Przejdź do treści

„Jeśli lekarz przekazał informację o zażyciu tabletki wczesnoporonnej, złamał podstawową zasadę”. Prawniczka o zachowaniu lekarki wobec pani Joanny

Pani Joanna w rozmowie w Faktach po Faktach, kadr z TVN24- HelloZdrowie
Pani Joanna w rozmowie w Faktach po Faktach, kadr z TVN24
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nie milkną echa sytuacji, w której znalazła się pani Joanna. Kobieta zażyła tabletkę poronną i poinformowała o tym lekarkę. Ta wezwała policję do jej domu. Funkcjonariuszki zabrały ją do szpitala, gdzie miała być nie tylko badana, ale także przesłuchiwana i poddana rewizji. „To był donos” – skomentowała prof. Ewa Gruza z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Polsat News.

„Jasno powiedziałam, że potrzebuję po prostu pomocy”

Lekarzy obowiązuje tajemnica lekarska. A to znaczy, że wszelkie informacje, które otrzymują w trakcie udzielania pomocy medycznej, są poufne. W ten sposób dobro pacjenta i jego prywatność są chronione. Tajemnica lekarska oznacza także, że lekarze nie mogą ujawniać informacji medycznych o swoich pacjentach bez ich zgody. Dzięki tajemnicy lekarskiej, która jest kluczowa na linii lekarz- pacjent – mogą oni szczerze mówić o niepokojących sprawach dotyczących ich zdrowia.

Tak też zrobiła pani Joanna. Zadzwoniła do lekarki i powiedziała, że zażyła środki poronne. Później do jej drzwi zapukała policja. Funkcjonariuszki zabrały ją na badania do szpitala, a przy okazji chciały dokonać rewizji i przesłuchań.

„Dzwoniąc do lekarki, jasno powiedziałam, że nie zamierzam sobie nic zrobić, tylko po prostu potrzebuję pomocy, żeby się trochę uspokoić” – opowiadała pani Joanna w programie „Fakty po Faktach” w TVN24.

Zdaniem prof. Ewy Gruzy z Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Warszawskiego, jeśli rzeczywiście to lekarz przekazał informację o „zażyciu tabletki wczesnoporonnej”, złamał podstawową zasadę.

Idąc do lekarza wierzymy, że chroni nas tajemnica zawodowa, tajemnica lekarska, że to, co mówimy lekarzowi jest tylko i wyłącznie do niego skierowane i on się tym podzielić nie może. Chyba, że z tajemnicy zwolni go sąd” – mówiła ekspertka na antenie Polsat News. „Mówiąc krótko, złamał między innymi tajemnicę lekarską”.

Pani Joanna powiedziała lekarce o zażyciu tabletki poronnej, ta wezwała policję - na zdjęciu kobieta siedzi w skulonej pozycji, wygląda na skrzywdzoną HelloZdrowie

Pani Joanna: „Byłam przerażona”

Obecność funkcjonariuszek w szpitalu była dla pani Joanny uwłaczająca. Musiała rozebrać się do naga, robić przysiady i kaszleć. Kobiecie udało się wywalczyć to, żeby zostać chociaż w bieliźnie. Krwawiła, krępowała się.

„To był najtrudniejszy moment. Poczułam, że nikt mnie nie chroni, że jestem zupełnie sama, absolutnie odarta z godności. To było bardzo upokarzające. Byłam przerażona” – mówiła pani Joanna w programie „Fakty po Faktach” w TVN24.

Ewa Gruza zauważa, że „tego typu przeszukania, które chciano zastosować wobec pani Joanny, są czasem stosowane w zakładach karnych, kiedy mamy do czynienia z groźnym przestępcą”. Chodzi o to, żeby nie przemycił on nic w otworach fizjologicznych np. przedmiotów niebezpiecznych czy narkotyków.  

„Ale my je także kontestujemy ze względu na to, że one są upadlające człowieka. A tu wykonano je wobec osoby, która nic złego nie zrobiła poza tym, że się źle czuła”

Kamila Ferenc, pełnomocniczka pani Joanny, podkreśliła, że „nie ma żadnych podstaw działań policji”. Poinformowała, że zamierza dochodzić do rekompensaty finansowej, przeprosin, odpowiedzialności dyscyplinarnej oraz będzie chciała „zakwestionować działanie lekarki, od której zaczął się cały cykl zdarzeń”.

Źródła: TVN24, Polsat News

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Podoba Ci
się ten artykuł?