Katarzyna Szczerbowska: pogłoski o mojej śmierci są przesadzone
Jest dziennikarką, która doświadczyła kryzysu psychicznego. Ma zdiagnozowaną schizofrenię i od kilku lat działa na rzecz osób chorujących psychicznie. Ale tym razem znów sama potrzebowała wsparcia. Katarzyna Szczerbowska zachorowała z miłości. Dosłownie. I to miłość w końcu wyciągnęła ją ze szpitala. Rozmawiamy o tym, co mogą zrobić osoby bliskie, by pomóc w kryzysie.
– Kasiu, mam ”świąteczne” skarpetki, mogłabym je podrzucić, będziesz robiła prezenty? – napisałam, a ona zaraz odpowiedziała, że tak. W tym roku, wzorem minionych, też chce przygotować paczki ze skarpetkami dla tych pacjentów psychiatrycznych, którzy na święta nie wrócą do domów. Skarpetki przydają się każdemu, no i jest wielka radość, że ktoś pamiętał i przyniósł prezent na oddział.
Przypomniałam sobie, jak dwa lata temu kilka par nowiutkich, grubych wełnianych skarpet dała mi pani Anna Milewska. Czerwone i szare, należały do jej męża, wybitnego himalaisty Andrzeja Zawady. Przekazałam je wtedy Kasi z radością, tym większą, że ona sama tak lubi góry, ludzie gór mają w jej sercu miejsce wyjątkowe, często o nich (i ludziach, i górach) wspomina na Facebooku. Tymczasem wrzuciłam do torby podkolanówki w kolorowe paski, dwie pary z narciarzami i zajrzałam na jej profil. Pierwsze zdanie zburzyło spokój, czytałam:
”Kochani, pogłoski o mojej śmierci są przesadzone. (…) Otóż rzeczywiście byłam w szpitalu, do którego zawiodły mnie silne emocje i zaniedbanie snu. Teraz czekam na dalsze leczenie, dochodzę do siebie i nie jestem w stanie być dla Was na 120 procent. Nie mam jak odpowiadać na listy dotyczące wskazówek gdzie się leczyć, czytać podsyłanych przez Was artykułów na temat naruszania praw pacjentów psychiatrycznych, tłumaczyć jak dowieźć do szpitala książki czy ubrania, przychodzić na eventy, na które mnie zapraszacie, jeździć na konferencje, na które mnie zapraszacie, bo po prostu muszę teraz bardzo skupić się na sobie i na tym, żeby mieć spokój.
Opiekuje się mną mój Narzeczony Krzysztof Kisieliński i niczego mi nie brakuje. Jeżeli bardzo ważny jest z jakiegoś powodu kontakt ze mną, bardzo proszę pisać do Niego. W sprawach zdrowotnych bardzo proszę o kontaktowanie się z fundacją eFKropka – fundacja@ef.org.pl. Wolontariusze stamtąd polecą Wam namiary do dobrych lekarzy, psychologów, doradzą, co robić w przypadku kłopotów ze zdrowiem.
Jestem na zwolnieniu lekarskim do końca roku, co może się przedłużyć. Mam się dobrze, ale nie mogę przez cały dzień, cały wieczór być do dyspozycji. Przypominam, że w Warszawie zaczęły działać Centra Zdrowia Psychicznego, w których można dostać pomoc w ramach NFZ. W przypadku zagrożenia życia i w przypadkach nazywanych przez lekarzy – nagłe, jak stany lękowe, myśli samobójcze, pomoc można dostać bez płacenia, nawet jeśli nie jest się ubezpieczonym, zgodnie z prawem dotyczącym osób doświadczających kryzysu psychicznego”.
Kasia od kilku lat działa na rzecz osób chorujących psychicznie. Została rzecznikiem Kongresu Zdrowia Psychicznego. Połączył lekarzy i pacjentów we wspólnej walce o przeobrażenie leczenia psychiatrycznego w Polsce. Z dotychczasowego szpitalnego modelu izolacyjnego, gdzie zdarza się przypinanie chorych do łóżek pasami, na środowiskowy, w którym leczy się osoby doświadczające kryzysu blisko domu, w którym opieką obejmuje się też ich bliskich. Swoje ubiegłoroczne wystąpienie na kongresie zaczęła tak: – Jestem dziennikarką od 19 lat. Mam za sobą trudny epizod psychotyczny, roczny pobyt w szpitalu, dwa razy po pół roku. I zdiagnozowano u mnie schizofrenię.
”Jestem dziennikarką od 19 lat. Mam za sobą trudny epizod psychotyczny, roczny pobyt w szpitalu, dwa razy po pół roku. I zdiagnozowano u mnie schizofrenię”
Nie odwracaj głowy
Znamy się z Kasią parę lat, pracowałyśmy razem w jednej z redakcji lifestylowych. Pamiętam dobrze jej teksty, wywiad z Maleńczukiem, wspomnienie o Mitoraju, intymne, filtrowane przez jej niezwykłą wrażliwość. Pamiętam też ten czas, gdy zachorowała. Nie odwiedzałam jej w szpitalu. Odnotowałam potem, że wróciła do życia, kontakt miałyśmy właśnie przez Facebooka i przez te skarpetki. W sieci wysłuchałam jej wystąpienia na kongresie, słowa: – Mam głębokie poczucie, że mnie z choroby wyciągnęli ludzie, właśnie ci, którzy tam przychodzili i walczyli o mnie – zapadły w pamięć. Napisałam do niej raz jeszcze, że moja skarpetkowa wizyta nie w porę. Ale dodałam, że jeśli tylko nie przekraczam granic i znajdzie w sobie siłę, chciałabym porozmawiać.
”Mam głębokie poczucie, że mnie z choroby wyciągnęli ludzie, właśnie ci, którzy tam przychodzili i walczyli o mnie”
Czwarte piętro bez windy. Na kanapę rzucam torbę, na której natychmiast układa się puszysty kocur. Mam w niej dyktafon. W sekundę wiem, że nie będę zganiać zwierzaka, nagrywanie tej chwili wydaje się nie na miejscu. Nikt z nas nie siada, całą godzinę stoimy w kuchni we troje Kasia, Krzysztof i ja. Popijam z kubka cudownie pachnącą, cynamonową herbatę i notuję ich słowa na kartkach. Od chwili przeczytania postu na Facebooku mam tylko jedno pytanie – jak pomóc bliskiej osobie w kryzysie, co możemy zrobić. Oni to wiedzą.
– Kiedy rodzina pyta psychiatrę: ”Co robić?”. Najpewniej odpowie: ”Cierpliwie czekać” – Kasia zaciąga się papierosem stojąc pod kuchennym okapem. – Ważne jest bycie obok. Z otwartością i wrażliwością. Ludzie różnie reagują na informację o chorobie. Często ucieczką albo okazywaniem litości. To drugie jest chyba najgorsze – zamyśla się.
Kiedy zachorowała, Krzysztof był obok.
– Zachorowała z miłości. Dosłownie. Z miłości do mnie – mówi.
Byli parą ledwie od ośmiu dni, kiedy poczuła się gorzej. Krzysztof tłumaczy mi, że nie tylko negatywne, te pozytywne emocje też bywają za trudne do udźwignięcia. W połowie października Kasia trafiła do szpitala, a on siedział przy niej od dziesiątej rano, do dziewiątej wieczorem.
– Miesiąc – dopowiada ona.
– Więcej, półtora miesiąca, ale ja nie przychodziłem do pacjentki. Przychodziłem do swojej dziewczyny – Krzysztof uśmiecha się szeroko, zmarszczki wokół oczu zdradzają ciepły charakter. Ma jasną twarz, a w niej zapisaną łagodność. To on zawyrokował, że mogę przyjść i stać tu dziś z nimi w kuchni. Ale nie mam wątpliwości, że grzecznie poprosiłby mnie o wyjście, gdyby uznał, że ta rozmowa zbyt wiele Kasię kosztuje.
Lista trosk
– Na co zwracać uwagę, jakie mogą być sygnały, że dzieje się coś złego? – pytam obydwoje. Za pierwszym razem choroba Kasi zaczęła się od potwornych bólów głowy. Potem pojawiła się bezsenność. Dużo pracowała i nie zwalniała tempa, aż zaczęło jej się wydawać, że umiera. Dosłownie, ciało jej gnije, a ona jest cała we krwi. Tak po raz pierwszy trafiła do szpitala.
– Przeczytaj, przygotowałam to dla Centrów Zdrowia Psychicznego – dostaję od Kasi listę. Długa:
– masz ogromne kłopoty ze spaniem, nie możesz zasnąć, śpisz zdecydowanie za dużo;
– masz skoki nastroju od ogromnej euforii po stany depresyjne;
– zauważasz kłopoty z pamięcią krótkotrwałą;
– masz lęki, fobie, ataki paniki;
– towarzyszy ci rozdrażnienie, silniejsze odbieranie dźwięków;
– czujesz utratę chęci życia, atakują cię myśli samobójcze;
– masz nagłe skoki wagi – utrata jej lub przybieranie na niej;
– odczuwasz chęć izolacji;
– psują ci się poprawne dotąd relacje z ludźmi;
– masz kłopoty z koncentracją, nauką;
– kompulsywnie wykonujesz jakieś czynności;
– towarzyszy ci lęk czy smutek odczuwany po stracie bliskiej osoby, rozstaniu, utracie pracy, przerwaniu nauki. Mogą to być oznaki, że warto zgłosić się po pomoc do specjalisty. Można ich znaleźć w Centrach Zdrowia Psychicznego.
Nie słyszałam o Centrach. Kasia tłumaczy, że zaczęły działać niedawno, bo od października. W całej Polsce jest ich obecnie 28. I jeśli czujemy się gorzej, na pewno warto sprawdzić, czy w naszej okolicy nie ma akurat jednego z nich. (Pełną listę można znaleźć na facebookowym profilu – Pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego). Na wizytę u specjalisty z NFZ czeka się kilka miesięcy. A na prywatną wizytę, za średnio jakieś 150 złotych, wielu z nas zwyczajnie nie stać. Dobrze wiedzieć, że lekarz pierwszego kontaktu też może przepisać nam antydepresanty.
Jestem ciekawa, jak działają Centra. Okazuje się, że nie obowiązują tam żadne zapisy. Nie trzeba zapowiadać swojego przyjścia ani wcześniej się rejestrować. Do Centrum Zdrowia Psychicznego można przyjść w każdej chwili, oczywiście w godzinach jego pracy, szukając pomocy dla siebie albo dla bliskich, jeśli ich stan nas martwi.
– Jeśli jesteś zaniepokojona swoim zdrowiem, samopoczuciem, dziwnymi stanami, których doświadczasz czy emocjami, nad którymi nie panujesz, możesz przyjść do Centrum Zdrowia Psychicznego sama, albo z przyjacielem, czy kimś z rodziny, żeby czuć się raźniej – tłumaczy Kasia.
– I taka bliska osoba, będzie mogła zostać ze mną podczas rozmowy ze specjalistą? – dopytuję.
– Tak, jeśli się zgodzisz, bliska osoba będzie przy tobie podczas konsultacji – opowiada. – Będzie też mogła pomóc, włączyć się do rozmowy i opowiedzieć o tym, jakie objawy w twoim zachowaniu ją niepokoją. Ale równie dobrze może tylko być przy tobie. Sprawić, że w tej trudnej chwili poczujesz się bezpieczniej.
Specjalista, a może nim być pielęgniarka psychiatryczna, psycholog, psychoterapeuta lub psychiatra, zrobi wywiad, postara się ustalić, co właściwie się dzieje, a potem opracuje plan leczenia. To brzmi, jak pobożne życzenie, ale Kasia wierzy w ustalone dla Centrów zasady – jeśli przypadek zostanie uznany za pilny, leczenie wystartuje nie później niż 72 godziny od konsultacji w punkcie koordynacyjno-zgłoszeniowym. W niektórych przypadkach szpital jest jedynym bezpiecznym miejscem. Ale nie zawsze konieczna jest hospitalizacja. To mogą być regularne konsultacje z psychiatrą, terapia prowadzona przez psychologa – indywidualna lub grupowa, a może leczenie w trybie dziennym. Polega na tym, że rano przychodzi się na oddział, gdzie przez cały dzień uczestniczy się w zajęciach terapeutycznych, a po południu wraca do domu. Można dostać wparcie od asystenta zdrowienia – osoby po przebytym kryzysie psychicznym, która po odpowiednim przeszkoleniu służy pomocą osobom trwającym w kryzysie. Przypominają mi się posty na facebookowym profilu Kasi, sama szukała asystentów zdrowienia. Takich osób jest teraz w Polsce 80.
– Centra Zdrowia Psychicznego wystartowały w październiku, a już wiadomo, że obniża się liczba hospitalizacji, to działa – podkreśla Kasia. – Osoby w kryzysie bywają trudne dla otoczenia. Skupione na sobie. Uważam, że cała rodzina powinna pójść do terapeuty. Po co? Nauczyć się pomagać. Innym i sobie. Gdybym miała wymienić ci listę podstawowych zasad dbania o swoje zdrowie psychiczne, byłaby krótka. Dbać o sen, regularne jedzenie i więzi z ludźmi. A wychodząc z kryzysów trzeba się skupić na zadaniach i ich wykonywaniu.
”Gdybym miała wymienić ci listę podstawowych zasad dbania o swoje zdrowie psychiczne, byłaby krótka. Dbać o sen, regularne jedzenie i więzi z ludźmi. A wychodząc z kryzysów trzeba się skupić na zadaniach i ich wykonywaniu”
Bolesne 25 procent
Myślisz, że to, o czym mówi dziennikarka ze zdiagnozowaną schizofrenią cię nie dotyczy? Co czwarty z nas przeżywa, przeżył albo przeżyje w swoim życiu kryzys psychiczny. Osiem milionów Polaków cierpi na różnego rodzaju zaburzenia i problemy psychiczne. Dobrze, żeby, jak pisze o tym Kasia – ”choroby psychiczne nie budziły lęku, żeby ludzie bardziej rozumieli na czym one polegają i ze strachu, znudzenia, zmęczenia nie odchodzili od swoich bliskich, których dotyka kryzys, żeby pracodawcy nie bali się zatrudniać osób po kryzysie, żeby te osoby nie traciły pracy”. To długi proces, choć cel jest jasny. Może my wszyscy, razem, moglibyśmy coś zrobić dla chorych?
Gdzie możesz szukać pomocy?
W Centrum Zdrowia Psychicznego może szukać pomocy każdy, kto skończył 18 lat.
Pod numerem 116 111 działa ogólnopolski, bezpłatny i anonimowy Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, czynny codziennie, przez całą dobę.
Podoba Ci się ten artykuł?
Polecamy
Renata Szkup: „Siedemdziesiątka to nie koniec kariery, ale początek wielkiej przygody”
„Wielu Polaków boi się mówić po angielsku – szczególnie wśród innych Polaków”. Jak skutecznie nauczyć się angielskiego, mówi Arlena Witt
„Nie każdy związek chce być uratowany” – mówią seksuolog dr Robert Kowalczyk i dziennikarka Magdalena Kuszewska
„Celem było zrobienie serialu, a to, że przy okazji dostałam obraz solidarnego świata, poruszało mnie do głębi”. O „Matkach Pingwinów” opowiada Klara Kochańska-Bajon
się ten artykuł?