Przejdź do treści

Anna Dymna: „Po roli w 'Wielkiej wodzie’ wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów”. Aktorka opowiada o hejcie, z jakim się mierzy z powodu swojego wyglądu

Anna Dymna: "Po roli w 'Wielkiej wodzie' wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów". Aktorka opowiada o hejcie, z jakim się mierzy, z powodu swojego wyglądu
Anna Dymna: "Po roli w 'Wielkiej wodzie' wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów". Aktorka opowiada o hejcie, z jakim się mierzy, z powodu swojego wyglądu/ fot. MWMedia
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Mam 71 lat i na oczach swoich widzów z Ani Pawlaczki, Marysi Wilczur, Basi Radziwiłłówny zmieniłam się w Bayerową z 'Ekscentryków’. Bardzo długo szczuplutka, młodziutka – zmieniłam się i to nie z powodu, jak to piszą do mnie: 'Ty zapyziały misiu, nie żryj tyle’” – mówi w rozmowie z Onetem Anna Dymna, która opowiada o hejcie, z którym spotkała się po roli w „Wielkiej wodzie”.

Hejt skierowany w stronę Anny Dymnej

Anna Dymna przeszła niezwykłą metamorfozę w serialu „Wielka woda”. Gra tam śpiewaczkę operową Lenę Tremer – niegdyś sławną i kochaną, teraz – zapomnianą, zaszytą w czterech ścianach i… bardzo otyłą. Mirela Zawiszewska, odpowiedzialna za charakteryzację w serialu, podkreśla w wideo na instagramowym profilu polskiego Netfliksa, że zadaniem zespołu charakteryzacji było stworzenie „postaci wielkiej”. Posłużyła temu, jak mówi Zawiszewska, „konstrukcja z pianki, watoliny, misternie przez miesiąc szyte pogrubienie”.

Rola Anny Dymnej, która często uważana jest za jedną z najważniejszych w produkcji, doceniana jest przez wielu krytyków i widzów. Niestety wśród osób, które zabierają głos na temat Anny Dymnej, nie brakuje również hejterów. I wcale nie skupiają się na jej grze aktorskiej czy działalności charytatywnej, ale… na jej wyglądzie.

– Czasem przykro słuchać, czytać, co o mnie piszą. Po roli w „Wielkiej wodzie” wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów. Jestem przecież publiczną osobą. Służymy też do tego, by różni biedni frustraci, zakompleksieni nieudacznicy, samotni, uszkodzeni mieli się na kim się wyżyć” – mówi Dymna w rozmowie z Onetem. „Może to im pomaga? Jeśli tak, to dobrze. Może przez chwilę chociaż czują się lepiej” – dodaje.

W wywiadzie aktorka opowiada o swoich zmianach w życiu prywatnym, o tym, dlaczego jej wygląd się zmieniał przez lata i jaki ma do tego stosunek.

„Mam 71 lat i na oczach swoich widzów z Ani Pawlaczki, Marysi Wilczur, Basi Radziwiłłówny zmieniłam się w Bayerową z 'Excentryków’. Bardzo długo szczuplutka, młodziutka – zmieniłam się i to nie z powodu, jak to piszą do mnie: 'Ty zapyziały misiu, nie żryj tyle’. Są różne uwikłania, choroby. Rehabilituję się już kilkadziesiąt lat i robię wszystko, by mimo wielu kontuzji, wypadków, operacji mieć siły i zachować sprawność. O to dbam i walczę. A wyglądam, jak wyglądam. Ważne, że jeszcze się komuś na coś przydaję. Ludzie i tak piszą, co chcą” – tłumaczy Dymna.

„Nienawiść niszczy wszystko”

Aktorka podkreśla w rozmowie z Onetem, że zdaje sobie sprawę, że „jeżeli coś po niej zostanie”, to „Znachor”, „Janosik”, Ania Pawlakówna czy Barbara Radziwiłłówna, kiedy była „piękna i młoda”. Ale, jak wyznaje, to w rolach, które gra ostatnio, w „Excentrykach, czyli po słonecznej stronie ulicy”, „Dniu babci” czy „Wielkiej wodzie”, czuje się wreszcie wolna.

„Byłam w klatce urody. Reżyser mówił: 'Aniu, wyśpij się, bo jutro masz zbliżenia. Musisz ładnie wyglądać’. A ja sobie myślałam: 'Kurczę, przecież człowiekiem jestem, nie patrzę cały czas na to, jak wyglądam, tylko żyję, coś przeżywam’. Jeśli mamy rolę, w której nie jest ważne, jak wyglądasz, to jesteśmy wolni” – zaznacza Dymna.

Podkreśla, że na hejt nic nie poradzi i cieszy się, że jest „wciąż komuś potrzebna”. Nie ukrywa jednak, że mowa nienawiści ją boli.

„Nie zamykam się przed światem, nie wstydzę się siebie, a każdy mijający rok uważam za swoje zwycięstwo. Choć czasem przykro słuchać, czytać, co o mnie piszą” – przyznaje artystka. „Niby jestem do tego przyzwyczajona, ale czasem popłaczę sobie w nocy, gdy nikt nie widzi. Na szczęście jeszcze to potrafię” – dodaje.

Wiele osób, które mierzy się z hejtem, zastanawia się nie tylko, jak sobie z nim radzić, ale również, jak na niego odpowiadać. Jaki jest sposób na to Anny Dymnej?

„Nie reaguję na takie prowokacje nigdy, bo jakiekolwiek reakcje tylko nakręcają spiralę nienawiści. A nienawiść niszczy wszystko” – podkreśla aktorka.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?