Ojciec zawsze ją upokarzał, porównując do przyrodnich sióstr. Gdy psychoterapeutka nazwała sprawę po imieniu, aż odjęło jej mowę
![kobieta na terapii psychologicznej - Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2025/02/adobestock_919717881-1140x760.jpeg)
Toksyczne osoby są jak toksyczne rośliny. Mogą przyciągać i kusić, ale z czasem owijają się wokół ciebie jak bluszcz, usidlają cię jak muchołówka, doprowadzają do obłędu jak szalej. Osłabiają twoją pewność siebie, mącą ci w głowie i paraliżują tak, że boisz się cokolwiek zrobić. Twoje życie nie musi tak wyglądać! – przekonuje ceniona psychoterapeutka Silvia Congost w książce „Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy”. Hello Zdrowie objęło ją matronatem medialnym.
Jak zidentyfikować toksyków wokół siebie, jak odkryć, co nimi kieruje? Jak nauczyć się odczytywać sygnały ostrzegawcze i czerwone flagi świadczące o tym, że relacja zaczyna być niezdrowa? Jak rozpoznać typy toksycznych osobowości i aż siedem różnych technik manipulacji – od love bombingu, przez gaslighting, po ghosting – a przede wszystkim jak nauczyć się na nie reagować?
„Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy” to poradnik pełen prawdziwych historii, konkretnych rad i praktycznych narzędzi, niezbędnych wszystkim, którzy podejrzewają lub wiedzą, że funkcjonują w toksycznych relacjach.
Poniżej publikujemy fragment książki poświęcony toksycznym rodzicom.
Osoba toksyczna w twojej rodzinie
Co dzieje się, kiedy osoba toksyczna jest członkiem twojej rodziny? Wyobraź sobie, że to twój ojciec, matka, brat lub siostra. Wiadomo, że kiedy masz do czynienia z czymś (lub kimś) toksycznym, od razu powinieneś odsunąć to od siebie, by przestało ci szkodzić. Ale gdy jest to członek bliskiej rodziny, trudno o zerowy kontakt, a zresztą często odrzucamy takie rozwiązanie.
To, że ktoś nie chce zrywać kontaktów, na przykład z matką, jest w pełni zrozumiałe i zupełnie normalne. Są jednak takie sytuacje, kiedy powinniśmy to rozważyć.
Wcześniej zwróciłam uwagę na fakt, że partnera i przyjaciół sobie wybieramy, a jeśli wyciągniemy wnioski z doświadczenia, które pokazało, że dokonaliśmy złego wyboru, prawdopodobnie następnym razem wybierzemy lepiej. Inaczej mówiąc, przyznajemy, że popełniliśmy błąd, że już nie czujemy się komfortowo w towarzystwie tej osoby, że powinniśmy odejść. I dla własnego dobra tak też czynimy.
Rodziców i bliskich krewnych jednak się nie wybiera. Mamy takich, jakich mamy. Jeśli jesteś bardzo uduchowioną osobą, możesz wierzyć, że wyboru dokonuje twoja dusza, by pobrać określone nauki, ale w tej książce nie będziemy się tym zajmować. Może być tak, że jeśli przyszło ci żyć w naprawdę toksycznej rodzinie, codziennie zadajesz sobie pytanie: „dlaczego musiała mi przypaść akurat taka matka?” albo „dlaczego ojciec mnie nie kocha?”. Tego nie wiemy, ale ważne jest – co wielokrotnie podkreślałam – by nie zapętlić się w takich „dlaczego?” (jak to dzieje się z dziećmi), nie dostrzegając odpowiedzi, które masz przed nosem. Zamiast tego spróbuj zaakceptować rzeczywistość, której nie możesz zmienić, weź za nią odpowiedzialność i zdecyduj, jak dalej postępować.
Toksyczne matki i toksyczni ojcowie
Są tacy ojcowie i takie matki, którzy nie kochają swoich dzieci. Może ci się to wydać zaskakujące, ale spotykałam się z tym wielokrotnie i to naprawdę się zdarza. Dziecku, które doświadcza takiego odrzucenia, braku miłości i współczucia, trudno to przyjąć do wiadomości i zaakceptować, ale jest jak jest.
Niekiedy rodzice wręcz maltretują dziecko. Dręczą je fizycznie i psychicznie już od małego, ale w miarę jak dorasta, a rodzic się starzeje, przemoc fizyczna ustaje. Zostaje przemoc psychiczna, najbardziej destrukcyjna.
Niektórzy rodzice obrażają, lżą, lekceważą dzieci i nie okazują im najmniejszego szacunku, a do tego stosują wobec nich szantaż emocjonalny, by stworzyć pewną więź, której one nie potrafią zerwać.
To bez wątpienia niezwykle trudna rzeczywistość, niełatwo z nią sobie poradzić. Niełatwo, bo jesteśmy tak skonstruowani mentalnie, że nie potrafimy zrozumieć, dlaczego ojciec albo matka nie kocha swojego dziecka albo jak może je dręczyć i krzywdzić w tak bezwzględny sposób. A ponieważ tego nie rozumiemy, bardzo trudno jest nam to ignorować i żyć dalej.
Ale chociaż wydaje się to dziwne i niezrozumiałe, takie sytuacje się zdarzają i trzeba im stawić czoło. Przyjrzyjmy się kilku przypadkom, z którymi się zetknęłam.
Przypadek Fainy
Faina przyszła do mnie, ponieważ została porzucona przez partnera, z którym była przez kilka miesięcy, to poważnie wpłynęło na jej równowagę psychiczną. Facet miał już inną, a ona wciąż nie mogła się z tym pogodzić. Dlatego poprosiła o pomoc; zdawała sobie sprawę, że żałoba trwa zbyt długo i że nie zanosi się na poprawę jej samopoczucia.
Pracując z nią nad uwolnieniem jej od związku, który już nie istniał, i nad jej samooceną, zdałam sobie sprawę, że Faina ma też inne problemy natury emocjonalnej. Łatwo ją było wyprowadzić z równowagi, przeżywała gwałtowne przypływy i odpływy energii i entuzjazmu, i choć należała do osób nadzwyczaj kreatywnych, nie wytrzymywała długo w jednym miejscu pracy, bo nie potrafiła zapanować nad gniewem, gdy się z czymś nie zgadzała. Według niej wina zawsze leżała po stronie innych, to oni wyrządzali jej krzywdę, zawodzili ją, w czymś przesadzali. Nigdy nie czuła się odpowiedzialna za swoje problemy w pracy. Nigdy w niczym nie zawiniła.
Wkrótce zdałam sobie sprawę, co jest nie tak z Fainą. Zrozumiałam, że cierpi na pograniczne zaburzenie osobowości i skąd ono się wzięło.
Faina była jedynaczką. Kiedy miała trzy lata, jej matka zmarła na nieuleczalną chorobę. Kilka miesięcy później ojciec związał się z inną kobietą. Ona również była wdową, miała dwie córki, bliźniaczki, trochę starsze od Fainy. Dziewczynka mieszkała z nimi przez lata.
Pojawienie się nowej rodziny oznaczało dla niej początek prawdziwego piekła. Ojciec porównywał ją bezustannie z przyrodnimi siostrami, uważał, że są doskonałe, piękne, niezwykle bystre, czarujące; kiedyś powiedział nawet, że są bardziej do niego podobne niż jego własna córka. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, Faina początkowo starała się robić wszystko jak najlepiej, być taką, jaką chciał widzieć ją ojciec, maksymalnie go zadowolić, pomagać, dobrze się uczyć… ale kiedy zobaczyła, że bez względu na to, jak bardzo się wysila, nigdy nie spotyka się z jego uznaniem i nigdy według niego nie będzie wystarczająco dobra, odpuściła i zmieniła nastawienie. Nie stała się zbuntowaną despotką, nic z tych rzeczy, po prostu przestała się starać, na co jej ojciec i macocha zareagowali w najgorszy możliwy sposób.
Powiedziała mi, że kiedy miała osiem lat, za niewłaściwe ich zdaniem trzymanie widelca podczas posiłku karali ją, odbierając jej to, co jadła, zmuszając do zmywania naczyń po wszystkich i zakazując jedzenia czegokolwiek aż do następnego dnia. A kiedy cała we łzach przychodziła do ojca, szukając u niego przebaczenia i współczucia, ten krzyczał na nią i odsyłał ją z powrotem do kuchni. Zamykali ją w domu, a sami wychodzili do kina albo spędzali wieczór gdzieś na mieście. Dopóki nie wrócili, nie mogła nawet skorzystać z toalety.
To tylko mały przykład zachowań ojca i tego, jak ją traktował. Jeśli płakała, zamykał ją w jej pokoju, a siostry przyrodnie ją wyśmiewały. Jeśli coś jej nie smakowało do tego stopnia, że to zwracała, zdarzało się, że zmuszali ją do zjedzenia reszty dania. No cóż. Bardzo smutna historia…
Kiedy ją poznałam, Faina była już dorosła, ale czuła, że nie jest nic warta, że nikt nigdy jej nie pokocha. Po każdym zerwaniu z chłopakiem powracała myśl, że nie da się jej kochać, że jest kompletnie bezwartościowa i nie ma nic dobrego do zaoferowania innym. Popadała w coraz większą rozpacz i depresję. Było tak, jakby z powodu tamtych – jakże ciężkich przeżyć i odrzucenia, przysparzających jej cierpienia – nie mogła się wydostać spod lawiny osądów i doznań, które tak bardzo ją naznaczyły. Ale to nie wszystko: cierpienie, z którym wrażliwy umysł dziewczynki nie był w stanie sobie poradzić, doprowadziło w jej przypadku do zaburzenia osobowości.
Nie oznacza to, że u każdego, kto doświadczył takiego traktowania, wystąpi tego rodzaju zaburzenie, ale prawdą jest, że właśnie tak wyglądało życie wielu osób, które teraz na nie cierpią.
Faina potrzebowała leków, by utrzymać stabilność psycho-emocjonalną, ale i tak czasami było jej ciężko. Ponieważ czuła się bardzo samotna (dzieliła mieszkanie z nieco ekscentryczną przyjaciółką i z nikim innym się nie spotykała), zawsze, kiedy przeżywała jakiś zawód albo kiedy nastawał czas tradycyjnych spotkań rodzinnych, na przykład Boże Narodzenie, odwiedzała ojca. Zawsze to ona do niego dzwoniła i jeśli planował wspólny posiłek, brała w nim udział. Oczywiście… wiedziała, co ją tam czeka. Takie zachowanie jest w jej przypadku najważniejsze, więc zamierzam dłużej się na nim zatrzymać.
Ojciec – który, nawiasem mówiąc, sam nigdy do niej nie dzwonił – nie szczędził jej uwag w rodzaju: „Co? Znowu jesteś bez pracy?”, „Co tym razem zmajstrowałaś?”, „Zawsze mnie dziwiło, że dostałaś pracę w tej firmie… Nie rozumiałem, co oni w tobie widzieli”, „A tak między nami, twoja siostra została właśnie kierowniczką działu. Wiedziałaś o tym? Duma wprost mnie rozpiera, Soniu!”.
Jeden z takich bożonarodzeniowych posiłków wypadł w czasie, kiedy odbywałam z nią sesje terapeutyczne. Kilka dni później przyszła do mnie zdruzgotana. Zadała mi to samo pytanie, co zawsze: „Silvio, dlaczego on musi mnie tak traktować?”. Ujęłam delikatnie jej dłoń i odpowiedziałam: „Bo twój ojciec cię nie kocha, Faino”.
Po tych słowach zamarła. Patrzyła na mnie oczami wielkimi jak talerze, bez mrużenia powiek. Trwało to kilka sekund, po czym zaczęła żałośnie płakać. Odruchowo mocno ją przytuliłam i dzięki temu uściskowi poczułam ogrom bólu, jaki sprawiała jej rzeczywistość. Bólu wywołanego wszystkim, co wycierpiała w tej rodzinie, tym, czego jej tam zabrakło oraz okazywaną przez lata pogardą. Bólu z powodu ciągłego szukania miłości gdzieś, gdzie jej nie było i nigdy nie będzie.
„Oni cię nie kochają, Faino. Nie kochają, nie kochali i nie pokochają, bez względu na to, jak bardzo będziesz się starała znaleźć miłość w ich objęciach. Jeśli nadal będziesz ich odwiedzać, dalej będziesz się spotykać z odrzuceniem, pogardą i upokorzeniem. Dlaczego tego nie przyjmiesz do wiadomości i nie przestaniesz narażać się na sytuacje, które z góry potrafisz przewidzieć?”
Faina potrzebowała kilku dni, by przetrawić prawdę, której nie dopuszczała do siebie przez tyle lat. To było coś oczywistego, ale trudno nam zaakceptować, że rodzic nas nie kocha. Dostrzec, że mu na nas w ogóle nie zależy. Że się nami nie przejmuje. Że nigdy do nas nie dzwoni, bo nie obchodzi go, co się z nami dzieje. To bardzo trudne, ale czasami taka jest rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć. Chociaż jej nie wybraliśmy. W takiej sytuacji, podobnie jak w każdej innej, która nie zależy od nas i której nie możemy zmienić, trzeba wybrać akceptację, aby móc żyć dalej.
Faina w końcu przyjęła to do wiadomości i, choć nie było to dla niej łatwe ani wygodne, odsunęła się od ojca, by oszczędzić sobie dalszych dramatów i cierpienia.
Przypadek Juana
Nigdy też nie zapomnę przypadku Juana. Wielokrotnie miałam do czynienia z podobnymi. Zdarzają się naprawdę często.
Matka Juana od zawsze się nad nim znęcała. Kiedy był dzieckiem, policzkowała go bez umiaru i wymyślała mu od najgorszych. Obrzucała go wszelkimi obelgami, jakie można sobie wyobrazić. Kiedy dorósł, traktowała go dokładnie tak samo. Już go nie biła, bo Juan mógł ją powalić jednym ciosem, ale w dalszym ciągu był dla niej nikim i miała nad nim całkowitą kontrolę.
Juan przyszedł do mnie dlatego, że jego partnerka postawiła mu ultimatum, a trzeba zaznaczyć, że utrzymanie jakiegokolwiek związku kosztowało go mnóstwo wysiłku. Chciała, żeby zamieszkali razem, ale Juan miał opory przed zostawieniem matki. To była dla niego bardzo trudna decyzja. Rzadko już sypiał u siebie, spędzał prawie wszystkie noce w domu partnerki, ale nadal był zdumiewająco uzależniony od matki. Ojciec zmarł dwadzieścia lat wcześniej na atak serca i to był dla niej kolejny argument, by odgrywać rolę ofiary i jeszcze bardziej uzależniać od siebie syna. Tak, to był typowy przypadek uzależnienia: dawała mu odczuć, że jest jej potrzebny, że nie może jej zostawić, że powinien się nią opiekować. Zawsze, kiedy nieco się od niej oddalał albo zamierzał się trochę usamodzielnić, rozbudzała w nim ogromne poczucie winy. Dlatego właśnie partnerka powiedziała mu, że nie jest w stanie dłużej znosić sytuacji uniemożliwiającej im zrobienie kroku naprzód.
Juan nie był świadomy, że jest ofiarą przemocy. Mimo że – jak mi powiedział – kiedy chodził do matki, by dotrzymać jej towarzystwa i opiekować się nią (choć z całą pewnością nie była osobą niesamodzielną), wymyślała mu, mówiła, że jest bezużyteczny, że wszystko robi źle, że kobieta, z którą się spotyka, chce mu wszystko zabrać i usiłuje odsunąć go od matki, że do niczego się nie nadawał i nie nadaje, że ona nie rozumie, jak mogła wydać na świat takiego skończonego głupca… Jednak on, jeśli do niej nie zadzwonił albo nie odwiedził jej co najmniej cztery razy w tygodniu, źle się z tym czuł. Poczucie winy nie pozwalało mu normalnie żyć.
Kiedy ktoś w ten sposób nami manipuluje, zaczynamy odczuwać dziwną potrzebę wystawiania się nawet na sytuacje, które są dla nas wyjątkowo destrukcyjne. Jest w tym coś masochistycznego, ale nie zdołamy tego uniknąć, jeśli nie pójdziemy właściwą drogą, która pozwoli nam zacząć od nowa.
![Ojciec zawsze ją upokarzał, porównując do przyrodnich sióstr. Gdy psychoterapeutka nazwała sprawę po imieniu, aż odjęło jej mowę – zdjęcie numer 1 Okładka książki "Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy", aut. Silvia Congost - Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2025/02/toksycy_okladka.png)
Okładka książki „Toksycy. Jak uwolnić się od ludzi, którzy zatruwają ci życie w związku, rodzinie i pracy”, aut. Silvia Congost / materiały wydawnictwa
O autorce
Silvia Congost, autorka książek „Pokochaj siebie” i „Zaakceptuj siebie” oraz ceniona psychoterapeutka specjalizująca się w uzdrawianiu relacji.
Zobacz także
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2023/02/tak-20012023prevs0022-kopia-850x638.jpg)
„Jeśli wchodzimy do towarzystwa i nasz wzrok skupia jedna osoba, możemy mieć podejrzenie, że to wampir, osoba uzależniająca” – mówi Anna Jera, współautorka książki „Wolna i szczęśliwa. Jak wyzwolić się z toksycznego związku”
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2021/12/dsc6937-850x425.jpg)
„W łóżku z narcyzem seksualnym nie ma namiętności ani fascynacji. Przeciwnie – druga strona czuje się użyta” – mówi seksuolożka Monika Kaszuba
![Czy w relacji z narcyzem można wygrać? Urszula Struzikowska-Marynicz/ fot. arch. prywatne](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2021/11/psycholog1-2-850x425.jpg)
„Bywamy egocentryczni, mamy cechy narcystyczne, a współczesne trendy sprzyjają ich rozwijaniu” – mówi psycholożka Urszula Struzikowska-Marynicz
Polecamy
![Luke Sniewski, autor książki "Światłoczułość" - Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2025/01/luke-sniewski-850x478.jpg)
„Ciało to potężny nauczyciel, który zawsze mówi prawdę, Wystarczy tylko go słuchać” – mówi terapeuta dr Luke Sniewski
![](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2025/01/adobestock_507085343-850x478.jpeg)
Polka wyjechała do Arabii Saudyjskiej, by pracować jako ginekolożka. Jej historia jest wstrząsająca
![Silvia Congost - Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2025/01/silvia-cognost_1-850x478.png)
„W przypadku toksyków mylimy agresora z wybawicielem” – mówi psycholożka Silvia Congost
![Agata i Wojtek Sawiccy - Hello Zdrowie](https://www.hellozdrowie.pl/wp-content/uploads/2024/12/life_on_wheelz-850x478.jpg)
Agata Sawicka ponownie zamieszkała z Wojtkiem z „Life on Wheelz”. „Czasem, aby pójść krok do przodu, trzeba zrobić dwa kroki w tył”
się ten artykuł?