„Nie możemy dojść do zgody, czy wyrażanie gniewu chroni przed chorobami, czy raczej powinno być tłumione” – mówi antropolożka kultury Tiffany Watt Smith

– Mam wrażenie, że z powodu tempa naszego życia coraz mniej miejsca pozostaje na smutek. To emocja, która potrzebuje czasu, aby przez nią przejść – a jednak w mediach społecznościowych roi się od „szybkich sposobów” na radzenie sobie z tym uczuciem, m.in. odpowiednią dietą, ćwiczeniami… – zauważa antropolożka kultury i filozofka Tiffany Watt Smith, autorka książki „Alfabet ludzkich uczuć, czyli jak nazywać emocje”, której polskie wydanie Hello Zdrowie objęło matronatem medialnym.
Ewa Podsiadły-Natorska: Dlaczego napisałaś „Alfabet ludzkich uczuć”? Czy był jakiś konkretny moment lub doświadczenie, które wyzwoliły w tobie ten pomysł?
Tiffany Watt Smith: Przez długi czas pracowałam jako badaczka zajmująca się historią emocji i czułam, że idee, nad którymi pochylaliśmy się razem z kolegami, są naprawdę ważne i interesujące – także dla osób spoza naszej dziedziny. Moim zdaniem każdy powinien mieć możliwość zastanowienia się nad swoimi emocjami w tak głęboki sposób, jaki umożliwia moja książka, dlatego cieszę się, że „Alfabet ludzkich uczuć” ukazał się również w pięknym polskim wydaniu.
W jaki sposób zdecydowałaś o tym, które emocje zawrzeć w „Alfabecie”? Czy były takie, które chciałaś dodać do książki, ale np. z powodu ograniczonej objętości musiałaś z nich zrezygnować?
Wybór był naprawdę trudny, a czasami miałam inne zdanie niż mój redaktor. Na przykład: czy nadzieja jest emocją? A zaufanie? Może to raczej stany poznawcze? Ostatecznie skupiłam się na uczuciach, które wydawały mi się szczególnie istotne z punktu widzenia tego, czego doświadczamy jako współcześni ludzie. Dziś język emocji szybko się zmienia pod wpływem mediów społecznościowych – od czasu wydania książki „Alfabet ludzkich uczuć” (pierwsze wydanie anglojęzyczne ukazało się w 2015 roku – przyp. red.) pojawiło się kilka nowych emocji, takich jak FOMO (strach przed tym, że coś nas omija), JOMO (radość z tego, że coś nas omija) czy emocje związane ze zmianami klimatycznymi – jak eko-lęk. Fascynujące jest to, jak błyskawicznie zmienia się nasz sposób odczuwania świata.
Podczas badań nad uczuciami oraz pracy nad książką jakaś emocja szczególnie cię zaskoczyła?
Nieustannie fascynuje mnie tęsknota za domem. Dawniej lekarze mówili o przypadkach śmierci z powodu nostalgii – uznawano ją bowiem za chorobę. Dziś już nie umieramy z tęsknoty za domem; w naszym hipermobilnym, kapitalistycznym świecie wydaje się wręcz, że powinniśmy po prostu przejść nad tym uczuciem do porządku dziennego i z tego wyrosnąć. To świetny przykład, jak zmiany polityczne i ekonomiczne wpływają na to, w jaki sposób postrzegamy i wartościujemy konkretne uczucia. Może powinniśmy na nowo dostrzec znaczenie tęsknoty za domem i traktować ją poważniej? To przecież bardzo istotne uczucie dla wielu osób, zwłaszcza migrantów.
Nie przynależąc w pełni do żadnego miejsca, emigranci jednocześnie tęsknią za wyraźnym smakiem domu i wyznają, że nie potrafią sobie wyobrazić – tak, nie potrafią sobie nawet wyobrazić! – powrotu do dawnego życia. Każdy, kto wrócił kiedyś do domu na Boże Narodzenie, wie, że sporadyczne ataki tęsknoty za domem trzeba skonfrontować ze świadomością, iż powrót na stałe mógłby się skończyć jeszcze gorzej.
Czy odkryłaś, jakie są skuteczne sposoby radzenia sobie z trudnymi emocjami?
Sama zmagam się z nimi tak samo jak wszyscy! Ludzie zawsze próbowali kontrolować niechciane uczucia: mamy w głowie mnóstwo społecznych nakazów dotyczących tego, co „powinniśmy” czuć. Tymczasem najważniejsze jest chyba nauczenie się rozróżniania narzuconych nam „norm” od tego, co czujemy naprawdę.
Skoro, jak mówisz, sposób, w jaki postrzegamy świat, zmienia się błyskawicznie, to czy dziś jesteśmy bardziej świadomi swoich uczuć niż w dawniej?
Wiele osób może być zaskoczonych faktem, jak bardzo w przeszłości ludzie interesowali się swoimi uczuciami. Starożytni filozofowie stoiccy, choć często wyobrażamy ich sobie jako osoby dążące do istnienia, które miałoby być wolne od emocji, w rzeczywistości byli zafascynowani uczuciami i pisali obszerne traktaty o miłości oraz gniewie. Uczeni w Europie wczesnonowożytnej także szeroko debatowali na temat uczuć – nazywali je „namiętnościami” i dostrzegali je nie tylko u ludzi, ale także u zwierząt. Opisywali na przykład melancholijne koty czy zakochane w sobie… palmy. Nawet wiktoriańska Anglia była pochłonięta tematyką emocji – książka Darwina „Wykaz uczuć u człowieka i zwierząt” („The Expression of the Emotions in Man and Animals”, 1872) stała się w owym czasie bestsellerem. Myślę więc, że zawsze byliśmy zarówno zafascynowani, jak i przerażeni siłą naszych emocji, próbując je zrozumieć i kontrolować.
Czy przypadkiem w dzisiejszym szybkim świecie nie utraciliśmy kontaktu z niektórymi swoimi emocjami?
