Przejdź do treści

Przez dwa tygodnie chodziła z martwym płodem. „Nigdy nie zajdę w ciążę, dopóki mieszkam w Teksasie”

Marlena Stell jest zdruzgotana tym, co ją spotkało\ źródło: screen z YouTube
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Marlena Stell to popularna youtuberka urodowa. Ostatnio dla amerykańskiej stacji telewizyjnej CNN udzieliła poruszającego wywiadu, w którym wyznała, że przez dwa tygodnie musiała nosić w ciele martwy płód. Powód? Zaostrzenie prawa antyaborcyjnego w Teksasie. „Zostałam potraktowana w ten sposób z powodu przepisów, które zostały uchwalone przez mężczyzn, którzy nigdy nie byli w ciąży i nigdy nie będą”- mówi gorzko.

Lekarz odmówił jej zabiegu

Marlena Stell, youtuberka urodowa oraz bizneswomen jest szczęśliwą mamą i żoną. Kiedy wraz z mężem dowiedzieli się, że ich rodzina się powiększy, cieszyli się. Przeprowadzone w 7. tygodniu ciąży USG wykazało, że wszystko jest w porządku. Jednak dwa tygodnie później okazało się, że serce płodu nie bije.
Kiedy Stell usłyszała te słowa od swojego lekarza, poprosiła go procedurę D&C (dyletacja i łyżeczkowanie). Jest to zabieg polegający na usunięciu płodu. Stosuje się go również w przypadku aborcji żywego płodu, żeby uniknąć infekcji lub długotrwałych problemów zdrowotnych.
Lekarz odmówił jednak interwencji medycznej powołując się na nowe prawo. Stwierdził, że musi zaplanować kolejne USG, żeby upewnić się, czy płód jest na pewno martwy.

Noszenie martwego płodu przez dłuższy czas może być bardzo niebezpieczne dla matki. Powiedziała o tym dla stacji CNN dr Lillian Schapiro, ginekolożka z Atlanty:

„Istnieje ryzyko infekcji, która może sprawić, że kobieta będzie bezpłodna i nigdy więcej nie będzie mogła mieć dzieci – powiedziała Schapiro. – Kiedy dziecko umiera w środku ciała kobiety,  zaczyna uwalniać tkanki, które mogą dostać się do krwi matki. Może to spowodować niewydolność narządów, a w konsekwencji śmierć”.

Stell przyznała, że była zdruzgotana wiadomością o martwej ciąży i nie chciała już drugiego USG. Oglądanie dziecka na monitorze sprawiłoby jej dodatkowy ból. Obawiała się również o własne zdrowie.

„To rozdziera wnętrzności… Bo już wiesz, co zobaczysz. To tak, jakby dwa razy powiedziano ci, że nie będziesz mamą – opowiadała w rozmowie ze stacją CNN. – Ciężar emocjonalny był zbyt duży, bo wiedziałam już, że nic nie mogę zrobić”.

Sprawa była bardzo trudna, bo Stell już kiedyś poroniła: było to w 2018 roku. Wtedy jednak bez problemu znalazła lekarza, który wykonał u niej D&C.

Tym razem, dopiero po dwóch tygodniach od usłyszenia informacji o martwym płodzie, udało jej się znaleźć lekarza, który zgodził się na przeprowadzenie zabiegu.

„Jestem tak zła, że zostałam potraktowana w ten sposób z powodu praw, które zostały uchwalone przez mężczyzn, którzy nigdy nie byli w ciąży i nigdy nie będą – powiedziała Stell.- (…) Tutejsze kobiety zasługują na lepszy los”.

Stell o swoich przeżyciach pisała także w mediach społecznościowych.

„Nigdy nie zajdę w ciążę, dopóki mieszkam w Teksasie”- napisała na Twitterze.

Aborcja na Malcie jest zakazana / unsplash

Zaostrzenie prawa aborcyjnego: o co chodzi?

24 czerwca Sąd Najwyższy USA unieważnił orzeczenie w sprawie Roe vs. Wade z 1973 r. W praktyce oznacza to, że od teraz to władze poszczególnych stanów będą decydować o prawie Amerykanek do aborcji. Może oznaczać to wprowadzenie wielu ograniczeń, a nawet całkowity zakazu aborcji. Według amerykańskich mediów to bardzo prawdopodobny scenariusz w większości stanów USA. Wiele z nich jeszcze przed ogłoszeniem decyzji przygotowało ustawy, żeby mogły zostać przyjęte tuż po głosowaniu SN. Pierwszym takim stanem było Missouri. Zaledwie kilka minut po wyroku ogłoszono tam nowe prawo aborcyjne. Oprócz tego zakaz aborcji wprowadzono również w ośmiu innych stanach: Kentucky, Luizjana, Utah, Arizona, Teksas, Michigan, Wirginia Zachodnia i Wisconsin.

źródło:people.com

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: