Przejdź do treści

Mama chłopca z niepełnosprawnością zapłaciła horrendalną kwotę za przyszpitalny parking. Rzecznik Praw Pacjenta interweniuje

Parking samochodowy- HelloZdrowie
Wysokość opłat przy szpitalnych parkingach może przyprawić o zawrót głowy źródło: unplash.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Anna Profaska z Żor (woj. śląskie) samodzielnie wychowuje syna chorującego na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Chłopiec 10 dni spędził w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. Kiedy pani Anna opuszczała z synem placówkę, usłyszała, że ma zapłacić 380 zł za parking, mimo że wcześniej zapewniano ją o darmowej usłudze. „Jestem załamana, straciłam siłę do walki o jutro. 380 zł to pół naszego miesiąca na przeżycie, teraz nie mamy już nic…” – pisze zrozpaczona na Facebooku. To nie pierwszy raz, kiedy kwestia opłat dla pacjentów i ich bliskich budzi żywe emocje.

„Byłam cała roztrzęsiona i zapłakana po opłaceniu parkingu”

Pani Anna całą sytuację opisała na Spotted Białystok na Facebooku. Jak wynika z jej relacji, że sądziła, że nie zapłaci ani złotówki za przyszpitalny parking. Miała ją o tym zapewnić pracownica obsługi parkingowej. Kiedy po 10 dniach pobytu jej syn został wypisany ze szpitala, usłyszała, że za postój auta ma zapłacić 380 zł.

„Stawka zwaliła mnie z nóg (…) Okazało się, że legitymacja osoby niepełnosprawnej nie wystarczy, bo oni chcieli kartę parkingową (niebieska karta parkingowa uprawnia osoby z niepełnosprawnościami do parkowania na tzw. kopertach – red.), której nie posiadamy, bo tak działają orzecznictwa, że mimo poważnej, śmiertelnej choroby po prostu jej nie otrzymaliśmy” – pisze dalej w emocjach.

Z dalszej części wpisu wynika, że za panią Anną wstawił się szpital, który w odpowiednim piśmie zapewnił, że kobieta przebywała na oddziale z dzieckiem. Jednak nadal nie chciano jej wypuścić bez uiszczenia opłaty.

Mieliśmy z synem do przejechania ponad 500 km, warunki drogowe w tym dniu były fatalne, panowała śnieżyca, a ja byłam cała roztrzęsiona i zapłakana po opłaceniu parkingu, za który przecież miałam nie płacić (…) Jak można ustalić taką stawkę?”” – opisuje wzburzona.

Pani Anna samodzielnie wychowuje syna i, jak opisuje, ma trudną sytuację finansową. Kwota, którą musiała uiścić, mocno nadszarpnie jej budżetem domowym.

„Jestem załamana straciłam siłę do walki o jutro (…) Jeden pobyt w szpitalu, tyle drogi, spory wydatek na paliwo i pozbawienie mnie ogromnej ilości gotówki. 380 zł to pół naszego miesiąca na przeżycie, teraz nie mamy już nic...” – podsumowuje smutno.

Kobieta siedząca na kanapie z laptopem i trzymająca telefon w ręku- Hello Zdrowie

Rzecznik Praw Pacjenta interweniuje

Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec. Jak przekazuje TVN24, rzecznik wysłał pisma z prośbą o wyjaśnienia do szpitala, rektora Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku (teren należy do uczelni – przyp. red.) oraz spółki Green Parking Polska, która zarządza parkingiem.

Rzecznik w odpowiedzi na maila dziennikarzy TVN24 napisał, powołując się m.in. na Konstytucję RP, że „każdy ma prawo do odwiedzin, a szczególnego wymiaru nabiera to prawo w sytuacji kontaktu hospitalizowanego dziecka z jego rodzicami, którzy nie tyle – tak jak w tym przypadku – je odwiedzają, ile stale się nim opiekują”.

Z kolei dyrektor biura regionalnego spółki Green Parking Polska, Rafał Michalski, w mailu do redakcji TVN24 podkreśla, że spółka „nie potwierdza faktu udzielenia klientce jakiejkolwiek ustnej informacji dotyczącej możliwości bezpłatnego pobytu na parkingu na podstawie legitymacji osoby niepełnosprawnej”.

Wysokie opłaty za przyszpitalne parkingi budzą niesmak wśród pacjentów szpitali i ich bliskich. Dyskusja na ten temat toczy się od lat, interweniować próbował w tej sprawie kilka lat temu ówczesny rzecznik RPO Adam Bodnar. Duże opłaty biorą się stąd, że parkingami zarządzają prywatne firmy, które wynajmują lub dzierżawią tereny od szpitali. W ten sposób szpitale zwiększają swoje przychody. Klienci natomiast nie zawsze mają okazję zapoznać się z regulaminem. Jednak opisywany szpital nie otrzymuje żadnego przychodu z tytułu zarządzania parkingu przez firmę Green Parking: pieniądze trafiają do uczelni.

Głos zabrał w tej sprawie Konrad Raczkowski, kanclerz Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Wskazał na zasadność pobrania opłaty od pani Anny:

„Na podstawie karty parkingowej osoby niepełnosprawnej (pkt 13 regulaminu parkingu) można bezpłatnie parkować na każdym ogólnodostępnym miejscu parkingowym, tymczasem, jak wynika z załączonego materiału, osoba pisząca wprost wskazuje, że nie ma takiego uprawnienia” – tłumaczy kanclerz UM cytowany przez rynekzdrowia.pl

Jak z kolei tłumaczyła zrozpaczona matka chłopca w rozmowie z dziennikarzami TVN24:

„My nie mamy takiej karty, bo możliwości jej wyrobienia nie przyznał nam zespół orzekania o niepełnosprawności. Odwołaliśmy się do sądu, który co prawda przyznał świadczenie, którego odmówił nam zespół, ale punkt dotyczący karty parkingowej pominął” – mówi pani Anna.

źródło: Facebook, TVN24, rynekzdrowia.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: