„A co to za brzydka dziewczynka?”. Czy ograniczać kontakt dziecka z dziadkami, jeśli zwracają się w ten sposób?
Dziadkowie mówią do dziecka, że jest brzydkie, gdy czegoś nie chce zrobić? Wielu rodziców obawia się konsekwencji takiego traktowania małego człowieka. „Kontakt z dziadkami to nie jest katalog klocków lego, w którym wszystko jest ładne i wesołe. To kontakt z żywymi ludźmi” – komentuje psycholożka i edukatorka seksualna Małgorzata Iwanek.
Co to za brzydka dziewczynka?
„Dużo ostatnio widzę niezadowolenia związanego z tym, jak dziadkowie zajmują się wnukami – używają nie takiego słownictwa, mają nie takie poglądy, nie zajmują się tak jak trzeba” – tymi słowami rozpoczyna wpis na swoim profilu na Instagramie @kulturaseksualna Małgorzata Iwanek. Psycholożka i edukatorka seksualna podkreśla, że niektóre osoby zastanawiają się nad ograniczeniem kontaktów swoich dzieci z dziadkami.
„Moi rodzice, a szczególnie mama, mówią do mojej córki, że jest brzydka, gdy czegoś nie chce robić. Rodzice są po siedemdziesiątce. Córka jest mała, ma dwa lata, a oni ciągle 'A co to za brzydka dziewczynka nie chce jeść?'” – przytacza wiadomość od jednej ze swoich obserwatorek.
Iwanek wyjaśnia, że rodzice są pełni obaw. Niepokoją się, że takie zachowanie dziadków będzie miało negatywny wpływ na rozwój emocjonalny małego człowieka. W konsekwencji dziecko dozna traumy i nie będzie potrafiło budować satysfakcjonujących relacji w szkole czy dorosłym życiu. Jak jednak podkreśla psycholożka, takie podejście to wpadanie z jednej skrajności w drugą.
„Z szuflady pt. 'dzieci mają siedzieć cicho, a jak czegoś nie mogą się nauczyć, to są debilami’, wpadamy do szuflady 'zrobię wszystko, aby ludzie wokół mojego dziecka odpowiednio się nim zajmowali’. Z szuflady 'jesteś już duży, radź sobie sam, dwulatku’ w szufladę 'zrobię wszystko, abyś nigdy nie musiał cierpieć (tak jak ja cierpiałam)'” – dodaje.
Psycholożka zaznacza, że według niej nie da się uniknąć bolesnych doświadczeń tego typu w życiu.
„Nie da się uniknąć rozczarowań tym, że babcia owszem robi najpyszniejsze racuchy na świecie, ale też zdarza jej się powiedzieć 'chyba musisz schudnąć” – tłumaczy.
„Kontakt z dziadkami to nie jest katalog klocków lego”
Iwanek wyjaśnia, że podobne komunikaty i słowa dziadków w stosunku do dziecka nie zawsze wymagają podjęcia drastycznych środków. Zanim postanowimy o ograniczeniu lub zerwaniu relacji, należy zastanowić się nad tym, jak funkcjonują dziadkowie. Ekspertka radzi, by w pierwszej kolejności przyjrzeć się reakcji starszych osób na wnuki i jakości ich relacji.
„Jak spędzają dziadkowie czas z wnuczką poza tym, że używają takiego sformułowania. Czy cieszą się na jej widok? Czy lubią spędzać z nią czas? Czy pokazują jej swoje zajęcia? Czy śmieją się z nią? Czy mają chęć i gotowość widywać się z nią?” – wymienia.
Warto również zwrócić uwagę na relacje i stosunek dziadków do siebie nawzajem. Ważne, by przy dziecku odnosili się do siebie z szacunkiem i życzliwością. Dzieci powinny także lubić spędzać czas z dziadkami. Ich sympatia (lub jej brak) są istotnym wyznacznikiem.
„Kontakt z dziadkami to nie jest katalog klocków lego, w którym wszystko jest ładne i wesołe. To kontakt z żywymi ludźmi. Takimi, którzy mogą mieć swoje przyzwyczajenia i wady. To też twoje różne emocje i uczucia wobec nich jako rodziców albo teściów, również takie nieprzyjemne” – wyjaśnia Iwanek.
Psycholożka podkreśla, że dziecko nie otrzyma od dziadków jedynie najlepszych rzeczy. Nie oznacza to jednak, że będzie to dla niego negatywnym doświadczeniem.
„Dostanie to, co może nie być idealne, ale dostanie też taką możliwość obserwowania tego, jak zmienia się starzejący człowiek, jak funkcjonuje w relacji, z czasem nauczy się samodzielnie widzieć, że coś w dziadkach kocha, a czegoś nie lubi. Coś w nich jest fajne, a coś nie do przyjęcia. Jest to bardzo cenna lekcja. Nie potrzebujesz zrywać kontaktu z osobami, które nie obchodzą się z twoim dzieckiem tak, jak tego pragniesz, i nie oznacza to, że są toksyczni albo że przekraczają właśnie granice” – dodaje.
Iwanek zaznacza, że rodzice nie są w stanie wpłynąć na wszystkie rzeczy, jakie oddziałują na dziecko.
„I na szczęście wcale tego nie potrzebujemy. Wpływajmy na to, na co możemy w taki sposób, jak to możliwe, nawet jeśli nie przynosi to automatycznych zmian albo w ogóle niczego nie zmienia” – podsumowuje.
Kultura seksualna – kto stoi za tym profilem?
Małgorzata Iwanek to certyfikowana edukatorka seksualna i psycholożka. Ukończyła studia podyplomowe w zakresie seksuologii klinicznej rekomendowane przez Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Pisze o związkach, rodzinie, seksie i seksualności. Jej profil na Instagramie o nazwie Kultura seksualna obserwuje niemal 38 tys. osób.
RozwińZobacz także
Aleksandra Hamkało o zabieraniu dzieci na pogrzeb: „Śmierć jest częścią życia, tak jak narodziny”
„Bycie babcią to nie jest rola, która przychodzi naturalnie” – mówi socjolożka prof. Paula Pustułka
„Przestańmy mówić chłopcom, żeby nie zachowywali się 'jak dziewczynki'” – apeluje edukatorka Anna Wiatrowska
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
„Można być obecnym ojcem, spędzając z dziećmi godzinę dziennie”. Z Jackiem Masłowskim rozmawiamy o „Syndromie tatusia”
Pedro Pascal zabrał na premierę siostrę. Lux, sojuszniczka osób transpłciowych, skradła mu całe show, a on poprawiał tren jej sukni
„Mam wspomnienie strasznego pragnienia”. Pokolenie 30- i 40-latków o tym, czego brakowało im w szkole
Noblista: „Zbliżamy się do granic możliwości organizmu. Wkrótce ludzie będą żyli ponad 115 lat”. Ma to jednak swoje ciemne strony
się ten artykuł?