Przejdź do treści

Agata Młynarska nazwała Andrzeja Sołtysika „patriarchalnym dziadem”. „Czasem warto powiedzieć, co się myśli”

Agata Młynarska i Andrzej Sołtysik
Agata Młynarska określiła Andrzeja Sołtysika "starym, patriarchalnym dziadem" / Zdjęcie: MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?

Agata Młynarska była gościnią w podcaście Andrzeja Sołtysika. Podczas wywiadu dziennikarka stanowczo zareagowała na jedną z wypowiedzi prowadzącego, nazywając go „starym, patriarchalnym dziadem”. W najnowszym wpisie na Instagramie 59-latka postanowiła wyjaśnić całą sytuację. „Nie 'zaorałam’ Andrzeja, nie puściły mi nerwy, nie wyszłam z siebie” – zaznaczyła, nawiązując do medialnych nagłówków. 

Agata Młynarska: „Nazwanie tego w ten sposób jest dużym nadużyciem wobec kobiet”

Agata Młynarska gościła ostatnio w podcaście Andrzeja Sołtysika „Gwiazdy Sołtysika” dla serwisu Świat Gwiazd. Ich rozmowa skupiona była na wyzwaniach zawodowych i budowaniu pozycji w branży medialnej. Dziennikarka wróciła wspomnieniami do etapu pracy w Telewizji Polskiej. Mówiła, że początki nie zawsze były łatwe. Padło nawet z jej ust stwierdzenie: „byłam gnębiona”.

Prezenterka poruszyła też tematy związane z życiem osobistym m.in. to, że w wieku 45 lat została babcią. Nowa życiowa rola, jak zaznaczyła, nie przeszkodziła jej wówczas w noszeniu szpilek, a wręcz zmotywowała do promowania idei, że kobieta w każdym wieku może czuć się atrakcyjna i zadbana. Prowadzący, chcąc nawiązać do wątku szpilek, zacytował fragment biograficznego filmu o Amy Winehouse.

„Amy rzuca takie hasło do jednej z rywalek: I nosisz szpilki, które mówią 'przeleć mnie’, dlaczego nosisz szpilki, które mówią „przeleć mnie”? Nie wiedziałem, że jest taka kategoria szpilek. Podoba mi się to” — stwierdził wyraźnie rozbawiony Sołtysik.

Młynarska nie kryła, że jest wyraźnie rozczarowana słowami kolegi po fachu. Określiła Sołtysika mianem „starego, patriarchalnego dziada”.

„Uważam, że to, że przyznajesz się do tego, że ci się to podoba, świadczy o tym, że jesteś starym, patriarchalnym dziadem. Nazywanie tego w ten sposób jest bardzo niesprawiedliwe, jest dużym nadużyciem wobec kobiet, bo mają prawo chodzić ubrane, jak chcą, a to jest problem mężczyzn, co z tym robią. Jeżeli mają nieposkromione żądze i pragnienie władzy nad tym, jak kobieta ma wyglądać…” – powiedziała dziennikarka. „Ja nie mówię, że ty nosisz koszulę jeansową, która mnie podnieca, która świadczy o tym, że Sołtysik mówi 'przeleć mnie'” – dodała.

Prowadzący próbował się tłumaczyć i podkreślać, że to nie były jego słowa, ale cytat kobiecej wypowiedzi z filmu fabularnego. Młynarska przypomniała mu jednak, że równie bulwersujące było przyznanie się do tego, że mu się podobało takie określenie.

„Wygląd kobiet nie upoważnia mężczyzn do tego, by definiowali swoje żądze. To są sprawy, które nie powinny być przedmiotem jakichkolwiek ukierunkowanych w stronę kobiet uwag” – wyjaśniła dziennikarka.

Betty Cartledge - Hello Zdrowie

„Komplement? Jeśli tak, to z epoki patriarchalnego dziadocenu”

Wypowiedź Agaty Młynarskiej szybko zyskała rozgłos w mediach, dlatego dziennikarka postanowiła wyjaśnić, w jakim kontekście padła i dlaczego nazwała swojego kolegę „dziadersem”.

„(…) pragnę powiedzieć, że to była ciekawa i ważna dla mnie rozmowa. Nie 'zaorałam’ Andrzeja, nie puściły mi nerwy, nie wyszłam z siebie etc.” – zaznaczyła 59-latka, nawiązując do clikbajtowych nagłówków.

Dziennikarka tłumaczyła, że zdecydowała się na udział w podcaście, bo prowadzącego zna od lat i ceni go za profesjonalizm oraz poczucie humoru.

„Andrzej przytoczył cytat wypowiadany w filmie przez Amy Winehouse, którego nota bene nie oglądałam, że niektóre kobiety zakładają szpilki, mówiące »przeleć mnie«. I dodał, że bardzo mu się to podoba! Sic! No właśnie! Komplement? Jeśli tak, to z epoki patriarchalnego dziadocenu. I tu usłyszał ode mnie, że takie podejście to patriarchalne dziaderstwo” — wyjaśniła.

Młynarska ponownie zaznaczyła, że kobiety mają prawo ubierać się, jak chcą.

„Niedopuszczalne jest wobec kobiet publiczne komentowanie ich wyglądu i ubioru, zwłaszcza w kontekście wyrażania seksualnych uczuć” – podkreśliła.

Dziennikarka wyjaśniła, że prowadzący zgodził się z jej argumentacją, a rozmowa została zakończona „w atmosferze koleżeńskiej i z poczuciem, że wywiad- rozmowa czasami bywa sztuką pełną zaskoczeń”.

„Oboje to dobrze wiemy. Lubimy to i doceniamy rozmówców z poczuciem humoru. 'Jesteśmy jak te stare wróble, które stracha się nie boją’, że zacytuję Tatę. Czasem warto po prostu powiedzieć co się myśli i być w zgodzie ze sobą” – podsumowała.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?