Kobieca historia sportu: Wanda Nowak-Dubieńska udowodniła, że tenis jest stworzony dla kobiet
Była kobietą wielu talentów. Olimpijsko władała floretem, doskonale grała w tenisa, sprawnie jeździła na nartach, a po zakończeniu kariery zrealizowała swoje marzenia o doktoracie. Do historii kobiecego sportu trafiła jako pierwsza olimpijka startująca w biało-czerwonych barwach. Oto Wanda Nowak-Dubieńska.
Ruszamy z nowym, sobotnim cyklem – o tych, które były pierwsze. Tym razem jednak nie pierwsze w nauce, medycynie, czy polityce – tylko pierwsze na mecie i pierwsze na podium. Kobiety w sporcie wcale nie miały łatwiej niż te, które przełamywały bariery braku równouprawnienia w innych dziedzinach życia. A ich historie to niejednokrotnie gotowy materiał nie tylko na artykuł, ale i na książkę.
Wanda Dubieńska pochodziła z szacownej krakowskiej rodziny. W domu profesora mikrobiologii a później premiera RP Juliana Nowaka na fortepianie grywał Ignacy Paderewski, a córki profesora – Wandę i Krystynę, późniejszą mistrzynię Polski w pływaniu, portretowali Jacek Malczewski i Stanisław Wyspiański.
Wanda, która urodziła w 1895 roku, od najmłodszych lat była zachęcana przez sprzyjającą aktywności fizycznej wśród kobiet matkę, Zofię z Wężowiczów. Długo nie umiała się zdecydować, jaki sport interesował ją najbardziej. Równie dobre wyniki osiągała na tenisowych kortach, jeżdżąc na nartach czy konno. Od 1912 roku trenowała aktywnie pod okiem najlepszych krakowskich trenerów w Akademickim Związku Sportowym. Ukończyła także szkołę fechtunku w Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół” i bardzo sprawnie radziła sobie z floretem, co w ówczesnym Krakowie było wielką nowością, a sam kurs, organizowany dla kilku panien z krakowskich dobrych domów, był traktowany jak towarzyska ciekawostka: „Lekki dreszcz przejmował widzów na myśl, że w Polsce jeszcze i kobiety ogarnie mania pojedynkowa” – wspominała po latach.
Jak się okazało, trenujące z nią zawodniczki szybko zniechęciły się atmosferą w klubie, Wanda kontynuowała więc treningi sama, będąc jedyną florecistką w Krakowie. Podczas treningów i nielicznych zawodów za przeciwników miała mężczyzn, a jej rzadkie publiczne występy w Krakowie przyjmowano z lekceważeniem. „Ze wzruszeniem ramion i lekkim uśmieszkiem na ustach obserwowano moje szkolne assauts na przygodnych akademiach szermierczych” – wspominała po latach.
Jako reprezentantka tej dyscypliny sportu pojechała w barwach II RP na igrzyska olimpijskie do Paryża w 1924 roku. Jej kandydaturę brano pod uwagę już cztery lata wcześniej, jednak igrzyska w Antwerpii zbiegły się w czasie z wojną polsko-bolszewicką. Wielu zawodników musiało stawić się do wojska, uznano więc, że niemająca dobrych warunków do przygotowania się polska reprezentacja przyniesie wolnej od niedawna Polsce kompromitację, a nie sukces.
Cztery lata później w Paryżu, choć Wanda Dubieńska przegrała na etapie eliminacji, jej występ i tak uznano za sukces. Trudno się temu dziwić – była w końcu córką premiera RP. Z zachwytem opisywano więc przegrane występy w Paryżu, wyrażając nadzieję, że jej odwaga i brawurowa postawa podczas zawodów powinny „zachęcić szersze koła pań do uprawiania tego tak odpowiedniego dla nich ćwiczenia”.
Obecność Dubieńskiej w składzie ekipy olimpijskiej na zawsze zapisała ją w historii kobiecego sportu w Polsce: „Rzeczą charakterystyczną było to, że do finału stanęły kobiety przeważnie siwowłose i dobrze zaawansowane w latach. Zwyciężyła więc rutyna na całej linii. Mimo swego wieku panie te nie ustępowały nawet mężczyznom w energii ataków” – tak polska zawodniczka komentowała w prasie kobiecej przebieg rywalizacji w Paryżu.
Wanda Dubieńska osiągnęła sukcesy w różnych dyscyplinach sportu. We florecie dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Polski, w tenisie ziemnym nie miała sobie równych w grze pojedynczej, podwójnej i mieszanej. Była trzykrotną mistrzynią i dziewięciokrotną wicemistrzynią Polski. Tytuł mistrzyni kraju zdobyła także w biegach narciarskich w 1924 roku, na siódmym miejscu w kwalifikacji zakończyła także mistrzostwa FIS w Zakopanem w 1928 roku. „Nie potrafię się ograniczyć do jednej dyscypliny, bo każda z nich daje mi coś innego. Szermierka uczy mnie szybkości, zręczności i taktyki. Tenis rozwija moją siłę, wytrzymałość i refleks. Narciarstwo poprawia moją kondycję, równowagę i kontakt z naturą” – mówiła w wywiadzie dla „Startu” w 1928 roku.
Czasopismo to publikowało jej eksperckie artykuły, w których przybliżała tajniki warsztatu poszczególnych dyscyplin sportowych. „Szermierka jest sztuką piękną, wymagającą od uprawiającego jej nie tylko sprawności fizycznej, ale i umysłowej. Jest grą, w której nie wystarczy tylko umieć się ruszać, trzeba jeszcze umieć myśleć” – pisała o florecie, a edukacja przynosiła efekty. W 1928 roku na pierwsze mistrzostwa Polski przyjechało 15 florecistek, ich przygotowanie oceniono bardzo wysoko.
Dubieńska była także gorliwą propagatorką gry w tenisa. „Tenis jest jakby stworzony dla kobiet, wyrabia zwinność ruchów i elastyczność ciała. […] Dobrze wychowana panna musiała uczyć się co najmniej grać na fortepianie i w tenisa” – pisała na łamach „Startu”. Udzielała też rad zawodniczkom: „Nie spuszczać z oczu piłki, dopóki nie zostanie ona uderzona; zachować na placu ciągłą ruchliwość […]; nigdy nie lekceważyć przeciwnika, studiować sposób gry przeciwnika, poznać jego słabe strony […]; grać w sposób urozmaicony, zmieniać sposoby uderzeń […]; starannie przygotowywać się do meczów, unikając przetrenowania; w czasie meczu zachować spokój […], nie poddawać się depresji wskutek przewagi przeciwnika”.
Wanda Dubieńska była niekwestionowanym autorytetem nie tylko w sprawach sportu, ale i mody. W latach jej kariery strój tenisistki przeszedł prawdziwą rewolucję – kiedy trenowała jako dziewczynka, tenisistka ubrana była w suknię do kostek. W czasach jej największych sukcesów w latach 20. obowiązującym wyborem była „krótka do kolan sukienka, bez rękawów i z odsłoniętą szyją, jak najlżejsza i jak najbardziej przewiewna […]. Pończochy – po sportowemu zwinięte poniżej kolan. Na głowie daszek”.
W 1929 roku Wanda Dubieńska wystartowała w mistrzostwach FIS w Zakopanem. Narciarki startowały tam poza oficjalnym programem mistrzostw, w kwalifikacji brano pod uwagę tylko wyniki mężczyzn. Dubieńska zajęła siódme miejsce, choć, jak przyznała w jednym z wywiadów: „Zawodniczki wychodziły na start zziębnięte, nie mając możności ogrzać się, czekając na Gubałówce godzinę na moment startu”.
Po zakończeniu kariery sportowej w 1934 roku Wanda Dubieńska postanowiła uzupełnić zaniedbaną przez wyczynowe uprawianie sportu edukację. Zaczęła od matury, którą zdała, mając 39 lat, i wyjechała do Wiednia, gdzie przez pięć lat studiowała weterynarię. Kilka miesięcy po jej powrocie z dyplomem do Krakowa wybuchła wojna, świeżo upieczona pani weterynarz nie zdążyła podjąć pracy w zawodzie. W tym czasie była już rozwódką – poślubiony w 1924 roku Józef Dubieński wyjechał przed wojną za granicę i osiadł w Izraelu.
By zarobić na utrzymanie, Dubieńska pracowała m.in. w założonej przez swojego ojca fabryce surowic i szczepionek, a kiedy ją zamknięto, podjęła pracę maszynistki i stenotypistki w fabryce armatur w Łagiewnikach. Pracowała też w pralni.
W 1944 roku podpisała volkslistę i zaczęła starać się o niemieckie obywatelstwo. Dlaczego podjęła taką decyzję, nie wiadomo. Niektóre źródła wskazują, że jej powodem była miłość do niemieckiego oficera, nie ma jednak potwierdzenia tych doniesień. Można też brać pod uwagę, że chciała w ten sposób ochronić rodzinę. Już po wojnie odpowiedziała karnie za współpracę z okupantem, została skazana na trzy lata w obozie pracy w Jaworznie.
Po odbyciu kary wyjechała najpierw do Wrocławia, gdzie nostryfikowała dyplom lekarza weterynarii, a później objęła stanowisko asystentki w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Gorzowie Wielkopolskim. Pozostała tam do ostatnich lat życia, prowadząc badania naukowe, publikując artykuły i kontynuując pracę nad rozprawą doktorską. Doktorem weterynarii została w 1964 roku, miała wtedy 69 lat. Trzy lata później definitywnie przeszła na emeryturę, samotna i schorowana sprowadziła się do Krakowa, gdzie rok później zmarła w szpitalu gruźliczym. Pochowana została na cmentarzu Rakowickim w grobowcu rodziny Wężowiczów, przodków swojej matki.
Do przedstawienia przebiegu kariery sportowej Wandy Dubieńskiej wykorzystałam archiwalne roczniki pisma „Start” i „Przegląd sportowy”. Okres wojenny i powojenny uzupełniłam informacjami z opracowania „Społeczno-edukacyjne oblicza współczesnego sportu i olimpizmu” pod redakcją J. Chełmeckiego i książki Krzysztofa Szujewskiego „Olimpijki” wydanej przez wydawnictwo „Muza”.
Zobacz także
Kobieca historia sportu: Halina Konopacka jako pierwsza rzuciła dyskiem po olimpijskie złoto
Jego kolce miały chronić przed czarami, w wywarze kąpano dzieci, by ustrzec je przed złymi spojrzeniami
HELLO PIONIERKI: Jak Michalina Wisłocka uczyła Polki seksualności i autoerotyzmu na wiele lat przed znalezieniem punktu „G”
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Irańska studentka w ramach protestu rozebrała się do bielizny. Została brutalnie zatrzymana i aresztowana
Agata Młynarska nazwała Andrzeja Sołtysika „patriarchalnym dziadem”. „Czasem warto powiedzieć, co się myśli”
Literacki Nobel w rękach kobiety. Otrzymała go Han Kang, autorka z Korei Południowej
Kate Winslet: W dojrzałym wieku stajemy się bardziej kobiece, silniejsze i seksowne. Odnajdujemy swój głos
się ten artykuł?