Nie żyje Brigitte Bardot. Legendarna aktorka mówiła: „Nie obchodzi mnie starość! Nie wiem nawet, jak nadeszła. Jej tu nie ma”
Brigitte Bardot zmarła 28 grudnia w wieku 91 lat. To ona rozpropagowała modę na bikini, choć w jej czasach noszenie dwuczęściowego kostiumu kąpielowego było uważane za grzech i potępione przez papieża. Jej imieniem nazwano popularną linię biustonoszy, które idealnie pasowały do jej ulubionych obcisłych sukienek z dekoltem i bez ramion. Dla jednych na zawsze pozostanie ikoną kina, ucieleśnieniem wolności i erotycznej odwagi ekranu. Dla innych będzie aktywistką, która już dawno przestała być „seksbombą”, a stała się głosem prześladowanych zwierząt. „Gdyby ktoś mnie zapytał, czy wolę zwierzęta, czy ludzi, odpowiedziałabym, że z wielu powodów wybieram zwierzęta. W życiu jednak nic nie jest proste” – pisała w swojej autobiografii.
Brigitte Bardot nie żyje
Brigitte Bardot zmarła 28 grudnia 2025 roku w swojej rezydencji La Madrague w Saint-Tropez, na południu Francji. O jej śmierci poinformowała fundacja imienia aktorki.
Artystka od dłuższego czasu zmagała się z problemami zdrowotnymi. W ostatnich miesiącach aktorka kilkakrotnie trafiła do szpitala w Tulonie, nie ujawniono jednak, na co chorowała.
W komunikacie opublikowanym przez pracowników fundacji nie podano oficjalnej przyczyny jej śmierci. „Miała najsłynniejsze inicjały w historii kina. Brigitte Bardot, znana jako „BB”, która uosabiała emancypację kobiet i wolność seksualną we francuskim kinie od lat 50. do 70. XX wieku, zanim stała się pionierką w walce z okrucieństwem wobec zwierząt, zmarła” – czytamy w komunikacie.
Dziewczyna, która nie przepraszała za urodę
Brigitte Anne-Marie Bardot przyszła na świat 28 września 1934 roku w Paryżu w zamożnej, mieszczańskiej rodzinie. Jej ojciec Louis Bardot był inżynierem i przemysłowcem z artystycznymi ambicjami, matka Anne-Marie poruszała się swobodnie w świecie mody i baletu. „Wychowano mnie w sposób bardzo mieszczański i surowy. Chodziłam do szkoły katolickiej. Pilnowała mnie guwernantka. Nigdy nie wychodziłam sama na ulicę. Byłam bardzo ograniczana aż do 15. roku życia” – opisywała swoje dzieciństwo.
Kiedy miała 7 lat, jej matka, niespełniona artystka, zapisała ją na lekcje tańca. Pięć lat później Brigitte trafiła do Conservatoire National de Danse, gdzie jej nauczycielem był wybitny rosyjski choreograf Borys Knyazew. W 1949 roku, także dzięki matce, zadebiutowała w modelingu. Rozpoczynała od pokazów mody, później pozowała do „Elle” i „Jardin des Modes”.
Podczas jednego z castingów poznała Rogera Vadima, reżysera i scenarzystę, który zachwycił się nie tylko jej urodą, ale i osobowością aktorską. Jak mówił po latach, zobaczył w niej coś, czego ówczesne kino kobiece bardzo się bało: dziewczynę, która nie przeprasza za urodę i jest świadoma swojego seksapilu.
Relacja z Vadimem, który bardzo szybko został jej mężem, była jedną z najważniejszych w życiu. Bardot nigdy nie kryła, że to reżyser wyszlifował jej talent, nauczył odpowiedniego sposobu mówienia i mimiki, pomagał ukształtować styl, wpłynął też na zmianę koloru jej włosów na blond. W pierwszych latach po ślubie młodziutka aktorka zagrała niewielkie role w „Portrecie jego ojca” (1953) czy „Akcie miłości” (1953).
Trzy lata później na ekrany wszedł reżyserski debiut Vadima pt. „I Bóg stworzył kobietę”. Główna rola w tej produkcji przyniosła Brigitte międzynarodową sławę, a scena mamby na stole w jej wykonaniu weszła do kanonu jako jedna z najbardziej zmysłowych w historii kina. Film, który przyniósł jej dziesiątki propozycji od innych reżyserów, był jedynym, jaki nakręcili jako małżeństwo.
