Przejdź do treści

Dyskryminacja w stacji BBC. Prezenterki, które straciły stanowiska, poszły do sądu

Na zdjęciu cztery prezenterski- Hello Zdrowie
Prezenterki będą walczyć o zadośćuczynienie Fot. PA/PA Images via Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dyskryminacja za względu na wiek, nękanie i odsunięcie od prowadzenia programów: to tylko kilka z wielu zarzutów kierowanych wobec stacji BBC przez cztery prezenterki, które straciły stanowiska. Ich zdaniem korporacja w ten sposób karze je za wcześniejszą walkę o równe płace. Sprawa toczy się przed trybunałem w Londynie.

„Dyskryminacja jest wpisana w struktury wynagrodzeń BBC”

Martine Croxall wraz z Karin Giannone, Annitą McVeigh oraz Kasią Maderą, twierdzą, że straciły stanowiska, które zajmowały w BBC, po „fikcyjnej rekrutacji”, gdy korporacja zdecydowała się połączyć swoje krajowe i międzynarodowe kanały informacyjne. Kobiety ubiegały się o nowe stanowiska głównych prezenterek BBC News, ale przegrały z wybranymi (młodszymi!) kandydatkami. Prezenterki będące w wieku od 48 do 54 lat uznały ten ruch za dyskryminację ze względu na płeć, wiek i przynależność związkową. BBC zaprzecza, dodając, że proces aplikacyjny był „rygorystyczny i uczciwy”.

Prezenterki twierdzą, że od lutego 2020 r. nie są wynagradzane tak samo jak mężczyźni na tych samych stanowiskach, a w lutym 2023 w rocznym wynagrodzeniu różnica ta wynosiła 36 tys. funtów (ok  180 tys. zł). W przeszłości złożyły wnioski o równe płace, co, jak mówią, jest jednym z powodów, dla których BBC potraktowało je w ten sposób. Część z nich miała zostać zdegradowana, części groziła obniżka wynagrodzeń. Przez ponad rok nie mogły też występować na antenie, co uznały za formę przemocy oraz przejaw nękania. Zarzuciły także korporacji utratę reputacji.

Martine Croxall stwierdziła w sądzie, że „dyskryminacja jest wpisana w struktury wynagrodzeń BBC”.

Żaden mężczyzna ani żadna kobieta młodsi od nas nie doświadczyli takich krzywd” – dodały w swoich oświadczeniach.

Jane Seymour

BBC płaci wyrównanie

Sprawa ma miejsce cztery lata po głośnym sporze o równość płac między BBC a prezenterką Samirą Ahmed. W 2020 roku Ahmed wygrała sprawę w sądzie pracy, którą wytoczyła korporacji. Twierdziła, że otrzymała o 700 tys. funtów mniej niż jej kolega za prowadzenie tego samego programu. On miał dostawać 3 tys. funtów (15 tys. zł) za odcinek „Punktów widzenia”, ona zaledwie 440 funtów (2200 zł). BBC argumentowało, że oboje pełnili „bardzo różne role”. Sąd jednogłośnie stwierdził, że praca Ahmed była podobna do tej, którą wykonywał Jeremy Vine, a BBC nie udowodniło, że różnica w wynagrodzeniach nie była spowodowana dyskryminacją ze względu na płeć.

Zaległe wynagrodzenie otrzymała także dziennikarka Carrie Gracie.  Z kolei Sarah Montague z tytułu ugody dostała 400 tys. funtów i przeprosiny ze strony BBC za nierówne traktowanie.

Stacja BBC odczuwa boleśnie koszty związane z tego typu sprawami. Trzy lata temu korporacja przyznała, że wydała już ponad 1 mln funtów na opłaty prawne w związku ze sprawami dotyczącymi równości wynagrodzeń i dyskryminacji rasowej wnoszonymi przez pracowników. Wygląda na to, że to nie koniec…

Źródło: bbc.com, news.sky.com

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?