Na rynku w Łęcznej usmażył jajecznicę. Miał do dyspozycji tylko patelnię, jajka i rozgrzane płyty chodnikowe
– Rynek II w Łęcznej jest gorącą patelnią tego miasta. Kiedyś mieliśmy gdzie usiąść w cieniu drzew, a teraz stało się ono betonową pustynią. Zrobiłem to, żeby nagłośnić tę sprawę – mówi w rozmowie z Hello Zdrowie Hubert Znajomski, aktywista i bloger. Smażąc jajecznicę na chodniku, chciał zwrócić uwagę na problem braku zieleni w wielu adaptowanych na nowo miejscach odpoczynku w miastach.
„Białko ścięło się już po 15 minutach”
W pewien upalny lipcowy dzień w Łęcznej (woj. lubelskie) Hubert Znajomski przygotował jajecznicę. Za płytę grzewczą posłużył mu beton.
– Najbardziej ciekawskie były dzieci – opisuje reakcje przechodniów w rozmowie z Hello Zdrowie. – Tłumaczyłem im, że robię eksperyment, bo jest gorąco, nie ma drzew, więc sprawdzam, czy jajecznica usmaży się na słońcu.
Usmażyła się. Białko ścięło się już po 15 minutach, część wyschła na wiór. Jak relacjonuje aktywista, termometr pokazywał wtedy 34°C, a specjalna aplikacja, za pomocą której mierzył ciepło powierzchni betonu, wskazywała między 55 a 60°C.
Dlaczego wybrał akurat taką formę protestu przeciwko niewłaściwej rewitalizacji Starego Miasta? – Przede wszystkim chciałem być oryginalny. I udało się, bo wzbudziło to emocje. Nagłośniłem tę ważną sytuację – odpowiada.
Znajomskiego zainspirował młody aktywista, który trzy lata temu usmażył jajecznicę na rozgrzanym betonie w Krzeszowicach.
– Pomyślałem, że warto zrobić to w mojej Łęcznej. Już dwa lata temu, zanim jeszcze rozpoczęła się oficjalna wycinka drzew i stawianie na beton, nagłaśniałem ten temat – mówi Znajomski i dodaje, to miejsce w czasach jego dzieciństwa wyglądało zupełnie inaczej.
– Był plac zabaw, piękne drzewa, po których uczyłem się wspinać, sklep meblowy. Mieliśmy ławeczki ze stolikami, przy których graliśmy w szachy czy warcaby – opisuje. – Nie było to jednak reprezentatywne miejsce, wręcz zaniedbane, więc sam pomysł odnowienia go był słuszny. Tylko że miejsce to stało się betonową pustynią. A kiedyś mieliśmy gdzie usiąść w cieniu drzew.
Czy teraz nie ma w ogóle drzew na Rynku II?
– Posadzono nowe, ale o nie w ogóle się nie dba. Większość z nich ma uschnięte liście, a mamy dopiero lipiec, więc trudno zrzucić winę na jesień. Po prostu nie są nawadniane. To młode drzewka, mają po 3-4 lata i nie wytrzymują tych upałów. Od tygodnia u nas nie padł deszcz – odpowiada.
Zdaniem aktywisty, gdyby drzew było więcej i były starsze, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.
– Roślinność w mieście sprawia, że jest chłodniej, pochłania się więcej dwutlenku węgla, jakość powietrza jest lepsza – wylicza.
„Presja medialna ma sens”
Nie poprzestał na manifestacji w postaci smażenia jajek na betonie.
– Wysłałem do Urzędu Miasta petycję o zazielenienie Rynku II. Odbyły się też konsultacje społeczne na temat rewitalizacji. Wiele osób zwracało uwagę na to, że to miejsce jest miejską wyspą ciepła. To znajduje się w oficjalnej dokumentacji – opowiada.
Przykładem na to, że można zadbać o miejsca, nie robiąc krzywdy miastu ani mieszkańcom, jest, zdaniem Znajomskiego, Rynek III w Łęcznej.
– Dekadę temu był rewitalizowany, a mimo wszystko jest znacznie bardziej przyjazny. Ścięto 10 proc. drzew, ale większość ocalono, zachowano, są pięknie rozstawione wokół ulicy – opisuje. – Jest też ładny trawnik, ogród, są krzewy. Plac zabaw okala płot porośnięty roślinnością, co sprawia wrażenie, jakby to był żywopłot. To idealny przykład na to, że w tym mieście dało się zrobić coś pięknego.
Czy szczęśliwe zakończenie czeka też Rynek II?
– Jeden z urzędników na łamach lokalnej gazety zapewnił, że jeśli tylko znajdą się na to środki finansowe, zostanie przywrócona zieleń na Rynku II. Presja medialna ma sens – podsumowuje.
Polecamy
„Zjawiska klimatyczne coraz częściej odbierają życie i środki do życia”. Naukowcy wyliczają, na ile sposobów może nas zabić globalne ocieplenie
Paulina Hojka o noszeniu ubrań po zmarłych: “Myślę, że żaden nieboszczyk się nie obrazi”
Zimowit jesienny może zabić. Leśnicy ostrzegają: „To roślinny arszenik, 5-10 nasion to dawka śmiertelna”
Wyjątkowy duet międzypokoleniowy. Oliwia i jej dziadek Marian stworzyli urządzenie ratujące pszczoły
się ten artykuł?