Krótko później rozstali się, a aktorka, u szczytu sławy, wyszła za mąż po raz drugi za aktora Jacquesa Charriera i urodziła swoje jedyne dziecko, syna Nicolasa. „Kiedy grałam w filmach, nazywano mnie dziwką i szmatą, mówiono, że jestem kiepską aktorką i tym podobne rzeczy. Byłam zniesmaczona tymi słowami, bardzo mnie bolały, podobnie jak zdrady, których doświadczyłam wiele razy. Pamiętam, jak fatalnego wyobrażenia nabrałam o ludziach w dniu, kiedy rodziłam w domu w trudnych do opisania warunkach: czułam się osaczona, nie oszczędzono mnie nawet w chwili porodu, co musiało skończyć się traumą” – pisała pod koniec życia w swojej autobiografii zatytułowanej „Łzy walki”.

Brigitte Bardot ze swoim drugim mężem Jacques’em Charrierem / Zdjęcie: Bettmann / Getty Images
Czas pokazał, że nie była gotowa do pełnienia roli matki i żony, syna wychowywali jej rodzice, a ona po pewnym czasie zrzekła się praw rodzicielskich i rozwiodła z jego ojcem. W kolejnych latach jeszcze dwukrotnie wychodziła za mąż, jej czwarty mąż, prawicowy polityk Bernard d’Ormale, był z nią do śmierci.
Aktorska emerytura pod znakiem walki o prawa zwierząt
W połowie ub. wieku Brigitte Bardot była niekwestionowaną ikoną mody i stylu. To ona rozpropagowała modę na bikini, choć w tamtych czasach noszenie dwuczęściowego kostiumu kąpielowego było uważane za grzech i potępione przez papieża. Jej imieniem nazwano bardzo popularną do dziś linię biustonoszy „bardotek”, które idealnie pasowały do jej ulubionych obcisłych sukienek z dekoltem i bez ramion. Inicjały BB stały się znakiem popkultury.
Na początku lat 70. otrzymała lukratywną i prestiżową propozycję grania dla wytwórni Warner Bross, ale odrzuciła ją, co wywołało ogromne poruszenie w środowisku filmowym. Czas pokazał, że było to jej pożegnanie z aktorstwem. Chociaż przez wiele lat nie mówiła tego głośno, nie lubiła kina, a jeszcze bardziej sławy, która na nią spadła. Kręcony w 1973 roku film pt. „Bardzo ładna i bardzo wesoła historia Colinota Trousse-Chemise”, 51. w jej karierze, był ostatnim, w którym można ją było zobaczyć.

Brigitte Bardot podczas kręcenia filmu „Dwa tygodnie we wrześniu”, Szkocja, wrzesień 1966 r. / Zdjęcie: Michael Montfort/Michael Ochs Archives/Getty Images
Miała wtedy 39 lat i była u szczytu sławy, więc kiedy ogłosiła swoją decyzję, uznano to za dobry żart. Dopiero po latach okazało się, że presja podtrzymywania wizerunku gwiazdy kosztowała ją utratę zdrowia psychicznego, przez długie lata walczyła z depresją, a samobójstwo po raz pierwszy próbowała popełnić w swoje 26. urodziny.
Aktorka miała bardzo przemyślany pomysł na swoją aktorską emeryturę i pozostała mu wierna przez kolejne pół wieku swojego życia. Poświęciła się walce o prawa zwierząt. „Walka o prawa zwierząt, nic poza tym! Choć ona zmusza mnie do stawienia czoła czemuś gorszemu od tego, czego doświadczyłam wcześniej. Większemu cierpieniu, hańbie, niesprawiedliwości, smutkowi i rozczarowaniu. Ale znoszę to dla zwierząt, nie dla siebie” – mówiła.
By założyć zajmującą się walką o prawa zwierząt fundację swojego imienia, na licytacji sprzedała swoje najcenniejsze rzeczy osobiste. Zaczynała od protestów przeciwko polowaniom na foki, z czasem Fundacja Brigitte Bardot objęła swoim wsparciem wiele działań na całym świecie: zakaz walki byków, polowań, przetrzymywania zwierząt w ogrodach zoologicznych, funkcjonowanie przemysłu hodowlanego i futrzarskiego. To jej zaangażowaniu zawdzięczamy m.in. „prawo Bardot”, które każe znieczulać zwierzęta przed ubojem. „Dałam mężczyznom swoje piękno i młodość. Zwierzętom dam mądrość i doświadczenie” – napisała w swojej autobiografii.

Brigitte Bardot apeluje o ochronę zwierząt w programie „Panorama” / Zdjęcie: INA via Getty Images
Od zakończenia kariery mieszkała w Saint-Tropez, rzadko udzielając wywiadów na temat swojej aktorskiej przeszłości. W późniejszych latach jej aktywizm mieszał się z politycznymi sympatiami i wypowiedziami, które wywoływały burze. Za swoje niepopularne opinie, uznawane za podżeganie do nienawiści rasowej, szczególnie dotyczące muzułmanów i imigrantów, kilkakrotnie była karana grzywnami. „Moja szczerość i determinacja często przysparzały mi kłopotów. Mimo to i mimo mego braku wiary w siebie nigdy nie żałuję swoich słów i czynów, nie wracam myślami do przeszłości. Kolejne przegrane w sądzie i kary wymierzane mi za 'podżeganie do nienawiści rasowej’ mocno mnie zirytowały, ale nie dotknęły” – skomentowała to w swojej książce.
Kiedy z okazji 90. urodzin, pytano ją o opinię na temat ruchu MeToo, stanęła po stronie oskarżanych o napaści seksualne Gérarda Depardieu i Guy’a Bedosa, mówiąc, że wracanie do tego po latach jest szkodliwe, złośliwe i często robione dla rozgłosu. „Żyłam w czasach, kiedy los kobiet był o wiele mniej zabawny. Tak mało zabawny, że odnoszę wrażenie, iż w dzisiejszych czasach ludzie narzekają na wszystko, co się tylko da. Mówienie, że kobieta jest piękna, stanie się przestępstwem, jeśli tak dalej pójdzie. Lubiłam być oglądana. A kiedy kładziono mi rękę na tyłku, co rzadko się zdarzało, uważałam to raczej za zabawne” – mówiła w wywiadzie dla Beaty Nowickiej opublikowanym dla magazynu VIVA!. Aktorka krytykowała też współczesne kino, a festiwal filmowy w Cannes nazwała teatrem próżności, gdzie pojawia się „dużo złych filmów i ludzi bez znaczenia”.

Brigitte Bardot po spotkaniu na temat środowiska z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym w Pałacu Elizejskim w Paryżu, wrzesień 2007 r. / Zdjęcie: Gilles BASSIGNAC via Getty Images
„Nie myślę o moim wieku” – mówiła agencji AFP na kilka dni przed swoimi 90. urodzinami. Przyznała, że najwspanialszym prezentem, jaki chciałaby otrzymać, byłby zakaz jedzenia koniny, o co walczyła przez 50 lat. „To była pierwsza rzecz, o jaką poprosiłam, gdy odeszłam z kina – by we Francji nie jedzono już koni. Jednak nic z tego!” – ubolewała aktorka. „Ktoś, kto ratuje człowieka, jest bohaterem. A kim jest ten, kto ratuje zwierzę? Troszcząc się o zwierzęta, podważamy ogólnie przyjętą prawdę, że żyją one po to, by nam służyć. By dostrzec w zwierzętach coś więcej niż nasze „zasoby”, musielibyśmy przekroczyć horyzont antropocentryzmu i spojrzeć na nie inaczej niż ludzkim okiem” – czytamy w jej autobiografii.
„Tym, co sprawia, że czuję się dobrze, jest mój sposób patrzenia na życie, interesowania się naturą, ucieczki od ludzi. Uciekam od ludzi i jestem w cichej samotności, która bardzo mi pasuje” – odpowiadała na pytania o swoją kondycję. „Nie obchodzi mnie starość! Nie wiem nawet, jak nadeszła. Jej tu nie ma” – mówiła żartobliwie.
Zobacz także
Katarzyna Tubylewicz: „Świat bardzo by zyskał, gdyby dzieci rodziły się tylko tym, którzy naprawdę ich pragną”
Dorota Bugajska: „W Wolontariacie odzyskałam poczucie wpływu, że to, co robię, naprawdę ma znaczenie”
„Trzy czwarte ludzi, którzy mają psy, mieć ich nie powinno”. Dorota Sumińska o tym, że Polacy mają spory problem z opieką nad zwierzętami
Polecamy
„Trzy czwarte ludzi, którzy mają psy, mieć ich nie powinno”. Dorota Sumińska o tym, że Polacy mają spory problem z opieką nad zwierzętami
Nie kupuj dziecku smartfona wcześniej niż w 6. klasie. Naukowcy: rodzice narażają je na otyłość i depresję
Martha Stewart: królowa świąt doskonałych, która nauczyła Amerykanów przyrządzać gołąbki
„Młodzi mężczyźni z pokolenia Z boją się, że gdy zaczną mówić o swoich uczuciach, zostaną sami”
się ten artykuł?