Przejdź do treści
Artykuł sponsorowany

One trzy. Mama, córka i… menopauza

Adrianna i Monika / fot. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Poczucie kobiecości wynosi się z domu. Mama i córka – Monika i Adrianna, są tego najlepszym przykładem. Rozmawiamy z nimi m.in. o tym, jaką prawdę o menopauzie warto przekazać swojej córce i jak wspierać mamę w okresie przekwitania.

 

Aleksandra Zalewska-Stankiewicz: Pani Moniko, czy w pani rodzinnym domu rozmawiało się o menopauzie?

Monika: Nie przypominam sobie, abym jako młoda dziewczyna poruszała ten temat z mamą albo z koleżankami. Kiedyś kwestie związane z dojrzewaniem, miesiączką czy właśnie menopauzą były uważane za wstydliwe. Owszem, obserwowałam w tym czasie moją mamę, ciocie i inne kobiety w rodzinie. Zdawałam sobie sprawę, że z powodu obfitych krwawień w okresie przekwitania wiele znajomych pań trafiało do szpitala. Wzbudzało to jedynie lęk. Jeszcze 20-30 lat temu świadomość była zupełnie inna niż dziś. Kobiety chodziły do  ginekologa zwykle tylko wtedy, gdy były w ciąży. Potem różnie z tym bywało. Na szczęście moja mama była wyjątkiem – sama badała sobie piersi i z własnej woli stawiała się na badania profilaktyczne.

Pani też regularnie się bada?

Monika: Tak, a nawet gdyby zdarzyło mi się zapomnieć, Ada z pewnością by mi o tym przypomniała. Córka studiuje na kierunku lekarskim i jednymi z jej głównych zainteresowań są ginekologia i położnictwo. To ona zmotywowała mnie do tego, abym zadbała o swoje zdrowie. Z powodu mięśniaków macicy miałam uciążliwe miesiączki doprowadzające do anemizacji. Problem z roku na rok narastał, a jedynym rozwiązaniem była operacja, której bardzo się bałam. Córka mi wtedy powiedziała: „Mamo, najwyższy czas zrobić z tym porządek. Zobaczysz, zaczniesz nowe życie”.

Pani Ado, bała się pani wtedy o mamę?

Adrianna: Oczywiście, że towarzyszył mi lęk. Spojrzenie na szpital z perspektywy rodziny pacjenta to dla mnie odmienna sytuacja – przebywam tam codziennie, ale w innej roli. Rzeczywiście, przypominam mamie o regularnych badaniach profilaktycznych – o cytologii i mammografii oraz o samobadaniu piersi. Tym bardziej, że nowotwory ginekologiczne wciąż są zbyt późno wykrywane. Mam tego świadomość, chcę, aby moja mama i moja nastoletnia siostra też o tym wiedziały. To dla mnie naturalne, że teraz role trochę się odwróciły. Kiedyś to mama dbała o moje zdrowie, teraz ja troszczę się o nią.

Akceptuję siebie taką, jaka jestem. Oczywiście, na twarzy pojawiają się zmarszczki, kilka siwych włosów, ale na razie nie jest to dla mnie problemem. Nie mówię „nie” medycynie estetycznej. Uważam, że kobieta powinna podejść do menopauzy z nastawieniem nie na koniec, tylko na nowy początek.

Jak jeszcze wspiera pani mamę w okresie okołomenopauzalnym?

Adrianna: Mama jest kobietą aktywną zawodowo, prowadzi swoją firmę, co wiąże się z wieloma obowiązkami. Zawsze jest wsparciem dla mnie oraz mojej młodszej siostry, dla której przede wszystkim powinna zachować młodość i energię. Nie ma innej opcji – mama musi być zdrowa i szczęśliwa. Aby tak było, przypominam jej, żeby się wysypiała i dobrze odżywiała. Zachęcam ją do wprowadzania zmian w diecie, do włączenia do jadłospisu większej ilości warzyw i owoców. I jak mantrę powtarzam, aby piła więcej wody i znalazła aktywność dla siebie. Gdy tylko przyjeżdżam do rodzinnego domu, a pogoda jest sprzyjająca, wychodzimy razem na spacery. W pobliżu mamy jezioro i zieleń, co jest fantastyczną odskocznią od miejskiego zgiełku. Spacery to również wspaniały czas na długie rozmowy.

Pani Moniko, pani tryska energią. Naprawdę trzeba zachęcać panią do aktywności?

Monika: Absolutnie nie mam zacięcia sportowca, nie znalazłam aktywności fizycznej dla siebie. Niestety, ostatnio waga pokazuje kilka kilogramów na plusie. Chęć na słodkości ogromna, a przemiana materii już nie tak szybka jak w młodości. Mam nadzieję, że wraz z wiosenną aurą odnajdę w sobie więcej energii. Cieszę się, że mam wsparcie w córkach, które proponują mi różne aktywności. A młodsza, Ola, nawet zamyka szufladę, w której trzymamy słodycze, choć chyba powinniśmy się ich całkowicie pozbyć.

Waga to jedno. Co jeszcze zmieniła w pani menopauza?

Monika: Wszyscy mówią, łącznie z mężem, że moja menopauza krzyczy. Zawsze mówiłam dużo i głośno, ale ostatnio to się nasiliło. Moją menopauzę słychać.

A kiedy zauważyła pani u siebie pierwsze objawy przekwitania?

Monika: Trzy lata temu, kiedy skończyłam 47 lat. Wtedy po raz pierwszy odczułam objawy perimenopauzy, którymi były uderzenia gorąca. Bez większego namysłu poszłam do apteki, kupiłam opakowanie preparatu ziołowego i nie roztrząsałam problemu. Teraz głównie odczuwam zmęczenie i rozdrażnienie. Poza tym w tych dniach, w których powinnam mieć miesiączkę, czuję napięcie i mocny ból głowy.

Jak pani wspomina swoją mamę z czasów menopauzy?

Monika: Gdy byłam dwudziestolatką, menopauza kojarzyła mi się ze starością. Tak społeczeństwo patrzyło wtedy na przekwitające kobiety – że ich życie się kończy, że nic ciekawego już ich nie spotka, ponieważ młodość minęła, a dzieci dorosły. Natomiast moja mama nie do końca wpisywała się w ten schemat. W okresie menopauzy nadal pozostawała ciepłą osobą, była świetną babcią dla moich córek i mocno mnie wspierała. Moja mama ostatnią miesiączkę miała w wieku 49 lat. Czyli schemat jest podobny do mojego.

Marlena Majkut-Sobechowicz /fot. archiwum prywatne

Pani Ado, a jakie zmiany zauważa pani u swojej mamy?

Adrianna: Z pewnością zmienny jest nastrój mamy – od sinusoidy emocji po spokój. Trochę ciężko mi sobie uzmysłowić fakt, że i mama, i ja, z roku na rok stajemy się coraz starsze.

W jaki sposób mamy powinny rozmawiać ze swoimi córkami o menopauzie?

Adrianna: Po pierwsze – powinny zacząć od zrozumienia swoich emocji i zmian zachodzących w ich ciele. Dopiero wtedy taka rozmowa może się udać. Chciałabym, żeby kobiety dbały o siebie i nie wstydziły się pytać i szukać rozwiązań związanych m.in z uciążliwymi skutkami spadku estrogenów. Menopauza kojarzy mi się z dojrzałością, więc rozmawiajmy dojrzale, otwarcie i bez tabu.

Pani Moniko, czego nie lubi pani w swojej menopauzie?

Monika: Czasami jestem bardziej zmęczona. Nie mam tyle siły, ile miałam w wieku 25 lat. Ale tłumaczę sobie, że to normalne. Nie złoszczę się, gdy córki czy mąż mówią, żebym odpoczęła. Kiedyś pewnie bym się zirytowała, ale teraz jestem dla siebie bardziej wyrozumiała i doceniam ich wsparcie. Chcę zachować w sobie radość życia, być aktywną osobą. Zwłaszcza że moja młodsza córka ma 15 lat i też staje się kobietą. Zależy mi na tym, aby widziała we mnie fajną mamę, która za nią nadąża. Swoją drogą, zderzenie dojrzewania i menopauzy to jest dopiero armagedon!

Menopauza i dojrzewanie mogą wzmocnić relację na linii mama-córka?

Adrianna: Jak najbardziej. Już wcześniej wspomniałam, że menopauza kojarzy mi się z dojrzałością, a dojrzałość zdobywa się wraz z wiekiem i doświadczeniem. Kobiecość to odwaga, pewność siebie i umiejętność szukania wyjścia z sytuacji kryzysowych. Kto kogo lepiej zrozumie, jak kobieta kobietę?

Pani córki widzą w pani świetną babkę. To pewnie działa motywująco?

Monika: Jasne! Dlatego zamierzam w pełni korzystać z życia. Kiedyś nie było na to czasu i możliwości. Gdy dzieci są małe, człowiek skupia się na ich wychowaniu, wciąż się spieszy, aby ze wszystkim zdążyć – obiadem, wywiadówkami, zajęciami pozalekcyjnymi i pracą. Teraz nie muszę aż tak bardzo angażować się w życie córek. Oczywiście, jestem dla nich zawsze dostępna, ale mam też więcej czasu dla siebie i męża. Możemy skupić się na naszej relacji, odpocząć, nieśpiesznie napić się kawy, a ja mogę czytać ulubione książki – od kryminałów po powieści Olgi Tokarczuk. Akceptuję siebie taką, jaka jestem. Oczywiście, na twarzy pojawiają się zmarszczki, kilka siwych włosów, ale na razie nie jest to dla mnie problemem. Nie mówię „nie” medycynie estetycznej. Uważam, że kobieta powinna podejść do menopauzy z nastawieniem nie na koniec, tylko na nowy początek.

Mama – Monika, ma dwie córki – 15-letnią Aleksandrę i 26-letnią Adriannę. Prowadzi własną firmę.

Córka – Adrianna, studentka kierunku lekarskiego, członkini studenckich kół naukowych związanych z ginekologią i położnictwem.

 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: