Przejdź do treści

„Tysiące dzieci w tym kraju chodzi z doświadczeniem przemocy różnego typu, również seksualnej. I kompletnie nikt nie interweniuje” – mówi o nadużyciach wobec najmłodszych w spektrum dr Joanna Ławicka

Joanna Ławicka
"Mimo że są prawa i przepisy chroniące dzieci przed przemocą, to ich kompletnie nie respektujemy" źródło: Fundacja Prodeste
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Wobec dzieci autystycznych stosowane są praktyki mające na celu wyuczyć je posłuszeństwa wobec otoczenia. To prowadzi do bardzo poważnego problemu, jakim jest bezrefleksyjne, automatyczne poddawanie się poleceniom osób, które one uznają za autorytety albo za osoby stojące wyżej w hierarchii. Dziecko zrobi wszystko, czego ta osoba oczekuje (…). To potężne ryzyko – uważa dr Joanna Ławicka, pedagog specjalny, prezes zarządu Fundacji Prodeste, którą pytamy o to, jak chronić dzieci w spektrum przed przemocą seksualną.

Inspiracją do tej rozmowy stała się wstrząsająca sytuacja z początku kwietnia. Podczas jednego z publicznych spotkań Donalda Tuska, o głos poprosił chłopiec z sali. 14-latek w spektrum autyzmu zdobył się na odwagę, by wyznać, że podczas szkolnej wycieczki padł ofiarą wykorzystywania seksualnego ze strony rówieśnika. O wszystkim miał powiadomić wychowawczynię i dyrekcję szkoły, jednak nikt nie zareagował. Sam premier zapewnił, że sprawa zostanie wyjaśniona. Niezależnie od tego, gdzie znajdzie swój finał, problem wykorzystywania osób w spektrum jest, i jest niemały.

 

Aleksandra Tchórzewska: Czy dzieci w spektrum są bardziej narażone na nadużycia seksualne niż dzieci neurotypowe?

Joanna Ławicka: Nie tylko dzieci, ale ogólnie osoby w spektrum autyzmu są dużo bardziej narażone na jakiekolwiek sytuacje związane z nadużyciem i naruszeniem granic w obrębie życia seksualnego. W szczególności mamy dużo danych dotyczących autystycznych kobiet: badania wskazują, że 75-95 proc. z nich padło ofiarą wykorzystania seksualnego. To dość drastyczne wskaźniki. Mniej jest danych dotyczących bezpośrednio dzieci, ale wiemy na pewno, że to ryzyko jest dużo, dużo większe niż w przypadku dzieci nieautystycznych.

Dlaczego tak się dzieje?

W olbrzymim uproszczeniu można by mówić o pewnej społecznej naiwności osób autystycznych. Ale problem jest złożony. Należałoby raczej wskazać na problemy z mniejszościowym stylem funkcjonowania w społeczeństwie, które to w rezultacie prowadzą do uogólnionego poczucia odrzucenia i samotności. Wbrew stereotypom, człowiek autystyczny jest istotą, która potrzebuje relacji, innych ludzi. I w związku z tym będzie chciał czuć się lubiany, potrzebny, akceptowany. Ale ponieważ jest „inny”, będzie mu ciężko te potrzeby zaspokoić. Przez to będzie się dawał bardziej nadużywać. I nie chodzi tylko o sferę seksualną, ale także o inne nadużycia w relacjach.

Drugi aspekt wynika bezpośrednio ze sposobu, w jaki dzieci autystyczne są traktowane w procesie edukacji i terapii. Szczególnie w naszej polskiej rzeczywistości, choć nie tylko, dominuje podejście oparte na tym, że dziecko autystyczne ma się w całości dopasować do oczekiwań nieautystycznego otoczenia. Wobec dzieci autystycznych stosowane są praktyki mające na celu wyuczać je posłuszeństwa. Żeby dziecko zachowywało się dokładnie tak, jak tego otoczenie oczekuje, żeby spełniało normy. To prowadzi do bardzo poważnego problemu, jakim jest bezrefleksyjne, automatyczne poddawanie się autystycznych dzieci i młodzieży poleceniom osób, które one uznają za autorytety albo za osoby stojące wyżej w hierarchii. Dziecko zrobi wszystko, czego ta osoba oczekuje, ponieważ jest wyuczona bezwzględnego posłuszeństwa. To potężne ryzyko.

Trzeci problem to to, że w edukacji i terapii autystycznych dzieci generalnie dochodzi do ogromu nieprawidłowości. Wobec dzieci autystycznych stosowane są techniki i praktyki, które nigdy wobec nikogo nie powinny być zastosowane. Prawa dzieci w spektrum są regularnie łamane, stosowana jest wobec nich przemoc, przymus bezpośredni, praktyki, które mają brutalnie wymusić posłuszeństwo. To powoduje, że takie dziecko od małego jest przyzwyczajone, że z nim i z jego ciałem można zrobić absolutnie wszystko. To naprawdę prosta droga do bycia ofiarą przemocy seksualnej.

Jakie są symptomy wskazujące na to, że dziecko w spektrum doświadczyło wykorzystywania seksualnego?

Dokładnie takie same, jak w przypadku dzieci nieautystycznych. Tu nie ma absolutnie żadnych różnic.

Problemem jest to, że jeżeli dziecko autystyczne przejawia symptomy tego, że było molestowane, że padło ofiarą przemocy seksualnej, to bardzo często będzie to kompletne ignorowane przez otoczenie. I zrzucane na karb autyzmu. Na zasadzie: „zachowuje się tak, bo ma autyzm”. Dotyczy to zresztą nie tylko przemocy seksualnej. Dzieci autystyczne w wyniku przemocy rozwijają traumy, zaburzenia lękowe, depresyjne i mają objawy identyczne jak dzieci nieautystyczne, ale u nich te objawy nazywane są „zachowaniami trudnymi”, a nie objawami kryzysu psychicznego. I zamiast być odsuniętymi od źródła przemocy i leczonymi – są poddawane kolejnym interwencjom, które tak naprawdę niczemu nie służą.

Znam setki takich sytuacji. Do naszego ośrodka przychodzą osoby autystyczne, już dorosłe. Opowiadają o swoim dzieciństwie przepełnionym przemocą, także seksualną. Problem nie dotyczy tylko dziewcząt! Bardzo często dotyczy chłopców i mężczyzn, i jest kompletnie ignorowany.

Co możemy zrobić, jeśli podejrzewamy, że nasze dziecko padło ofiarą molestowania seksualnego? Jakie kroki podjąć?

Naszym obowiązkiem jest zawiadomić organy ścigania. Ale w praktyce wygląda to tak, że nikt nie wierzy. Ludzie mówią, że „po co rzucać podejrzenia, po co się spieszyć”. To droga donikąd. Wszystko trywializujemy w obszarze przemocy seksualnej. Sprowadzamy do poziomu, że „nie jest aż tak źle, po co przesadzać”. I to naprawdę dotyczy tak samo dzieci autystycznych i nieautystycznych.

Mimo że są prawa i przepisy chroniące dzieci przed przemocą, to ich kompletnie nie respektujemy. Do jakiejkolwiek interwencji, jakiegokolwiek zainteresowania sytuacją dziecka dochodzi dopiero wtedy, kiedy jest ono katowane, kiedy jego życiu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Tysiące dzieci w tym kraju chodzi z doświadczeniem przemocy różnego typu, również seksualnej, i kompletnie nikt nie interweniuje.

Mimo że są prawa i przepisy chroniące dzieci przed przemocą, to ich kompletnie nie respektujemy. Do jakiejkolwiek interwencji, jakiegokolwiek zainteresowania sytuacją dziecka dochodzi dopiero wtedy, kiedy jest ono katowane, kiedy jego życiu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo.

Jakie konsekwencje dla rozwoju dziecka w spektrum spowodują nadużycia seksualne?

Autyzm w żaden sposób nie chroni dzieci przed traumą. Wręcz przeciwnie, możemy domniemywać, że w wypadku dziecka ze spektrum autyzmu doświadczenie przemocy będzie w skutkach jeszcze bardziej dotkliwe, ze względu na to, że będzie ono miało bardzo małe możliwości sięgnięcia po pomoc. Rodzice dowiadują się o doświadczeniach dziecka często po latach, bo taka jest charakterystyka rozwoju autystycznego dziecka: zwykle nie przychodzi ono do domu i nie opowiada spontanicznie o zdarzeniach w sferze społecznej. Możemy więc domniemywać, że dziecko nie opowie o tym, że doświadczyło przemocy seksualnej. Nawet zakładając, że mówi. Pamiętajmy bowiem, że 35 proc. osób autystycznych to są osoby niepełnosprawne intelektualnie, a część z nich to osoby niewerbalne. Te w ogóle będą w dramatycznej sytuacji, jeśli chodzi o możliwość sięgania po pomoc.

Nieautystyczne dziecko ma minimalnie większe szanse lepiej sobie z tym poradzić niż dziecko autystyczne. Nie wiem jak dużo większe, bo nie ma badań na ten temat.

Jak wspierać dzieci, które doświadczyły takich zachowań? Czy jest dla nich przewidziana systemowa pomoc?

Istnieją instytucje, ośrodki, organizacje, które są bezpośrednio powołane do tego, żeby pomagać dzieciom z doświadczeniem przemocy seksualnej. Sama z nich korzystam, kiedy podejrzewam, że w moim otoczeniu jest krzywdzone dziecko. Wówczas konsultuję się z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę.

Dziecko musi wiedzieć, że jego doświadczenie przemocy, jakakolwiek by ona nie była, nie jest jego winą. Spotkałam się niedawno z taką sytuacją: dziecko zostało uderzone przez lekarza podczas wizyty w gabinecie. Mama małego pacjenta na to nie zareagowała, a następnie temu dziecku powiedziała: „pan doktor nie powinien cię uderzyć, ale zrobił to, bo ty się zachowałeś w sposób, który był dla niego nie do zaakceptowania i pan doktor najwyraźniej nie wytrzymał i musiał cię uderzyć”. To jest u nas tak mocno kulturowo osadzone. Nawet w tak oczywistej sytuacji jak ta! Tymczasem to dziecko powinno usłyszeć, że nikt nigdy nie ma prawa go bić. A tu jak zwykle się okazuje, że to „wina” dziecka.

W wypadku dzieci autystycznych tego typu sytuacji będzie więcej. Nietypowość jego zachowania będzie pretekstem do tego, żeby je obciążyć winą za doświadczenie przemocy. Pamiętajmy, że żyjemy w społeczeństwie, w którym wciąż przypisuje się winę kobiecie zgwałconej.

Kolejnym problemem jest brak ochrony osób niepełnosprawnych intelektualnie, które nie potrafią zrozumieć norm społecznych związanych z zachowaniami w obrębie sfery intymnej. U tych osób możemy zaobserwować zachowania takie, jak publiczne obnażanie się, dotykanie narządów płciowych, a nawet masturbacja. Jako ludzie sprawni intelektualnie powinniśmy rozumieć, że to nie jest powód, żeby na nich krzyczeć, zabraniać albo nazywać ludźmi prowokującymi seksualnie. Powinniśmy rozumieć, że ich niepełnosprawność jest powodem, żeby ich ochronić, zasłonić, zrobić cokolwiek, żeby nie byli wystawieni na negatywny odbiór, na innych ludzi. Niestety, w naszej kulturze taka osoba staje się winną niestosownego zachowania.

Jak edukować o seksualności, by do nadużyć seksualnych nie dochodziło zarówno wobec, jak i ze strony dzieci neuroatypowych?

Edukacja seksualna powinna być tak samo prowadzona, jak w przypadku wszystkich dzieci. Edukowane powinny być dzieci autystyczne w normie intelektualnej i niepełnosprawne, tak samo. Niestety, znam dyrektorów placówek specjalnych, którzy prowadząc takie zajęcia, doświadczają z tego powodu nieprzyjemności i trudności, bo „po co uczyć je seksualności”. Dominuje bardzo głupie i błędne myślenie, że jeżeli będziemy edukować seksualnie osoby niepełnosprawne intelektualnie, to rozbudzimy je w tej kwestii. I wtedy będą niebezpieczne dla otoczenia. To okrutna bzdura, szkodliwy stereotyp, prowadzący do frustracji, a często i problemów psychicznych osób niepełnosprawnych. Problem w wielu krajach jest zasadniczo rozwiązany.

W jaki sposób?

Przede wszystkim za pomocą asystentury seksualnej. Ale nie tylko. Tłumaczę zarówno zaniepokojonym rodzicom, jak i specjalistom, że zanim człowiek, także sprawny intelektualnie, rozpocznie życie seksualne w znaczeniu stosunków, to dużo wcześniej rozpoczyna je na poziomie dotyku, czułości, bliskości. Nie jest tak, że osoba niepełnosprawna seksualnie od razu potrzebuje stosunku czy masturbacji. Może potrzebować tysiąca różnych rzeczy, które są dużo wcześniej, zanim do tych zachowań dojdzie. Ale ta młodzież jest kompletnie pozbawiona jakichkolwiek możliwości.

Doradzam korzystanie z masaży, niekonieczne erotycznych. Jeśli człowiek potrzebuje sensualności, zmysłowości, to ta forma będzie dla niego wystarczająca.

Jakie działania należy podjąć, aby zapobiec molestowaniu osób w spektrum? Co mogą zrobić rodzice, szkoły? 

Przede wszystkim powinniśmy skupić się na tym, żeby w naszym społeczeństwie wypracowywać oddolne mechanizmy chroniące dzieci w ogóle przed przemocą. Jeżeli poprawi się standard ochrony dzieci przed przemocą, automatycznie poprawi się standard ochrony dzieci autystycznych.

A jeżeli mówimy stricte o dzieciach autystycznych, to możemy natychmiast zaprzestać stosowania podwójnych standardów w każdym aspekcie życia, edukacji i terapii. Jeżeli widzimy, że coś się dzieje autystycznemu dziecku, to wystarczy zastanowić się, czy gdyby to samo wydarzyło się nieautystycznemu dziecku, to w naszym wewnętrznym przekonaniu byłoby to niebezpieczne, byłoby przemocą? Jeżeli odpowiedź brzmi tak, to znaczy, że to jest również nadużycie wobec dziecka autystycznego.

Czy istnieją specjalne regulacje prawne, które pozwolą ochronić osoby w jakikolwiek sposób słabsze przed nadużyciami seksualnymi?

Jest jeden zapis w prawie, który całkowicie rozwiązuje nam ten temat. Mówi on o nadużyciu wobec dzieci lub osób z jakiegokolwiek powodu zależnych. Wbrew pozorom, od strony prawodawstwa, mamy naprawdę dobre rozwiązania. Szczególnie po wprowadzeniu tzw. Ustawy Kamilka (nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego – red.) Przepisy mamy naprawdę dobre: mówią o zabezpieczeniu dzieci w pieczy zastępczej w momencie przemocy. Pytanie, jak je realizujemy? Odpowiedź brzmi: nie realizujemy. Jest kilkaset dzieci w Polsce, które na umieszczenie w pieczy zastępczej czekają w swoich rodzinach, z których dawno temu powinny być zabrane, bo jest wyrok sądu, mówiący o tym, że dziecko jest w tej rodzinie krzywdzone. Ale nie ma gdzie ich zabrać. To bardzo „piękny” przykład, jak z tego prawa korzystamy.

Druga sprawa: każdy człowiek może złożyć wniosek do sądu rodzinnego o zbadanie sytuacji w rodzinie. W szczególności wręcz zobligowani są do składania takich wniosków dyrektorzy placówek edukacyjnych i opiekuńczych. Praktyka wygląda tak, że dziecku może dziać się totalna krzywda, ale nikt się tym faktem nie interesuje. Tu nie chodzi o brak prawa, ale o brak umiejętności albo chęci korzystania z tego prawa.

Co więcej, rocznie do prokuratury składamy kilka wniosków, kiedy mamy pewność, że doszło do przemocy wobec dziecka. Sama osobiście uczestniczyłam w takich sprawach niejednokrotnie. Większość się toczy jeszcze w sprawach odwoławczych, ale zasadniczo żadna z tych spraw nie zakończyła się uznaniem winy sprawcy.

Dlaczego? Za mały materiał dowodowy?

Sprawy są umarzane z różnych przyczyn, bardzo często już na samym początku, w szczególności tam, gdzie chodzi o przemoc fizyczną, o przemoc seksualną. Przykład: 16-letni molestowany chłopiec nie otrzymuje żadnej ochrony, dlatego że ma ukończone 15 lat. Nikogo nie interesuje fakt, że jest niepełnosprawny intelektualnie w umiarkowanym stopniu, że nie ma żadnej zdolności do oceny sytuacji w takim znaczeniu jak typowy 16-latek. Doświadcza molestowania przez wiele osób w internecie. Kto zostaje ukarany? Właśnie on. Argument jest taki, że jeżeli jest niepełnosprawny intelektualnie, to należy go ubezwłasnowolnić i zabrać dostęp do internetu. A przepisy mówią o osobach nieletnich, ale także o osobach, które z różnych przyczyn zostają zależne i nie mają możliwości oceny sytuacji. Nie ma w nich mowy, że to musi być osoba ubezwłasnowolniona.

Kiedy staramy się ten temat unaoczniać, u ludzi uruchamiają się liczne mechanizmy obronne, które podpowiadają im, że „wcale nie może być tak źle, że to przesada, że to opowiadane mediom sensacyjki”.  Dlaczego? Bo nie chcą mieć kontaktu emocjonalnego z tym smutkiem, który płynie z tej rzeczywistości, o której mówimy.  Mogą przeżyć całe swoje życie, twierdząc, że przemoc seksualna wobec dzieci nie istnieje.

 

Dr Joanna Ławicka pedagog specjalny, doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki. Prezes zarządu Fundacji Prodeste. Autorka książek „Nie jestem kosmitą. Mam zespół Aspergera”, „Człowiek w spektrum autyzmu. Podręcznik pedagogiki empatycznej” oraz „Jarzmo. Spektrum przemocy”. Współautorka podręcznika „Spektrum autyzmu i Stosowana Analiza Potrzeb”. Prowadzi konsultacje dla rodzin dzieci w spektrum oraz nastolatków i dorosłych w spektrum oraz grupy psychoedukacyjne dla rodziców. Superwizuje specjalistów pracujących z osobami w spektrum w kryzysie psychicznym. Szkoli, wykłada, prowadzi warsztaty. Jest autorką wielu artykułów o tematyce społecznej w popularnych magazynach oraz wystąpień na międzynarodowych konferencjach. Członkini The International Society for Traumatic Stress Studies oraz The European Council of Autistic People.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: