„Dziewczynki dostrzegają w sobie zupełnie inne predyspozycje, umiejętności, które nie mają szansy wybrzmieć w klasycznej edukacji” – mówią twórczynie gry „Dziewczyny rządzą”
Zaledwie 12 proc. zarządzających gminami i miastami to kobiety. Nastolatki nie mają świadomości, że wiele z nich świetnie poradziłoby sobie w roli burmistrzyni, prezydentki czy też wójcini. – Trudno oczekiwać od dziewczyn, żeby miały takie marzenia, skoro cały świat im pokazuje, że to nie jest dla nich miejsce – mówi Paulina Kirschke, prezeska Fundacji im. Julii Woykowskiej, która wraz z Agatą Kominiak, pedagożką i aktywistką, stworzyła innowacyjną grę „Dziewczyny rządzą”.
„Patriarchalny system nie pomaga”
„Dziewczyny rządzą” to wyjątkowa gra. Jej uczestniczki (zalecany wiek graczek to 12- 18 lat) wchodzą w rolę liderek, które dostrzegają problemy lokalnej społeczności, inspirują, kreują rozwiązania i nie boją się przemawiać publicznie. Dzięki niej nastolatki mogą przetestować swoje kompetencje, odkryć umiejętności, zmierzyć się z wyzwaniami i zobaczyć siebie w roli np. prezydentki czy dyrektorki.
Grę stworzyły Paulina Kirschke i Agata Kominiak z Fundacji im. Julii Woykowskiej. Jak mówią – w niezgodzie na zastaną rzeczywistość. Zauważają, że zarówno w biznesie, jak i w administracji rządowej lub samorządowej dysproporcje między kobietami a mężczyznami na wysokich stanowiskach publicznych są ogromne.
– Zauważyłyśmy też, że młode dziewczyny niechętnie myślą o sobie w kontekście kariery politycznej, np. żeby zostać polityczkami, radnymi, prezydentkami. Chciałyśmy więc stworzyć narzędzie dla dziewczyn i dziewczynek do tego, aby zaczęły myśleć o sobie trochę bardziej ambitnie w tym kontekście – mówi prezeska fundacji Paulina Kirschke w rozmowie z Hello Zdrowie. – Drugi powód był edukacyjny. Uczniowie nie wiedzą, czym zajmuje się minister, premier, kim jest radny, co robi prezydent. Grą próbujemy to zmienić. Zanim zaczniemy, często rozrysowuję na tablicy, czym jest władza wykonawcza, ustawodawcza.
Dlaczego małe dziewczynki marzą o białym welonie czy byciu księżniczką, a nie widzą siebie w przyszłości np. w roli prezydentki? Paulina Kirschke uważa, że bierze się to z kulturowych naleciałości.
– Kobiety zawsze pełniły funkcje domowe, były żonami, matkami, opiekunkami. Życie publiczne, bycie na widoku, zdobywanie wiedzy to jest dla nas jednak coś stosunkowo nowego, jeżeli przyjrzymy się historii. Dopiero od ponad stu lat możemy zabierać głos, wybierać, kandydować. Nie ma w nas przekonania, że to jest miejsce dla nas. A patriarchalny system w tym nie pomaga – zauważa. – Trudno więc oczekiwać od dziewczyn, żeby miały takie marzenia, skoro cały świat im pokazuje, że to nie jest miejsce dla nich. Zarządzanie miastem, gminą, to jest coś, co robią ich mamy w mniejszej skali, zarządzając domem, podejmując dużo różnych codziennych decyzji. I co kobiety robiły od zawsze, ale nie przekładało się to na ich widoczność w polityce czy w życiu publicznym.
„Zostają z refleksją: ja też mogę, potrafię, mam argumenty”
W „Dziewczyny rządzą” graczki wcielają się w wylosowane role i mogą poczuć sprawczość.
– To jest narzędzie, które pozwala bezpiecznie sprawdzić, co się stanie, jeśli podejmę taką decyzję, a nie inną, jaki to będzie miało wpływ na lokalną społeczność, na wyborców, na finanse miasteczka. To narzędzie do kształtowania postaw obywatelskich, do tego, żeby włączać młodzież w ważne sprawy od najmłodszych lat, pokazywać, że mają wpływ na rzeczywistość – tłumaczy Agata Kominiak, pedagożka i aktywistka.
Gra powstała z potrzeby wzmacniania poczucia sprawczości u nastolatek i przełamywania stereotypów płciowych. Jakie są reakcje uczestniczek gry?
– Często są zaskoczone – zauważa Agata Kominiak. – Zostają z refleksją: ja też mogę, potrafię, mam argumenty. Dziewczyny wchodzą w różne role, patrzą z perspektywy, jak zarządzać miasteczkiem. Żeby w ogóle doszło do głosowania, każda musi wypowiedzieć się, dlaczego, z punktu widzenia jej postaci, jest za czymś, przeciwko czemuś albo poszukuje innych rozwiązań. To daje możliwość wejścia w inne buty. Dziewczyny dostrzegają w sobie zupełnie inne predyspozycje, umiejętności, które nie mają szansy wybrzmieć w klasycznej edukacji. Okazuje się, że świetnie mogą się ze sobą dogadywać, szukać sojuszy, wspólnych pomysłów.
To, jakie to ważne, daje odpowiedź na pytanie, jakie wyzwania i trudności stoją przed kobietami, które chcą zająć się polityką.
– Wyzwaniem jest patrzenie pod kątem kompetencji, a nie stereotypów płciowych. Kobiety, które weszły do polityki, mówią, że czują się dobrze w obszarach, które są stereotypowo przypisywane mężczyznom, ale oni bez konsultacji z nimi zakładają, że powinny się zająć sprawami społecznymi, zdrowotnymi czy edukacją. A one świetnie by się odnajdowały np. w zadaniach związanych z infrastrukturą. Same uczestniczki gry potem mówią: „Gdybym była sobą, byłabym za czymś innym, np. za budową szkoły”. A w grze świetnie zarządzają miastem i finansami. Nadają się do tego – stwierdza Agata Kominiak.
Z kolei Paulina Kirschke zauważa, że niewiele dziewczyn ma obraz kobiety polityczki jako kogoś bardzo bliskiego.
– Trudno im identyfikować się z Ewą Kopacz czy Angelą Merkel, bo do nich jest daleko. Najbliżej są sołtyski, czyli kobiety, których funkcje nie są prestiżowe ani dobrze płatne. Wójtowie, burmistrzowie, którzy podejmują ważne decyzje, to w większości mężczyźni – mówi. – Tą grą chciałyśmy także zmniejszyć dystans, pokazać, że politycy czy polityczki zajmują się rzeczami, które są bardzo ważne dla mieszkańców i wpływają bezpośrednio na ich życie.
Graczki uzmysławiają sobie, że mogą osiągnąć wszystko, niezależnie od tego, kim są i skąd pochodzą. Mają równe szanse. I świetnie odnajdują się w wylosowanych rolach.
– Dziewczyny, jak się wkręcą w grę, to żywo reagują, dyskutują, są po prostu świetne. Zaczynają czuć, o co w tym wszystkim chodzi. Znakomicie się w te role wpisują – podkreśla Paulina Kirschke.
Zobacz także
HELLO PIONIERKI: Jak Aleksandra Szczerbińska wpłynęła na Piłsudskiego, by po odzyskaniu niepodległości kobiety miały te same prawa co mężczyźni
HELLO PIONIERKI: Jak doktorka-nihilistka Justyna Budzińska-Tylicka psuła obyczaje, walcząc o prawa kobiet
Królowa Jordanii Rania al-Abd Allah: kobieta powinna iść obok swego męża, a nie trzy kroki za nim
Polecamy
Gigantyczny popyt na wazektomię po wyborach w USA. Amerykanie obawiają się o dostęp do aborcji
„Są dziewczynkami, nie żonami”. Będzie zakaz małżeństw dziewczynek w Kolumbii. To historyczny moment
Iranki, które nie chcą nosić hidżabu, trafią do specjalnego ośrodka. Ma im pomóc „naukowa i psychologiczna terapia”
Monika Olejnik przeprasza za pytanie o żonę Radosława Sikorskiego. „Od lat walczę z antysemityzmem”
się ten artykuł?