Żeby przyjąć tabletkę, będą potrzebowały zgody partnera. Japonki oburzone decyzją władz
W Japonii kobieta, która chce dokonać aborcji, musi mieć na to pisemną zgodę partnera. Teraz władze idą o krok dalej: zgoda będzie wymagana także w przypadku chęci przyjęcia tabletek wczesnoporonnych. Osoby ze środowiska pro-choice są zbulwersowane tym faktem.
„To sprawiło, że poczułam się bezsilna”
Tabletki wczesnoporonne, których producentem jest brytyjska firma farmaceutyczna Linepharma International, zostały zatwierdzone przez resort zdrowia w Japonii w maju bieżącego roku. Teraz okazuje się, że kobiety nie będą mogły ich tak po prostu przyjąć. Żeby z nich skorzystać, będą musiały mieć zgodę partnera. Ta decyzja wywołała ogromną falę oburzenia w kraju. Osoby ze środowiska pro-choice uważają ją za patriarchalną i przestarzałą.
„Ciąża przydarzyła się mnie i mojemu ciału, a muszę mieć pozwolenie od kogoś innego. To sprawiło, że poczułam się bezsilna. Nie mogłam podjąć decyzji o własnym ciele i własnej przyszłości” – wyznała młoda Japonka, która podzieliła się swoja osobistą historią w rozmowie z BBC.
Opowiada, że jej partner nie chciał używać prezerwatywy podczas stosunku. Kiedy więc zaszła w nieplanowaną ciążę, liczyła na to, że chociaż będzie mogła ją bez problemu przerwać. Tak się nie stało, bo nie uzyskała zgody od partnera.
Według danych, jakimi dysponuje BBC, tabletki wczesnoporonne w wielu krajach Europy stanowią obecnie najczęstszą formę przerywania ciąży. W Szwecji za ich pomocą dokonuje się 90 proc. wszystkich aborcji, a w Szkocji – 70 proc. Dla porównania: w Japonii za ich pomocą przerywa się 3 proc. ciąż.
Japońcy aktywiści zauważają dysonans, jeśli chodzi o równość płciową. Zatwierdzenie tabletek antykoncepcyjnych zajęło Japonii aż 30 lat, ale zatwierdzenie tabletek na potencję tylko pół roku.
Co ciekawe, to właśnie Japonia jest jednym z pierwszych krajów, które uchwaliły prawo aborcyjne. Funkcjonuje ono od 1948, jednak zostało uchwalone nie w trosce o wolność kobiet, a z myślą o kontroli urodzeń osób obciążonych różnymi schorzeniami czy niepełnosprawnością. Do połowy lat 90. XX wieku prawo aborcyjne było częścią ustawy o „ochronie eugeniki”. W 1996 poddano 1 tys. kobiet przymusowej sterylizacji, żeby na świat nie przychodziło „gorsze potomstwo”. W tym samym roku zaktualizowano ustawę i zmieniono nazwę na: ustawę o ochronie zdrowia matek.
Drogie i niedostępne
Nie tylko uzyskanie zgody partnera na przyjęcie pigułki może być problemem, ale także dostępność i cena tabletek wczesnoporonnych. W Japonii mają kosztować one ok. 700 dolarów. Taki koszt tłumaczony jest decyzją o obowiązkowej hospitalizacji kobiety po przyjęciu preparatu.
„W Japonii po zażyciu pigułki aborcyjnej należy pozostać w szpitalu, abyśmy mogli monitorować stan pacjentki. To zajmuje więcej czasu niż tradycyjna aborcja chirurgiczna” – powiedział dr Tsugio Maeda, zastępca szefa Japońskiego Stowarzyszenia Ginekologicznego, w rozmowie z BBC.
I dalej:
„Ustawa o ochronie zdrowia matki mówi, że aborcja musi być przeprowadzona w placówce medycznej. Więc niestety zgodnie z obowiązującym prawem nie możemy sprzedawać pigułki wczesnoporonnej bez recepty. Byłoby to nielegalne”
źródło: BBC
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
Renata Szkup: „Siedemdziesiątka to nie koniec kariery, ale początek wielkiej przygody”
„Wielu Polaków boi się mówić po angielsku – szczególnie wśród innych Polaków”. Jak skutecznie nauczyć się angielskiego, mówi Arlena Witt
„Nie każdy związek chce być uratowany” – mówią seksuolog dr Robert Kowalczyk i dziennikarka Magdalena Kuszewska
„Celem było zrobienie serialu, a to, że przy okazji dostałam obraz solidarnego świata, poruszało mnie do głębi”. O „Matkach Pingwinów” opowiada Klara Kochańska-Bajon
się ten artykuł?