Przejdź do treści

Ewa Bilan-Stoch kolejny raz wyruszyła na Ukrainę. Opowiedziała o najgorszym widoku w kraju ogarniętym wojną

Na zdjęciu Ewa Bilan-Stoch- HelloZdrowie
Ewa Bilan-Stoch ruszyła z pomocą mieszkańcom Ukrainy i uchodźcom źródło: MWmedia
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę wielu Polaków ruszyło na pomoc naszym sąsiadom. Wśród nich była także Ewa Bilan-Stoch, żona Kamila Stocha. Zajęła się m.in. szyciem czepek dla żołnierzy czy transportem uchodźców w bezpieczne miejsca. Jej zapał wciąż nie wygasł. Trzy miesiące temu żona skoczka dołączyła do zespołu Mateusza „Exena” Wodzińskiego i wraz z nim przewozi samochody terenowe do ogarniętej wojną Ukrainy. Dlaczego to robi, czy mąż ją wspiera i co widzi, będąc na miejscu? O tym opowiedziała w rozmowie z użytkownikami Instagrama.

„Pomoc ma sens, sprawdziłam”

Reakcja męża Ewy Bilan-Stoch na wieść o tym, że jego ukochana będzie przewozić tzw. terenówki na front, początkowo nie była najlepsza. Nic dziwnego: taka wyprawa zawsze wiąże się z ryzykiem.

 „Powiedziałam Kamilowi, że się zgłosiłam. On pokręcił nosem i przyznał, że ten pomysł średnio mu się podoba. Z drugiej strony rozumiał mnie, bo wiedział, że zawsze chciałam robić takie rzeczy” — opowiadała żona skoczka w kwietniu w rozmowie z Interią.

Jednak później Kamil Stoch okazał żonie wielkie wsparcie i utwierdził ja w przekonaniu, że sobie poradzi.

Jesteś opanowana i zdyscyplinowana, poradzisz sobie w ekstremalnych sytuacjach, jesteś świetnym kierowcą i najdłużej z nich wszystkich wytrzymasz bez jedzenia” – tymi słowami zwrócił się do żony przed jej pierwszym konwojem.

Na swoim koncie Ewa Bilan-Stoch ma już kilka tego typu konwojów, a team Mateusza „Exena” Wodzińskiego przetransportował ponad 100 samochodów terenowych. Wiele osób jest ciekawych, jak wygląda tego typu wyprawa. Ewa Bilan-Stoch chętnie relacjonuje szczegóły konwojów w mediach społecznościowych. Tym razem, oprócz relacji, zorganizowała na Instagramie sesję Q&A: każdy użytkownik platformy mógł zadać jej pytanie na ten temat.

Zapytana, dlaczego zdecydowała się na taką formę pomocy, odpowiedziała:

 „Bo taka pomoc ma sens, sprawdziłam. Bo lubię jeździć samochodem. Bo się w tym sprawdzam. Bo bardzo mnie to wszystko interesuje. Bo zazdrościłam innym fotografom. Bo ludzie, z którymi jeżdżę, są jedyni w swoim rodzaju”. Na końcu dodała, że to niejedyna forma pomocy.

W relacji na InstaStories Bilan-Stoch pokazała nagranie, na którym widać pewien szczegół.

Bić rusków to przyjemność, nie robota!” – brzmi napis na biało-czerwonej naklejce znajdującej się na masce samochodu, którym jadą konwojenci.

 „Cmentarze, cmentarze i jeszcze raz cmentarze”

Internauta zapytał, czy Bilan-Stoch bywa w miejscach, w których trwają ataki. Opowiedziała, że „nie bywa w miejscach, gdzie trwają ataki, ale bywa w miejscach, gdzie je przeprowadzono„. Załączyła zdjęcie zbombardowanego budynku.

Na pytanie o najgorszą rzecz, jaką zobaczyła na Ukrainie, odpowiedziała krótko:

 „Cmentarze, cmentarze i jeszcze raz cmentarze”

Opublikowała przy tym zdjęcia grobów młodych ukraińskich żołnierzy, którzy polegli w walce o swój kraj.

Stories Ewy Bilan-Stoch o poległych Ukraińcach

Instagram/ewabilanstoch

Instagram/ewabilanstoch

Ewa Bilan-Stoch na InstaStories pokazała również samochód, na którego masce widniał biały krzyż. Wyjaśniła, że takim właśnie autem są przewożone ciała żołnierzy.

Dodała też rolkę na Instagramie, na której widać ogrom jej działań i opatrzyła ją wymownym hasztagiem #babapowinnasiedziećwdomu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Ewa Bilan-Stoch (@ewabilanstoch)

„Podziwiam za odwagę i ciężką pracę” – brzmiał jeden z komentarzy, pod którym trudno się nie podpisać.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: