Przejdź do treści

Korzystasz z aplikacji miesiączkowych? Uważaj na to, jakie informacje udostępniasz

Tekst o bezpieczeństwie danych w aplikacjach miesiączkowych. Na zdjęciu: Kobieta trzymająca filiżankę i patrząca na swój telefon - HelloZdrowie
senivpetro/Freepik
Podoba Ci
się ten artykuł?

Aplikacje do monitorowania cyklu miesiączkowego to pomocne narzędzia, które wyliczą za nas dni płodne, przypomną o zbliżającej się miesiączce, pozwolą zapisać informacje o samopoczuciu, ogólnym stanie zdrowia, stosunkach, wadze czy temperaturze. Barbara Pietruszczak, współautorka fanpage’a „Pani Miesiączka”, radzi, by jednak mądrze dawkować udostępniane dane o sobie. 

Aplikacja miesiączkowa to świetny sposób na kontrolowanie dni płodnych oraz niepłodnych, który ułatwia planowanie ciąży. Dzięki regularnemu wprowadzaniu danych zainstalowane narzędzie z wyprzedzeniem podaje informacje o zbliżającej się owulacji i miesiączce. Zalety menstrualnych kalendarzy docenia coraz więcej kobiet, chcących mieć wszystkie potrzebne informacje pod ręką.

Aplikacje miesiączkowe – co dzieje się z danymi?

Jak nietrudno się domyślić, udostępnione informacje mogą zostać wtórnie wykorzystane. „Warto mieć świadomość, że Wasze dane prawdopodobnie trafiają gdzieś dalej pomagając wielu firmom stworzyć przekaz reklamowy dostosowany do Waszego cyklu miesiączkowego. Innymi słowy: tworzą reklamy pod hormony!” – tłumaczy Basia Pietruszczak na instagramowym profilu „Pani Miesiączka”.

Współautorka polskiego fanpage’a o okresie dodaje, że menstrualne kalendarzyki poza datą miesiączki zbierają całe mnóstwo innych danych, które im powierzamy, np. o odbytych stosunkach, nastrojach, dolegliwościach, antykoncepcji, wadze, temperaturze, rodzajach wydzieliny, zachciankach… I sugeruje, że część tych informacji na pewno trafia we władanie Facebooka, który nie słynie z dobrej ochrony danych.

„Dane są nowym złotem. Dlatego proszę Was, rozważcie mądrze zanim zdecydujecie się powierzać aplikacjom bardzo wrażliwe dane na Wasz temat. A zdanie „Szanujemy twoją prywatność” zawsze traktujcie co najmniej podejrzliwie. Zajrzyjcie do warunków prywatności apek i poświęćcie im chwilę, jak nie chce Wam się czytać po obcemu, to wrzućcie do Google Translatora (serio, nieźle sobie radzi). Wiem, że to na maxa upierdliwe, ale gdy zaczniecie czytać, to na pewno się ożywicie. Gwarantuję” – podpowiada Pietruszczak.⠀

„Dbajcie o prywatność swoich danych. WSZYSTKICH danych. Jeżeli chcesz się doedukować w kwestii prywatności np. w Waszych telefonach, to zajrzyjcie do przewodnika stworzonego przez fundację Panoptykon” – dodaje.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

W pełni podpisujemy się pod apelem Basi Pietruszczak. Niech te proste i intuicyjne w obsłudze narzędzia nie uśpią waszej czujności!

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?