Przejdź do treści

„Najważniejsze zdanie, jakie powinna usłyszeć kobieta po poronieniu brzmi: To nie twoja wina” – Joanna Frejus o tym, co dzieje się w głowach i sercach kobiet, które poroniły

Joanna Frejus, O matko, depresja
"Najważniejsze zdanie, jakie powinna usłyszeć kobieta po poronieniu brzmi: To nie twoja wina" - Joanna Frejus o tym, co dzieje się w głowach i sercach kobiet, które poroniły/ Joanna Frejus, fot. Jakub Celej
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Nie jest wspierające powiedzenie komuś, kto poronił, że nic się nie stało. Tylko ten, kto przeżywa te emocje, ma prawo ocenić ich wagę i zdecydować, czy są dla niego ważne czy nie”. Jak przejść przez żałobę po poronieniu, jak dobrze wspierać  kobiety, które straciły dziecko radzi psycholożka Joanna Frejus, znana w sieci jako „O matko, depresja”.

 

Ewa Wojciechowska: W naszym  społeczeństwie poronienie jest tematem tabu. Nie mówi się o kobietach, które poroniły, ani o ich  dzieciach. Skąd takie bariery?

Joanna Frejus:  To naturalne, że mamy tendencję do omijania tematów, które są w jakiś sposób niekomfortowe. Jeżeli wyczuwamy, że jakiś temat może być dla kogoś lub dla nas samych bolesny i wywoływać trudne emocje, omijamy go. Poronienie staje się nie tyle tematem tabu, co tematem niewygodnym do rozmowy. Chętnie rozmawiamy o ciąży, zadajemy mnóstwo pytań o termin, płeć, stan zdrowia, objawy. Kiedy jednak słyszymy o poronieniu, zapada cisza. Nie wiemy, jak się zachować, co powiedzieć, żeby nie pogorszyć sprawy, co zrobić z własnymi emocjami. Dlatego poronienie może być tematem, który łatwiej ominąć niż rozwinąć.

Kolejną przyczyną tabuizacji poronienia ze strony samych kobiet może być towarzyszące mu silne poczucie wstydu. Kobiety, które poroniły, często nie przyznają się do tego, bo budzi to w nich wstyd. Kiedy emocje są dla nich zbyt trudne, mogą nie chcieć lub nie potrafić się nimi dzielić. Takie same odczucia może mieć otoczenie. Dopóki osoby, których poronienie bezpośrednio dotyczy, nie ujawnią się z własnym podejściem do tego, co się wydarzyło, rozmówcy nie bardzo wiedzą, jak zareagować. Boimy się reakcji zbyt emocjonalnych, obawiamy się też bagatelizowania tej kwestii.

Dużo tutaj znaków zapytania.

Tak. Zapewne dlatego, że nie mamy zbyt wielu szans, by przećwiczyć taką komunikację. Choć w życiu mamy do czynienia ze stratami, co jakiś czas ktoś z naszego otoczenia odchodzi, spotykamy się na pogrzebach, rozmawiamy o tym, w sytuacji  poronienia nie mamy wypracowanych i utrwalonych reguł społecznych. Dlatego nawet w najbliższej rodzinie czy wśród bliskich znajomych o poronieniu po prostu się nie mówi.

Dając tym samym przestrzeń do wielu trudnych emocji…

Niestety, niesie to konsekwencje. Z jednej strony narasta tabuizacja, z drugiej strony rośnie też wstyd odczuwany przez osoby, których poronienie dotyczy. No bo skoro nie mówi się o tym, nie pisze w książkach czy mediach społecznościowych, to może należy wstydzić się jeszcze bardziej i nic nikomu nie mówić? Prowadzi to do dużego osamotnienia. Skoro nie można o tym rozmawiać, to nie można też uwolnić emocji, a te z czasem stają się coraz trudniejsze i bardziej bolesne.

Bardzo dużo trudnych emocji może wynikać też z niewiedzy, braku informacji. Kobieta, która słyszy w gabinecie ginekologicznym, zwykle podczas rutynowej wizyty kontrolnej, że serce jej dziecka przestało bić, kompletnie nie wie co dalej. Jeżeli trafi na lekarza, który nie jest przygotowany do tego, żeby przekazać szczegółową informację w odpowiedni sposób, a takie sytuacje zdarzają się dosyć często, nie do końca wie, co ma robić. Taka sytuacja dodatkowo potęguje jej stres, może powodować lęk.

Joanna Frejus

Nie mamy prawa oceniać, czy poronienie jest powodem do płaczu i rocznej żałoby, czy też nie. Tak samo, jak nie mamy prawa oceniać kobiety, która nie płacze i nie przeżywa swojego poronienia

Joanna Frejus, psycholożka

Na Twoim InstaStory znalazłam historię kobiety, która po poronieniu nie mogła na siebie patrzeć i zasłoniła wszystkie lustra. Bardzo mnie to poruszyło.

Reakcja z lustrami, o której pisała jedna z czytelniczek, uczucie obrzydzenia do siebie, jest objawem, który pojawia się niestety dość często. Kobieta po stracie ciąży czy dziecka często szuka przyczyny tego zdarzenia w sobie samej. Analizuje ostatnie dni, godziny, zastanawia się, co zrobiła, czego nie dopilnowała, w jaki sposób mogła zaszkodzić własnej ciąży. Zazwyczaj znajduje coś takiego i przeważnie nawet nie pomyślelibyśmy, że można to tak zinterpretować, ale w tym kontekście nabiera to wielkiej rangi. Np. zbyt gorąca kąpiel, zbyt długie stanie w pracy, pójście do pracy, a nie zostanie na zwolnieniu chorobowym, aktywność fizyczna. Niesie to ze sobą bardzo duży ładunek poczucia winy. Dodatkowo, kobieta może dojść do wniosku, że jej ciało nie dało rady, zawiodło ją i jej nienarodzone dziecko, że zawiodła jako kobieta, bo nie dała rady donosić ciąży, być może że zawiodła też swojego partnera.

Takie myślenie to poniekąd skutek dużej społecznej presji na to, że kobieta powinna być matką, a jeśli nią nie jest, pozostaje w jakiś sposób niespełniona. Dodatkowo towarzyszy nam taka narracja, że rodzenie dzieci i wychowywanie ich jest naturalne i wszystkim się udaje. Kiedy nie mamy informacji statystycznych, że 15-20 proc. ciąż kończy się poronieniem, może umocnić się przekonanie, że to z nami jest coś nie tak. Stąd już bardzo blisko do krzywdzącego i niszczącego poczucia winy, wstydu, a nawet wstrętu do swojego ciała, które „zawiodło”.

Jak dużo czasu potrzeba, by poradzić sobie z takimi uczuciami? Mówi się, że nieodzowne jest przejście żałoby.

Dobrze, jeśli jest miejsce na proces żałoby, bo emocje mają wtedy przestrzeń, żeby się pojawić, zostać nazwane, wysłuchane i zaopiekowane. To ważne, by  nie nosić ich w sobie. Mówi się, że proces żałoby po utracie bliskiej osoby trwa około roku. Dlaczego w przypadku poronienia miałoby być inaczej? Oczywiście nie musi tak być, ale ważne jest, żeby była na to przestrzeń, zgoda. Żałoba to nie tylko smutek, to także złość, próby targowania się z rzeczywistością, próby szybkiego  podejmowania decyzji o zajściu w kolejną ciążę. W żałobie mieści się bardzo dużo reakcji. Warto dać sobie na nie czas i miejsce.

Kobieta poduszką na głowie

Twoje czytelniczki piszą, że najokrutniejszą formą pocieszenia jest to, że ktoś odbiera nam prawo do opłakiwania straty. Jak unieważnianie emocji oddziałuje na osoby, które przeszły poronienie?

