Kamala Harris: Wierzę, że częścią rozwiązywania współczesnych problemów jest wspieranie kobiet w polityce
Kiedy ogłoszono, że stanie do walki z Donaldem Trumpem, nikt nie miał wątpliwości, że nowego prezydenta Ameryki wybiorą kobiety. Czy rozczarowane polityką i patriarchatem Amerykanki dadzą szansę córce Hinduski i Jamajczyka? Jeśli tak się stanie, Kamala Harris będzie pierwszą prezydentką w historii tego kraju i do tego kolorową.
Dwa tygodnie temu, 20 października świętowała 60. urodziny. Jej rodzice przybyli do Ameryki na studia i obydwoje sporo dokonali. Jamajczyk Donald Harris jest profesorem ekonomii a pochodząca z Indii Shyamala Gopalan lekarką, badaczką raka piersi. Poznali się na wiecu w obronie praw obywatelskich w Berkeley, a kiedy Kamala i jej siostra Maya były małe, często zabierali je na manifestacje. „Moja mama bardzo dobrze rozumiała, że jej nowa ojczyzna będzie postrzegać Mayę i mnie jako czarnoskóre dziewczyny. Z determinacją walczyła, abyśmy wyrosły na pewne siebie i dumne kobiety”- napisała Harris w wydanej w 2019 roku autobiografii. Choć rodzice rozwiedli się, kiedy Kamala miała 7 lat, wspólnie dbali, by ich córki miały świadomość swojego pochodzenia i były z niego dumne.
Po ukończeniu publicznego liceum Kamala Harris podjęła naukę na Uniwersytecie Howard w Waszyngtonie, gdzie w 1986 roku zdobyła tytuł licencjata ekonomii i nauk politycznych. Kolejnym edukacyjnym wyborem były doktoranckie studia prawnicze na Hastings College of Law w Północnej Kalifornii. Po latach przyznała, że inspiracją do wyboru kariery prawniczej była historia jej licealnej przyjaciółki, która była molestowana.
Szybko pokonywała kolejne szczeble kariery. W latach 1990-1998 pracowała jako prokurator okręgowy hrabstwa. W 2004 roku została prokuratorem okręgowym San Francisco. Jako prokurator okręgowy doprowadziła do powołania specjalnej jednostki ścigającej przestępstwa związane z mową nienawiści i przemocą wobec dzieci i nastolatków LGBT, popierała legalizację małżeństw jednej płci i opowiadała się za legalizacją aborcji. Zainicjowała także program resocjalizacyjny, który w ciągu kilku lat pomógł rozpocząć nowe życie kilkuset byłym więźniom.
W 2011 roku objęła urząd prokuratora generalnego stanu Kalifornia, a cztery lata później stanowisko senatora Kalifornii. Dała się poznać jako obrończyni praw kobiet, wojowniczka w sprawach dyskryminacji rasowej i zdecydowana przeciwniczka polityki Donalda Trumpa.
W 2019 roku po raz pierwszy stanęła do walki z nim o fotel prezydenta USA i choć zrezygnowała z wyścigu z powodu braku funduszy, dała się poznać amerykańskim wyborcom, zwłaszcza kobietom. „Jestem dumna z bycia mentorką dla wielu kobiet, które starają się o pracę w polityce, bo wierzę, że potrzebujemy ich więcej na każdym szczeblu pełnienia władzy. Kobiety mają takie samo prawo do decydowania o naszej przyszłości i powinny mieć równy głos. To trudne czasy pełne wyzwań, ale wierzę, że częścią rozwiązywania współczesnych problemów jest wspieranie kobiet w polityce” – mówiła podczas kampanii.
Kiedy miejsce Donalda Trumpa w Białym Domu zajął Joe Biden, zaprosił Kamalę Harris do pełnienia funkcji wiceprezydenta. Także kilka miesięcy temu, kiedy schorowany i sędziwy Biden zrezygnował z kandydowania, wskazanie swojej zastępczyni jako kandydatki Demokratów było dla wszystkich naturalnym wyborem.
Kobiety, stanowiące obecnie 64 proc. wyborców w USA, są rozczarowane i zniechęcone polityką państwa. W USA pay gap (różnica między zarobkami kobiet i mężczyzn) ciągle jest znacząca, mimo deklaracji i zapewnień kolejnych prezydentów.
„Pogonienie Trumpa” przez kobietę jest także oczekiwane w wymiarze symbolicznym. Trump ma bardzo liczny elektorat negatywny, do tego nigdy nie krył swoich poglądów wobec kobiet, wielokrotnie pozwalał sobie na krzywdzące i niedopuszczalne komentarze wobec nich. Także podczas dobiegającej końca kampanii kwestia płci i „kobiecego” sposobu sprawowania polityki przez Kamalę Harris była wielokrotnie tematem jego wystąpień i złośliwych wpisów. Pozwalał sobie na przytyki do jej głośnego, zaraźliwego śmiechu, hałaśliwego sposobu bycia czy mówienia.
Pojedynek między Harris i Trumpem to także dyskusja o tożsamości Amerykanów, którym coraz trudniej przychodzi precyzyjne określenie swojego pochodzenia bez narażenia się na krzywdzące stereotypy i ostracyzm. Jak się szacuje, obecnie w USA mieszka sześć ras i ponad 120 grup etnicznych. Wielorasowi Amerykanie stanowią 7 proc. dorosłych obywateli a w ciągu najbliższych trzech dekad liczba ta ma wzrosnąć trzykrotnie. Dyskusja o tym, czy Kamala Harris jest „naprawdę czarna”, nieustannie wraca. Ona sama, pytana o swoją tożsamość, odpowiada: „Jak określam samą siebie? Określam siebie mianem dumnej Amerykanki”.
To także dyskusja o roli kobiety i jej wyborach. Określenie Kamali Harris przez Trumpa jako „bezdzietnej kociary”, żartobliwie wykorzystane przez Taylor Swift, stało się manifestem poparcia dla kandydatki Demokratów i przyniosło jej kilkaset tysięcy nowych zwolenniczek. „Chcę przywódczyni, która radziła sobie w tym gównianym świecie (stworzonym przez białych, boomerskich mężczyzn) tak długo jak reszta z nas, i która rozumie tematy rasy i klasy w sposób, w który oni nie są w stanie” – pisze publicystka Jenn Romolini.
Na ostatniej prostej Kamalę Harris poparła podczas wiecu w Houston Beyonce. „Nie jestem tu jako celebrytka. Nie jestem tu jako polityk. Jestem tu jako matka. Matka, która głęboko troszczy się o świat, moje dzieci i wszystkie nasze dzieci. Świat, w którym mamy wolność kontrolowania naszych ciał. Świat, w którym nie jesteśmy podzieleni. Nasza przeszłość, nasza teraźniejszość, nasza przyszłość połączyły się, by spotkać się tutaj. Mówię do wszystkich osób na tej sali i tych którzy oglądają nas w całych kraju: potrzebujemy waszych głosów. Wasz głos ma znaczenie.” Mówiąc te słowa, Beyonce przy dźwiękach piosenki „Freedom”, której użyczyła na potrzeby kampanii, wprowadziła kandydatkę na scenę: „Panie i panowie. Powitajcie następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, wiceprezydent Kamalę Harris” – ogłosiła przy aplauzie 30 tysięcy uczestników wiecu.
Czy tak się stanie? Po bardzo wyrównanej walce, ostatnie przed odbywającymi się 5 listopada wyborami sondaże największych stacji telewizyjnych wskazują na niewielką przewagę kandydatki Demokratów. Kamala wygrywa wśród kobiet, cieszy się większym poparciem Latynosów a w kategorii „ostrość umysłu potrzebna do skutecznego pełnienia funkcji prezydenta” wyprzedza Trumpa o 11 punktów procentowych. Amerykanie cenią także jej dobre zdrowie i młodzieńczość. „Bez względu na to, co stanie się z Kamalą Harris chcącą zastąpić Bidena, doceńmy to, że po raz pierwszy w historii media wspólnie uznały kobietę po pięćdziesiątce za młodą” – te słowa Ginny Hogan, nowojorskiej pisarki i komiczki, obiegły świat i stały się punktem wyjścia do dyskusji o ageizmie w polityce.
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Sydney Sweeney o braku kobiecej solidarności: „Nie wiem, dlaczego zamiast podnosić się wzajemnie, ściągamy się w dół”
Iranki, które nie chcą nosić hidżabu, trafią do specjalnego ośrodka. Ma im pomóc „naukowa i psychologiczna terapia”
Koniec z bezkarnym hejtem w internecie? Ślepy pozew za mowę nienawiści
„Kiedy wygrywa kobieta, wygrywamy my wszystkie”. Rusza AWSN – pierwszy kanał telewizyjny wyłącznie z kobiecym sportem
się ten artykuł?