Co wolno w lesie?
Do lasu chodzimy tak rzadko, że dzieci nie wiedzą, jak się tam zachować. A las, chociaż daje wiele okazji do zabawy, placem zabaw nie jest. Pora na lekcję leśnej etykiety.
Jedziemy do lasu
Najwygodniej samochodem. Ale… nie daleko w głąb po leśnej ścieżce, a do wyznaczonego miejsca parkingowego. Wiadomo, że trzeba będzie przejść pieszo spory kawałek – w końcu spacer to spacer. Że po drodze rozbolą nogi i maluch będzie marudzić? Zawsze jest takie prawdopodobieństwo, ale przecież żeby dobrze się bawić, wcale nie trzeba odchodzić na kilometry od dróg dojazdowych.
Można i rowerem. Jeśli nie pokonać nim całej trasy, to przesiąść się z czterech na dwa koła i trzymać się ścieżki. Będzie trochę inaczej (bo leśny trakt to nie to samo co parkowa alejka), co nie znaczy, że źle.
(Nie) jesteś w lesie
Gdy brzdąc usłyszy przy różnych okazjach, że nie powinien czegoś robić, bo nie jest w lesie, wyciągnie prosty wniosek: co gdzie indziej zakazane, wśród drzew jest dozwolone. A stąd już bardzo blisko do przekonania, że w lesie wolno wszystko. Jak to odkręcić? Samo „nie wolno” zdziała niewiele, ważniejsze jest d l a c z e g o trzeba zachowywać się tak, a nie inaczej.
Nie krzyczymy, żeby nie płoszyć zwierząt, a przy okazji usłyszeć dźwięki lasu, o które w mieście trudno. Nie niszczymy mrowisk (ale możemy przyglądać się uwijającym się tam mrówkom), nie strącamy gniazd i nie rozkopujemy nor, bo to czyjeś domy. Nie łamiemy gałęzi, nie depczemy roślin, bo wiele z nich może być pod ochroną. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby podnieść z ziemi kij i użyć go do podpierania w trakcie marszu. Nie śmiecimy, bo lasu nie obsługuje MPO, a niektóre śmieci mogą być niebezpieczne dla roślin i zwierząt (papierki i butelki obowiązkowo zabieramy ze sobą). Nie rozpalamy ogniska, bo ogień rozprzestrzenia się wśród drzew z prędkością błyskawicy, a biwakujemy wyłącznie w wyznaczonych do tego celu punktach. Miejsca na ognisko też bywają wyznaczone, ale nie znajdują się bliżej niż w odległości 100 metrów od linii lasu.
Leśne pamiątki
Tyle skarbów! Do domu maluch może zabrać leżące na ścieżce jesienne liście, szyszki, kamyki. Rośliny zamiast zrywać lepiej sfotografować albo… narysować, bo gatunków chronionych nie brakuje. Podobnie sprawa ma się z nieznanymi grzybami, które oprócz tego, że objęte ochroną, mogą być trujące, więc w tym przypadku ostrożności nigdy za wiele. Z lasu nie zabieramy też zwierząt i nawet do tych ufnych i odważnych nie podchodzimy. Zbyt otwarte na kontakt zwierzę może być chore, a za rozkosznym maluchem zazwyczaj gdzieś w gęstwinie stoi gotowy go bronić rodzic.
Najważniejsze, co maluchy powinny zapamiętać, to fakt, że człowiek jest w lesie gościem, i jeśli chce być mile widziany i z jego uroków korzystać, musi dostosować się do obowiązujących tam zasad. Za dobre zachowanie będą nagrody: przestrzegającym etykiety las chętniej pokazuje swoje tajemnice.
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
„Celem było zrobienie serialu, a to, że przy okazji dostałam obraz solidarnego świata, poruszało mnie do głębi”. O „Matkach Pingwinów” opowiada Klara Kochańska-Bajon
„Można być obecnym ojcem, spędzając z dziećmi godzinę dziennie”. Z Jackiem Masłowskim rozmawiamy o „Syndromie tatusia”
Filip Cembala: „Komu z nas nie brakuje ulgi w czasach zadyszki wszelakiej?”
Kino, mecz, pójście na ryby pomagają wychodzić z bezdomności. „Droga do normalności to długotrwały proces, bywa bardzo bolesny, ale często też jest uwieńczony sukcesem”
się ten artykuł?