Przepisy ich nie chronią, politycy w najlepszym wypadku nie dostrzegają. „Prawo musi się zmienić” – mówi o sytuacji tęczowych rodzin Marta Lempart
Rodziny nieheteronormatywne w Polsce żyją w rzeczywistości pozaprawnej. Cierpią na tym przede wszystkim dzieci, dlatego Ogólnopolski Strajk Kobiet organizuje kampanię społeczną #ZorientowaniNaRodzinę na rzecz przyznania pełnych praw dzieciom z rodzin LGBT w Polsce.
W Polsce – według badań Kampanii Przeciw Homofobii – jest ok. 50 tys. tęczowych rodzin wychowujących dzieci. Zdaniem Marty Lempart, działaczki społecznej, liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, ta liczba jest niska w stosunku do statystyk z innych krajów, ponieważ wiele osób żyjących w związkach jednopłciowych rezygnuje z marzenia o dzieciach ze względu na brak ochrony prawnej i prawicowe kampanie nienawiści wobec osób LGBT+. – Byłoby zupełnie inaczej, gdybyśmy w Polsce mieli inne przepisy. Gdyby osoby nieheteronormatywne mogły decydować się na rodzicielstwo bez ograniczeń, gdyby były zabezpieczone przez prawo, gdyby dzieci urodzone w tęczowych rodzinach miały takie same prawa, jak dzieci urodzone w rodzinach heteronormatywnych. Pomyślmy o tym, jakie to jest straszne rezygnować z tak ważnego marzenia ze względu na życie w państwie, które nienawidzi własnych obywatelek i obywateli – tłumaczy Lempart.
50 tys. rodzin to ok. 150–200 tys. osób. W sumie może chodzić nawet o 2 mln osób – bo każde z tych 50 tysięcy dzieci ma krewnych, bliższych i dalszych.
Dane Kampanii Przeciw Homofobii wykazały, że ok. 4 proc. osób nieheteronormatywnych wychowuje dzieci; 37,4 proc. lesbijek, gejów oraz osób biseksualnych deklaruje chęć adopcji, natomiast prawie co 10. osoba LGBT planuje zostać rodzicem w przeciągu najbliższych pięciu lat.
„To (…) 50 tysięcy miejsc, gdzie dzieci są wyczekiwane i kochane. To ponad 50 tysięcy otoczonych miłością dzieci i 100 tysięcy rodziców, którzy na co dzień stawiają czoła licznym przeszkodom natury prawnej czy społecznej. Robią to, ponieważ wiedzą, że to #miłośćdefiniujerodzinę” – piszą twórczynie kampanii Zorientowani na Rodzinę.
Marta Lempart zauważa, że z historii rodzin, które występują w kampanii, wynika jeden pozytywny wniosek: są akceptowane w swoich lokalnych środowiskach. – Żyją w nich otwarcie. Nie ukrywają się, nie ma tajemnicy. W tych najbliższych, lokalnych wspólnotach na szczęście mogą czuć się bezpiecznie – opisuje. – Doświadczają natomiast presji na poziomie ogólnym: ze strony władzy, polityków, Kościoła, które wielu praw człowieka nie respektują – i to jest coś przerażającego. Kodeks rodzinny powinien obejmować wszystkich, nie tylko osoby heteronormatywne i rodziny „tradycyjne”. Rodzice to rodzice, dzieci to dzieci. Twierdzenie, że mamy do czynienia tylko z dwoma modelami: model „mama i tata” vs. tęczowa rodzina – i nie ma nic innego – to bzdura oderwana od rzeczywistości. Jeden model rodziny nie istnieje: są samodzielne matki i samodzielni ojcowie, rodziny, w których jest mama i babcia, rodziny patchworkowe, adopcyjne, zastępcze – wymienia liderka OSK.
Niewidoczni dla prawa
W Polsce sytuacja tęczowych rodzin jest bardzo trudna. Dobrze obrazuje to raport ILGA-Europe, czyli zrzeszenie 600 organizacji pozarządowych z 54 krajów Europy i Azji Centralnej. Raport ten prezentuje poziom równouprawnienia osób LGBTQI w różnych krajach. Polska zajmuje w nim 43. miejsce na 49. krajów ujętych w rankingu – w tym ostatnie miejsce wśród państw Unii Europejskiej (wynik: 13 proc. na 100, w tym 0 proc. w kategorii rodzina). Tak niska lokata wynika z faktu, że nasz kraj nie wspiera tęczowych związków ani rodzin: osoby LGBT nie mogą zawierać małżeństw ani adoptować dzieci, z kolei rodzicielstwo osób transpłciowych jest prawnie nieuregulowane.
– Polskie dziecko urodzone za granicą w rodzinie heteronormatywnej otrzymuje PESEL bez problemu, a dziecko urodzone w rodzinie tęczowej już nie. O ten PESEL trzeba walczyć w sądzie – wyjaśnia Marta Lempart.
A to tylko czubek góry lodowej, bo lista praw, które nie przysługują u nas rodzinom tęczowym, jest długa – mimo że zgodnie z art. 18 polskiej Konstytucji rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Marta Lempart: – Niestety, dzięki homofobicznej, religijnej prawicy jest to tylko niektóre macierzyństwo i niektóre rodzicielstwo. Nie ma żadnych podstaw do stosowania wykluczeń w tym zakresie, Konstytucja jest jasna – nie ma w niej wyłączenia określonego typu macierzyństwa czy rodzicielstwa. Każde jest pod ochroną i opieką!
Twórczynie kampanii Zorientowani na Rodzinę wyjaśniają, że osoby pozostające w związkach nieheteronormatywnych są pozbawione prawa do:
- adopcji,
- zapłodnienia in vitro,
- wspólnoty majątkowej,
- wspólnego rozliczania podatkowego,
- objęcia współmałżonka/partnera ubezpieczeniem zdrowotnym,
- odbierania wynagrodzenia współmałżonka/partnera,
- ustanowienia pełnomocnika/pełnomocniczki przed urzędami, sądami i urzędem pocztowym,
- uzyskania informacji o stanie zdrowia współmałżonka/partnera,
- obecności współmałżonka/partnera podczas udzielania świadczeń medycznych,
- zasiłku opiekuńczego z tytułu sprawowania opieki nad partnerem,
- pochówku współmałżonka/partnera,
- dziedziczenia po śmierci partnera/partnerki czy współmałżonki/współmałżonka bez płacenia podatku,
- renty bądź emerytury rodzinnej po zmarłym partnerze,
- odmowy składania zeznań w sprawie współmałżonka/partnera.
W świetle prawa osoby nieheteronormatywne są dla siebie obce. Nie jest również uznawane rodzicielstwo drugiego rodzica. – Oznacza to – tłumaczy Marta Lempart – że w sytuacji, w której umrze matka biologiczna, małoletnie dziecko formalnie zostaje sierotą i trafia do „systemu”, który ignoruje fakt, że ma ono drugą mamę! I żadne prawo nie gwarantuje mu możliwości zostania ze swoją mamą – matką społeczną, która je wychowywała. Traci jednocześnie dwie mamy. To jest po prostu obrzydliwe, podłe.
Czas na zmiany
Dzieci w tęczowych rodzinach mogą być np. dziećmi z poprzednich związków, dziećmi zaadoptowanymi, urodzonymi poprzez surogację albo metodę in vitro za granicą. – Te dzieci przynajmniej w części „żyją w szafie”, bo wywierana na nie presja społeczna i polityczna jest ogromna. To państwo zmusza do życia w szafie dzieci. Dzieci! – podkreśla liderka OSK.
Nieprzypadkowo mówi się o przemocy instytucjonalnej. Bo oprócz braku praw i przepisów chodzi również o nagonkę na osoby nieheteronormatywne (np. tzw. „strefy wolne od LGBT”), inicjatywy społeczne, takie jak projekt ustawy „Stop LGBT” czy stygmatyzację osób nieheteronormatywnych w narracji środowisk rządzących.
„W narracji tej wykorzystano różne stereotypy, półprawdy i manipulacje, tak aby wywołać w polskich obywatelach przekonanie, jakoby społeczność LGBTQ+ przypuszczała atak na rodzinę i miała zamiar deprawować dzieci. Pojawia się także odczłowieczanie osób LGBTQ+ (określa się je mianem 'lobby’ czy 'ideologii’), a kiedy mowa jest o wartościach takich jak równość i tolerancja, często używa się terminu 'neomarksizm’ czy 'faszyzm’. Sytuacja ta spotkała się z międzynarodową krytyką, m.in. ze strony Rady Europy” – alarmuje kampania Zorientowani na Rodzinę. I mówi: czas na zmiany.
– My nie robimy petycji, bo my o nic nie prosimy. Nie robimy też kampanii, żeby pokazać, że po prostu jesteśmy i prosić o akceptację – bo jesteśmy, a ja osobiście mam dość proszenia. Nie chodzi o widoczność. My chcemy zmiany prawa – podkreśla Marta Lempart, dodając, że jest przeciwniczką pisania dla osób nieheteronormatywnych nowej, „specjalnej” ustawy. – Należy poprawić przepisy, które już istnieją i które są złe. Obecne prawo ma w sobie dziury, luki, więc musi się zmienić. Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz Kodeks cywilny powinny obejmować wszystkich, a nie tylko osoby heteronormatywne. Konstytucja musi być stosowana zgodnie z tym, co jest w niej napisane, a nie według wyobrażeń histerycznej, kościelnej prawicy. Trzeba przywrócić stan, który nie będzie obciążony dyskryminacją – zaznacza Lempart.
Prawa człowieka częścią demokracji
Zorientowani na Rodzinę publikują (m.in. na swojej stronie internetowej i na Instagramie) spot o prawnych problemach rodzin tęczowych w Polsce autorstwa Agaty Koryckiej, reżyserki i scenarzystki nagradzanego filmu „Nad Wisłą”. Głosu lektorskiego w spocie użyczyła Maja Ostaszewska.
Droga do zmiany prawa jest długa, ale Marta Lempart nie ma wątpliwości, że te zmiany nastąpią. Jako przykład podaje stosunek społeczeństwa do osób LGBT, który – jak wynika z badań – powoli zmienia się na plus. Raport stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza dowodzi, że ponad połowa badanych uważa związki osób tej samej płci za rodzinę. Zdecydowana większość ankietowanych uważa również, że miłość jest ważniejsza niż więzy krwi, płeć czy orientacja seksualna opiekunów, a niemal połowa (48 proc.) – że osoby nieheteronormatywne mogą być rodzicami.
Interesujący jest też sondaż OKO.press. Wynika z niego, że ponad połowa badanych opowiada się za legalizacją związków jednopłciowych: 58 proc. ankietowanych uważa, że takim parom należy dać możliwość zawarcia związku partnerskiego, a kolejne 48 proc. jest zwolennikami małżeństw jednopłciowych. – Widać zmianę społeczną, która musi pociągnąć za sobą zmianę polityczną, czyli zmianę prawa – mówi Lempart.
Na stronie Zorientowanych na Rodzinę znajduje się list z żądaniem do polskich posłanek, posłów, senatorek i senatorów. „Dziękuję tym z Was, którzy już wcześniej publicznie poparli postulat pełnych praw dla tęczowych rodzin i proszę Was o ponowienie tej deklaracji. Od pozostałych z Was żądam dziś konkretnego stanowiska – i poparcia pełnych praw dla rodzin LGBTQ+ żyjących w Polsce. Teraz!” – to fragment listu.
– To jest model argentyński; każdy parlamentarzysta ma się wypowiedzieć osobno, za siebie. Bez uników, bez odsyłania do szefa partii czy szefa klubu – podkreśla Lempart. I dodaje: – Do zmiany legislacyjnej jeszcze jest czas, ale to się wydarzy. Jak z aborcją: zmiana społeczna, zmiana polityczna, zmiana legislacyjna. Prawa człowieka mają być przestrzegane jako część demokracji, bo dawno przestały być tematem zastępczym. Ja nie mówię, że mam nadzieję na zmianę. Ja nie mam nadziei – ja wiem. Ja jestem pewna.
List przeczytać i podpisać można tutaj.
Kampanię Zorientowani na Rodzinę wspierają m.in. Maja Ostaszewska, Agnieszka Holland, Dorota Wellman, Renata Kim oraz ponad 50 organizacji prawnoczłowieczych, w tym zajmujących się prawami kobiet i osób LGBT+.
Zobacz także
„Lesbijka u ginekologa jest jak jednorożec, który się urwał z choinki” – czyli LGBT u lekarza
„Osobom LGBT+ potrzebne jest poczucie, że nie są pozostawione same sobie” – mówi Joanna Dukiewicz, współtwórczyni inicjatywy „Terapeuci dla LGBT+”
„Nadal nie mamy sensownych przepisów do zwalczania przestępstw z nienawiści wobec osób LGBTQIA+” – mówi adwokat Paweł Knut
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Sarah McBride pierwszą osobą transpłciową wybraną do Kongresu! „To przełomowe osiągnięcie w marszu ku równości”
Chloë Grace Moretz dokonała coming outu. „Wierzę w potrzebę ochrony prawnej, która ochroni mnie jako lesbijkę”
Agata Młynarska nazwała Andrzeja Sołtysika „patriarchalnym dziadem”. „Czasem warto powiedzieć, co się myśli”
Tęczowy Piątek po nowemu. Warsztaty z języka inkluzywnego, przychylność dyrektorów szkół i otwartość małych miasteczek
się ten artykuł?