Przejdź do treści

Pięciolatka zadławiła się cukierkiem na cmentarzu. Policjant uratował jej życie

Cukierków najlepiej nie dawać małym dzieciom. Bardzo łatwo jest się nimi zakrztusić\ źródło" IStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

O wielkim szczęściu może mówić pięcioletnia dziewczynka, która zadławiła się cukierkiem. Jej mamę, rozpaczliwie wzywającą pomocy, usłyszał przechodzący nieopodal policjant. Młody funkcjonariusz uratował dziecku życie. Rodzice w podziękowaniu napisali list do jego komendanta.

Policjant pośpieszył na pomoc

Do dramatycznych wydarzeń doszło 1 listopada, w Dzień Wszystkich Świętych w Zahoczewiu, w powiecie leskim. Jak podają lokalne media, pięcioletnia dziewczynka wraz z rodzicami odwiedzała na cmentarzu groby bliskich. Dziecko nagle zaczęło się dusić i posiniało. Rodzice byli przerażeni. Mama dziecka zaczęła głośno wzywać pomocy. Jej krzyk usłyszał policjant, który doskonale wiedział, co należy robić w takiej sytuacji.

Okazało się, że dziecko zadławiło się cukierkiem. Jak podają lokalne media,”policjant odwrócił dziecko głową w dół na swoim przedramieniu. Wykonał kilka energicznych uderzeń nadgarstkiem drugiej ręki w okolicę międzyłopatkową, aż cukierek wypadł”.

Wszystko skończyło się szczęśliwie. Czujność i refleks policjanta zapobiegły tragedii.

29-letni funkcjonariusz z Baligrodu nie był wtedy na służbie. Miał ją rozpocząć po południu, więc wcześniej postanowił wybrać się na groby swoich bliskich. Po tym jak pomógł dziewczynce, po prostu udał się na służbę, do swoich obowiązków.

Dopiero kiedy mama dziecka napisała list do komendanta z podziękowaniem za uratowanie życia jej córki, sprawa ujrzała światło dzienne, a skromny policjant stał się bohaterem.

Na skrzynkę mailową komendanta, trafiła wiadomość, w której rodzice dziękują za uratowanie życia ich córeczki. 29-letni policjant udał się na służbę, nie informując nikogo o tym zdarzeniu. To dzięki listowi wdzięcznej mamy dowiedzieliśmy się o jego postawie” – przekazał rzecznik leskiej komendy, cytowany przez portal korsosanockie.pl

Zadławienie: pierwsza pomoc

Zadławienie i zakrztuszenie często, błędnie, traktuje się jak synonimy. Zakrztuszenie to częściowa niedrożność oddechowa, a zadławienie – pełna (jamy ustnej, gardła, krtani, tchawicy, oskrzeli, płuc).  Przy zakrztuszeniu możliwy jest przepływ powietrza. Najczęstszym odruchem obronnym organizmu jest kaszel. To właśnie kaszel pomaga pozbyć się ciała obcego, które utrudniało oddychanie. Jeśli dochodzi do zadławienia, znajdujące się w drogach oddechowych ciało obce zamyka światło przewodu i odcina dostęp powietrza. Chory nie kaszle, nie jest w stanie wydusić słowa, robi się siny i w bardzo krótkim czasie traci świadomość. Tylko natychmiastowa pomoc jest w stanie uratować mu życie.

Jeśli zadławiło się dziecko

Jeśli zadławiło się dziecko należy z opuszczoną głową oprzeć je brzuchem o swoją rękę i 5 razy uderzyć między łopatkami. Równocześnie trzeba kontrolować, czy nie pojawia się sinica lub czy dziecko nie traci przytomności. Jeśli uderzenia nie pomagają, należy włożyć ręce pod pachy dziecka i jedną z nich złożoną w pięść ułożyć na wysokości nadbrzusza dziecka. Drugą dłonią trzeba objąć pięść, a następnie pochylić dziecko i 5 razy uciskać nadbrzusze, chcąc jakby wypchnąć przedmiot z dróg oddechowych. Jeśli to okaże się nieskuteczne, należy naprzemiennie uderzać okolicę międzyłopatkową oraz uciskać nadbrzusze.

Podczas zadławienia, szczególnie w przypadku całkowitej niedrożności dróg oddechowych i nieefektywnego kaszlu, dochodzi do niedotlenienia, a w konsekwencji do utraty przytomności. Z takim dzieckiem postępowanie jest takie samo jak w przypadku utraty przytomności z innych przyczyn. Należy sprawdzić oddech, a w razie braku rozpocząć resuscytację krążeniowo-oddechową.

Jeśli zadławił się dorosły

U dorosłych zastosujmy chwyt Heimlicha (może być również stosowany u dzieci powyżej 12. miesiąca życia). Polega on na uciśnięciu nadbrzusza, czego efektem jest gwałtowny wzrost ciśnienia w klatce piersiowej. Prowadzi to do wypchnięcia znajdującego się w drogach oddechowych ciała obcego.

Pamiętajmy, że konsekwencją zatkania dróg oddechowych jest uduszenie się. Już po kilkunastu sekundach dochodzi do zaburzeń świadomości, a po około 3–4 minutach do zatrzymania krążenia.

U chorych nieprzytomnych nie stosuje się manewru Heimlicha. Wtedy konieczne jest ułożenie chorego na wznak i uciskanie w środkową część mostka. Oznacza to, że wykonuje się uciśnięcia podobne do wykonywanych w ramach resuscytacji.

U osób otyłych, a także u kobiet ciężarnych także nie wykonuje się rękoczynu Heimlicha. W tych sytuacjach ucisk wykonuje się na klatkę piersiową w dolnej części mostka. Takie uciski również stosuje się zamiennie z uderzeniami w okolicę międzyłopatkową.

 

źródła: korsosanockie.pl, dziejesienapodkarpaciu.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: