„Nieraz usłyszałam: Co mi tu baba będzie gadała, jak mam robić swoją robotę” – o pracy kierowniczki budowy opowiada Magdalena Różycka
– Praca na budowie nie jest dla każdego, osoby skryte i zamknięte w sobie mogą się tutaj nie odnaleźć. Silny charakter połączony z wiarą w siebie i doświadczeniem (nie mylić z zadufaniem i wyższością) jest tym, co sprawdzi się w tym fachu. Jako kobieta niska, niemająca donośnego głosu muszę mieć dużą siłę przebicia, aby przewodzić grupie mężczyzn– mówi Magdalena Różycka, kierowniczka budowlana z 13-letnim stażem.
Klaudia Kierzkowska: Jest pani kierowniczką na budowie. Zamiłowanie do budownictwa jest u pani rodzinne?
Magdalena Różycka: W najbliższej rodzinie oprócz mnie nie ma drugiego inżyniera budownictwa. Mamy jednak architekta i technika budowlanego. Moja siostra studiuje na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, dlatego chyba mogę powiedzieć, że w naszej krwi płynie zamiłowanie do budownictwa.
Skąd u pani taka pasja?
Już będąc w liceum, wiedziałam, że chcę rozpocząć studia na politechnice na kierunku ścisłym – na początku brałam pod uwagę tylko architekturę. Niestety nie miałam wystarczających umiejętności rysunkowych, bez których na ten kierunek nie da się dostać. W ramach kompromisu zdecydowałam się na kierunek budownictwo. Dostałam się na Wojskową Akademię Techniczną oraz Politechnikę Warszawską – wybrałam Politechnikę.
Od zawsze interesowałam się również marketingiem i reklamą. Pisanie tekstów i tworzenie treści sprawia mi dużą przyjemność. By czuć się w pełni spełnioną, postanowiłam połączyć swoje dwie pasje – budownictwo oraz marketing. Nie jestem tylko inżynierem budowlanym, ale założyłam też firmę zajmującą się tworzeniem treści na social media dla mojej branży – pomagam firmom promować ich budowlane biznesy on-line. Prowadzę też na Instagramie branżowy profil, na którym pokazuję pracę kobiety na budowie, ciekawe technologie oraz zarażam swoją pasją do budownictwa i marketingu. Moją misją i tym, w czym się spełniam, jest również zjednywanie ludzi wokół wspólnej idei i tworzenie ciekawych inicjatyw, mających na celu zrzeszanie kobiet i mężczyzn z branży.
Pamięta pani swój debiut na budowie?
Debiut miał miejsce w biurze projektowym. Niestety, jako osoba pełna energii, nie znalazłam miejsca w pracy, w której musiałam spędzać cały dzień przed komputerem, i tak trafiłam na budowę. To był strzał w 10! Początek wspominam naprawdę świetnie. Spotkałam na swojej drodze wiele wspierających osób, dzięki którym odnalazłam swoje miejsce w zawodzie i zaszłam bardzo wysoko.
Jak została pani odebrana przez męskie środowisko?
Kobiety w branży budowlanej nie zawsze mają tak kolorowo. Często spotykają się z dyskryminacją, narażone są na kąśliwe uwagi. Nadal istnieją firmy budowlane, w których kobiety nie są zatrudniane. Niekiedy jest tylko jedna kobieta i mimo że ma odpowiednie kwalifikacje, szef notorycznie daje jej mniej ambitne zadania albo stara się nieustannie kontrolować. Zdarza się, że koledzy z pracy o takich samych kwalifikacjach i na tym samym stanowisku traktowani są zupełnie inaczej.
Kobiety często się wycofują i nie chcą pracować w budownictwie. Na szczęście takie nierówne traktowanie obserwujemy coraz rzadziej, zmienia się świadomość i podejście społeczeństwa do pracy kobiet na budowie. Jeszcze dużo pracy u podstaw nas czeka, ale obserwuję na przestrzeni lat, że zmierzamy w dobrym kierunku.
Magdalena Różycka / archiwum prywatne
W branży tej jest wystarczająco dużo przestrzeni, aby ramię w ramię współpracowały kobiety z mężczyznami ponad podziałami i stereotypami. Znam wiele kobiet pracujących nie tylko na stanowiskach kadry inżynierskiej na budowie czy w biurach projektowych, ale także fachowczyń zajmujących się wykonywaniem prac remontowo-budowlanych lub operujących maszynami, np. operatorkę żurawia wieżowego lub alpinistkę zajmującą się montażem fasady szklanej w wieżowcach.
I choć kobiet, szczególnie tych wykonujących ciężką fizyczną pracę na budowach, jest procentowo niewiele, to są i mają się świetnie! Udowadniają, że branża budowlana należy w równym stopniu do kobiet, jak i mężczyzn. Czy kobietom jest ciężej? Oczywiście, że tak, bo jest nas po prostu mniej i często musimy udowadniać na każdym kroku swoje umiejętności.
Zdarza się, że panowie podważają pani umiejętności i chcą postawić na swoim?
Oczywiście, że tak. Nieraz usłyszałam: „Co mi tu baba będzie gadała jak mam robić swoją robotę”. Miałam też kilka przypadków, kiedy musiałam usunąć pracownika z budowy ze względu na brak szacunku do mojej osoby i niestosowanie się do moich poleceń. Z niektórymi wystarczy rozmowa i wyjaśnienie problemu, a na innych działają tylko drastyczne środki, jak usunięcie z budowy. Na pewno nie daję przyzwolenia na chamstwo i poniżanie drugiej osoby, nie tylko jeśli chodzi o mnie, ale też o innego współpracownika.
To, co mnie jeszcze zasmuca, to fakt, że w wielu przypadkach to kobieta kobiecie jest wilkiem. Często rozmawiam z dziewczynami, które skarżą się na brak wsparcia w pracy właśnie ze strony kobiet, a nie mężczyzn. Uważam, że będzie nam łatwiej pracować i awansować, nie oceniając się i obmawiając za plecami. Facet za facetem zazwyczaj stoi murem, poleca do pracy innego faceta – jeśli mówimy o stanowisku specjalistycznym, technicznym. A czy kobiety chętnie polecają do pracy w kadrze kierowniczej inne kobiety? Niestety, ale raczej nie. Ważne, aby w drugiej kobiecie widzieć partnerkę, a nie rywalkę.
Jak sobie pani radzi z nieprzyjemnymi komentarzami, uwagami?
W swojej pracy wielokrotnie stykałam się z niestosownymi żartami – czułam się często zażenowana. To było bardzo niekomfortowe. Na szczęście wysokie poczucie własnej wartości pomaga mi jasno stawiać granice. Nie można bać się reagować – często już zwykła rozmowa z nadawcą takiego „żartu” uświadomi mu, że sprawia nam przykrość. Na pewno pomaga mi też sarkazm oraz podejście z dystansem i na wesoło.
Pewnego razu zostałam zgwizdana przez pracownika na rusztowaniu. Pracowałam wtedy jako kierowniczka na budowie najwyższego wieżowca w Unii Europejskiej – Varso Tower. Po tym, jak pracownik zgwizdał mnie z rusztowania, grzecznie poprosiłam go na dół i zapytałam, czy nie zna bardziej cywilizowanych metod na zwrócenie na siebie uwagi oraz przywitanie się. Panu odebrało mowę… Pytam dalej: dlaczego popisuje się tylko przy kolegach, a twarzą w twarz już nie ma tyle odwagi, aby mi zagwizdać w twarz. Zapytałam również, jak by się poczuł, gdyby jego kolega gwizdał na jego żonę lub córkę. Przeprosił i ewidentnie zrobiło mu się głupio. Następnego dnia widząc mnie znowu, tym razem nie zagwizdał, ale głośno zawołał z rusztowania: „Dzień dobry, moja ulubiona kierowniczko!”. Od tej pory mieliśmy bardzo dobre relacje. Pracując na budowie, musiałam w sobie wykształcić wysoki poziom sarkazmu. Czasem wystarczy zażartować i trochę dogryźć delikwentowi, czasem trzeba pojechać po przysłowiowej bandzie i użyć niecenzuralnych słów.
Zdarzało się, że przez niechęć środowiska czy nieodpowiednie traktowanie zastanawiała się pani nad odejściem z pracy?
Wiele razy zdarzało mi się być traktowaną z góry ze względu na swoją płeć lub wygląd. Zdarzały się sytuacje zwątpienia nie tyle przez niechęć środowiska, ile przez syndrom oszusta i strach przed tym, czy sobie poradzę, czy pogodzę pracę na budowie z życiem rodzinnym i czy w ogóle mam siłę na ciągłą walkę i udowadnianie światu, że jako kobieta mam odpowiednie kwalifikacje i umiejętności do pracy na stanowisku inżyniera na budowie.
Swoją przygodę na budowie zaczynałam od remontu domu studenckiego w Warszawie. Potem wszystko nabrało rozpędu. Kolejne budowy wiaduktów, estakad, dróg, metra i budynków wysokościowych utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest droga, którą chcę iść. Wszelkie wątpliwości rozwiewałam z upływem czasu i parłam do przodu pomimo strachu. Dzięki zdobytej wiedzy i doświadczeniu pokonywałam kolejne szczeble w karierze inżyniera budownictwa i teraz dziękuję sobie, że nie poddałam się. To bardzo ciężki zawód, ale sprawia wiele satysfakcji, a widok wybudowanych dzięki mojemu wkładowi wieżowców, metra, dróg czy wiaduktów to najlepsze świadectwo moich umiejętności.
”My, kobiety, często same stawiamy siebie w drugim rzędzie, bo od najmłodszych lat było nam wpajane mnóstwo stereotypów. To, że musimy być grzeczne, wystrojone, nie wychylać się i najlepiej nie mieć własnego zdania. Na przestrzeni kilkunastu lat obserwuję ogromną różnicę w podejściu do pracy kobiet w branży budowlanej, na szczęście na plus”
Jak się buduje autorytet w „budowlance”?
Budowanie autorytetu to jest jedna z tych umiejętności miękkich, które powinien posiadać każdy inżynier budownictwa bez względu na płeć. Bardzo mało się mówi o tym na studiach, a jest to szalenie ważne, gdyż praca na budowie głównie opiera się na komunikacji z drugim człowiekiem. Do listy ważnych kompetencji miękkich dołożyłabym jeszcze: umiejętność radzenia sobie ze stresem i delegowania zadań, praca w grupie, zarządzanie pracą zespołu, negocjacje czy koordynacja międzybranżowa.
A jak zbudować autorytet? Tak jak w każdej innej branży, trzeba zacząć przede wszystkim od siebie i szacunku do drugiego człowieka. To podstawa. Autorytetu nie zdobywa się w jeden dzień, a zbudowanie zaufania współpracowników wymaga od nas dbania o relacje i tworzenia przestrzeni do mówienia wprost, również o trudnych sprawach. Autorytet buduje się również poprzez swoją wiedzę i doświadczenie, dlatego kluczem jest niepoprzestawanie na wiedzy, jaką zdobyło się w czasie studiów, ale stałe zgłębianie technik sztuki budowlanej oraz rozwój osobisty kompetencji miękkich.
Pracuje pani na budowie już 13 lat. Jakie są pani obserwacje na temat podejścia kobiet do tego zawodu?
My, kobiety, często same stawiamy siebie w drugim rzędzie, bo od najmłodszych lat było nam wpajane mnóstwo stereotypów. To, że musimy być grzeczne, wystrojone, nie wychylać się i najlepiej nie mieć własnego zdania – teraz zbieramy tego żniwo.
Na szczęście świadomość społeczeństwa w tej dziedzinie jest coraz większa, zmienia się kultura. Na przestrzeni kilkunastu lat obserwuję ogromną różnicę w podejściu do pracy kobiet w branży budowlanej, oczywiście na plus. Na budowach, w biurach projektowych, w laboratoriach budowlanych czy w składach budowlanych jest coraz więcej kobiet. Znam także wiele kobiet, które są właścicielkami prężnie działających firm budowlanych. Z roku na rok przybywa także studentek budownictwa. Zmianę podejścia zauważyłam również u producentów odzieży i obuwia roboczego przeznaczonych dla kobiet. Kiedy zaczynałam pracę na budowie, często musiałam chodzić w ubraniach niedopasowanych krojem do kobiecych kształtów, tzw. workach. Ciężko było również o obuwie w rozmiarze 36 lub 37. Na szczęście coraz więcej firm szyje już świetne kobiece ubrania robocze, a pracodawcy coraz chętniej zapewniają je swoim pracownicom.
”Wiele razy zdarzało mi się być traktowaną z góry ze względu na swoją płeć lub wygląd. Zdarzały się sytuacje zwątpienia nie tyle przez niechęć środowiska, ile przez syndrom oszusta i strach przed tym, czy sobie poradzę”
Jakimi cechami charakteru powinna wyróżniać się kierowniczka budowy?
Praca na budowie nie jest dla każdego, osoby skryte i zamknięte w sobie mogą się tutaj nie odnaleźć. Silny charakter połączony z wiarą w siebie i doświadczeniem (nie mylić z zadufaniem i wyższością) jest tym, co sprawdzi się na placu budowy. Jako kobieta niska, niemająca donośnego głosu muszę mieć dużą siłę przebicia, aby przewodzić grupie mężczyzn. Niezmiernie ważną dla mnie cechą jest również otwartość i to nie tylko taka na drugiego człowieka, ale też na rozwój osobisty i chęć nauki nowych rzeczy.
W pracy inżyniera każdego dnia stykamy się z nowymi technologiami, programami. Prawo budowlane zmienia się bardzo często, rozwijamy się zawodowo, awansujemy i w związku z tym musimy rozszerzać swoje kompetencje – nie tylko te twarde, jak nauka obsługi nowych programów, ale przede wszystkim należy stawiać na rozwój kompetencji miękkich, takich jak budowanie autorytetu, umiejętność pracy w zespole, negocjowanie, delegowanie zadań czy radzenie sobie ze stresem.
Była pani kierowniczką na największych budowach w Polsce. Czemu zawdzięcza pani tak szybki rozwój kariery? Jak zdobyć zaufanie wykonawców?
Przede wszystkim autentyczności i byciu po prostu sobą. Nie odgrywam fikcyjnej roli i nie stawiam siebie powyżej innych. Ludzkie podejście do drugiego człowieka i traktowanie wszystkich równo, niezależnie od piastowanego stanowiska, to według mnie klucz do sukcesu. Od zawsze miałam świetny kontakt z pracownikami fizycznymi, nie było dla mnie problemem podejście do nich, zapytanie, z jakim wyzwaniem się mierzą obecnie lub jak im mija dzień – szybko zaskarbiałam sobie zaufanie współpracowników. Gdy zauważam, że ktoś sobie nie radzi, to proponuję wspólne poszukanie wyjścia z sytuacji. Zaufanie buduje przede wszystkim uczciwa komunikacja. Jeśli pracownicy mają poczucie, że mogą otwarcie ze mną porozmawiać, to czują się bezpiecznie w moim towarzystwie. Budowanie zaufania i skuteczna komunikacja to bardzo ważne umiejętności nie tylko w pracy na budowie. Warto inwestować w ich rozwój, do czego każdego zachęcam.
Magdalena Różycka – kierowniczka budowlana z 13-letnim doświadczeniem zdobytym na największych budowach w Polsce, w tym na budowie najwyższego wieżowca w UE — Varso Tower, założycielka profilu na Instagramie @pani_kierowniczko, gdzie dzieli się swoją wiedzą, doświadczeniem i pasją do budownictwa. Właścicielka firmy marketingowej: Storytelling Budowlany, która tworzy content na social media dla branży budowlanej. Współorganizatorka ogólnopolskiego spotkania dla osób z branży budowlanej pod nazwą Networking Budowlany.
Zobacz także
„I z cukrzycą możemy spełniać wszystkie swoje marzenia” – mówi Maja Makowska, Sugar Woman, która trzykrotnie ukończyła zawody IRONMAN
„Nigdy nie jesteś za stara, aby uczyć się nowych rzeczy”. Poznajcie biegającą zakonnicę
Pilotka LPR: Zdarzyło się, że pacjenci nie kryli obaw na mój widok, mówiąc: „O Boże! Pani będzie mnie wiozła?!”
Polecamy
Usłyszała, że powinna pracować w Biedronce zamiast być w Akademii Teatralnej. Dziś jest jedną z najpopularniejszych aktorek
Monika Olejnik przeprasza za pytanie o żonę Radosława Sikorskiego. „Od lat walczę z antysemityzmem”
Irakijscy szyici chcą obniżyć wiek zgody na ślub dla dziewczynek do 9 lat. Aktywiści: „To gwałt na dzieciach”
Paulina Hojka o noszeniu ubrań po zmarłych: “Myślę, że żaden nieboszczyk się nie obrazi”
się ten artykuł?