„Kołatanie serca, nudności, mroczki przed oczami, podwyższone tętno. Wewnątrz 49 st. C”. Ratownik medyczny spędził godzinę w nagrzanym aucie
„Postanowiłem na własnej skórze sprawdzić, co dzieje się z człowiekiem zamkniętym w rozgrzanym samochodzie. Nie spodziewałem się, że będzie to tak koszmarne doświadczenie” – relacjonuje Jarosław Sowizdraniuk, ratownik medyczny i nauczyciel akademicki. Swój eksperyment przeprowadził w bardzo ważnym celu i w mediach społecznościowych podzielił się jego wynikami. Są zatrważające.
„Pot płynął wszelkimi możliwymi drogami”
Mimo licznych apeli ze strony lekarzy czy też służb, żeby pod żadnym pozorem nie zostawiać dziecka samego w aucie, wciąż dochodzi niestety do takich sytuacji. Niektóre z nich kończą się tragicznie. Inne – dzięki błyskawicznej reakcji świadków – mają szczęśliwsze zakończenie.
Zawsze jednak pozostawienie dziecka w aucie to narażenie go na śmierć. Nagłaśnianie tych historii w mediach i ostrzeżenia zdają się nie robić wrażenia na opiekunach, bo co sezon słyszymy o kolejnych incydentach. Rodzice tłumaczą potem policji, że zostawili dziecko „tylko na chwilę”.
Jarosław Sowizdraniuk, ratownik medyczny i nauczyciel akademicki, zamiast pouczać i radzić, postanowił w inny sposób dotrzeć do rodziców, aby uzmysłowić im, co stanie się z ich dzieckiem, jeśli zostawią je same w samochodzie w letni dzień. Pokusił się o eksperyment. Jego efekty przedstawił na swoim profilu na Instagramie @jaroslawsowizdraniuk.
„Postanowiłem na własnej skórze sprawdzić, co dzieje się z człowiekiem zamkniętym w rozgrzanym samochodzie. Nie spodziewałem się, że będzie to tak koszmarne doświadczenie” – napisał w mediach społecznościowych.
Jak mówi, zrobił to „ku przestrodze rodziców i opiekunów”. Ratownik zamknął się w aucie w centrum Wrocławia. Spędził tam godzinę. Tego dnia temperatura wynosiła 26 st. C, a więc nie było dużego upału. Ale wnętrze auta błyskawicznie się nagrzało aż do 49 st. C. Tak samo jak rosła ciepłota ciała.
„Wzrastała dynamicznie, po niespełna pół godziny osiągając 38,5 stopnia, aż do 39 na koniec eksperymentu. Pot płynął wszelkimi możliwymi drogami” – relacjonuje ratownik.
Żeby móc rzetelnie zobrazować to, co się działo z jego organizmem w nagrzanym aucie, Jarosław Sowizdraniuk mierzył podstawowe parametry życiowe. Do swojego ciała podłączył czujnik EKG, żeby kontrolować pracę serca. Mierzył także poziom cukru, ciśnienia krwi oraz saturację.
Jak relacjonuje, systematycznie wzrastało tętno, podwyższał się poziom cukru we krwi. Zauważa, że organizm kompensował przegrzanie, ale ogromnym kosztem. Wystąpiły u niego niepokojące objawy. Były tak bardzo dokuczliwe, że chciał przerwać eksperyment.
„Odczuwałem kołatanie serca, nudności, mroczki przed oczami, nie mogłem się skupić na prostych czynnościach” – napisał.
W nagraniu powiedział, że „czuje, jakby oddychał powietrzem z pożaru”. Defibrylator pokazał, że tętno wzrosło powyżej 120 uderzeń na minutę. Rozległ się alarm, informujący, że z jego organizmem dzieje się coś bardzo złego. Ratownik był bliski omdlenia. Niewiele brakowało, a potrzebowałby pomocy medycznej.
Kiedy wyszedł auta, miał „nogi jak waty”. Odczuwał wielkie pragnienie, wypił jednorazowo litr wody.
Zanim jednak wysiadł z samochodu, zaobserwował, że pod wpływem wysokiej temperatury w pojeździe, telefon samoistnie się wyłączył.
„Nawet gdyby dziecko chciało zadzwonić po pomoc, telefon w tych warunkach był nieaktywny. To musi być przerażające” – podzielił się obserwacją.
Mimo że siedział przez godzinę w zamkniętym aucie, nikt z przechodniów nie zainteresował się, czy wszystko w porządku.
„Nikt nie zwracał na mnie uwagi, chociaż auto stało w środku miasta” – napisał.
Dodał, że chciał przez to uczulić rodziców i opiekunów przed zostawieniem swoich dzieci i zwierząt w aucie choćby tylko na czas zakupów.
„Każdego roku tylko w USA umiera z przegrzania 38 dzieci” – podkreślił.
Jarosław Sowizdraniuk – kim jest?
Jarosław Sowidrzaniuk jest ratownikiem medycznym z wieloletnim stażem oraz nauczycielem akademickim. Na Instagramie prowadzi konto @jaroslawsowizdraniuk. Wychodzi z założenia, że zamiast doradzać, lepiej jest dzielić się doświadczeniem. Za pośrednictwem mediów społecznościowych w prosty i przystępny sposób opowiada, jak postępować w różnych sytuacjach, np. w przypadku zadławienia czy drgawek gorączkowych.
RozwińCzy kiedykolwiek zareagowałaś, widząc dziecko lub zwierzę zamknięte w nagrzanym aucie?
Zobacz także
Zamknął psa w aucie. Ciało zwierzęcia miało 60 st. C. „Zdaniem lekarza weterynarii, pies się ugotował” – mówi kierownik schroniska
„Miała zamknięte oczy, była przepocona i nie reagowała na hałasy”. Przechodnie zareagowali na widok trzylatki pozostawionej w nagrzanym aucie
Nawet 41 st. C. Do Polski zbliża się fala koszmarnych upałów
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
„Mam wspomnienie strasznego pragnienia”. Pokolenie 30- i 40-latków o tym, czego brakowało im w szkole
Dominika Clarke: „Prywatność nie daje mi szczęścia, a samotność potrafi złamać każdego”
Wojtek Sawicki o nowym filmie Disneya: „Rzeczy, których nie spodziewałem się dożyć”
Zziębnięty i osłabiony mężczyzna leżał przy samej jezdni. „Reagujmy”- apelują strażnicy miejscy
się ten artykuł?