„Superpromocja! Teraz taniej!”. Jak mądrze skorzystać z okazji w Black Friday?
Sukienka z jedwabiu morwowego kusi delikatnością, mocną czerwienią i ekskluzywnym krojem. Rozpakowujemy ją w domu, chowamy do szafy obok koszul, żakietów i spodni z kantem. Dopiero wtedy uświadamiamy sobie, że przecież w ogóle nie nosimy sukienek! Ale była o 300 zł tańsza niż zwykle, więc jak jej nie kupić? Taki scenariusz może się zdarzyć, jeśli potraktujemy Black Friday jako dzień kupowania kompletnie zbędnych nam rzeczy tylko dlatego, że jest wtedy taniej. Zupełnie inny scenariusz czeka nas, jeśli wcześniej zaplanujemy wydatki, sprawdzimy ceny i opracujemy skuteczną strategię zakupową. Wtedy rzeczywiście możemy sporo zaoszczędzić!
63 proc. Polaków zrobi zakupy w Black Friday
Był środek lata i uporczywy upał, kiedy dostałam wiadomość od koleżanki, że zamyka się pewien sklep internetowy z kosmetykami i można je kupić za grosze. „Chodź, zrobimy już zakupy na Boże Narodzenie!” – zachęcała mnie i podała link. Nie mogłam sobie wyobrazić, siedząc na łódce na środku warmińskiego jeziora, ani choinki, ani tego, co pod nią. Ale kliknęłam w zakupowy koszyk. I nie żałuję. Dwa wysokiej jakości balsamy i cztery kremy do twarzy z tzw. górnej półki kosztowały mnie… 55 zł. Oszczędziłam prawie tysiąc złotych! Kosmetyki powędrują do bliskich, właśnie na Boże Narodzenie. I tak bym je kupiła, bo dobry kosmetyk pod choinką musi być – to nasza rodzinna tradycja. Tyle że nabyłabym je w regularnej cenie. Koleżanka kupiła znacznie więcej – opowiadała wówczas, że ma już prezenty na cały kolejny rok, od walentynek, przez szereg urodzin i imienin, po Boże Narodzenie 2025.
Już 28 listopada Black Friday, dzień, do którego Polacy mają przeróżne podejście. Jedni go kochają, traktują jako polowanie na tzw. zakupowe perełki, okazję do prawdziwych łowów i zaoszczędzenia pieniędzy w czasach, kiedy niewielu z nas się przelewa. Drudzy nie dają się zwieść marketingowemu uwodzeniu, uważają, że przedsiębiorcy wmawiają nam, że mnóstwo rzeczy jest nam niezbędnych, a to nie jest przecież prawda. W tle jest jeszcze troska o środowisko, o naszą planetę i cały nurt zero waste. Są też tacy, którzy cenią sobie wolność i nie poddadzą się zakupowemu szaleństwu tylko dlatego, że tak im podpowiada kalendarz.
Jak wynika z najnowszego badania PayPo, aż 62 proc. Polaków dokonuje zakupów w czasie Black Friday, a 70 proc. badanych specjalnie czeka z zakupami na ten konkretny okres w roku. Ile wydamy w Black Friday? Najczęściej na zakupy w tym czasie wydajemy od 251 do 500 zł. 13 proc. badanych ogranicza swój budżet do 250 zł, a nieco 16 proc. planuje kupować za kwoty w przedziale od 501 do 750 zł. Aż 27 proc. badanych zamierza przeznaczyć na okazje zakupowe ponad 750 zł, w tym 12 proc. powyżej 1 tys. zł.
Jednocześnie badanie z ubiegłego roku pokazywało, że 18 proc. naszych rodaków deklaruje, że na Black Friday nie zajrzy do sklepów. Jak szacują eksperci, są to najczęściej osoby borykające się z problemami finansowymi. Natomiast 19 proc. Polaków jeszcze nie wie, czy skorzysta z okazji: w tej puli mamy zarówno osoby o niskim statusie finansowym, jak i bardzo zamożne.
Według statystyk, Black Friday uwielbiają szczególnie mężczyźni. Ich łupem staje się najczęściej elektronika i urządzenia technologiczne. Udowadnia to raport Deloitte, według którego 40 proc. sprzedaży we wcześniejsze Black Friday dotyczyło produktów właśnie tej branży.