Mówienie, że nic się nie stało to dobitne pokazanie, że ktoś zupełnie nie rozumie przez co dana osoba przechodzi, nie daje wagi jej emocjom. Ten zwrot jest często używany w sytuacjach rodzicielskich. Zdarza się, że ktoś reaguje tak na upadek dziecka, ignorując jego ból czy strach. Dużo mówi się o tym, że unieważnianie emocji jest bardzo niekorzystne dla zdrowia psychicznego dzieci i kształtuje ich późniejsze reagowanie na ich własne emocje oraz na emocje innych ludzi. Tak samo jest w sytuacji poronienia.

Nie jest wspierające powiedzenie komuś, że nic się nie stało. Tylko ten, kto przeżywa te emocje, ma prawo ocenić ich wagę i zdecydować, czy są dla niego ważne, czy nie. To co jest wspierające, to wysłuchanie, jakie potrzeby ma ta osoba i próba odpowiedzi na te potrzeby. Nie mamy prawa decydować za kogoś, co jest dla niego ważne. Nie mamy też prawa oceniać, czy poronienie jest powodem do płaczu i rocznej żałoby, czy też nie. Tak samo, jak nie mamy prawa oceniać kobiety, która nie płacze i nie przeżywa swojego poronienia. Unieważnianie emocji i wielkiego smutku jest bardzo okrutną formą „pocieszenia”, tak samo jak brak szacunku dla innych emocji lub ich braku.

Joanna Frejus

Chętnie rozmawiamy o ciąży, zadajemy mnóstwo pytań o termin, płeć, stan zdrowia, objawy. Kiedy jednak słyszymy o poronieniu, zapada cisza

Joanna Frejus, psycholożka

Mówiąc o unieważnieniu, muszę wspomnieć o niedoszłych ojcach. W sytuacji poronienia bardzo często pomija się uczucia mężczyzn – mężów, partnerów – koncentrując się na przeżyciach kobiety. Jak odczuwają to mężczyźni?

Często mówi się, że mężczyźni zaczynają przeżywać swoje ojcostwo, kiedy dziecko jest już na świecie. Ten pogląd może wpływać na pomijanie i ignorowanie ich w sytuacji poronienia. Skoro mężczyzna nie nawiązał jeszcze więzi, to na pewno mniej przeżywa. A to zależy od samego mężczyzny. Jestem przekonana, że będą tacy, którzy będą bardzo przeżywać tę stratę.

Pamiętajmy, że żałoba dotyczy nie tylko samego dziecka, ale również naszych przekonań  i zaprojektowanych już marzeń o nas jako rodzicach. Nawet jeśli przyszły ojciec nie zdążył nawiązać bliskiej więzi z dzieckiem, może mieć potrzebę, żeby pożegnać się z wizją siebie jako ojca. Powinien mieć na to przestrzeń.

Nie zapominajmy też, że mężczyzna może przeżywać emocjonalnie z jednej strony utratę swojego dziecka, ale z drugiej strony również silne emocje swojej partnerki. To nie jest łatwa sytuacja. Nie ma kursów przygotowujących przyszłych rodziców do sytuacji poronienia, nie mówi się o tym w szkołach rodzenia. Dlatego partner kobiety, która poroniła, też może szukać pomocy, ale nie musi. Wszystko zależy od niego.

Materiały promocyjne

Mężczyźni równie często obwiniają siebie za poronienie?

To zależy od sposobu, w jaki dany mężczyzna interpretuje to zdarzenie i sposobu, w jaki reaguje na trudne sytuacje, jakie przydarzają się w jego życiu. Czy ma tendencję do obwiniania się, czy raczej do lokowania przyczyny czy winy na zewnątrz. To bardzo indywidualna kwestia. Na pewno spoczywa na nim mniejsza społeczna presja niż na kobiecie.

Czy brak żałoby, nieprzepracowane emocje mogą przerodzić się w depresję?

Sytuacja poronienia może bardzo obciążać emocjonalnie. Jeśli poronienie jest jedynym obciążeniem kobiety, nie ma ona w tym czasie innych trudności a dodatkowo może liczyć na wsparcie społeczne, to prawdopodobnie, po odpowiednim dla siebie przeżyciu żałoby, to zaburzenie u niej nie wystąpi. Będzie miała wystarczającą ilość zasobów, czy też będzie wystarczająco rezylientna, żeby sobie z tą sytuacją poradzić. Jeśli jednak poronieniu towarzyszy duże obciążenie innymi trudnościami czy chronicznym stresem, albo coś obciążającego zdarza się w następstwie poronienia, może to być czynnikiem, który może doprowadzić do sytuacji kryzysu, a nawet do wystąpienia depresji. Może też być ona następstwem sytuacji, kiedy nie dajemy sobie same zgody albo przestrzeni na dobre, dopasowane do naszych potrzeb przeżycie żałoby.

W przypadku takiej nieprzepracowanej utraty dziecka warto wracać do tego po latach?

Jeżeli kobieta czuje, że jest to dla niej etap niedomknięty, czuje, że to rana, która nie chce się zabliźnić, zdecydowanie warto zwrócić się do specjalisty, z którym będzie można wrócić do tematu, przepracować go, sprawdzić, co w procesie żałoby wyszło nie tak, co trzeba jakoś inaczej wyrazić, przeżyć. Może to być też na przykład uczestnictwo w grupie wsparcia, gdzie można podzielić się tym doświadczeniem.

Często już samo wypowiedzenie na głos tego, co się przeżyło, nazwanie emocji, jakie nosi się w sobie, pozwala na oczyszczenie i uwolnienie. Ważne jest, by odbyło się to pod okiem psychologa czy innej osoby zajmującej się tym tematem lub kogoś, kto doświadczył poronienia i jest w stanie poprowadzić grupę we wspierający, bezpieczny sposób.

Krótka Instrukcja o Poronieniu

W jaki sposób kobiety mówią o poronieniu, jak traktują dziecko, którego nie było dane im urodzić?

Dla jednych poronienie będzie utratą dziecka a dla innych utratą ciąży, dlatego staram się używać takiej podwójnej formy. Wszystko zależy od etapu ciąży i nastawienia kobiety czy pary. Są kobiety, które od pierwszych chwil mówią o sobie jako o matkach swoich utraconych dzieci. Są też takie, które nie traktują tego w ten sposób. Niektóre nadają imiona, przechowują pamiątki, te które korzystają z Instagrama, czasami dodają do biogramów emotikony aniołków. To wszystko mogą być sposoby radzenia sobie z sytuacją, które kobieta, tak samo jak jej partner, mają prawo sobie wybrać.

Urzędowo natomiast rozwiązywane jest to różnie. Kobieta jest pytana, co szpital ma zrobić ze szczątkami, czy ma być zbadana płeć dziecka itd. Te wszystkie decyzje trzeba podjąć w momencie silnych emocji. Później, już po poronieniu, kobieta ma pełne prawo zrobić, co tylko potrzebuje, żeby móc się z tym pogodzić. Każdy sposób, by poradzić sobie ze stratą i żałobą, jeżeli tylko pomaga i jest bezpieczny, czy jak to mówimy w psychologii – adaptacyjny, będzie dobry.

Przeszłaś poronienie. Jak poradziłaś sobie ze swoją stratą?

W moim przypadku nałożyło się to na trudny dla mnie czas. Na szczęście mój partner okazał się tak wspierający, jak to tylko było możliwe w takiej sytuacji. Naszemu nienarodzeniu dziecku nadałam imię. Do tej pory przechowuję dokumenty, które otrzymaliśmy, zanim dowiedziałam się o poronieniu. Dzięki zwizualizowaniu tego dziecka i troskliwemu wsparciu partnera udało mi się przejść przez ten czas w sposób dla mnie dobry. Być może dlatego swobodnie o tym mówię. Oczywiście na tyle swobodnie, na ile da się mówić o śmierci.

Joanna Frejus

Im będzie więcej osób mówiących o własnym poronieniu, tym więcej tych kobiet, które tego doświadczą, będzie w stanie uwalniać swoje trudne emocje i nie popadać w poczucie winy. Wierzę, że to sposób na zdjęcie ciężaru tabu z poronienia

Joanna Frejus, psycholożka

Po swoim poronieniu zdecydowałaś się na wyłączenie z pracy i świata na jakiś czas. Czy to Ci pomogło?

Mogłam sobie na to pozwolić, bo miałam własną firmę i zdołałam wygospodarować przestrzeń na to przeżywanie. Wyobrażam sobie jednak, że kiedy pracuje się dla kogoś, staje się to trudniejsze. Wszystko zależy też od człowieka, bo bardzo różna może być reakcja emocjonalna na sytuację poronienia.

Z punktu widzenia kobiety, która poroniła, potrafię zrozumieć to, że ktoś chce natychmiast wrócić do swoich zajęć i żyć tak, jakby nic się nie wydarzyło. Z punktu widzenia psycholożki, wolałabym jednak, żebyśmy jako kobiety dały sobie czas i przestrzeń na przeżycie emocji, jakie by one nie były. Albo po prostu na fizyczny odpoczynek, którego potrzebuje nasze ciało.

Na przykład w trakcie urlopu macierzyńskiego?

W Polsce istnieje coś takiego jak urlop macierzyński dla kobiet, które poroniły, ale bardzo niewiele osób o nim wie i z niego korzysta. Zwykle wychodzi się ze szpitala ze zwolnieniem na kilka dni, zaraz potem przeważnie wraca się do pracy.  Tymczasem po poronieniu należy się urlop macierzyński i w pełni płatny zasiłek w wymiarze ośmiu tygodni. Zdarza się i tak, że kobiety z niego nie korzystają, by nie opowiadać w pracy o swojej sytuacji. W tym także uruchamia się tabu towarzyszące poronieniu.

Na Twoim InstaStory toczyła się dyskusja na temat rocznego urlopu dla rodziców, którzy przeżyli poronienie. Taki projekt ustawy pojawił się w Australii. Jak kobiety to oceniają?

Zdecydowana większość przyznała, że chętnie skorzystałyby z takiej możliwości, ale tylko w sytuacji, gdyby to był urlop płatny. Urlop bezpłatny jest odbierany jako niewspierający, bo niewiele osób mogłoby sobie na niego pozwolić. Mało osób wierzy też w to, że korzystające z urlopu kobiety miałyby do czego wrócić. Część osób napisało, że wolałoby raczej rzucić się w wir obowiązków niż zostawać dłużej w domu, by nie myśleć o tym, co się stało.

Czy w grupie wsparcia, którą utworzyłaś w sieci, jest dużo kobiet po poronieniach?

W ramach „Czułych Wojowniczek”, które spotykają się nie tylko online, ale przede wszystkim offline, utworzyłam póki co grupy dla mam małych dzieci i kobiet w ciąży. Jeśli poruszamy temat poronień to w kontekście poprzednich ciąż czy lęku, jaki zgłaszają uczestniczki. Zgłasza się jednak do mnie sporo kobiet po stracie, które potrzebują rozmowy czy interwencji kryzysowej. Jest bardzo duże pole dla wspierania kobiet po poronieniu nie tylko przez specjalistów, psychologów czy terapeutów. Również w ramach wspierania się przez te kobiety nawzajem.

Potrzeba jest duża. Zawsze kiedy poruszam ten temat na swoim profilu, odzew jest ogromny, czytelniczki dzielą się swoimi doświadczeniami. Niestety widać, że dużo jest także trudnych emocji i doświadczeń spowodowanych reakcjami otoczenia na sytuację poronienia. To nie są historie, jakie chciałoby się słyszeć. Przed nami jako społeczeństwem, przed nami, którzy i które zajmujemy się kobietami w okresie okołoporodowym, jeszcze dużo pracy, by te historie zaczęły brzmieć inaczej.

Jak teraz brzmią te opowieści?