Mam wrażenie, że z powodu tempa naszego życia coraz mniej miejsca pozostaje na smutek. To emocja, która potrzebuje czasu, aby przez nią przejść – a jednak w mediach społecznościowych roi się od „szybkich sposobów” na radzenie sobie z tym uczuciem, m.in. odpowiednią dietą, ćwiczeniami… Smutek został przemieniony w „błyskawiczną emocję”, zamiast pozwolić mu być czymś powolnym. W końcu w XVI wieku smutek był uznawany za niezwykle istotne uczucie – istniały nawet poradniki zachęcające do jego odczuwania.
Ktoś chwyta cię za rękę: „Stało się coś strasznego”.
Kiedy mija szok, pojawia się inne uczucie – słabość i zapadanie się w sobie. Umysł zwalnia. Kończyny wiotczeją. Nie mamy już powodu, aby energicznie reagować: minął czas na złość, na próbę zmiany sytuacji. Pod wpływem smutku możemy pogrążyć się w milczeniu – cóż jeszcze moglibyśmy powiedzieć? – albo szukać pocieszenia w rozmowie i łzach. Niezależnie od tego, w jaki sposób smutek wkracza w nasze życie, jest to jedna z emocji najbardziej zbliżonych do rezygnacji i pogodzenia się z losem. Ogarnia nas, kiedy wydarza się coś nieodwracalnego: kiedy tracimy coś lub kogoś i nie istnieje żaden sposób, aby tę rzecz lub osobę odzyskać.
A co ze sztuczną inteligencją? Czy AI w jakiś sposób wpływa na nasze emocje i na zdolność ich odczuwania?
Sztuczna inteligencja sama w sobie nie odczuwa emocji, ale potrafi je naśladować, przez co może się nam wydawać, że „AI czuje”. Moje obawy dotyczą raczej upraszczania języka emocji – AI czerpie treści głównie z anglojęzycznych źródeł, co może prowadzić do dominacji jednego stylu emocjonalnego nad innymi i do spłycenia emocjonalnej różnorodności. Obawiam, że mogłoby to stanowić zachętę dla ludzi, aby zacząć „czuć inaczej” – po to, żeby dopasować się do dominującej części społeczeństwa.
Na pewno zgodzisz się z tym, że niektóre emocje wydają się charakterystyczne dla danej kultury. Emocje są uniwersalne czy raczej zależne od języka i społeczeństwa?
To niezwykle ciekawe pytanie. Koncepcja, według której wszyscy doświadczamy podobnych emocji, jest bardzo ważna. Jak jest naprawdę? Nazistowska propaganda utrzymywała, że Żydzi nie potrafią odczuwać strachu ani miłości tak głęboko jak inni ludzie. Podczas wojny w Wietnamie amerykańska telewizja informowała widzów, że Wietnamczycy nie przeżywają żałoby po śmierci swoich dzieci, tak jak robili to Amerykanie. A jednak sposób, w jaki wyrażamy emocje, to, które uczucia są społecznie akceptowane, a które należy ukrywać, oraz narracje, którymi je objaśniamy, są kształtowane przez kulturę. Jak argumentuje neurobiolożka Lisa Feldman Barrett, relacja między tym, co czujemy wewnątrz, a tym, jak o tym mówimy i jak to wyrażamy, jest dynamiczna – nasze językowe i kulturowe nawyki wpływają na nasze uczucia.
”Od czasu wydania książki „Alfabet ludzkich uczuć” (pierwsze wydanie w 2015 r.) pojawiło się kilka nowych emocji, takich jak FOMO (strach przed tym, że coś nas omija), JOMO (radość z tego, że coś nas omija) czy emocje związane ze zmianami klimatycznymi – jak eko-lęk. Fascynujące jest to, jak błyskawicznie zmienia się nasz sposób odczuwania świata.”
A czy emocje wpływają na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne? Które uczucia są dla nas szczególnie szkodliwe lub korzystne?
To również bardzo ważne pytanie. Ludzie od zawsze interesowali się związkiem emocji ze zdrowiem. XIII-wieczny lekarz Roger Bacon uważał, że napady gniewu mogą… leczyć różne dolegliwości, w tym starzenie się. Dziś nie możemy dojść do zgody, czy wyrażanie gniewu chroni przed chorobami, czy raczej powinno być tłumione. Fascynujące są natomiast badania nad „emocjonalną różnorodnością”, tzn. zdolnością do rozpoznawania i przeżywania szerokiej gamy uczuć. Okazuje się, że jest to kluczowe dla naszego zdrowia emocjonalnego.
Odwołując się do emocjonalnej różnorodności: czy istnieją mniej znane emocje, które mogłyby pomóc nam poradzić sobie ze stresem oraz lękiem?
Badania nad różnorodnością emocjonalną sugerują, że im więcej słów i stanów emocjonalnych mamy do dyspozycji, tym lepiej radzimy sobie psychicznie. Na pewno umiejętność nazywania emocji może pomóc nam rozpoznać, czego doświadczamy, zanim uczucia przejmą nad nami kontrolę – na przykład uświadomienie sobie, że czujemy się rozczarowani, gdy przyjaciel odwołuje spotkanie, może pomóc nam uniknąć popadania w spiralę emocji i niepotrzebnego pogorszenia sytuacji.
Rozczarowanie może być wszechogarniającym poczuciem straty albo porażki, niemniej istnieją inne uczucia, które nadają rozczarowaniu ten charakterystyczny lekko niespokojny odcień trwogi. (…) Czasami nie możemy się opędzić od poczucia niedowierzania, na przykład kiedy zastanawiamy się, czy otrzymany rano list z odmową nie został wysłany pod zły adres albo czy nie popełniono jakiejś innej omyłki
Która inna emocja zasługuje dziś według ciebie na większą uwagę?
Zdecydowanie zaufanie, które jest zarówno stanem poznawczym, jak i uczuciem – budzi lęk, poczucie ryzyka i podatność na zranienie. Jednak bez zaufania współpraca z innymi ludźmi staje się niemożliwa. Może warto więc zwrócić na nie większą uwagę? Współcześnie wiele słyszy się o kryzysie samotności i bagatelizowaniu znaczenia przyjaźni – być może zwrócenie uwagi na zaufanie pomoże nam te stany rozpoznać i docenić ich znaczenie.

„Alfabet ludzkich uczuć. Czyli jak nazywać emocje” Tiffany Watt Smith, premiera 26 marca 2025, Wydawnictwo Buchmann
„Alfabet ludzkich uczuć, czyli jak nazywać emocje”, Tiffany Watt Smith, wyd. WAB, Warszawa 2025. Książka ukazała się pod matronatem Hello Zdrowie.
Tiffany Watt Smith – antropolożka kultury i filozofka. Specjalizuje się w historii ludzkich emocji. Studiowała na uniwersytecie w Cambrige. Prowadzi badania w Centre for the History of Emotions w Queen Mary University of London. Publikowała m.in. w „BBC Magazine”, „The Guardian” i „The New Scientist”. W 2014 roku przyznano jej tytuł BBC New Generation Thinker.
Zobacz także

Emilia Pobiedzińska: „Po menopauzie możesz być szczęśliwa i silna jak nigdy dotąd”

Serial, który jest na ustach wszystkich. Dyskutują o nim rodzice, politycy, eksperci. „Smutna opowieść o tym, że dzieci nie mają dzieciństwa”

„Człowiek w dysforii szybko i nagle przechodzi w skrajne emocje, trudno się z nim komunikować”. Czym się różni dysforia od depresji, tłumaczy Sonia Ziemba-Domańska
Polecamy

Zawiniły tym, że sobie radziły. „Leczone na choroby, których nie miały, zrujnowały sobie zdrowie, a często i życie”

Czym jest japońskie amae i dlaczego wielka szkoda, że my, Polacy, nie umiemy tak mówić o swoich uczuciach?

„Czy ty nie możesz być normalna chociaż przez pięć minut?”. O kobietach w spektrum autyzmu, które za dobrze się maskowały

Dziewczynka zadzwoniła w trakcie próby samobójczej. Mieli bardzo mało czasu. Uratowali ją metodą „zdartej płyty”
się ten artykuł?