Przejdź do treści

„Jestem ofiarą stealthingu. Zabił we mnie zaufanie i podczas każdego kolejnego stosunku boję się, że znów zdarzy się ta sama sytuacja” – wyznaje Rienka Kasperowicz

"Jestem ofiarą stealthingu. Zabił we mnie zaufanie i podczas każdego kolejnego stosunku boję się, że znów zdarzy się ta sama sytuacja" - wyznaje Rienka Kasperowicz
"Jestem ofiarą stealthingu. Zabił we mnie zaufanie i podczas każdego kolejnego stosunku boję się, że znów zdarzy się ta sama sytuacja" - wyznaje Rienka Kasperowicz/ fot. Pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„W tym momencie, kiedy ktoś mnie dotknie, nawet przypadkiem, a jest to osoba obca, potrafię hiperwentylować, w skrajnych wypadkach walczę z atakiem paniki. Wyjście na dwór, do sklepu, do baru, w miejsce publiczne, jest dla mnie czymś mega trudnym” – opowiada Rienka Kasperowicz, feministka i aktywistka, która padła ofiarą stealthingu. Tą bardzo osobistą historią podzieliła się w odpowiedzi na szokujące słowa prawniczki Magdaleny Grzyb, która stwierdziła: „Mam poważne wątpliwości co do tego, czy każdy stosunek, gdy mężczyzna zdejmie prezerwatywę, to gwałt”.

„Gwałt zabił we mnie zaufanie”

Słyszałaś kiedyś o stealthingu? To rodzaj przemocy seksualnej. Mówimy o nim wtedy, kiedy mężczyzna podczas stosunku, nie informując swojej osoby partnerskiej, niepostrzeżenie ściąga prezerwatywę. Patrząc jednak nieco szerzej, jest to też taka sytuacja, w której osoba partnerska nie jest informowana o pęknięciu lub zsunięciu się prezerwatywy. Swoimi doświadczeniem związanym z tym zjawiskiem podzieliła się na swoim profilu na Facebooku Rienka Kasperowicz, feministka i aktywistka.

„Jestem ofiarą stealthingu” – wyznaje Kasperowicz. „Pisałam o tym niejednokrotnie, chociaż pierwszy post o tym temacie przejechał mnie z siłą równą kilkutonowego walca do wygładzania jezdni. To nie jest dla mnie łatwy temat; mimo że cała sytuacja miała miejsce kilka lat temu, to wciąż nie przepracowałam traumy” – dodaje.

Aktywistka swój post zaczyna od tego, co według w niej jest najważniejsze w całej tej historii, czyli od skutków stealthingu, które u siebie zaobserwowała. A te, jak zaznacza, były bardzo poważne.

„W tym momencie, kiedy ktoś mnie dotknie, nawet przypadkiem, a jest to osoba obca, potrafię hiperwentylować, w skrajnych wypadkach walczę z atakiem paniki. Wyjście na dwór, do sklepu, do baru, w miejsce publiczne, jest dla mnie czymś mega trudnym. Kiedyś uwielbiałam przebywać w miejscach publicznych. Uwielbiałam imprezy, koncerty, wydarzenia kulturalne, protesty. Teraz muszę ograniczyć je do minimum. Seks nie sprawia mi przyjemności. Zanim zapytacie, to nie tak, że brzydzę się dotyku. Bynajmniej. Mogę uprawiać seks, ale w żaden sposób nie będę w stanie osiągnąć orgazmu” – opowiada feministka.

Jak pisze autorka wpisu, wiele lat zastanawiała się, czym jest to spowodowane. Najpierw myślała, że wpływają na to przyjmowane przez nią antydepresanty i inne leki. Później pojawiły się u niej przypuszczenia, że jest aseksualna. Powód problemów aktywistki był jednak zupełnie inny.

Czy można zostać zgwałconą przez internet? Odpowiada prawnik Mikołaj Kaszak

Stealing – historia prawdziwa

„Ostatnio (…) udało mi się porozmawiać z seksuolożką i prawda wyszła na jaw. Gwałt zabił we mnie zaufanie i podczas każdego kolejnego stosunku boję się, że znów zdarzy się ta sama sytuacja i będę musiała się ratować, więc cały czas czuję potrzebę kontroli sytuacji i nie jestem w stanie odpuścić. Gwałt zniszczył mi życie. Mój oprawca ułożył je sobie na nowo, a ja wciąż biorę od cholery leków i przerabiam temat na terapii” – wyznaje Rienka Kasperowicz.

Jak wyjaśnia, jej warunkiem zgody na seks było (i wciąż jest) użycie prezerwatywy. Zaznacza to zawsze każdemu partnerowi, któremu daje jasny przekaz: „albo gumka, albo z seksu nici”.

„W tamtej sytuacji najpierw była próba przekonania mnie do seksu bez zabezpieczenia, ale kiedy postawiłam sprawę jasno, koleś w końcu się zgodził. Tyle że chwilę później, mimo tego, że wyjaśniłam mu, że seks bez prezerwatywy odpada, (…), to po kilku ruchach zdecydował się mnie przytrzymać, ściągnąć zabezpieczenie i kontynuować już bez. Wiedząc, że założenie prezerwatywy było jednym z warunków uzyskania consentu z mojej strony” – wspomina te trudne chwile aktywistka.

Dlatego, jak dodaje, kiedy „kobieta, która rzekomo stoi po stronie kobiet, walczy o kobiety i dzieci”, zaprzecza jej doświadczeniom, to „budzi się w niej wręcz agresja”. Ponieważ – jak zaznacza Kasperowicz – „to nie ona, a ja, jak i wiele innych ofiar gwałtu tego typu, codziennie musimy walczyć z naszymi demonami, które ograniczają nam możliwość normalnego życia”. Rienka Kasperowicz ma na myśli tu Magdalenę Grzyb, doktor nauk prawnych na Wydziale Prawa i Administracji UJ, której słowa cytuje w swoim poście.

„Mam poważne wątpliwości co do tego, czy każdy stosunek, gdy mężczyzna zdejmie prezerwatywę, to gwałt. (…) Mężczyźni nie ściągają prezerwatywy w czasie stosunku, żeby podstępem partnerkę zapłodnić, tylko żeby zwiększyć swoje doznania” – tak uważa dr Grzyb.

Feministka zaznacza, że prawniczka nie ma prawa unieważniać tego, co przeżyła, ponieważ „to nie ona straciła wiarę w ludzi, wiarę w stworzenie normalnego, zdrowego związku przez właśnie te konkretne doświadczenia”, „to nie ona czuje potrzebę skrajnej kontroli wszystkich aspektów swojego życia, żeby uniknąć kolejnej sytuacji tego typu”, „to nie ona musiała mierzyć się z psychiatrami i terapeutami, którzy podważali jej doświadczenia, próbowali z niej zrobić wariatkę i traktowali gorzej od robaka pod butem”.

„To nie ona usłyszała od jednej z osób, z bliskiego otoczenia, (…) że nie wie, czy może uwierzyć w te słowa o gwałcie, ponieważ tej osoby tam nie było i mogłam przecież dokonać nadinterpretacji. W końcu, to nie ona przez wiele miesięcy była z tym wszystkim sama. Ze swoim bólem. Ze swoją traumą (…) Nigdy nie zapomnę tej przerażającej samotności, którą wówczas odczuwałam. I nikomu tego, k***a, nie życzę. Bez względu na płeć” – podkreśla Kasperowicz, która apeluje do dr Grzyb:

„Nie mów, że jesteś feministką, nie mów, że walczysz o prawa kobiet, kiedy jednocześnie uważasz, że masz prawo tłumaczyć przemoc seksualną, być jej apologetką. Pluć w twarz ofiarom gwałtów. Bo to jest zwyczajna hipokryzja”.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: