Przejdź do treści

„Coraz częściej stawiany jest znak równości pomiędzy tym, 'co mi służy’, a tym, 'co jest dobre'”. Socjolożka o kulturze terapeutycznej, która prowadzi do antyspołecznych postaw

Brak wspólnoty może nam szkodzić\źródło: pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zamiast wspólnoty: indywidualizm. Zamiast konfrontacji z czymś trudnym: dobrostan. Zamiast merytorycznej dyskusji: mówienie tylko o sobie. „Uważam, że kultura terapeutyczna weszła w naszych bańkach za mocno” – twierdzi socjolożka Sylwia Kwaśniewska. I apeluje: „Żądajmy terapii, które uzdrawiają, ale też uczą, w jaki sposób możemy lepiej funkcjonować we wspólnocie i żyć zgodnie z prospołecznymi postawami”. 

„Nie wszystko musi być o nas, po prostu”

„Od normalizacji problemów ze zdrowiem psychicznym przeszliśmy w stan traktowania social mediów jako dodatkowej sesji psychoterapii. W tym zacnym pakiecie prym wiedzie uwielbienie dla indywidualizmu i brak odwagi, by krytykować poterapeutyczne, antyspołeczne postawy” – takimi słowami rozpoczęła swój wpis na instagramowym profilu Sylwia Kwaśniewska.

Socjolożka odniosła się do serwisu społecznościowego Instagram, ukazującego różnorodność świata. Zaważa, że osoby zostawiające komentarze w social mediach zamiast podejmować dyskusje, analizować i zadawać pytania, opowiadają innym swoje historie.

„Temat o otyłości? Ktoś pisze, jak schudł albo odwrotnie. O rozwodzie? Podzieli się swoją historią” – podała przykłady. „Zatracamy umiejętność dyskutowania o zjawiskach bez pokazywania całemu światu wizytówki 'o mnie’. Tracimy też umiejętność rozmowy o tym, co nas bezpośrednio nie dotyczy” – dodała.

Kwaśniewska podkreśla przy tym, że jej zdaniem dzielenie się swoimi doświadczeniami nie jest złe, jeśli są to ciekawe przykłady, obrazujące pewne sytuacje.

„Jednak coraz częściej w komentowaniu nie chodzi odbiorcom o dyskusje, a wyłącznie mówienie o sobie, bez analizy zjawiska i gotowości oderwania się od osobistych przeżyć, żeby otwarcie porozmawiać o różnych perspektywach. Nie wszystko musi być o nas, po prostu”- uzupełnia.

Influencerzy po terapii

W kolejnej części wpisu autorka zajęła się tematem usprawiedliwień płynących z kozetki. Przytoczyła przykład influencera promującego wątpliwe etycznie zachowania, który jednak nie narazi się na krytykę, o ile opowie przy okazji ckliwą historię i wspomni o terapii. Innym przykładem jest instagramerka, której profil przypomina słup reklamowy, ale nadmierny konsumpcjonizm nazwie „korzystaniem z życia po terapii”. Ona również zyska przychylność innych użytkowników, nawet wyznających poglądy progresywne.

Tak jakby terapia usprawiedliwiała zaspokajanie swoich potrzeb za wszelką cenę, a konsumpcjonizm był opatrunkiem na przeszłość” – komentuje Kwaśniewska.

Socjolożka wskazuje też, że coraz częściej stawiany jest znak równości pomiędzy tym, „co mi służy”, a tym, „co jest dobre”. Jak pisze, historia wielokrotnie pokazała, że „to, co jest najlepsze dla jednostek, bywa destrukcyjne dla osób, które pośrednio musiały uczestniczyć w naszym procesie rozwoju osobistego”.

Kilkukrotnie zdarzyło jej się usłyszeć od osób po terapii, dlaczego porzuciły idee i etyczne postawy na rzecz własnej wygody. Dla przykładu weganka, dla której jak dotąd najważniejsze było dobro zwierząt, znosiła pewien dyskomfort związany z odrzuceniem dominującego sposobu odżywiania. Później na plan pierwszy wysunął się indywidualizm i dobro własne. Zdarza się też, że osoby po terapii wybierają postawy antyspołeczne w myśl zasady, że ich spokój jest najważniejszą wartością.

Wystarczy, że znajdziemy się w sytuacji społecznej budzącej dyskomfort lub mocne, nieprzyjemne emocje, by wycofać się, bo coś nam nie służy„- zauważa.

„Stajemy się często zapatrzonymi w siebie indywidualistami”

Osobny rozdział Kwaśniewska poświęciła też terapeutom, którzy – jak podkreśla- nie są od tego, żeby pomagać nam odkrywać wiedzę o całym społeczeństwie, tylko przede wszystkim o nas samych. „Jeśli chcemy być świadomi problemów ludzi spoza naszej bańki, musimy się nimi interesować”– zaznacza.

W związku z tym, że terapia wiąże się z kosztami, osoby pracujące w gabinetach znają perspektywę swoich klientów, czyli klasy średniej lub wyższej. Zdaniem Kwaśniewskiej „analizowanie problemów osób dobrze sytuowanych może oddalać od świadomości na temat funkcjonowania mniej uprzywilejowanych grup lub dawać fałszywy obraz społeczeństwa”.

Terapeutka to nie socjolożka, może reprezentować przeciętną wiedzę na temat funkcjonowania społeczeństwa. Rozmowa z terapeutką nie jest też po to, by zmieniać nasze poglądy społeczne czy polityczne. Dlatego, jeśli nie chcemy wzmacniać kultury indywidualizmu, naszym społecznym obowiązkiem jest interesowanie się polityką i problemami innych ludzi. Niezależnie od tego, czy jest nam z tym wygodnie i miło, czy też nie” – pisze Kwaśniewska.

Socjolożka zauważa, że na kulturze terapeutycznej nie stworzymy kolektywnego społeczeństwa, takiego, które dąży do zbudowania wspólnoty i solidarności. A silna wspólnota, zwłaszcza w tak dynamicznie zmieniającym się świecie, jest kluczowa. Jej zdaniem nie poradzimy sobie także z rozwijaniem empatii wobec tych grup, które w narracji terapeutycznej są pomijane i nie biorą udziału w debatach na modne tematy.

Nie pozwólmy, żeby terapia, która miała być ulgą dla wielu osób, pogłębiała podziały klasowe, izolacje i osłabiała nasze społeczne zaangażowanie. Miejmy odwagę krytykować kulturę terapii, która romansuje z indywidualizmem i neoliberalizmem”- zaapelowała. „Żądajmy terapii, które uzdrawiają, ale też uczą, w jaki sposób możemy lepiej funkcjonować we wspólnocie i żyć zgodnie z prospołecznymi postawami” – dodała.

Sylwia Kwaśniewska – kim jest?

Sylwia Kwaśniewska to socjolożka szczególnie zainteresowana feminizmem oraz prawami kobiet. Swoimi refleksjami dzieli się na instagramowym profilu @sylwia.kwaśniewska, który obserwuje ponad 3 tys. osób.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?