Melissa Gilbert wróciła na prerię. „Nareszcie czuję się dobrze we własnej skórze”
Dojrzały wiek może przynieść zaskakujące zmiany. Przekonuje o tym Melissa Gilbert, aktorka, której popularność przyniosła rola uroczej Laury Ingalls Wilder w kultowym „Domku na prerii”. W wywiadzie dla „Good Morning America” wyznała, że dopiero teraz zaakceptowała siebie w pełni. Co miała na myśli?
„Mój sposób myślenia był taki: Musisz być szczupła. Musisz być widziana we właściwych miejscach, nosić odpowiednie buty i prowadzić właściwy samochód”
Melissa Gilbert to amerykańska aktorka, która zagrała między innymi w takich serialach jak: „Bez skazy”, „Dotyk anioła” czy filmie „Zamienione przy urodzeniu”. Jednak to rola Laury Ingalls Wilder, dziewczynki z warkoczykami z serialowego „Domku na prerii” przyniosła jej największą sławę. I choć od produkcji minęło już wiele lat, to okazuje się, że aktorka znów ma coś wspólnego z postacią, którą odtwarzała.
Gilbert w wywiadzie dla „Good Morning America” wspominała moment, kiedy z mężem Timothym Busfieldem opuścili Hollywood. Szukając spokoju, najpierw pięć lat mieszkali w wiejskiej części Michigan, a później już ostatecznie osiedlili się w północnej części stanu Nowy Jork. Tam, jak mówi, cieszą się „słodszym, prostszym, wygodniejszym życiem„. Zamiast wprowadzić się do luksusowej willi, zamieszkali w zaniedbanej chacie myśliwskiej. Sami podjęli trud odrestaurowania tego domu. Do dyspozycji mają też dużą powierzchnię ziemi.
„Wydłubywałam brud spod paznokci” – zażartowała Gilbert, wspominając porządki w nowym miejscu.
Jednak trud życia na wsi jej nie zniechęcił. Wręcz przeciwnie. Aktorka zakochała się w przyrodzie.
RozwińAle jest coś jeszcze. Aktorka przyznała, że teraz może się faktycznie zestarzeć. Co miała na myśli? Otóż wcześniej dla Melissy Gilbert bardzo ważne były hollywoodzkie standardy piękna. Sama uległa modzie i chciała za wszelką cenę wpisywać się w obowiązujące kanony. Dlatego chętnie sięgała po pomoc chirurgów plastycznych. Botoks poprawiał jej samopoczucie. Po rozwodzie z poprzednim mężem Bruce’em Boxleitnerem w 2011 roku wpadła w kryzys wieku średniego.
„Mój sposób myślenia był taki: Musisz być szczupła. Musisz być widziana we właściwych miejscach, nosić odpowiednie buty i prowadzić właściwy samochód (…) To nigdy nie było właściwe”- mówiła w rozmowie z magazynem „People”.
Teraz, zamiast kolejnego zabiegu, woli się zająć hodowlą kurcząt, projektami DIY oraz ogrodnictwem. Swój rustykalny dom doceniła zwłaszcza w czasie pandemii, kiedy każdy z nas szukał izolacji i bezpiecznego schronienia przed światem. W takich warunkach Melissa Gilbert może czekać na starość. Jak mówi, jest podekscytowana faktem, że się zmienia.
„Uwielbiam te wszystkie zmiany, obserwowanie tego, co się dzieje, i poznawanie tej nowej osoby” – wyznaje w wywiadzie.
Oczywiście tą nową osobą jest ona sama. Wreszcie czuje się świetnie we własnej skórze. Nabrała także pewności siebie. Aktorce zależy, żeby inne kobiety także dobrze czuły się same ze sobą, dlatego zaprosiła je do projektu Modern Prairie. To miejsce w przestrzeni internetowej, gdzie odnajdą się kobiety o dużym doświadczeniu życiowym. Tam będą mogły wzajemnie wspierać się i wzmacniać.
Nigdy nie jest za późno na miłość
Aktorka potrafi także docenić swojego obecnego męża. Mniej ważne są dla niej porywy namiętności, stawia na spokój i stabilizację. Jak mówi, jej mąż miał podobne pragnienia. Obydwoje oczekiwali partnerstwa i równości w związku.
Gilbert powiedziała również, że życie z Busfieldem nigdy nie jest nudne. A to dlatego, że jej wybranek potrafi ją stale rozśmieszać.
„Śmiejemy się przez cały dzień. To jeden z najzabawniejszych ludzi, jakich znam”- powiedziała w wywiadzie.
O zmianie swojego życia Melissa Gilbert opowiedziała bardziej szczegółowo w najnowszej książce „Back to the Prairie: A Home Remade, A Life Rediscovered”.
źródła:abcnews.go.com, www.prevention.com
Polecamy
80-letnia modelka z zambijskiej wioski zachwyca stylem i wdziękiem: „Czuję, że mogę podbić świat!”
Noblista: „Zbliżamy się do granic możliwości organizmu. Wkrótce ludzie będą żyli ponad 115 lat”. Ma to jednak swoje ciemne strony
Pamela Anderson o rezygnacji z makijażu: „Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że czuję się świetnie jako ja”. Nakłoniła Drew Barrymore do zdjęcia doczepów na wizji
Danae Mercer: „80 proc. kobiet ma cellulit, 70 proc. niesymetryczne piersi, 90 proc. ma wzdęcia. Kobiety w 100 procentach są piękne, silne i znaczą więcej niż ich odbicie”
się ten artykuł?