„Jeśli są kobiety, które potrzebują pomocy – my zrobimy wszystko, żeby jej udzielić”. O koalicji kobiet Siostrzeństwo Polsko-Ukraińskie mówi Grzegorz Łaguna, rzecznik prasowy Kulczyk Foundation
– Nasza prezeska Dominika Kulczyk mówi, że niesienie pomocy to nie sprint, tylko maraton – tłumaczy Grzegorz Łaguna, rzecznik prasowy Kulczyk Foundation. Fundacja zainicjowała powstanie Siostrzeństwa Polsko-Ukraińskiego. To koalicja kobiet z Polski i Ukrainy, która zdecyduje, do kogo trafią granty z Funduszu „Cześć Dziewczyny!”. Na najlepsze projekty poświęcone pomocy kobietom z Ukrainy Siostrzeństwo przekaże prawie 1,5 mln zł.
Ewa Podsiadły-Natorska: Jaki macie przekaz dla Ukrainek?
Grzegorz Łaguna: W naszej części świata Dzień Kobiet nie był w tym roku świętowany w ten sam sposób, co w ubiegłych latach. Byliśmy dosłownie dwa tygodnie po wybuchu wojny w Ukrainie. Wszyscy zastanawiali się, w jaki sposób pomóc ludziom, którzy zaczęli przybywać do Polski w liczbach liczonych w setkach tysięcy. W ramach Kulczyk Foundation wymyśliliśmy, żeby zorganizować akcję powitania kobiet i dziewczynek, które przekroczyły polsko-ukraińską granicę. Chcieliśmy wysłać im prosty komunikat: „Cześć Dziewczyny!/Hi, Girls! Jesteście u siebie. Dla nas nie jesteście uchodźczyniami, tylko naszymi sąsiadkami, koleżankami, osobami, które mogą się stać albo już stają się nam bardzo bliskie. Z którymi będziemy żyli razem, tuż obok siebie”.
I powstała inicjatywa „Cześć Dziewczyny!”.
Tak. Najpierw powstał list, podpisany przez setki Polek – przedsiębiorczyń, artystek, działaczek społecznych. A wraz z nim Fundusz Wsparcia Kobiet i Dziewczynek z Ukrainy, w ramach którego zbieramy pieniądze na długofalową pomoc kobietom, które chcą zostać w Polsce. Już pierwszego dnia udało się zebrać ponad 400 tys. zł. Parę dni później prezeska Kulczyk Foundation Dominika Kulczyk zdecydowała, że przeznaczy na Fundusz dodatkowy milion. Zaczęły klarować się pomysły, w jaki sposób te pieniądze efektywnie wykorzystać. I tutaj narodziła się nowa idea, która jednoczy kobiety z Polski i Ukrainy nie tylko na poziomie symbolicznym: Siostrzeństwo Polsko-Ukraińskie, czyli koalicja 25 kobiet o znaczących nazwiskach, wśród których są m.in. Dominika Kulczyk, Olga Tokarczuk, Agnieszka Holland, Oksana Zabużko, Ewa Ewart czy Henryka Bochniarz. Siostrzeństwo zostało powołane m.in. po to, żeby zastanowić się, w jaki sposób transparentnie i efektywnie rozdysponować pieniądze, których w sumie jest już prawie 1,5 mln zł. Środki te trafią na pomoc kobietom z Ukrainy za pośrednictwem Programu Grantowego.
Jakie projekty mogą liczyć na wsparcie?
W ramach Programu Grantowego zbieramy wnioski od instytucji i organizacji, które działają w Polsce i poza granicami naszego kraju, skupiając się na pomocy kobietom i dzieciom z Ukrainy. Organizacje muszą być zarejestrowane w Polsce. Każdy z wybranych przez Siostrzeństwo projektów może otrzymać wsparcie od 50 do 100 tys. zł. Projekty, które zostaną zgłoszone do programu, będą oceniane pod kątem wsparcia relacji rodzinnych; wsparcia psychologicznego; wsparcia szeroko rozumianej adaptacji społecznej w nowej rzeczywistości, czyli np. nauki języka; aktywizacji zawodowej i tworzenia nowych miejsc pracy; aktywizacji osób starszych; wsparcia edukacji; wsparcia inicjatyw kulturalnych i naukowych, szczególnie w wymiarze lokalnym.
To są projekty przewidziane na tygodnie, miesiące, lata?
Zależy nam na pomocy długofalowej, czyli wielomiesięcznej, a najlepiej wieloletniej. Chodzi o to, żeby te działania funkcjonowały trwale i nie zostały wstrzymane po miesiącu czy dwóch. To też jedno z głównych kryteriów, według których przyznawana będzie punktacja w Programie Grantowym. W czasie trwania projektu będziemy starali się kontrolować, czy pieniądze zostały wydane zgodnie z przeznaczeniem i poszły na efektywną pomoc.
Kiedy to wszystko wystartuje?
Program grantowy już został uruchomiony. Wnioski zbieramy do 15 maja, do 16 czerwca potrwa ich rozpatrywanie przez Siostrzeństwo Polsko-Ukraińskie. Liczymy na to, że organizacje, które taki grant otrzymają, będą gotowe w miarę szybko zacząć te pieniądze pożytkować. Bierzemy pod uwagę nie tylko nowe projekty, ale również takie, które już są prowadzone, a np. potrzebują wsparcia finansowego, żeby objąć pomocą więcej osób – np. 30 czy 50 zamiast 10. Nasza prezeska Dominika Kulczyk mówi, że niesienie pomocy to nie sprint, tylko maraton, więc nie powinniśmy podejmować szybkich, radykalnych działań. Projekty muszą być sensownie wybrane i tutaj bardzo liczymy na Siostrzeństwo Polsko-Ukraińskie. Janina Ochojska, która jest w zespole Siostrzeństwa, to przecież autorytet w dziedzinie pomocy humanitarnej. Z kolei Olga Tokarczuk ma ukraińskie korzenie i to ona zaproponowała, by nazwać koalicję kobiet Siostrzeństwem. Współpraca działa na wielu poziomach.
W jakiś inny sposób pomagacie Ukrainkom i Ukrainkom jako fundacja?
Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie prowadzimy doraźną pomoc. Byliśmy trzy razy z transportami na granicy polsko-ukraińskiej w Hrubieszowie. To miasto, które z nami współpracuje i jednocześnie jest najbardziej wysuniętym na wschód miasteczkiem Unii Europejskiej. Krótko po wybuchu wojny potrzeby w Hrubieszowie były ogromne, powstał tam punkt recepcyjny dla osób, które uciekały z Ukrainy. To od samego początku była pierwsza linia pomocy. Ostatnio rozstawiliśmy w Hrubieszowie ogromny namiot, w którym Ukrainki oraz Ukraińcy mogą odpocząć i jeśli pojawi się kolejna fala uchodźczyń oraz uchodźców, ten namiot będzie mógł przyjąć wiele dodatkowych osób. Z kolei w Warszawie przy ul. Ogrodowej 3 otworzyliśmy Centrum Pomocy Kobietom z Ukrainy.
Co to za miejsce?
Tutaj co najmniej cztery razy w tygodniu prowadzone są różnego rodzaju zajęcia dla Ukrainek: lektoraty z języka polskiego, zajęcia malarskie, zajęcia z gotowania, spotkania z psychologiem, warsztaty, jak radzić sobie ze stresem związanym z relokacją i sytuacją wojenną.
Które cieszą się największym zainteresowaniem?
Zdecydowanie językowe. Dla osób z Ukrainy, które przybywają do naszego kraju, znajomość polskiego ma bardzo duże znaczenie. W pracy, w edukacji, w codziennym życiu. Zajęcia, o których opowiadam, przekazują jednak nie tylko wiedzę merytoryczną. Chodzi też o to, żeby zapewnić kobietom z Ukrainy oraz ich dzieciom chwilę oddechu.
Na miejscu znajduje się duża, przystosowana dla sporej liczby osób kuchnia i kącik dziecięcy. Dzieci mogą się bawić, a matki w tym czasie posiedzieć, porozmawiać, poznać się. To duża, przyjazna przestrzeń, która czeka na osoby, które próbują na nowo odnaleźć się w Polsce i nie chcą tylko siedzieć w swoim pokoju czy mieszkaniu. Chcą wyjść i zobaczyć więcej. Współpracujemy z Ukraińskim Domem w Warszawie, który pomaga nam w znalezieniu chętnych do udziału w zajęciach. Podobnych organizacji jest w Polsce zdecydowanie więcej. Liczymy, że będą się z nami kontaktować.
Na początku wojny założyliśmy również grupę mieszkaniową na Facebooku. Na niej też publikujemy ogłoszenia dotyczące warsztatów, a ludzie cały czas wymieniają się ogłoszeniami dotyczącymi wolnych mieszkań czy pokoi. Sytuacja zmienia się dynamicznie, początkowo z mieszkaniami w Polsce nie było problemu, a dzisiaj otrzymujemy informacje, że w dużych miastach takich jak Warszawa czy Poznań o mieszkanie, czy pokój jest już bardzo trudno. Jeśli ktoś przyjeżdża teraz do naszego kraju, to musi mieć sprawdzony kontakt, żeby znaleźć pewne miejsce zamieszkania, bo największe miasta są już mocno zapełnione.
”Siostrzeństwo Polsko-Ukraińskie to koalicja 25 kobiet o znaczących nazwiskach, wśród których są m.in. Dominika Kulczyk, Olga Tokarczuk, Agnieszka Holland, Oksana Zabużko, Ewa Ewart czy Henryka Bochniarz. Zostało powołane m.in. po to, żeby zastanowić się, w jaki sposób transparentnie i efektywnie rozdysponować pieniądze, których w sumie jest już prawie 1,5 mln zł. Środki te trafią na pomoc kobietom z Ukrainy za pośrednictwem Programu Grantowego”
Ukrainki, z którymi macie kontakt, wspominają o powrocie do ojczyzny?
Gdy byłem na granicy, dyrektor punktu recepcyjnego w Hrubieszowie powiedział mi, że część osób rzeczywiście wraca do kraju. To np. osoby, które poczuły pewien rodzaj oddechu. Zauważyły, że wojna przesuwa się na wschód Ukrainy, a one mieszkały na zachodzie i zagrożenie jest już mniejsze.
Część osób, które wracają, zatrzymuje się w ośrodku recepcyjnym, żeby przenocować, otrzymać pomoc, a potem jedzie dalej, do domu, mając nadzieję na zakończenie wojny. Wciąż jednak mnóstwo Ukrainek myśli o tym, że zostać na stałe w Polsce. Liczymy, że zajęcia, które prowadzimy czy granty, które sfinansujemy, mają szansę im w tej adaptacji pomóc.
Siostrzeństwo Polsko-Ukraińskie przewiduje sytuację, w której dziś pomoc jest świadczona w Polsce, ale za parę miesięcy może być świadczona na terenie Ukrainy. Liczymy na projekty, które biorą pod uwagę przyszłe życie Ukrainek i Ukraińców w ich własnym domu, a nie tylko na terenie Polski.
Myślicie również o pomocy uchodźczyniom i uchodźcom z innych krajów?
W regulaminie Programu Grantowego pojawił się zapis, który można interpretować bardzo szeroko. Powinniśmy pamiętać o uchodźczyniach oraz uchodźcach z różnych miejsc na świecie i jest szansa, że ten wątek zostanie uwzględniony także w projektach – jeśli jeszcze nie w tej, to w kolejnych edycjach programu. Chcemy pokazać, że nieważne są paszport, kolor skóry czy pochodzenie. Jeśli są kobiety, które potrzebują pomocy – my zrobimy wszystko, żeby jej udzielić. Bez względu na okoliczności.
Regulamin programu grantowego oraz formularz zgłoszeniowy znajdują się na stronie www.czescdziewczyny.pl, www.patronite.pl/czescdziewczyny
Zobacz także
Polecamy
Gigantyczny popyt na wazektomię po wyborach w USA. Amerykanie obawiają się o dostęp do aborcji
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
„Są dziewczynkami, nie żonami”. Będzie zakaz małżeństw dziewczynek w Kolumbii. To historyczny moment
Iranki, które nie chcą nosić hidżabu, trafią do specjalnego ośrodka. Ma im pomóc „naukowa i psychologiczna terapia”
się ten artykuł?