym wyprzedzeniem niż wcześniej. Co ciekawe, decyzje zakupowe najczęściej podejmują kobiety. Nawet jeśli mamy wydarzenia, czy przygody kierowane do mężczyzn (jak np. Tropienie Wilków dla ojców z dziećmi), to takie wyprawy kupują panie dla swoich partnerów.
Czyli coraz więcej w nas fantazji!
Iwona: Tak, to też efekt podróży. Podróżowanie nas rozwija kształci, daje nam doświadczenia, z którymi musimy się zmierzyć poza hermetycznym środowiskiem domu, a to uczy nas zaufania do siebie. Zaufania do swoich decyzji, wyborów, co w konsekwencji przekłada się na mocne i pewne czucie swojej wartości. Każda podróż to wyprawa w nieznany świat i nieznanego siebie i z każdej wraca się bogatszym.
Zobacz także
Nie chcesz znaleźć się na środku morza na różowym flamingu? Posłuchaj rady ratownicy Ane Piżl
Nowy trend podróżniczy podbija media społecznościowe. Hitem wśród turystów stały się apteki
Sikasz w basenie lub morzu? „Narażasz się na wstępującą infekcję układu moczowego” – ostrzega dr Stefan W. Czarniecki
Polecamy
Babcia, córka i wnuczka – w Kinie Żeglarz mieszkają za ekranem. Jak Beatlesi. „Żyjemy i pracujemy w naszym ‘kontrolowanym chaosie’”
Zaklejają sobie usta, żeby lepiej spać. Eksperci zaniepokojeni nowym trendem z TikToka
Majka Jeżowska w poruszającym wyznaniu: „Poroniłam na scenie, między koncertami”
Czarna słodycz, tajemnica włoskiej księżniczki i piemonckie złoto
się ten artykuł?