Taniej już nie wystarczy
Wśród sympatyków Czarnego Piątku są tacy, którzy chętnie szturmowaliby sklepy, gdyby nie to, że obawiają się złudnych promocji. Dobra wiadomość jest taka, że w tym roku nie będzie już tak łatwo nas, klientów oszukać. W ostatnich latach popularną (i bardzo nieuczciwą!) praktyką było to, że sklep najpierw podwyższał cenę, a następie w krótkim czasie ją obniżał, aby dać ułudę atrakcyjnego rabatu. To sprawiło, że klienci dawali się skusić na nieistniejące promocje. I nabrali nieufności. Obecnie to już nie przejdzie. Przedsiębiorców obowiązuje unijna dyrektywa Omnibus. Oznacza to, że na metce musi widnieć zarówno najniższa cena z ostatnich 30 dni, jak i ta ostatnia sprzed obniżki. Klient do końca powinien pozostawać jednak czujny, świadomy nowych przepisów i umieć rozróżniać podane ceny.
Czasem zdarza się, że unijna dyrektywa nie wystarczy. Przepisy przepisami, ale bywa, że klient jest po prostu wprowadzony w błąd i czuje się zmuszony do podejmowania działań, których tak naprawdę nie chce albo nie rozumie. Pod wpływem manipulacyjnych sztuczek podejmujemy nieprzemyślane zakupy. Przykład: klientka podchodzi do kasy z przecenionym o 20 proc. błyszczykiem. Dziwi się, kiedy kasjerka żąda od niej kwoty sprzed promocji. Okazuje się, że ten akurat odcień nie jest objęty świątecznym rabatem. Na ulotce przyklejonej do półki z perfumami były maleńkim druczkiem numery serii błyszczyków objętych promocją. Ale klientka na tę półkę nie miała po co zaglądać. Czuje się niezręcznie, próbuje coś wyjaśnić, ale kolejka stojących za nią zdenerwowanych klientów ją pośpiesza. W efekcie kupuje błyszczyk w zwykłej cenie.
Nastraszyłyśmy? Nic z tych rzeczy. Czarny Piątek może być prawdziwym wyzwaniem i przynieść wiele korzyści, jeśli zastosujemy kilka zasad.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zachęca, aby do zakupów się po prostu przygotować. Pamiętajmy, że to my decydujemy, co kupić. My jesteśmy sprawcze i decyzyjne. To konsumenci kierują rynkiem, stawiają warunki i dokonują wyboru, co znajdzie się w ich koszyku.
Gotowa na Czarny Piątek? To świetnie!
Podpowiemy ci, co zrobić, żebyś z zakupów wróciła szczęśliwa i spełniona, a nie zła i rozczarowana (i z debetem na koncie). Skorzystaj z tych porad, zanim wyruszysz na łowy:
- Zrób check-listę – zanotuj to, czego ci brakuje, czego realnie potrzebujesz. Po zakupie odhaczaj dany produkt. Nie kupuj niczego, co nie znajduje się na liście.
- Unikaj wędrówek po całej galerii – potrzebujesz ekspresu do kawy? Pójdź do sklepu z AGD, a nie do odzieżowego. Identycznie postępuj, jeśli planujesz zakupy prezentowe. Nie kupuj cioci przecenionego podkładu do twarzy, skoro nigdy się nie maluje i marzyła o książce pod choinką.
- Przygotuj się do zakupów psychicznie i fizycznie: nie idź na nie zła, zmęczona, po kłótni, albo… głodna. Jeśli wcześniej nie zatroszczyć się o siebie, zakupy mogą być formą odreagowania, pocieszenia i wyrzucenia z siebie frustracji. Gwarantujemy, że wyjdziesz z torbą zupełnie niepotrzebnych rzeczy. Wtedy twój nastrój jeszcze bardziej się pogorszy.
- Zaplanuj wydatki – najlepiej przy każdym produkcie widniejącym na liście zakupów napisz, ile maksymalnie możesz na niego przeznaczyć. Określ też budżet na całe zakupy. Nie zaciągaj debetu, nie pożyczaj od koleżanki, nie korzystaj z limitów na karcie kredytowej. Żeby zaplanować budżet, musisz najpierw realnie go mieć!
- Pospaceruj z wypełnionym koszykiem i zwizualizuj sobie, że te produkty masz już w domu. Co czujesz? Czy ci z tym lepiej? Możesz, jeszcze przed podejściem do kasy, zadzwonić do kogoś i porozmawiać na zupełnie inny temat niż zakupy. Może się okazać, że wcale nie potrzebowałaś tych produktów, ale… rozmowy.
- Przyjrzyj się swoim emocjom – wiesz, że to one odpowiadają za twoje decyzje zakupowe? Już sama myśl, że ubranie będzie za chwilę twoje, może wprawiać w euforię. A co będzie, jeśli wiesz, że w tym eleganckim kombinezonie niedługo pokażesz się dawno niewidzianej koleżance? Ale będziesz mieć satysfakcję! Dodatkowo słyszysz zewsząd, że „tylko dziś możesz kupić w promocji” – dochodzą kolejne odczucia: czujesz się wyróżniona, poszczęściło ci się, wygrałaś los na loterii! Pomyśl, co możesz zrobić, żeby czuć się równie dobrze. I czy odczucie szczęścia nie opadnie równie szybko co chwilowa satysfakcja?
- Polowałaś na perełki? To przynieś perełki – nie zadowalaj się zwykłymi produktami, które możesz kupić w każdy inny dzień. Nie kupuj kilku rzeczy, jeśli przyszłaś po tę jedną jedyną, wyjątkową. Spraw sobie przyjemność!
W tym roku zaciskamy pasa
Na tegoroczne zakupy świąteczne 56 proc. Polaków planuje przeznaczyć podobną kwotę jak rok wcześniej – tak wynika z badania „Polaków Portfel Własny: E-commerce od święta” przeprowadzonego przez IBRiS dla Santander Consumer Banku. Ok. 20 proc. z nas podczas zakupów online chce wydać od 1 do 2 tys. zł.
19 proc. osób biorących udział w badaniu planuje zwiększyć wydatki, a 14 proc. ograniczy budżet. Większy budżet planują przede wszystkim osoby w wieku 30-39 lat (27 proc.), ale aż 77 proc. z ich wskazało, że to efekt rosnących cen. Co trzeci badany (32 proc.) stwierdził, że ma dłuższą listę prezentów, ale jest też taka grupa (22 proc.), która w tym roku chce pozwolić sobie na droższe i lepsze upominki. Dla 15 proc. ankietowanych wyższe koszty wiążą się z faktem, że organizują święta u siebie lub podejmują liczniejszą grupę gości.
Według „Barometru Providenta” z 2025 roku, średnie wydatki na święta Bożego Narodzenia wynoszą 1387 zł, z czego około 667 zł przeznaczone jest na prezenty. Co ciekawe w ubiegłym roku było to 1460 zł, co też co oznaczało spadek o około 250 zł w porównaniu do roku wcześniejszego.
Skąd weźmiemy pieniądze? Na szczęście aż 66 proc. Polaków wydatki zrealizuje z bieżących dochodów. Co czwarty badany (24,1 proc) będzie musiał uszczuplić w tym celu swoje oszczędności. Z kolei 5 proc. Polaków wykorzysta pieniądze otrzymane w programach socjalnych, tyle samo skorzysta z płatności odroczonych.
Nic, tylko kupować?
Formalnie Czarny Piątek w Polsce trwa jeden dzień – jednak w jego okolicach jest mnóstwo dni, a nawet całych tygodni objętych promocjami i wyprzedażami. Po piątku jest Black Weekend, a zaraz po weekendzie zaczyna się Cyber Monday, podczas którego czeka nas szaleństwo e-zakupów. Badania pokazują, że chętnie w naszych koszykach znajdą się produkty związane ze zdrowiem i urodą oraz sprzętami domowymi, obok wspomnianych już upominków.
Interesują też nas większe rabaty: w 2023 r. zadawalały nas promocje w wysokości 40-50 proc., rok później polowaliśmy już na obniżki wynoszące 50-60 proc. Na szczęście w naszym kraju te łowy odbywają się dość spokojnie. W Stanach Zjednoczonych walka o przecenione produkty jest czasem tak wielka, że dochodzi do zamieszek i przepychanek. Co ciekawe, w Polsce w Czarny Piątek w sklepach wcale nie odbywa się najwyższy ruch. Najwięcej pieniędzy zostawiamy w ostatni dzień przed Bożym Narodzeniem.
źródło: infor.pl, media-provident.pl, PAP, newseria
Zobacz także
Sylwia Chutnik: „Nie negocjujemy, nie rozmawiamy o pieniądzach, bo się wstydzimy i jest nam głupio – wyrastamy bowiem w kulturze, która każe nam siedzieć cicho”
„Dla współczesnych młodych ludzi ubranie w cenie hamburgera to codzienność”. O modowej bulimii mówi Katarzyna Zajączkowska
„Oddam drogą szminkę za pieluchy albo czekoladę”. Lekarka dopowiada: „Opryszczka, HPV i gronkowiec gratis”
Polecamy
„No-buy 2025” – noworoczne wyzwanie Gen Z. Młodzi nie chcą już tyle kupować. I mają rację
Kogo nie zaprosilibyśmy na Wigilię? Polskie oblicza (nie)tolerancji
Asp. szt. Leszek Jacznik: Mój zawód kojarzony jest z mandatami, łapaniem złodziei i strzelaniem. Ale mundur nie musi przeszkadzać w byciu człowiekiem
„Nie macaj bułki w sklepie” – ostrzega prawnik Marcin Kruszewski. Jaka kara grozi za dotykanie gołą ręką pieczywa?
się ten artykuł?