Przejdź do treści

Dorota Naruszewicz z ważnym apelem do wszystkich uczniów: „Z każdej porażki można się podnieść. Mamy prawo się potknąć i błądzić”

Dorota Naruszewicz - aktorka spaceruje ulicami Warszawy
Dorota Naruszewicz opisała swoje szkolne niepowodzenia i wystosowała apel do uczniów / Zdjęcie: MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dorota Naruszewicz, aktorka znana z roli Beaty Boreckiej w serialu „Klan”, opublikowała na Instagramie osobisty wpis, w którym opowiedziała o tym, jak przebiegała jej edukacja. Więcej uwagi poświęciła jednak nie sukcesom, a niepowodzeniom. Jej szczere wyznanie miało dodać otuchy wszystkim uczniom i zostawić ich z pewną ważną refleksją na temat porażek.

Dorota Naruszewicz wspomina swoje szkolne porażki

Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego powraca problem piętrzących się obowiązków, wymagań, presji i ambicji, które wyznaczają nie tylko uczniom, ale także rodzicom rytm kolejnych miesięcy. Presja związana z edukacją nierzadko staje się źródłem stresu i frustracji. Właśnie do tego tematu odniosła się w mediach społecznościowych Dorota Naruszewicz, aktorka znana z roli Beaty Boreckiej w serialu „Klan”. W osobistym wpisie na Instagramie 54-latka podzieliła się swoimi doświadczeniami związanym z etapem szkolnym. Aktorka w telegraficznym skrócie opisała, jak przebiegała jej edukacja. Szczerze przyznała, że na tej drodze zaliczyła wiele niepowodzeń: z jednego liceum została wyrzucona, w drugim nie zdała do kolejnej klasy, przez co podjęła naukę w szkole zawodowej.

„Wyrzucono mnie z jednego z najlepszych liceów w Warszawie. Trafiłam do szkoły zawodowej. Myślałam, że to porażka – a okazało się początkiem czegoś ważniejszego. Najpierw zdobyłam zawód – tkacz maszynowo-ręczny… Aktorka i tkacz…życie potrafi nas zaskakiwać. Ale to nie był mój pierwszy plan” – wyznała. „Dostałam się do liceum im. Jana Zamoyskiego w Warszawie. Wydawało się, że wszystko stoi przede mną otworem. A jednak… nie zdałam pierwszej klasy. W drugiej 'pierwszej’ klasie było jeszcze gorzej i w końcu mnie wyrzucono” – dodała.

Jak zaznaczyła, sytuacja była o tyle skomplikowana, bo żadne liceum nie chciało jej przyjąć. Dlatego była zmuszona kontynuować naukę w Zasadniczej Szkole Zawodowej Rzemiosł Artystycznych. „Dla mnie – porażka. Ale skończyłam ją” – napisała Naruszewicz. Wyjaśniła, że równolegle ze szkołą dzienną rozpoczęła naukę w szkole wieczorowej. Przez dwa lata jej plan dnia był wypełniony zajęciami. Wstawała o 5:15, a kończyła zajęcia o 21:00. Wspomina ten czas jako szczególnie wymagający.

„Oj, to nie były łatwe lata… Efekt? Eksternistycznie zdałam maturę i mogłam zdawać na studia!” – napisała aktorka.

mama żegna córeczkę idącą do szkoły - Hello Zdrowie

Aktorka z apelem do uczniów: „Twoja droga nie musi być prosta. Ważne, żeby się nie zatrzymywać”

Dorota Naruszewicz wyjaśniła, że nie bez powodu zdecydowała się podzielić swoją historią. Jej intencją było wsparcie wszystkich uczniów, którzy na co dzień borykają się z trudnościami w szkole. Aktorka chciała dodać im otuchy i pozostawić z przesłaniem, że „z każdej porażki można się podnieść”.

„Dziś, z perspektywy czasu, jestem z tego dumna. I powtarzam moim córkom:
👉 z każdej porażki można się podnieść
👉 mamy prawo się potknąć i błądzić
👉 nie musimy iść prostą drogą, by dojść do celu” – wyznała.

Według Naruszewicz, napotkane niepowodzenia w ogólnym rozrachunku często okazują się lekcjami, które – choć są czasem trudne do przyjęcia – otwierają drzwi do kolejnych etapów życia i kariery. Tak było w jej przypadku.

Piszę o tym teraz, we wrześniu, kiedy rusza szkoła i studia. Chcę powiedzieć nie tylko moim córkom, ale wszystkim uczniom: twoja droga nie musi być prosta. Ważne, żeby się nie zatrzymywać” — czytamy.

Wpis aktorki spotkał się z ciepłym odbiorem internautów, którzy docenili Naruszewicz za szczerą i inspirującą postawę. Fani podkreślali, że jej historia daje nadzieję i pokazuje, że porażki nie przekreślają przyszłych sukcesów.

„Niełatwa droga, dziękujemy za podzielenie się. Życie to ciąg wyzwań i najważniejsze to iść do przodu. Dobrego dnia” – czytamy.

„Jakbym czytała o sobie, 15 lat fatalny wybór szkoły, który zaważył na własnej samoocenie, wiele lat udawadniania sobie i innym tego, że nie jestem 'do kitu’, i udało się, zdałam maturę, skończyłam studia i mam dobrą pracę” – dzieli się kolejna internautka.

Pod wpisem głos zabrał dziennikarz Bartek Fetysz, wyznając, że od zawsze był straszony „zawodówką”. „Ona dawała jednak zawód, który można było rozwijać. Dzisiaj, po liceum, które skończyłem, katolickim zresztą, zastanawiam się – co mi dało? Nic. Traumę. Że do niczego się nie nadaję” – dodał.

„Ja po studiach, a mój syn poszedł do zawodówki, potem 2 lata do technikum i w tym roku zdał maturę w pierwszym terminie. Obecnie pracuje i ma drogę otwartą, gdyby chciał iść na studia. Zawsze mówię, że nic na siłę. Jestem z niego dumna!” – czytamy.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?