Zakazali palenia na balkonach i w ogródkach. Karą nawet utrata mieszkania. Mieszkańcy podzieleni
Jedna z gdańskich wspólnot mieszkaniowych na prośbę samych lokatorów przegłosowała uchwałę dotyczącą zakazu palenia na balkonach i w ogródkach przydomowych. Okoliczne wspólnoty chcą tego samego. Część mieszkańców cieszy się, że w końcu sąsiedzi przestaną ich podtruwać i zasmradzać ich mieszkania, inni są oburzeni. Tym bardziej, że za nieprzestrzeganie zakazu grożą dotkliwe kary.
Rządowi się nie udało, wspólnocie tak
Problem sąsiadów wychodzących „na dymka” na balkon jest zapewne tak stary jak idea budowania bloków mieszkalnych. Wlatujący przez otwarte okna dym potrafi skutecznie zasmrodzić całe mieszkania okolicznych lokatorów. O szkodliwości biernego palenia też powiedziano już chyba wszystko – badania jasno pokazują, że dym, który wdychamy biernie, zawiera aż 35 razy więcej dwutlenku węgla i 4 razy więcej nikotyny niż dym trafiający do płuc aktywnych palaczy. Trudno się dziwić, że od czasu do czasu do Sejmu trafiają rozpaczliwe petycje nawołujące do wprowadzenia ogólnokrajowego zakazu palenia na balkonach. Do tej pory żadnej z nich nie udało się wprowadzić w życie. Jednak to, co nie ma szans przejść na szczeblu rządowym, wprowadzono właśnie we wspólnocie mieszkaniowej gdańskiej dzielnicy Piecki-Migowo. I, jak wskazuje prawniczka, uchwała ta jest zgodna z prawem.
„Co do zasady balkony i ogródki przydomowe nie są nabywane przez właścicieli lokali na własność. (…) Uchwała wspólnoty mieszkaniowej zakazująca palenia na balkonach i w ogródkach przydomowych, które stanowią część nieruchomości wspólnej, ale są przydzielone do wyłącznego korzystania przez poszczególnych właścicieli lokali, jest prawnie dopuszczalna” – mówi w rozmowie z TVN24 dr Magdalena Durlik-Olszewska z Kancelarii Adwokackiej LexInvest.
Zaznaczyła również, że „wspólnota ma prawo podejmować uchwały regulujące zasady korzystania z nieruchomości wspólnej, w tym wprowadzać ograniczenia mające na celu ochronę interesów wszystkich właścicieli”.
Mieszkańcy podzieleni
A jak zareagowali sami mieszkańcy? Jak można się domyślać, jedni są nową uchwałą zachwyceni, inni odbierają ją jako zamach na swoją wolność, jeszcze inni zastanawiają się, czy rzeczywiście jej postanowienie uda się egzekwować. Na osiedlowym forum rozgorzała dyskusja.
„Nie chcę dymu papierosów w swoim mieszkaniu. Palacze są bezwzględni i mają w głębokim poważaniu niepalących” – pisze jedna z mieszkanek.
„Jestem jak najbardziej za, dym z jednego papierosa potrafi uprzykrzyć życie kilkunastu mieszkańcom” – wtóruje jej kolejna osoba.
„Zakazać suszenia bielizny na balkonie, bo to razi estetycznie i moralnie deprawuje, zakazać imprez domówek, bo wiadomo, zakazać dzieci, bo przecież się drą. Czego by tu jeszcze zakazać?” – ironizuje z kolei ktoś inny.
Jakie kary?
Jak wskazuje w rozmowie z TVN24 dr Magdalena Durlik-Olszewska, wspólnota ma narzędzia pozwalające egzekwować podjętą przez siebie uchwałę. Może wezwać osobę ignorującą nowe prawo do przestrzegania uchwał i regulaminów. Jeśli to nie pomoże, może wytoczyć powództwo cywilne, mające na celu doprowadzenie do zaprzestania naruszeń. W skrajnych sytuacjach, gdy właściciel rażąco i uporczywie narusza porządek domowy, wspólnota – na drodze sądowej – może nawet zażądać sprzedaży jego lokalu.
Uważasz, że zakaz palenia na balkonach i ogródkach to dobry pomysł?
Smrodzą i śmiecą
Z komentarzy na forum mieszkańców można również wyczytać, że samo zasmradzanie cudzych mieszkań nie jest jedynym występkiem balkonowych palaczy.
„Może palacze przestaną zrzucać niedopałki i puste paczki po papierosach do ogródków” – zauważyła jedna z internautek.
Jak się okazuje, takie zachowanie kwalifikuje się już jako wykroczenie.
„W przypadku zrzucania niedopałków papierosów na prywatne ogródki sąsiadów, straż miejska lub policja mogą podjąć interwencję. Obie służby są uprawnione do reagowania na wykroczenia związane z zaśmiecaniem i naruszaniem porządku publicznego. Podstawa prawna art. 75 par 1 Kodeksu wykroczeń – taka osoba podlega karze grzywny do 500 zł lub karze nagany” – informuje Durlik-Olszewska w rozmowie z TVN24.
Źródło: TVN24, Radio Gdańsk
Polecamy
„Lecimy, nie śpimy”. Prawniczka pędziła 214 km/h i pochwaliła się tym na TikToku. Teraz ma kłopoty
Lekarze przetoczyli krew pacjentce wbrew jej woli. Trybunał w Strasburgu przyznał jej odszkodowanie
„Lex Kamilek” zmienia zasady w szkołach. Część rodziców musi przedstawić zaświadczenie o niekaralności
„Straciłam dziesięć lat mojego życia”. Mąż Gisele Pelicot odurzał ją i organizował na niej gwałty
się ten artykuł?