Rozmawiamy o strachu i wielkiej niewiedzy. To smutne opowieści o pobytach w salach razem ze szczęśliwymi świeżo upieczonymi mamami, o płaczu w poduszkę, bólu, instrumentalnym traktowaniu przez personel medyczny, niedostosowaniu systemu do potrzeb, lekceważeniu intymności, braku pomocy psychologicznej.

Mówię o doświadczeniach związanych z ciążą i macierzyństwem po to, by dać wsparcie kobietom, które znajdują się nieraz w bardzo trudnych sytuacjach. Popularne sformułowanie „Nie jesteś sama” odnosi się też przecież do tych osób, które poroniły. Świadomość, że w jakiś sposób można mówić o wspólnocie doświadczeń, nawet jeśli są one bardzo trudne, dodaje otuchy.

Joanna Frejus

Żałoba dotyczy nie tylko samego dziecka, ale również naszych przekonań i zaprojektowanych już marzeń o nas, jako rodzicach. Nawet jeśli przyszły ojciec nie zdążył nawiązać bliskiej więzi z dzieckiem, może mieć potrzebę, żeby pożegnać się z wizją siebie jako ojca

Joanna Frejus, psycholożka

Nie ma jednak wielu takich miejsc. Jak myślisz, co powinno zmienić się w kwestii poronienia?

Bardzo ważny jest aspekt normalizacji zarówno poronienia, jak i macierzyństwa, związanych z tym emocji, również tych trudnych. Nie chcę, żeby mówiło się tylko o tym, co pozytywne, proste i radosne, bo propagowanie tylko takiego obrazu sprawia, że  kiedy pojawią się jakiekolwiek problemy i trudne emocje, kobieta poczuje się bardzo zagubiona i osamotniona.

Uważam, że im będzie więcej osób mówiących o własnym poronieniu, tym więcej tych kobiet, które tego doświadczą, będzie w stanie uwalniać swoje trudne emocje i nie popadać w poczucie winy. Wierzę, że to sposób na zdjęcie ciężaru tabu z poronienia.

Ostatnia sprawa to zmiana systemowa. W Polsce osoba, która doświadcza poronienia, jest skazana na samą siebie. Jeżeli nie trafi w jakieś przyjazne miejsce w sieci albo w swoim otoczeniu, sama nie znajdzie sobie jakiejś grupy wsparcia, a często też dopóki za to nie zapłaci, to jest pozostawiona sama sobie.

Tak nie powinno być. Trzeba zmienić cały kontekst opieki okołoporodowej nad kobietą i jej dzieckiem. To wymaga multidyscyplinarnego podejścia i współpracy specjalistów. Nie tylko lekarzy, położnych czy psychologów, ale też doradczyń laktacyjnych i innych specjalistów i specjalistek, którzy spotykają się z kobietą na etapie ciąży i wczesnego macierzyństwa. Wszyscy i wszystkie powinniśmy pracować na to, by kobieta mogła przejść przez ten czas w jak najlepszym zdrowiu, nie tylko fizycznym, ale też psychicznym. Będzie to skutkowało zdrowiem psychicznym na dalszym etapie życia i zdrowiem psychicznym jej dziecka. Moim zdaniem jest to aktualnie jeden z ważniejszych obszarów do zaopiekowania w systemie zdrowotnym w Polsce.

Na koniec chciałabym jeszcze zapytać o zdania, które zostają z kobietą po poronieniu, często już na resztę jej życia.  

Mogłabym przytoczyć wiele zdań trudnych i raniących, które słyszą kobiety w tym kontekście. Wolę jednak przytoczyć zdanie, które, również kiedy myślę o swoim własnym poronieniu, wydaje mi się najbardziej wspierającym, jakie może usłyszeć kobieta. Najlepiej, jeżeli usłyszy je wielokrotnie, bo za pierwszym razem może ono do niej nie trafić. To zdanie sama usłyszałam wielokrotnie podczas jednej z konsultacji lekarskich na oddziale szpitalnym. Ono brzmi: „To nie twoja wina”. Nawet kiedy wypowiadam je teraz, to mnie ono porusza. Właśnie to powinna usłyszeć każda kobieta w sytuacji poronienia, bo poczucie winy, które temu towarzyszy potrafi być ogromne i przytłaczające. Jeśli nie rozprawimy się z nim możliwie szybko, istnieje realne zagrożenie, że zostanie ono z nami na całe życie.

Krótka Instrukcja o Poronieniu

Już 31 marca premiera Krótkiej Instrukcji o Poronieniu, darmowego poradnika dotykającego najważniejszych zagadnień związanych ze stratą ciąży.

Krótka Instrukcja o Poronieniu powstała w oparciu o doświadczenia kobiet i mężczyzn, którzy musieli zmierzyć się z tym tematem, a także specjalistów z zakresu ginekologii, położnictwa, prawa i psychologii. Instrukcja dotyka kwestii zdrowotnych, psychologicznych oraz prawnych. Podzielona została na cztery działy: „Dla dziewczyn”, „Dla partnerów”, „Procedury”  oraz „Jak rozmawiać o poronieniu”. Ma w przystępny sposób pomóc w sytuacjach związanych ze stratą ciąży – być przewodnikiem, który krok po kroku przeprowadzi niedoszłych rodziców przez ten trudny dla nich czas. Poradnik będzie dostępny w Internecie od 31 marca.

Szacuje się, że nawet 20 proc. stwierdzonych ciąż kończy się niepowodzeniem. Brakuje wiedzy i świadomości, że to sytuacja, która dotyka 40 tysięcy Polek rocznie; brakuje specjalistów, grup wsparcia, jasnych procedur prawnych. Krótka Instrukcja o Poronieniu powstała, by przełamać tabu i rozpocząć dyskusję na ten niełatwy temat. Wraz z kobietami i mężczyznami, którzy przeżyli poronienie, Instrukcję współtworzyli m.in. dr Anna Kajdy – ordynator oddziału położniczego ze szpitala św. Zofii w Warszawie, laureatka nagrody „Orły Medycyny”, prof. Krzysztof Czajkowski – od 2017 Krajowy Konsultant ds. Ginekologii i Położnictwa, dr Marzena Dębska  – ginekolog-położnik, profesor Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, Marianna Lutomska z fundacji Nagle Sami, która udziela profesjonalnego wsparcia osób w żałobie, w tym także dla kobiet i par po poronieniu, Joanna Grzybowska – organizatorka grupy wsparcia dla rodziców po stracie,   Marzena Pilarz-Herzyk – prawniczka wspierająca kobiety i budująca świadomość ich uprawnień, autorka bloga „Mama Prawniczka”.

Poronienie to temat wciąż zamknięty w obrębie kobiecego świata, a jednak dotyczący nie tylko kobiet. Wychodzi daleko poza – dotyka ich partnerów, rodziny, znajomych. Wiąże się z poczuciem osamotnienia, porażki, winy, społecznym ostracyzmem i niezrozumieniem. Choć utrata ciąży jest powszechnie zdarzającą się sytuacją, wciąż nie mówi się o niej głośno, nie oswaja śmierci, straty, żałoby. Może powinno się mówić, że to ciąża się poroniła, a nie kobieta?

„Pacjentki po poronieniu potrzebują wsparcia zarówno ze strony medycznej, psychologicznej, jak i prawnej. Tu z pomocą przychodzi Instrukcja. Zebrane w niej porady pochodzą od prawdziwych osób, które to doświadczenie mają już za sobą i wiedzą, o czym warto uprzedzić, o co zadbać, jakie mają prawa i możliwości” – podsumowuje dr Marzena Dębska.

Krótka Instrukcja o Poronieniu została stworzona przez redakcję portalu Hellozdrowie.pl. To druga z serii poradnikowych publikacji, udostępnionych przez serwis. W październiku 2019 roku został wydany bezpłatny poradnik o raku piersi – Krótka Instrukcja Obsługi Raka Piersi, który wsparła m.in. Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?