„Pracuje u nas kobieta, która wyszła z odwyku. Nie pije od półtora roku, ma bardzo duże chęci do pracy, a wcześniej nie miała nawet chęci do życia” – mówi Marika Szlachtycz
– Przez 18 lat każdy dzień zaczynała od wina, więc trudno się dziwić, że dzieci zdecydowały, że nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Sąd też tak zdecydował, ponieważ ograniczono jej kontakty rodzicielskie. W ciągu ostatniego roku przeszła wielką przemianę – opowiada Marika Szlachtycz, która zajmuje się aktywizacja zawodową wykluczonych kobiet. Marika wraz z siostrą Karoliną Szlachtycz założyły Fundację Synergia Kobiet oraz Spółdzielnię Socjalną Eko Dom.
Marianna Fijewska: Gdy umawiałyśmy się na wywiad, powiedziałaś, że znajomi nieraz mówili ci: „Idź do korporacji, tam zrobisz karierę jako menadżer”. Ale ty konsekwentnie korporacji unikasz i zajmujesz się aktywizacją zawodową osób wykluczonych społecznie. Jak to się zaczęło?
Marika Szlachtycz: W szkole średniej zaczęłam angażować się w pracę wolontariacką z osobami przewlekle chorymi oraz uzależnionymi. Szybko zrozumiałam, że marginalizacja społeczna tych osób jest strasznie niesprawiedliwa, bo to ludzie niezwykle wartościowi, którzy potrafią dać od siebie bardzo dużo dobra i pozytywnej energii. Od pierwszego wolontariatu kiełkowało we mnie poczucie, że powinnam jakoś im pomóc, ale w taki sposób, żeby ta pomoc była długoterminowa. Ja ukończyłam studia na kierunku administracja a Karolina hotelarstwo i zarządzanie. Trzy lata temu postanowiłyśmy połączyć siły i założyłyśmy Spółdzielnię Socjalną Eko Dom, która zatrudnia osoby z chorobami psychicznymi, upośledzeniem umysłowym albo po bardzo ciężkich przeżyciach i walkach z nałogami. Dzięki wsparciu z Ośrodka Ekonomii Społecznej udało nam się otrzymać środki na stworzenie przedsiębiorstwa społecznego i zakupić narzędzia, dzięki którym mogłyśmy zatrudnić na start cztery osoby. Spółdzielnia działa na zasadzie przedsiębiorstwa – budujemy dla klientów studnie głębinowe, oczyszczalnie ścieków i rurociągi. Dzięki Spółdzielni osoby wykluczone nie tylko zyskują przyjaciół i mają zagospodarowany czas, ale też zarabiają normalną pensję.
Czy osobom, które przez lata były nieaktywne zawodowo, nie jest trudno tak po prostu wrócić do pracy i codziennie wykonywać swoje obowiązki?
Odpowiem na przykładzie pana będącego pomocnikiem wiertacza, który jest upośledzony umysłowo i w związku z tym był wykluczony społecznie właściwie już od 15. roku życia. Zgłosił się do nas z pytaniem o zatrudnienie przy budowie studni. „Jestem silny, mogę pracować”- powiedział, ale początkowo był problem z jego chęciami. Raz był zaangażowany, raz po prostu nie przychodził. W pewnym momencie zaprzyjaźnił się z naszym wiertnikiem, który jest absolutnie zakochany w swojej pracy. Można powiedzieć, że zaraził się od niego miłością do wiertnictwa. Wiertacz wytłumaczył mu, że nie da się zarobić, gdy człowiek nie będzie się starał, i że praca jest ważnym elementem normalnego życia. Dziś ten pan jest z nami już trzy lata. Nie ma dnia, żeby nie przyszedł do pracy. Może dwa razy zdarzyło się, że chorował – wtedy zadzwonił, prosząc, żeby przeprosić od niego wiertnika, bo oni zawsze pracują we dwójkę, i że nie chce robić mu przykrości, ale ma grypę i dostał zwolnienie od lekarza. Ten mężczyzna przeszedł niesamowitą przemianę, nie wspominając już o tym, że znalazł sobie partnerkę, z którą mieszka.
”Kupiłyśmy dobry alkomat i w razie podejrzeń sprawdzamy pracowników. Jeśli okaże się, że któryś z nich spożywał alkohol, odsyłamy do domu. Po upływie trzech dni akceptujemy powrót takiej osoby, ale wyłącznie wtedy, gdy napisze oświadczenie, że nigdy więcej nie przyjdzie pod wpływem alkoholu do pracy. Do tej pory nikt, kto takie oświadczenie napisał, nie zawiódł nas po raz drugi”
Kontakty zawodowe zamieniają się w przyjaźnie?
I to bardzo silne. Proszę pamiętać, że większość osób, z którymi pracujemy, wcześniej nie miało nikogo. Jako osoby kierujące Fundacją oraz Spółdzielnią staramy się wraz z siostrą bardzo mocno wzmacniać pozazawodowe więzi. Kilka razy zorganizowałyśmy wycieczkę dla wszystkich pracowników Spółdzielni, czyli trzech kobiet i trzynastu mężczyzn. Wyjechaliśmy wspólnie w góry i nad morze. Dla nich to były ogromne przeżycie, bo większość ani gór, ani morza nigdy nie widziała.
A jak wasi pracownicy radzą sobie z problemem alkoholowym? Część osób zmagała się wcześniej z uzależnieniami – czy nie zdarza się, że ktoś przychodzi do pracy pijany?
Gdy założyłyśmy Spółdzielnię, zatrudnił się u nas mężczyzna, który był czynnym alkoholikiem i dwa razy pojawił się na zmianie mocno „wczorajszy”. Na jego przykładzie wraz z siostrą nauczyłyśmy się, jak postępować w takich sytuacjach. Kupiłyśmy bardzo dobry alkomat i w razie jakichkolwiek podejrzeń sprawdzamy pracowników. Jeśli okaże się, że rzeczywiście któryś z nich spożywał alkohol, odsyłamy do domu. Po upływie trzech dni akceptujemy powrót takiej osoby, ale wyłącznie wtedy, gdy napisze oświadczenie, że nigdy więcej nie przyjdzie pod wpływem alkoholu do pracy. Do tej pory nikt, kto takie oświadczenie napisał, nie zawiódł nas po raz drugi. Jeśli nasz pracownik zgłasza problem, że z czymś sobie nie radzi, kierujmy go do jednego ze szpitali psychiatrycznych bądź psychologów, z którymi współpracujemy, albo załatwiamy mu odwyk.
W 2020 roku razem z siostrą założyłyście Fundację Synergia Kobiet, która oferuje wykluczonym kobietom pracę w przedsiębiorstwie sprzątającym oraz pomoc prawną i psychologiczną. Jak to się stało, że zdecydowałyście się jeszcze na drugą działalność?
Po prawie trzech latach działania Spółdzielni zobaczyłyśmy, jak niesamowicie zmieniają się nasi pracownicy. Mimo że zmagają się z upośledzeniami i chorobami psychicznymi, odnaleźli spokój ducha. Pomyślałyśmy, że warto dać taką samą możliwość kobietom, bo wiadomo, że budowanie studni głębinowych to branża zdecydowanie męska.
Na czym polegają działania Fundacji Synergia Kobiet?
Z jednej strony jest to działalność gospodarcza – oferujemy usługi sprzątające domy, biura czy ogródki na terenie województwa dolnośląskiego. Z drugiej strony działalność pomocowa – uczymy panie pisać CV, listy motywacyjne, oficjalne pisma np. do komorników. Organizujemy też pomoc prawną, psychologiczną i w razie konfliktów rodzinnych również mediacje. Fundacja dopiero raczkuje, dlatego cały czas piszemy wnioski o dofinansowania na różne projekty. W tym momencie pozyskujemy środki na warsztaty psychologiczne, które pomogą kobietom ukierunkować się zawodowo. Chcemy, żeby usługi sprzątające były tylko początkiem aktywizacji, a panie mogły z naszą pomocą rozpoczynać działalności w innych branżach, np. kosmetycznych czy fryzjerskich.
”W tym momencie mamy bardzo zgrany zespół. Panie dbają o to, żeby wszystko było zrobione, by klient był zadowolony i nie myślę, by ich motywacja była czysto finansowa. Pieniądze nie mają takiej mocy. Tu chodzi raczej o wspólną sprawę, potrzebę przynależności, świadomość, że inni mogą na mnie liczyć i ja mogę liczyć na innych”
Kim są wasze podopieczne?
To kobiety, które z różnych względów przez ostatnie lata nie podejmowały żadnej pracy. Głównie ofiary przemocy domowej, anonimowe alkoholiczki i samotne matki. Na pierwsze spotkanie wszystkie przychodzą dosłownie skulone. Ich ciało zdradza ogromną niepewność, jakby pytały się: „Czy na pewno powinnam tu być? Czy powinnam o siebie walczyć? Czy mam do tego prawo?”. One boją się odezwać, boją się opowiedzieć swoje historie i powiedzieć, czego oczekują od nas. To strasznie smutne, ale na szczęście nie trwa długo. Panie, które dołączają do zespołu, natychmiast są „zaopiekowane” przez koleżanki. Podobnie jak w Spółdzielni jeden pracownik ciągnie tu drugiego w górę. W tym momencie mamy bardzo zgrany zespół. Panie dbają o to, żeby wszystko było zrobione, by klient był zadowolony i nie myślę, by ich motywacja była czysto finansowa. Pieniądze nie mają takiej mocy. Tu chodzi raczej o wspólną sprawę, potrzebę przynależności, świadomość, że inni mogą na mnie liczyć i ja mogę liczyć na innych. Nie mówiąc już o tym, jak wielką motywacją jest pozytywna informacja zwrotna. Zaczęłyśmy publikować na naszym Facebooku zdjęcia wysprzątanych domów i opinie klientów, np. „super team!”, „pięknie posprzątane mieszkanko!” – gdy nasze panie to widzą, niesamowicie się cieszą. Są uskrzydlone. Mam wrażenie, że takie sytuacje to szansa na zwrócenie im poczucia zabranej wcześniej godności.
A co dla ciebie jest największą motywacją w pracy?
Chyba indywidualne historie moich podopiecznych. Wcześniej w Spółdzielni, a teraz w Fundacji pracuje kobieta, która wyszła z odwyku. Nie pije od półtora roku, ma bardzo duże chęci do pracy, a wcześniej nie miała nawet chęci do życia. Przez 18 lat każdy dzień zaczynała od wina, więc trudno się dziwić, że dzieci zdecydowały, że nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Sąd też tak zdecydował, ponieważ ograniczono jej kontakty rodzicielskie. W ciągu ostatniego roku ta pani przeszła wielką przemianę. Oprócz tego, że nie pije i normalnie zarabia pieniądze, a trzeba podkreślić, że jest niezwykle pracowitą osobą, zaczęła dbać o siebie, chodzi do kosmetyczki i fryzjera, znalazła też partnera, który również jest abstynentem i wzajemnie wspierają się w trzeźwości. Ale co najważniejsze, dzieciaki dały jej drugą szansę i ponownie pozwoliły na kontakt. Ostatnio powiedziała mi, że 16-letni syn znów zaczął mówić do niej „mamo” i że szacunek ze strony dzieci jest dla niej najważniejszy na świecie. Czuję wielką dumę, gdy widzę, jaką drogę przeszła.
Aktywizacja zawodowa powoduje, że ludzie odzyskują nie tylko szacunek otoczenia, ale też zaczynają szanować samych siebie?
Tak myślę. Dlatego czasem kontakty z klientami są dla mnie dość bolesne. Niektórzy mówią wprost, że nie chcą zlecać pracy osobom wykluczonym, bo źle im się to kojarzy i boją się niefachowości. Niektórzy też dają nam zlecenie, a później bardzo nieprzyjemnie odnoszą się do pracowników, zwłaszcza w Spółdzielni. Niedawno panowie w pocie czoła kopali studnię głębinową na prywatnej działce. Było bardzo gorąco, a klient wyszedł do nas i zwracając się wyłącznie do mnie, powiedział: „Zapraszam na kawę, ale tylko panią, bo przecież z nimi pić kawy nie będę”. Oczywiście odmówiłam i strasznie mnie to zezłościło. Takie zachowania mogą zburzyć to, co udało się do tej pory wypracować.
Wycieczka w góry – to najbliższe plany w Spółdzielni. A jakie są plany Fundacji?
Taniec. Właśnie nawiązałyśmy współpracę z instruktorem, który raz w tygodniu będzie prowadził dla naszych pań warsztaty z tańca bachata. Tak jak mówiłam, kobiety, które się do nas zgłaszają, często są skulone, niepewne siebie. Taniec daje poczucie kobiecości, otwiera na świat i dodaje radości, której tak często brakuje naszym podopiecznym.
Zobacz także
Aż 1 na 3 mieszkanki UE doświadczyła przemocy fizycznej lub seksualnej. „Zbyt wielu ofiar przestępstw nie dopuszcza się do głosu”
„Kobietom uzależnionym od alkoholu jest gorzej niż mężczyznom. Dlatego mocniej maskują swoje nałogi” – mówi terapeuta uzależnień Michał Świerczek
„Pacjenci opowiadają, że kiedy zażywają, czują się bezpieczni, wolni, schronieni, mogą oddychać, czują, że żyją”
Polecamy
„Wcale nie jest lepiej płakać w mercedesie” – mówi Zuzanna Dzitko, zakupoholiczka
Patricia Kazadi skonfrontowała się ze swoim oprawcą. „Popłakał się, bo sam ma dwie córki”
ONZ bije na alarm: Liczba aktów przemocy wobec kobiet wzrosła o 50 proc.
„Profesor śpi koło mnie, nagi stary człowiek.” Absolwentka gdyńskiej filmówki oskarża Andrzeja Fidyka o wykorzystanie seksualne
się ten artykuł?