Bądź fighterką, zawalcz o swoje miejsce w pracy! „Feminist Fight Club” – to książka dla każdej kobiety [RECENZJA]
Niech ambicja stanie się cechą kobiecą, rozbij szklany sufit i nie przepraszaj za to – to zdanie w połączeniu z uniesioną i zaciśniętą pięścią przypomina nam, kobietom, że musimy walczyć o swoje, musimy brać sprawy w swoje ręce, bo jeśli nie zadbamy o swoje miejsce w pracy, nikt za nas tego nie zrobi. By ta walka zakończyła się powodzeniem, potrzebujemy własnej broni. Musimy uzbroić się w arsenał umiejętności, trików, narzędzi i taktyk, które pozwolą nam zmienić system i zwalczyć seksizm w środowisku pracy. Taki arsenał gwarantuje książka „Feminist Fight Club”, której fragment możecie przeczytać już dziś!
Grupka kobiet w wieku 20-30 lat stworzyła sobie fight club, w którym nikt nie walczył i nie było w nim mężczyzn. Raz w miesiącu jego członkinie spotykały się, żeby dzielić się frustracjami wywołanymi seksizmem w ich pracy. Przez lata utrzymywały spotkania w tajemnicy. Jessica Bennett – ceniona dziennikarka i krytyczka – doszła do wniosku, że nadszedł czas, żeby o klubie powiedzieć głośno. Napisała „Feminist Fight Club” – książkę, która jest trochę manifestem, trochę poradnikiem, a trochę zbiorem przykazań i prostych narzędzi do zwalczania seksizmu w pracy.
Podwójne standardy
O tym, że nierówności między kobietami a mężczyznami to nie wymysł nawiedzonych feministek a realny problem, świadczą nie tylko osobiste historie kobiet, ale również twarde naukowe dane, które przytacza w swojej książce Jessica Bennett.
Dowiadujemy się z niej, że kobiety (nadal!) zarabiają tylko 93 proc. tego, co mężczyźni na analogicznych stanowiskach. Tylko jedna kobieta na cztery będzie skłonna negocjować podwyżkę, a gdy podejmie taką próbę, zostanie uznana za nachalną i agresywną. Mężczyźni bardziej niż kobiety udzielają się na spotkaniach zawodowych, częściej wchodzą innym w słowo, a kobietom przerywa się dwa razy częściej niż mężczyznom. Ponadto Bennett powołuje się na badania, które podają, że nam kobietom dłużej pamięta się błędy i potknięcia niż naszym kolegom, a kiedy coś idzie nam nie tak, zostajemy surowiej ocenione niż nasi męscy odpowiednicy. To my musimy dostosowywać swój język do mężczyzn a nie na odwrót. Dlaczego? Bo nasz sposób wyrażania jest odbierany jako niepewny, mniej kompetentny a czasem nawet mniej wiarygodny.
Kobiece emocje postrzega się inaczej niż męskie. Kiedy kobieta wyrazi oburzenie na spotkaniu, to znaczy, że ma „te dni w miesiącu” albo jest histeryczką. Kiedy mężczyzna zachowa się w podobny sposób przypisuje się mu po prostu pasję. Do tego kotła należy dodać jeszcze szereg seksistowskich zachowań, które raz były bardziej, raz mniej jawne, ale zawsze brały się nie z oceny naszych osiągnięć, a faktu posiadania waginy.
Rozwal patriarchat
I choć w teorii wiemy, czym jest seksizm, potrafimy go wyczuć, to niekoniecznie umiemy na niego reagować. Książka „Feminist Fight Club” podsuwa nam pomysły na ciętą ripostę i gotowe strategie postępowania, aby dać sobie radę w trudnych sytuacjach. Jessica Bennett podpowiada, jak się zachować, gdy kolega z pracy kradnie nasze pomysły, a współpracownik nam przerywa, radzi, jak uniknąć podejmowania zwalanych na nas obowiązków, jak reagować na głupie zaczepki. Autorka koncertowo rozprawia się ze stereotypami dotyczącymi kobiet. Daje wskazówki, jak odpierać ataki menstruacyjnych czy laktacyjnych hejterów, jak reagować, kiedy typ mówi, że matki są tak pochłonięte wychowaniem dzieci, że nie potrafią wystarczająco oddać się pracy.
Solidarność jajników ma sens
Bennett podkreśla, że ważna jest kobieca solidarność i radzi, jak ją okazywać. Podpowiada, jak zwalczyć swoją wewnętrzną sabotażystkę, według której mamy za mało kompetencji i nie zasłużyłyśmy na podwyżkę. Dziennikarka pisze również o negocjowaniu warunków pracy i wynagrodzenia, podkreślając, że „Opatrzność Boża nie czuwa nad miejscem pracy. Tam, dostaniemy tylko to, o co poprosimy”.
Błyskotliwa i zabawna instrukcja obsługi patriarchatu została urozmaicona trafnymi, korespondującymi z treścią, grafikami. Wbrew pozorom to książka nie tylko dla kobiet. Znalazło się w niej też miejsce na krótki rozdział dla mężczyzn, zatytułowany wymownie „Jak mieć fiuta i nie być ch****?”. Panowie znajdą w nim porady dotyczące tego, jak mogą pomóc a nie przeszkadzać kobietom w swoim otoczeniu w staraniach o równość.
Tak o swoim poradniku pisze sama jego autorka:
”Ta książka jest działaniem, postawą, stanem umysłu, zbiorowym wezwaniem do walki. W każdej kobiecie drzemie wojownik. Serio”
Przeczytaj fragment „Feminist Fight Club”
A na koniec niespodzianka! „Feminist Fight Club” możecie przeczytać już teraz online. Specjalnie dla was wybrałyśmy fragment o tym, jak budować poczucie własnej wartości, reklamować swoje pomysły i przyjmować pochwały w pracy!
Jessica Bennett – dziennikarka i krytyczka, pisząca o kobietach, seksualności i kulturze. Współpracuje z „New York Times”, pracowała jako redaktorka „Newsweeka” i felietonistka Time.com. Jest redaktorką w LeanIn.org, kobiecej organizacji pozarządowej założonej przez Sheryl Sandberg. Udziela się społecznie i angażuje w walkę o prawa kobiet. „Feminist Fight Club” jest jej pierwszą książka.
Zobacz także
– Do pasji w pracy trzeba podchodzić ostrożnie. Psycholog Sylwia Michalczyk o pracoholiźmie
„Dziewczyna jest zdyscyplinowana, ciężko pracuje i osiąga sukces”. Ambasadorki Converse na nowo definiują słowo „dziewczyna”
„Jeśli szef ma ochotę zostawać po godzinach, jest to jego zdrowie psychiczne. Ty martw się swoim”. O zagrożeniach wynikających z pracy „po godzinach” mówi psycholog Jadwiga Grech
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Red Lipstick Monster odwraca narrację: „Był w krótkich spodenkach, więc klepnęłam go w tyłek”
Irańska studentka w ramach protestu rozebrała się do bielizny. Została brutalnie zatrzymana i aresztowana
Dziennikarz Fox News powiedział na wizji: „Jeśli żona zagłosuje inaczej niż ja – to będzie jak zdrada”
Agata Młynarska nazwała Andrzeja Sołtysika „patriarchalnym dziadem”. „Czasem warto powiedzieć, co się myśli”
się ten artykuł?